Dolina Racławki i Skała Markowa
: 2024-04-13, 11:54
Górną część Doliny Racławki zajmuje wieś Racławice a jej dolna, zdecydowanie najciekawsza jest porośnięta lasem i chroniona rezerwatem przyrody. Ta część jest celem mojej wycieczki, a dodatkowo chcę się udać na pola racławickie położone nad wsią i wrócić dolną częścią Doliny Szklarki.
Taka pętla: https://pl.mapy.cz/s/lenotemame
Rozpoczynam wycieczkę w miejscowości Dubie, przy zagospodarowanym na parkową modłę ujściu Doliny Racławki. Znajduje się tu mały parking, po prawej stronie jest boisko piłkarskie, a nad nim skałki wapienne - tereny wspinaczkowe. Na górze skałek znajduje się park linowy, obok jest mała ścianka wspinaczkowa dla dzieci, jest plac zabaw i ławeczki parkowe. Ba, jest nawet Toi Toi!
O poranku Racławka cicho szemrze i są to oprócz świergotu ptaków jedyne odgłosy, jakie słyszę na starcie wycieczki. Cały parking mój, mogę stanąć tam, gdzie zechcę. Po prawej stronie mam drugi plac zabaw, z ekspozycją dydaktyczną: geologiczną-biologiczną. A propos biologii: potok Racławka lekko zalatuje szambem, dodatkowo jego wartka struga nie jest krystalicznie czysta, jak by można się było spodziewać po prawie górskim strumieniu, tylko jest lekko mętna, a od kilku dni nie padało. Czuję, że palce w tym maczają mieszkańcy Racławic traktujący górny bieg Racławki jako ściek kanalizacyjny.
„Właściwe" zwiedzanie rezerwatu w Dolinie Racławki zaczyna się po przejściu niewielkiego odcinka drogi prowadzącej do Żar i skręcie z niej w lewo.
Lesista droga prowadząca dnem doliny oferuje dużo cienia. Las tutejszy to olsy, grądy i buczyny, na razie skąpo ulistnione, ale mimo to o pięknych kształtach. Co oznacza „las bukowy", to wszyscy wielbiciele jesiennych kolorków dobrze wiedzą. Dla tych co nie wiedzą, to wyjaśniam: oznacza piękne złoto-rude kolory liści podczas złotej polskiej jesieni, mniej więcej w połowie października. Oczyma wyobraźni widzę te gołe obecnie drzewa ubarwione tą złotoczerwoną kolorystyką.
Szlak prowadzi przez kilka uroczych mostków, dolina prezentuje się tu bardzo ładnie. Tu i ówdzie pośród drzew rosną połacie zawilców, rośnie też sporo miodunek. Na terenie rezerwatu występuje ponadto wiele innych chronionych gatunków roślin, związanych przede wszystkich ze zbiorowiskami buczyny i grądu. Podczas fotografowania owych kwiatków, gdy leżę na brzuchu z aparatem przy oku, słyszę od przechodzącej kobiety: „już się martwiłam, że panu się coś stało i chciałam pomóc, ale widzę aparat - robi pan zdjęcia". Pamiętajcie, jeśli zemdlejecie na łonie natury, to nigdy z aparatem przy oku! Nikt wam wtedy nie pomoże.
na skarpie
stary pień integrujący się z runem leśnym
Potem ścieżka wraca na samo dno doliny, a przy Skałce z Nyżą prowadzi bezpośrednio przy potoku.
Skałka Z Nyżą
Tu nawiążę do wcześniejszych przemyśleń odnośnie racławickiej kanalizacji. Tuż przed skrętem żółtego szlaku w lewo w potoku leży zwalone drzewo działające jak tama. Średnio szczelna tama -woda przepływa, ale liczne plastikowe śmieci spływające z Racławic już nie. Nie wygląda to zbyt dobrze.
Za skrętem szlaku znajduje się Źródło Bażana, Źródło to ma charakter źródła szczelinowego, położonego pod zboczem na terasie dolinnej, a woda wypływa spod stoku usianego rumoszem skalnym. Okolice źródła są obficie porośnięte wilgociolubną, wściekle zieloną roślinnością. Tu woda jest krystalicznie czysta, czyli mamy kolejny dowód na zanieczyszczenie ściekami Racławki.
Szlak teraz opuszcza Dolinę Racławki. Wznosi się on teraz w górę, prowadzi Wąwozem Stradlina. Głęboko wcięty w początkowej części wąwóz pozwala poczuć się jak w górach, a wysokie i proste buki przywodzą na myśl bieszczadzkie lasy. Powtórzę - trzeba będzie koniecznie przyjechać tu w październiku. Dnem wąwozu biegnie koryto strumienia, które wypełnia się wodą jedynie kilka razy w roku.
Wyżej wąwóz wypłaszcza się i przybiera formę, która jako żywo przypomina mi płaskodenne wąwozy lessowe koło Kazimierza Dolnego. Wprawdzie nie widać korzeni drzew wystających z lessowych zboczy wąwozu, ale jednak podobieństwo dla mnie samo się narzuca.
