Gdańsk 1-2.10.2012 - bo nie samymi górami człowiek żyje
: 2013-10-07, 16:43
"Morze. Hmmm.... Może za rok. Zdecydowanie wybieram góry." Co roku tak powtarzam. A w zeszłym roku z początkiem września okazało się, że szkolenie bibliotekarzy powiatu zgierskiego ma być w Gdańsku. "Aaaaa... jadę! Zobaczę morze, w końcu ostatni raz byłam jeszcze w szkole podstawowej" - w moim głosie było mnóstwo entuzjazmu. I szczerze przyznam, że odliczałam dni do wyjazdu.
1 października 2012 roku o godz. 6:00 wyjazd. Prawie zaspałam, co nigdy mi się nie zdarza, gdy gdzieś wyjeżdżam. Zamiast o 4:30 obudziłam się o 5:15, a tu trzeba umyć włosy i je wysuszyć, zrobić makijaż, wypić kawę (dokładnie w tej kolejności) i dojechać na miejsce zbiórki. Na śniadanie zabrakło już czasu. Uffff.... jakoś zdążyłam.
Po dojechaniu do Gdańska pierwszym punktem było oczywiście zwiedzenie Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej. Biblioteka jak biblioteka, ale dyrektor... wrrrrr... Jeszcze dziś na wspomnienie o nim otwiera mi się scyzoryk w kieszeni, którego nie posiadam. Nigdy nie zrozumiem jak człowiekowi, który jest dyrektorem biblioteki może zależeć na zamykaniu swoich filii bibliotecznych i wyrzucaniu książek jeśli mają tylko pozaginane rogi... Poza tym nikomu nie dam swojej oryginalnej koszulki. Na szczęście z wielką przyjemnością, razem z koleżanką, podarłyśmy jego wizytówkę... o nie! Gdańscy bibliotekarze nie będą nosić koszulek z NASZYMI NAPISAMI, które same sobie wymyśliłyśmy. To był jedyny nieprzyjemny punkt wycieczki. Później było już idealnie.
Można było sobie stopy pomoczyć w Bałtyku.
I pozwiedzać Gdańsk. Obowiązkowo trzeba było iść do Neptuna.
Trochę popadało, ale za to jaka była tęcza.
Po zwiedzaniu czas na odpoczynek.
Ratusz nocą:
Następnego dnia również odwiedziliśmy kilka bibliotek i również było trochę czasu wolnego.
Na zdjęciu poniżej po prawej stronie fragment Złotej Bramy.
A w tym budynku na ul. Mariackiej mieści się bardzo miła Biblioteka.
Podczas wędrówek Długim Pobrzeżem napada na mnie pirat...Wyrwałam się jednak z jego uścisku
Filharmonia Bałtycka:
A ja spotkałam Aslana
Wielka Zbrojownia:
Gdańsk zachwycił mnie swoją architekturą i na pewno jeszcze tam wrócę (tzn. tak myślę).
1 października 2012 roku o godz. 6:00 wyjazd. Prawie zaspałam, co nigdy mi się nie zdarza, gdy gdzieś wyjeżdżam. Zamiast o 4:30 obudziłam się o 5:15, a tu trzeba umyć włosy i je wysuszyć, zrobić makijaż, wypić kawę (dokładnie w tej kolejności) i dojechać na miejsce zbiórki. Na śniadanie zabrakło już czasu. Uffff.... jakoś zdążyłam.
Po dojechaniu do Gdańska pierwszym punktem było oczywiście zwiedzenie Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej. Biblioteka jak biblioteka, ale dyrektor... wrrrrr... Jeszcze dziś na wspomnienie o nim otwiera mi się scyzoryk w kieszeni, którego nie posiadam. Nigdy nie zrozumiem jak człowiekowi, który jest dyrektorem biblioteki może zależeć na zamykaniu swoich filii bibliotecznych i wyrzucaniu książek jeśli mają tylko pozaginane rogi... Poza tym nikomu nie dam swojej oryginalnej koszulki. Na szczęście z wielką przyjemnością, razem z koleżanką, podarłyśmy jego wizytówkę... o nie! Gdańscy bibliotekarze nie będą nosić koszulek z NASZYMI NAPISAMI, które same sobie wymyśliłyśmy. To był jedyny nieprzyjemny punkt wycieczki. Później było już idealnie.
Można było sobie stopy pomoczyć w Bałtyku.
I pozwiedzać Gdańsk. Obowiązkowo trzeba było iść do Neptuna.
Trochę popadało, ale za to jaka była tęcza.
Po zwiedzaniu czas na odpoczynek.
Ratusz nocą:
Następnego dnia również odwiedziliśmy kilka bibliotek i również było trochę czasu wolnego.
Na zdjęciu poniżej po prawej stronie fragment Złotej Bramy.
A w tym budynku na ul. Mariackiej mieści się bardzo miła Biblioteka.
Podczas wędrówek Długim Pobrzeżem napada na mnie pirat...Wyrwałam się jednak z jego uścisku
Filharmonia Bałtycka:
A ja spotkałam Aslana
Wielka Zbrojownia:
Gdańsk zachwycił mnie swoją architekturą i na pewno jeszcze tam wrócę (tzn. tak myślę).