na rowerach do Ojcowa
: 2021-06-04, 19:15
W Boże Ciało wybraliśmy się z Renatą na rowerach do Ojcowa. Miała być Rabka i Maciejowa, ale nasze auto dzień wcześnej pokazało pazurki i puściło dym z klocków hamulcowych. Można by jechać busem, ale jakoś człowiek się odzwyczaił . Mieliśmy ustalony wspólny wypad w ten dzień, może i lepiej, że z autem coś nie tak, bo wolę z Renatą wspólne wyjazdy rowerowe niż wyjazdy w góry.
Renata rzuca hasło "Ojców", ja dopracowuję szczegółową trasę niekoniecznie najprostszą drogą. Jedziemy.
Przejeżdżamy przez jeden wielki plac budowy w Zielonkach i wbijamy się na ścieżkę rowerową prowadzącą raczej bocznymi drogami. Jest bardzo wiosennie, chmur dokładnie tyle, ile trzeba
W Trojanowicach jedziemy ostro pod górkę, ale warto
Zaglądamy do zamku w Korzkwi. To jest prywatny zamek, można go sobie wynająć na imprezkę. Kiedyś można było zajrzeć na dziedziniec, teraz już nie.
Zjeżdżamy na dół do Doliny Prądnika i wjeżdżamy na teren Parku.
potok Prądnik
na ojcowskim deptaku - tłum sprytnie wykadrowany
Mieliśmy w planach obiad w Ojcowie. Przejeżdżamy obok Bramy Krakowskiej i dojeżdżamy na ojcowski "deptak". Tam tłum ludzi jak pod Morskim Okiem. Szukanie gastronomii w takim tłumie nie ma sensu - brak wolnych miejsc, kolejki, czekanie itp. Wracamy do spokojniejszego miejsca - bufetu i grilla przy południowym wejściu na Okopy. Tu głównie siedzą rowerzyści nadjeżdżający podobnie jak my od strony Korzkwi, turystyczna stonka nie dociera. Zamawiamy grilla i jemy w spokoju.
bufet pod Okopami
Potem jedziemy jeszcze raz do centrum Ojcowa pooglądać widoczki.
W ojcowskim centrum ruch jak diabli, samochody, motocykle, piesi, korki, zapach spalin. Jedziemy dalej. Zapoznany po drodze rowerzysta proponuje kawę w Boroniówce - starym młynie odnowionym i przystosowanym do zwiedzania. Fajne miejsce przy drodze na Skałę.
Po drodze mijamy kapliczkę Na Wodzie:
I już w jesteśmy w Boroniówce.
Wracamy.
Po drodze pola w Giebułtowie.
Cytując klasyka: "taka to była wycieczka".
Renata rzuca hasło "Ojców", ja dopracowuję szczegółową trasę niekoniecznie najprostszą drogą. Jedziemy.
Przejeżdżamy przez jeden wielki plac budowy w Zielonkach i wbijamy się na ścieżkę rowerową prowadzącą raczej bocznymi drogami. Jest bardzo wiosennie, chmur dokładnie tyle, ile trzeba
W Trojanowicach jedziemy ostro pod górkę, ale warto
Zaglądamy do zamku w Korzkwi. To jest prywatny zamek, można go sobie wynająć na imprezkę. Kiedyś można było zajrzeć na dziedziniec, teraz już nie.
Zjeżdżamy na dół do Doliny Prądnika i wjeżdżamy na teren Parku.
potok Prądnik
na ojcowskim deptaku - tłum sprytnie wykadrowany
Mieliśmy w planach obiad w Ojcowie. Przejeżdżamy obok Bramy Krakowskiej i dojeżdżamy na ojcowski "deptak". Tam tłum ludzi jak pod Morskim Okiem. Szukanie gastronomii w takim tłumie nie ma sensu - brak wolnych miejsc, kolejki, czekanie itp. Wracamy do spokojniejszego miejsca - bufetu i grilla przy południowym wejściu na Okopy. Tu głównie siedzą rowerzyści nadjeżdżający podobnie jak my od strony Korzkwi, turystyczna stonka nie dociera. Zamawiamy grilla i jemy w spokoju.
bufet pod Okopami
Potem jedziemy jeszcze raz do centrum Ojcowa pooglądać widoczki.
W ojcowskim centrum ruch jak diabli, samochody, motocykle, piesi, korki, zapach spalin. Jedziemy dalej. Zapoznany po drodze rowerzysta proponuje kawę w Boroniówce - starym młynie odnowionym i przystosowanym do zwiedzania. Fajne miejsce przy drodze na Skałę.
Po drodze mijamy kapliczkę Na Wodzie:
I już w jesteśmy w Boroniówce.
Wracamy.
Po drodze pola w Giebułtowie.
Cytując klasyka: "taka to była wycieczka".