Grodzisko Chłopskie
: 2024-10-03, 16:29
Po wypadku Tobiego Sebastian napisał "To chyba koniec harców".
Wygląda na to, że zostały nam już tylko spokojne jurajskie spacery w pobliżu domu
Spacer z ostatniej niedzieli. Jedziemy do Domaniewic.
Na początek Grodzisko Pańskie. Znane i lubiane miejsce. Religia i patriotzm
Widzicie ten mały skalny cypul na skraju po prawej?
Tak to wygląda od góry. Czy Tobi nie będzie miał zawrotów głowy?
Nie miał. Jest z nim wszystko OK. Gotowy do działania
Grodzisko Pańskie jest efektowne, szlak prowadzi przesmykiem w skałach.
A górą nad tym przesmykiem skały połączone są lekko próchniejącym mostkiem. Raj dla dzieci pod warunkiem, że mają nieodpowiedzialnych rodziców
Nieopodal nieco obok szlaku znajduje się Grodzisko Chłopskie. Byłem prawie pewny, że już tam kiedyś byłem. Jednak nic mi się nie kojarzyło. Od strony szlaku podchodzi się dość stromo w górę, nieliczne skałki, ogólnie nic ciekawego.
Sam szczyt mało skałkowy i dość płaski, bez widoków. Natomiast po drugiej stronie na zejściu pojawia się więcej skał. Postanawiamy z Tobim trochę pozdobywać.
I tu lekki szok, bo przez szczelinę widać ogromną przepaść, której zupełnie się nie spodziewałem.
No to schodzimy ładnie bokiem.
Grodzisko Chłopskie robi się coraz bardziej atrakcyjne od tej strony.
Jesteśmy na dole, na wprost ta szczelina, gdzie byliśmy u góry. Jest to wszystko ogromne. Tobi czuje parcie na wspinanie.
Wyszedł całkiem wysoko szczeliną zawaloną liśćmi. Ja nie dałbym rady wyjść tam gdzie on jest. No ale wyżej już się nie da.
A to już inna szczelina, którą eksplorujemy. Tutaj ja wyszedłem wyżej, bo aż na te skałki, co było ciężkie do zaakceptowania dla Tobiego - rywalizujemy
Ogólnie było bardzo fajnie i Tobi był bardzo zadowolony.
Zastanawiałem się, czy tu można by coś wyjść. Ten pierwszy próg można obejść bokiem z lewej strony, a potem widać drzewo w szczelinie. Dalej nie wiadomo, ale może warto spróbować?
Zachodzimy więc z boku. To drzewo na wprost Tobi ominął przy skale, a ja się nie zmieściłem, musiałem od drugiej strony, obejmując je kurczowo w lekkiej panice przed odpadnięciem. Tego drzewa w szczelinie, o którym wspominałem wcześniej tu prawie nie widać, jest zasłonięte przez to, które trzeba minąć. Trochę wystaje dokładnie nad Tobim.
Tu jestem już przy tym drzewie. Trzymam się go stojąc na wystających korzeniach. Tobi nie jest w stanie tu wyjść - próbował. Teraz jest niżej i wyraża swoje niezadowolenie. Przede mną kolejny próg, a zaraz dalej jeszcze jeden, ale już bardzo wysoki. Po zrobieniu zdjęcia podsadzam Tobiego, a potem sam wchodzę na ten próg.
Sytuacja robi się poważna. Czy jest sens pakować się wyżej? Uznałem, że jest jakiś cień szansy, że da się tędy wyjść na samą górę. Trzeba tylko pokonać ten wysoki próg. Podsadzam Tobiego najwyżej jak można. Ma jeszcze sporo do pokonania samodzielnie, ale musi już być zdany tylko na siebie. Nie idzie mu łatwo. wszystko się sypie, ale skoro nie mogę mu pomóc, to chociaż udokumentuję jak walczy.
Jakoś udało mu się pokonać najbardziej stromy i obsypujący się odcinek, ale wciąż dużo zostało. Widzę, że ma wątpliwości i kryzys celu. Jak teraz zawróci to spadnie mi na głowę. Tłumaczę mu, że trzeba w górę i na szczęście posłuchał, próbuje, kombinuje i osiąga sukces. A widzicie to drzewo z prawej powyżej? Za nim jakby była szczelina i światło - tam planuję wyjść na szczyt. Chowam aparat do plecaka i próbuję dołączyć do Tobiego, jednak mój plan wyjścia po skałach się nie udaje. Tobi na górze szaleje, ale mówię mu, żeby czekał. Próbuję szczeliną, tam gdzie go wypychałem. Wszystko się sypie jeszcze bardziej, ale w końcu wychodzę!
