Było trochę o pogodzie, teraz o miejscu. Byliśmy pod wielkim wrażeniem naszej kwatery, położonej w miejscowości Mierkinie, z pięknym widokiem na Jezioro Hańcza.
widok z tarasu Domu
Nie było sensu zmieniać lokum - skoro tam jest tak fajnie, postanowiliśmy pojechać tam ponownie.
Co robi Sebastian na początku urlopu? Ustawia budzik na 4.30 i idzie na plener fotograficzny na wschód słońca, jakżeby inaczej. Takiej okazji nie mogłem przegapić. Tereny w pobliżu Domu Gościnnego Nad Jeziorem Hańcza są przepiękne, w promieniu kilkuset metrów można znaleźć kilka niezłych stanowisk do fotografowania. Dom jest położony dość wysoko nad jeziorem, a zbocza schodzące do niego mają wschodnią wystawkę, dzięki czemu na podziwianie wschodu słońca nadają się idealnie. Nie trzeba jechać gdzieś daleko, wystarczy wstać przed świtem, umyć zęby, wypić kawkę i wyjść przed dom, no rewelacja.
widok spod Domu, wszyscy jeszcze śpią
nad Jeziorem Hańcza
autoportret
na łąkach powyżej brzegu
Gdy już słońce podniosło się wyżej i zgubiło już ciepłe żółte-czerwone barwy, miejsce zimnego świtu zajął rześki poranek. Cały czas nisko położone słońce nadal rzucało długie cienie i miękkim, miejscami przebijającym przez chmury światłem pięknie oświetlało okolicę.
napis "I love Hańcza" jak najbardziej adekwatny
huśtawka z widokiem na Hańczę
Dom Gościnny Nad Jeziorem Hańcza
Nie pozostało nic innego, jak podsumować tak udany początek dnia pysznym śniadaniem (chyba reszta rodzinki już wstała?), a w późniejszych godzinach wybrać się na przejażdżkę rowerem po okolicznych pagórkach.