Wąwóz kończy się równo z granicą lasu i jednocześnie granicą rezerwatu. Wychodzę na pola i łąki wierzchowiny jurajskiej, położonej często ponad 100 metrów ponad dolinkami. Na wierzchowinie można spotkać wapienne skałki ostańcowe, szczególnie dużo ich występuje w rejonie Szklar i Jerzmanowic.
przydrożny krzyż, Skała Markowa i kałuże
Teren jest łagodnie pofalowany, poprzecinany wąskimi wstęgami pół uprawnych ze świeżo posianymi zbożami, mieni się na zielono i brązowo. Przemierza te tereny sporo rowerzystów, niestety przejeżdża też sporo jeepów i quadów.
Celem mojej wędrówki jest położona wśród pól Skała Markowa. Jej czubek leży na wysokości 455 m n.p.m. i widać z niego panoramę okolicznych pół uprawnych, a na południu przy dobrej widoczności Tatry i Babią Górę.
Skała Markowa
Skała Markowa, pod szczytem
Z góry faktycznie są ciekawe widoki. Tego dnia miała trafić nad Polskę kolejna fala piasku znad Sahary psująca mocno widoczność, ale na razie tu nie trafiła - niewyraźnie, ale dostrzec można Tatry i królową Beskidów. Widać też wiosennie ubarwione okoliczne pola uprawne.
Schodzę ze skały i łąkami podążam z powrotem do Rezerwatu Doliny Racławki. W polu czuć wiosnę, choć to zaledwie tydzień po prima aprilis. Ciepły marzec spowodował szybkie nadejście tej pory roku, która ostatnimi laty miała duże opóźnienia i nawet podczas majowego weekendu była nie do końca rozwinięta. Z drugiej strony oby temperatura tutaj plus 25 stopni na początku kwietnia nie była zwiastunem letnich upałów, których nie lubię. Korzystam z uprzejmej niewiedzy dwóch starszych turystów wykorzystując ich sylwetki na przednim planie zdjęć.
Co chwilę spotykam białe kwiaty.
resztki jesiennych kolorków dla Dobromiła
Przenieście się w wyobraźni pół roku do przodu i pokryjcie czerwienią te bezlistne obecnie
drzewa. Ech, rozmarzyłem się.
Miejscami drzewa się już mocno zielenią.
Na granicy lasu i jednocześnie rezerwatu docieram pod ścieżkę dydaktyczną prowadzącą m.in. wokół Wąwozu Żarskiego i znajdującej się w nim Jaskini Żarskiej. Nazwa wąwozu i jaskini pochodzi od położonej nieopodal wsi Żary.
Jest nawet miejsce do rozpalenia ogniska, można poczuć się jak jaskiniowiec!
Jaskinia składa się z dużej i niskiej sali o wymiarach 14 na 16 metrów, jednakże wejście do niej zatarasowane jest dużymi blokami skalnymi, a przy nich znajdują się zwały suchych liści. Kto chce, może się przeciskać, ja nie chcę.
Spod Jaskini Żarskiej schodzę lasem do drogi prowadzącej do Szklar. Ostatni etap zejścia jest krótki, ale dość stromy, za to ścieżka otoczona jest znowu pięknym bukowym lasem niczym w Bieszczadach. Znowu przychodzi mi do głowy myśl o odwiedzeniu tych miejsc w październiku, podczas złotej polskiej jesieni, nie mogę się od niej dziś odczepić.
Dalszy etap wytyczonej tu ścieżki dydaktycznej to krótki odcinek prowadzący poniżej drogi wzdłuż potoku Szklarka. Będzie okazja sprawdzić, czy mieszkańcy Szklar mają równie olewacki stosunek do ekologii, jak mieszkańcy Racławic. Niestety tak. Woda jest lekko mętna, za to potok ubarwia klomb ze starej opony.
Na odcinku wzdłuż Szklarki ścieżka widnieje w zasadzie tylko na mapie, gdzieniegdzie jest tylko symbolicznie widoczna w terenie. W dwóch miejscach przecina ona potok, tyle że nie ma tam mostku, lecz trzeba przejść po zwalonym pniu drzewa.
pierwszy "mostek"
drugi "mostek"
Przy drugim przejściu znajduje się tajemniczy budynek, który mógł być kiedyś... No właśnie, czym?
Ostatni odcinek wycieczki to już marsz asfaltem. Odpuszczam spacer dalszą częścią ścieżki dydaktycznej prowadzącej zboczem Doliny Szklarki, mam ochotę skorzystać z tutejszej gastronomii, która stoi pstrągiem, jak się przekonałem z obserwacji szyldów znajdujących się na drodze do Dubia.
Niestety, zarówno w restauracji „Rózin" znajdującej się obok stawów hodowlanych, jak i w smażalni „Pod Skałką" wije się długa kolejka oczekujących, w której nie chce mi się stać. Odpuszczam.
W „parku" u ujścia Doliny Racławki po południu dużo ludzi. Atmosfera jak w Parku Jordana. Nie ma się co dziwić, jest piękna i ciepła wiosenna niedziela, a parkingi i pobocza są zastawione samochodami. Na zakończenie wycieczki posilam się kebabem w Zabierzowie. Jest nawet smaczny i bez kolejki.
Amen i do następnego razu.