Widok z góry na to straszne miejsce. Jesteśmy na 4 poziomie, poziom 3 widać bezpośrednio pod nami. Poziom 2 jest poniżej tego cienkiego drzewa w dole, a poziom 1 to podstawa od której zaczęliśmy. W dół nie ma drogi powrotu. Tędy nie zejdę, nie ma szans. I w tym miejscu pojawia się pewien problem...
W górę są jeszcze 2 poziomy. Ten nad drzewem, który na zdjęciu wydaje się bardzo prosty, jednak wcale nie jest, bo z prawej jest gdzie polecieć (widać to 2 zdjęcia wyżej). A potem głaz niespodzianka blokujący szczelinę. No kto by przewidział, że tak to może wyglądać? Pierwszą myślą było poszukać innego zejścia. Półka na której stoję była szeroka i długa, można się było cofnąć, ale jak się okazało kończyła się wielką przepaścią. Pomyślałem na serio o wezwaniu GOPR, ale tylko pomyślałem. Trzeba ponosić samemu konsekwencje swoich głupich pomysłów. Aparat ponownie do plecaka. Najpierw dojście do drzewa, powoli, bo nie chciałbym zjechać. Potem jak już trzymałem się drzewa przekonanie Tobiego, że też da radę. Kiedy zaatakował musiałem mu trochę pomóc żeby dostał się na ostatni próg. Potem ja się jakoś wygramoliłem i stanęliśmy pod kamieniem, który wydawał się wielki i nie do przejścia, szczególnie dla pieska. Na szczęście była w nim taka mini półeczka, na zdjęciu jest zasłonięta skałą z lewej strony. Na nią jakimś cudem wypchałem Tobiego. Była bardzo wąska, nie miał się tam nawet jak obrócić, a musiał czekać spokojnie na mnie. Miałem wątpliwości, czy to się uda, ale o dziwo Tobi jakby zrozumiał powagę chwili i wytrzymał tam kilka minut, zanim wymyśliłem jak do niego dojść. Szczelina była tu już tak wąska, że można było oporować o ściany boczne. Potem ostatnie podsadzenie Tobiego już na samą górę. No i na koniec ja. Prościzna Czas wyjścia szczeliną 50 minut. Emocje jedne z większych jakie miałem z życiu. Muszę tu kiedyś znajomych przyprowadzić. A może forumowa wycieczka?
OK, jesteśmy na górze. Grodzisko Chłopskie uważam już za najfajniejszą formację skalną na Jurze Obchodzimy je dookoła od drugiej strony.
Jest naprawdę rozległe. A punktem kulminacyjnym jest taka przewieszona ściana wspinaczkowa.
W dolnej części ściany jest mały lej krasowy. Tobi teraz stoi w wejściu do tego leja.
Zaglądamy do leja.
Ja jestem w leju, a Tobi na górze.
A teraz ja na górze, a Tobi w leju - fajna zabawa
Koniec eksplorowania Grodziska Chłopskiego. Cały czas byłem tu sam, żadnych turystów, żadnych wspinaczy. Dzikość i rozmach tego miejsca urzekły mnie.
Idziemy na Biśnik. To bardziej znane miejsce, przy szlaku.
Również bardzo ciekawe. Stwierdziłem, że wyjdę na górę po tej linie. Ja wyszedłem, a Tobi nie
Na koniec jeszcze idziemy na Skały Zegarowe.
Na zachód słońca, które już jest dość nisko.
Skały Zegarowe są znane i popularne, spotykamy w końcu innych ludzi, od razu jakoś raźniej.
Wyłazimy ścieżką na najwyższy punkt, a tam jakaś dziewczyna zdziwiona, że piesek tak sobie dobrze radzi. Jakby nas widziała parę godzin wcześniej to by dopiero była zdziwiona
Zachodzik taki z chmurami.
Nie czekałem już na całkowity zachód, bo do auta kawałek. To był najdalszy punkt wycieczki, ale jeżeli chodzi o przebyty dystans to była jedna z najkrótszych wycieczek
Jaskinia Jasna na koniec.
I powrót bezszlakowy.
