Klawe życie hajera, czyli wyprawa cepra na Ślůnsk
: 2018-04-16, 16:54
Waham się. Siedzieć w fotelu przy kompie to nuda, zaś życie gwarka bywa barwne i pełne niespodzianek, zwłaszcza gdy ma się pyrlik i żelosko w ręku. W szkole mawiano, że paluszek i główka to szkolna wymówka. Po latach wiedza teoretyczna wyniesiona ze szkoły (byłem w tym zakresie sceptykiem) przydatna bywa w praktyce, ale nie we wszystkich branżach się to sprawdza.
Znów chcę zostać górnikiem. To już drugi raz, pierwszy był w dzieciństwie. Tym razem poważnie.
Nie wiem, jak się do tego zabrać, ale pomocny kolega z forum doradził mi wizytę w kopalni Guido. Zastanawiałem się, dlaczego akurat ta? Pewnie nieźle tam płacą, bo to jest jedna z nielicznych kopalni rentownych, czyli przynoszących zyski od wielu lat. Jedna z dwóch, które znam (druga w Nowej Rudzie, tej z łódkami w Tarnowskich Górach czy Wieliczki nie liczę, bo o kopalnię węgla kamiennego tu chodzi). Sam nie pojadę, wszak o życie tu idzie, więc telefon do wujka i jedziemy we dwóch na przeglądy.
Na powitanie oskubano mnie z pogana, to nie będzie już "dobry" dzień. Na Ślůnsku nie witają się ludziska normalnie "dzień dobry", ale "szczęść Boże". Szczęścia póki co nie mam, lecz chudszy portfel. Nauka kosztuje, więc nie narzekam i chcę jak najbliżej poznać znój pracy braci górniczej.
Ponoć na początku wszyscy zbierają się w kaplicy i przez godzinę trwa modlitwa, czyli coś dla ducha https://www.youtube.com/watch?v=ObgomLa5_rE
Gdy już zadek od siedzenia zaboli, zaczyna się jazda w te i wewte, czyli szolą (góra-dół) lub po taśmociągach (w poziomie). Tytani pracy zamiast brać hercówę, to pokładają się na spągu i oglądają seriale na telebimach zamontowanych na ociosach.
Ileż można leżeć w cieniu? W końcu zacznie burczeć w brzuszku i pić się chce. Żaden problem - tuż obok znajduje się pub, gdzie można znaleźć coś dla ciała. Kwitnie też życie towarzyskie. I górnicy mają to za darmo. Nie ważne ile urobku, lecz zarobku - to dewiza tej kopalni. Pierony jaśniste tu znów oskubały cepra z pogana wydając miedziaki. Zgrzeszyłem nie tylko mową, myślą i zaniedbaniem.
To nie wszystko - istnieje możliwość rozwijania swych talentów, bo do dyspozycji jest też sala taneczno-koncertowa. Kolega ukrywa, że jest uzdolniony muzycznie https://www.youtube.com/watch?v=OP2LqJQeT8A
Opuszczam czym prędzej miejsce rozpusty, bo wszędzie czuje się obecność Złego (nie tego z Żywca). Udaję się do centrum duchowego Gůrnego Ślůnska, czyli do bazyliki w Piekarach Śląskich oraz idę drogą krzyżową na pobliskiej Kalwarii. Poczułem ulgę, lecz nadal jestem jeszcze piekielnie zniewolony pobytem pod ziemią. Ratunkiem jest Kopiec Wyzwolenia.
Postanawiamy szybko oddalić się do Kościoła Dobrego Pasterza w Świerklańcu oraz na Zamek Biskupi w Siewierzu.
Spokój ducha odzyskałem dopiero pośród jurajskich skałek na ruinach zamku Olsztyn.
Już teraz nie wiem, czy warto być górnikiem w krainie Zła. Chyba lepiej z dala jeździć sobie rowerem.
