Lasy...
: 2021-10-28, 20:30
Szczerze, to już w tym roku mi się góry obrzydły...co nie oznacza, że nie pojadę już w nie. Ale chodziło mi po głowie od jakiegoś czasu, połazić po lasach rosnących wokół mnie.
Zaczynam od lasów Murckowskich.
Auto zostawiam przed placem Kasprowicza, w Murckach i ruszam:
w tym roku, kolorowa jesień trwa cały październik:
po chwili wchodzę do lasu:
jest...kolorowo:
dochodzę do cegielni, gdzie skręcam za żółtym szlakiem. Moim celem jest dotarcie do bajora, widocznego na mapie. Po chwili, widzę, że tuż obok jest mniejsze bajoro, więc po dywanie z liści zbaczam ku niemu:
następnie ruszam dalej, jest...kolorowo:
oglądam potężne drzewa, z dołu, podziwiając niesamowite korony:
Jest nie sa mo wi cie!
dochodzę do przesieki:
I kolejna niesamowita korona:
tu odbijam od szlaku, zagłębiam się w las, po czym schodzę ze ścieżki i podążam ku potokowi Zielnemu, wody w nim mało, ale gdy kieruje się ku jeziorku, to widzę, że jest mokro:
a dalej widać, że jezioro wylało i pochłania las:
uważając, by nie wpaść do bagna, robię "brzegiem" mały spacer, podziwiając.
Oto fotorelacja z leśnego jeziora:
Robię ostatnie zdjęcie i...
...i widzę, że dalej przy brzegu, to typowe bagno. Przedzieram się więc młodnikiem. Wcześniej, usłyszałem plusk, oraz jakieś gałęzie się ruszały, ale gdy po chwili przeczesywania poprzez wizjer, nic nie widzę, ruszam dalej. I teraz wychodzę z młodnika i widzę, że kawałek przez las jak dojdę, to obejrzę zachodnią część jeziora. I gdy wchodzę w olszynę, nagle z przodu obok drzewa nieruchomieje wielki dzik. Przez sekundę patrzymy na siebie. Jest ogromny, spokojnie ma ponad metr wysokości.
I potem się zrywa do ucieczki. Biegnie po łuku na przeciw mnie, więc szybko podnoszę aparat i robię zdjęcie. Zdjęcie jest za ciemne, muszę je wyciągnąć, stąd spore szumy:
dochodzę do brzegu:
po chwili za mną, zrywa się drugi, ten ucieka już w głębie lasu i na zdjęciu go nie widać. Po chwili namysłu zakładam dłuższą ogniskową i ruszam ku minionemu młodnikowi...po krótkim, jednak przemyśleniu, stwierdzam, że nie mam ochoty na bliższe spotkanie i rozpoczynam przedzieranie się ku duktowi leśnemu.
Kilka leśnych szczegółów:
przedzieram się przez młodnik:
i wychodzę na leśną drogę. Następnie przy przesiece dochodzę do kapliczki i skręcam ku osiedlu, bo zaczyna mnie gonić czas. Jeszcze ostatni zachwyt, dosłownie 10 metrów od domostw:
i ruszam do auta.
Tradycyjna, choć nie ostra (to krop):
mijam placyk, z żulikami na ławeczkach, słuchających jakieś śląskie disco i wsiadam do auta.
Zaczynam od lasów Murckowskich.
Auto zostawiam przed placem Kasprowicza, w Murckach i ruszam:
w tym roku, kolorowa jesień trwa cały październik:
po chwili wchodzę do lasu:
jest...kolorowo:
dochodzę do cegielni, gdzie skręcam za żółtym szlakiem. Moim celem jest dotarcie do bajora, widocznego na mapie. Po chwili, widzę, że tuż obok jest mniejsze bajoro, więc po dywanie z liści zbaczam ku niemu:
następnie ruszam dalej, jest...kolorowo:
oglądam potężne drzewa, z dołu, podziwiając niesamowite korony:
Jest nie sa mo wi cie!
dochodzę do przesieki:
I kolejna niesamowita korona:
tu odbijam od szlaku, zagłębiam się w las, po czym schodzę ze ścieżki i podążam ku potokowi Zielnemu, wody w nim mało, ale gdy kieruje się ku jeziorku, to widzę, że jest mokro:
a dalej widać, że jezioro wylało i pochłania las:
uważając, by nie wpaść do bagna, robię "brzegiem" mały spacer, podziwiając.
Oto fotorelacja z leśnego jeziora:
Robię ostatnie zdjęcie i...
...i widzę, że dalej przy brzegu, to typowe bagno. Przedzieram się więc młodnikiem. Wcześniej, usłyszałem plusk, oraz jakieś gałęzie się ruszały, ale gdy po chwili przeczesywania poprzez wizjer, nic nie widzę, ruszam dalej. I teraz wychodzę z młodnika i widzę, że kawałek przez las jak dojdę, to obejrzę zachodnią część jeziora. I gdy wchodzę w olszynę, nagle z przodu obok drzewa nieruchomieje wielki dzik. Przez sekundę patrzymy na siebie. Jest ogromny, spokojnie ma ponad metr wysokości.
I potem się zrywa do ucieczki. Biegnie po łuku na przeciw mnie, więc szybko podnoszę aparat i robię zdjęcie. Zdjęcie jest za ciemne, muszę je wyciągnąć, stąd spore szumy:
dochodzę do brzegu:
po chwili za mną, zrywa się drugi, ten ucieka już w głębie lasu i na zdjęciu go nie widać. Po chwili namysłu zakładam dłuższą ogniskową i ruszam ku minionemu młodnikowi...po krótkim, jednak przemyśleniu, stwierdzam, że nie mam ochoty na bliższe spotkanie i rozpoczynam przedzieranie się ku duktowi leśnemu.
Kilka leśnych szczegółów:
przedzieram się przez młodnik:
i wychodzę na leśną drogę. Następnie przy przesiece dochodzę do kapliczki i skręcam ku osiedlu, bo zaczyna mnie gonić czas. Jeszcze ostatni zachwyt, dosłownie 10 metrów od domostw:
i ruszam do auta.
Tradycyjna, choć nie ostra (to krop):
mijam placyk, z żulikami na ławeczkach, słuchających jakieś śląskie disco i wsiadam do auta.