Długa relacja, ale emocji było sporo
Uznaję, że Tobi wrócił do poprzedniej sprawności, co chyba widać doskonale
Wygląda na to, że zostały nam już tylko spokojne jurajskie spacery w pobliżu domu
Spacer z ostatniej niedzieli. Jedziemy do Domaniewic.
Na początek Grodzisko Pańskie. Znane i lubiane miejsce. Religia i patriotzm
Widzicie ten mały skalny cypul na skraju po prawej?
Tak to wygląda od góry. Czy Tobi nie będzie miał zawrotów głowy?
Nie miał. Jest z nim wszystko OK. Gotowy do działania
Grodzisko Pańskie jest efektowne, szlak prowadzi przesmykiem w skałach.
A górą nad tym przesmykiem skały połączone są lekko próchniejącym mostkiem. Raj dla dzieci pod warunkiem, że mają nieodpowiedzialnych rodziców
Nieopodal nieco obok szlaku znajduje się Grodzisko Chłopskie. Byłem prawie pewny, że już tam kiedyś byłem. Jednak nic mi się nie kojarzyło. Od strony szlaku podchodzi się dość stromo w górę, nieliczne skałki, ogólnie nic ciekawego.
Sam szczyt mało skałkowy i dość płaski, bez widoków. Natomiast po drugiej stronie na zejściu pojawia się więcej skał. Postanawiamy z Tobim trochę pozdobywać.
I tu lekki szok, bo przez szczelinę widać ogromną przepaść, której zupełnie się nie spodziewałem.
No to schodzimy ładnie bokiem.
Grodzisko Chłopskie robi się coraz bardziej atrakcyjne od tej strony.
Jesteśmy na dole, na wprost ta szczelina, gdzie byliśmy u góry. Jest to wszystko ogromne. Tobi czuje parcie na wspinanie.
Wyszedł całkiem wysoko szczeliną zawaloną liśćmi. Ja nie dałbym rady wyjść tam gdzie on jest. No ale wyżej już się nie da.
A to już inna szczelina, którą eksplorujemy. Tutaj ja wyszedłem wyżej, bo aż na te skałki, co było ciężkie do zaakceptowania dla Tobiego - rywalizujemy
Ogólnie było bardzo fajnie i Tobi był bardzo zadowolony.
Zastanawiałem się, czy tu można by coś wyjść. Ten pierwszy próg można obejść bokiem z lewej strony, a potem widać drzewo w szczelinie. Dalej nie wiadomo, ale może warto spróbować?
Zachodzimy więc z boku. To drzewo na wprost Tobi ominął przy skale, a ja się nie zmieściłem, musiałem od drugiej strony, obejmując je kurczowo w lekkiej panice przed odpadnięciem. Tego drzewa w szczelinie, o którym wspominałem wcześniej tu prawie nie widać, jest zasłonięte przez to, które trzeba minąć. Trochę wystaje dokładnie nad Tobim.
Tu jestem już przy tym drzewie. Trzymam się go stojąc na wystających korzeniach. Tobi nie jest w stanie tu wyjść - próbował. Teraz jest niżej i wyraża swoje niezadowolenie. Przede mną kolejny próg, a zaraz dalej jeszcze jeden, ale już bardzo wysoki. Po zrobieniu zdjęcia podsadzam Tobiego, a potem sam wchodzę na ten próg.
Sytuacja robi się poważna. Czy jest sens pakować się wyżej? Uznałem, że jest jakiś cień szansy, że da się tędy wyjść na samą górę. Trzeba tylko pokonać ten wysoki próg. Podsadzam Tobiego najwyżej jak można. Ma jeszcze sporo do pokonania samodzielnie, ale musi już być zdany tylko na siebie. Nie idzie mu łatwo. wszystko się sypie, ale skoro nie mogę mu pomóc, to chociaż udokumentuję jak walczy.
Jakoś udało mu się pokonać najbardziej stromy i obsypujący się odcinek, ale wciąż dużo zostało. Widzę, że ma wątpliwości i kryzys celu. Jak teraz zawróci to spadnie mi na głowę. Tłumaczę mu, że trzeba w górę i na szczęście posłuchał, próbuje, kombinuje i osiąga sukces. A widzicie to drzewo z prawej powyżej? Za nim jakby była szczelina i światło - tam planuję wyjść na szczyt. Chowam aparat do plecaka i próbuję dołączyć do Tobiego, jednak mój plan wyjścia po skałach się nie udaje. Tobi na górze szaleje, ale mówię mu, żeby czekał. Próbuję szczeliną, tam gdzie go wypychałem. Wszystko się sypie jeszcze bardziej, ale w końcu wychodzę!