Galerie zdjęć:
2018.04.14 Rowerówka 85 km: Radomsko-Chełmo - Wielgomłyny - Żytno - Gidle
2018.04.15 Guido - Świerklaniec - Siewierz - Olsztyn
P.S. Paluszek już był (szczegółów nie znam), ale jak to wykombinujesz z główką?
Znów chcę zostać górnikiem. To już drugi raz, pierwszy był w dzieciństwie. Tym razem poważnie.
Nie wiem, jak się do tego zabrać, ale pomocny kolega z forum doradził mi wizytę w kopalni Guido. Zastanawiałem się, dlaczego akurat ta? Pewnie nieźle tam płacą, bo to jest jedna z nielicznych kopalni rentownych, czyli przynoszących zyski od wielu lat. Jedna z dwóch, które znam (druga w Nowej Rudzie, tej z łódkami w Tarnowskich Górach czy Wieliczki nie liczę, bo o kopalnię węgla kamiennego tu chodzi). Sam nie pojadę, wszak o życie tu idzie, więc telefon do wujka i jedziemy we dwóch na przeglądy.
Na powitanie oskubano mnie z pogana, to nie będzie już "dobry" dzień. Na Ślůnsku nie witają się ludziska normalnie "dzień dobry", ale "szczęść Boże". Szczęścia póki co nie mam, lecz chudszy portfel. Nauka kosztuje, więc nie narzekam i chcę jak najbliżej poznać znój pracy braci górniczej.
Ponoć na początku wszyscy zbierają się w kaplicy i przez godzinę trwa modlitwa, czyli coś dla ducha https://www.youtube.com/watch?v=ObgomLa5_rE
Gdy już zadek od siedzenia zaboli, zaczyna się jazda w te i wewte, czyli szolą (góra-dół) lub po taśmociągach (w poziomie). Tytani pracy zamiast brać hercówę, to pokładają się na spągu i oglądają seriale na telebimach zamontowanych na ociosach.
Ileż można leżeć w cieniu? W końcu zacznie burczeć w brzuszku i pić się chce. Żaden problem - tuż obok znajduje się pub, gdzie można znaleźć coś dla ciała. Kwitnie też życie towarzyskie. I górnicy mają to za darmo. Nie ważne ile urobku, lecz zarobku - to dewiza tej kopalni. Pierony jaśniste tu znów oskubały cepra z pogana wydając miedziaki. Zgrzeszyłem nie tylko mową, myślą i zaniedbaniem.
To nie wszystko - istnieje możliwość rozwijania swych talentów, bo do dyspozycji jest też sala taneczno-koncertowa. Kolega ukrywa, że jest uzdolniony muzycznie https://www.youtube.com/watch?v=OP2LqJQeT8A
Opuszczam czym prędzej miejsce rozpusty, bo wszędzie czuje się obecność Złego (nie tego z Żywca). Udaję się do centrum duchowego Gůrnego Ślůnska, czyli do bazyliki w Piekarach Śląskich oraz idę drogą krzyżową na pobliskiej Kalwarii. Poczułem ulgę, lecz nadal jestem jeszcze piekielnie zniewolony pobytem pod ziemią. Ratunkiem jest Kopiec Wyzwolenia.
Postanawiamy szybko oddalić się do Kościoła Dobrego Pasterza w Świerklańcu oraz na Zamek Biskupi w Siewierzu.
Spokój ducha odzyskałem dopiero pośród jurajskich skałek na ruinach zamku Olsztyn.
Już teraz nie wiem, czy warto być górnikiem w krainie Zła. Chyba lepiej z dala jeździć sobie rowerem.
Galerie zdjęć:
2018.04.14 Rowerówka 85 km: Radomsko-Chełmo - Wielgomłyny - Żytno - Gidle
2018.04.15 Guido - Świerklaniec - Siewierz - Olsztyn
P.S. Paluszek już był (szczegółów nie znam), ale jak to wykombinujesz z główką?