Widok z góry na to straszne miejsce. Jesteśmy na 4 poziomie, poziom 3 widać bezpośrednio pod nami. Poziom 2 jest poniżej tego cienkiego drzewa w dole, a poziom 1 to podstawa od której zaczęliśmy. W dół nie ma drogi powrotu. Tędy nie zejdę, nie ma szans. I w tym miejscu pojawia się pewien problem...
W górę są jeszcze 2 poziomy. Ten nad drzewem, który na zdjęciu wydaje się bardzo prosty, jednak wcale nie jest, bo z prawej jest gdzie polecieć (widać to 2 zdjęcia wyżej). A potem głaz niespodzianka blokujący szczelinę. No kto by przewidział, że tak to może wyglądać? Pierwszą myślą było poszukać innego zejścia. Półka na której stoję była szeroka i długa, można się było cofnąć, ale jak się okazało kończyła się wielką przepaścią. Pomyślałem na serio o wezwaniu GOPR, ale tylko pomyślałem. Trzeba ponosić samemu konsekwencje swoich głupich pomysłów. Aparat ponownie do plecaka. Najpierw dojście do drzewa, powoli, bo nie chciałbym zjechać. Potem jak już trzymałem się drzewa przekonanie Tobiego, że też da radę. Kiedy zaatakował musiałem mu trochę pomóc żeby dostał się na ostatni próg. Potem ja się jakoś wygramoliłem i stanęliśmy pod kamieniem, który wydawał się wielki i nie do przejścia, szczególnie dla pieska. Na szczęście była w nim taka mini półeczka, na zdjęciu jest zasłonięta skałą z lewej strony. Na nią jakimś cudem wypchałem Tobiego. Była bardzo wąska, nie miał się tam nawet jak obrócić, a musiał czekać spokojnie na mnie. Miałem wątpliwości, czy to się uda, ale o dziwo Tobi jakby zrozumiał powagę chwili i wytrzymał tam kilka minut, zanim wymyśliłem jak do niego dojść. Szczelina była tu już tak wąska, że można było oporować o ściany boczne. Potem ostatnie podsadzenie Tobiego już na samą górę. No i na koniec ja. Prościzna Czas wyjścia szczeliną 50 minut. Emocje jedne z większych jakie miałem z życiu. Muszę tu kiedyś znajomych przyprowadzić. A może forumowa wycieczka?
OK, jesteśmy na górze. Grodzisko Chłopskie uważam już za najfajniejszą formację skalną na Jurze Obchodzimy je dookoła od drugiej strony.
Jest naprawdę rozległe. A punktem kulminacyjnym jest taka przewieszona ściana wspinaczkowa.
W dolnej części ściany jest mały lej krasowy. Tobi teraz stoi w wejściu do tego leja.
Zaglądamy do leja.
Ja jestem w leju, a Tobi na górze.
A teraz ja na górze, a Tobi w leju - fajna zabawa
Koniec eksplorowania Grodziska Chłopskiego. Cały czas byłem tu sam, żadnych turystów, żadnych wspinaczy. Dzikość i rozmach tego miejsca urzekły mnie.
Idziemy na Biśnik. To bardziej znane miejsce, przy szlaku.
Również bardzo ciekawe. Stwierdziłem, że wyjdę na górę po tej linie. Ja wyszedłem, a Tobi nie
Na koniec jeszcze idziemy na Skały Zegarowe.
Na zachód słońca, które już jest dość nisko.
Skały Zegarowe są znane i popularne, spotykamy w końcu innych ludzi, od razu jakoś raźniej.
Wyłazimy ścieżką na najwyższy punkt, a tam jakaś dziewczyna zdziwiona, że piesek tak sobie dobrze radzi. Jakby nas widziała parę godzin wcześniej to by dopiero była zdziwiona
Zachodzik taki z chmurami.
Nie czekałem już na całkowity zachód, bo do auta kawałek. To był najdalszy punkt wycieczki, ale jeżeli chodzi o przebyty dystans to była jedna z najkrótszych wycieczek
Jaskinia Jasna na koniec.
I powrót bezszlakowy.
Długa relacja, ale emocji było sporo
Uznaję, że Tobi wrócił do poprzedniej sprawności, co chyba widać doskonale