Moje równinno-pagórkowate wędrówki
: 2017-05-21, 22:32
Na sobotę zapowiadali deszcz...i burzę. Deszcz bym jakoś jeszcze przeżyła, ale burzy się boję, zwłaszcza w górach, więc góry odpadają. Wymyśliłam,że będą Dobczyce. Byliśmy tam wprawdzie ze dwa razy, ale pierwszy raz to 10 lat temu, jeszcze przed remontem zamku, a za drugim razem trafiliśmy tak,że wszystko było pozamykane (w Boże Ciało chyba czy coś w tym stylu).
No więc jadę, tym razem sama, mąż zostaje kosić ogród.
Rynek w Dobczycach jest mało ciekawy-ulica otwarta dla ruchu, pełno samochodów, wokół kilka sklepów. W rynku wyróżnia się budynek remizy strażackiej, ciekawa jest też figurka św. Floriana pochodząca z XVIII wieku.
Wąską uliczką biegnącą w górę ruszam w kierunku Starego Miasta.
Z daleka widoczne są mury miejskie, do których powoli się zbliżam.
Wchodzę po schodach na basztę, jest to świetny punkt widokowy na Beskid Makowski, Pogórze Wielickie, Jezioro Dobczyckie oraz Dobczyce.
Schodzę na dół i idę dalej.
Mijam kościół i zabytkową dzwonnicę.
Na kościelnym placu rośnie lipa "Marysieńka", która ma ponad 300 lat.
Od kościoła rzut kamieniem do zamku i skansenu.
Zamek w Dobczycach istniał od XIII wieku. W tej chwili są raczej ruiny, w części zrekonstruowanej znajduje się muzeum.Wstęp 7 zł, ale razem w wejściem do Skansenu Drewnianego Budownictwa Ludowego i nowość jak dla mnie- nie trzeba dodatkowo płacić za robienie fotek . Dawniej niestety tak było.
Z punktu widokowego w zamku ładne widoki na Jezioro Dobczyckie oraz zaporę. Korona zapory otwarta dla ruchu turystycznego.
Po schodkach do góry i zaczynam zwiedzać.
Do zwiedzania są trzy sale(historyczna, kominkowa, hutnicza)oraz kaplica.
Jest i studnia, jak na dawny zamek przystało.
Jest nawet mała knajpka, w zasadzie bufet, a z dawnych czasów pamiętam porządną karczmę z klimatem. No cóż czasy się zmieniają. Opuszczam zamek i ruszam w stronę skansenu.
Witają mnie... trumny poukładane pod ścianą i karawan z aniołami. Ku..a ale widok
Dalej jakieś średnio jak dla mnie interesujące rupiecie.
Ostatni z budynków stylizowany na chatę wiejską okazuje się być interesujący. Jego wnętrze zwiedzam z prawdziwą przyjemnością. Jako miłośniczka staroci czuję się jak w domu .
Podobne maszyny mam w domu dwie.
Po zwiedzeniu skansenu schodzę schodkami w dół i opuszczam Stare Miasto.
Fajna wycieczka, pogoda dopisała. Burza z ulewą dopada mnie, ale dopiero przed bramką własnego domu.
No więc jadę, tym razem sama, mąż zostaje kosić ogród.
Rynek w Dobczycach jest mało ciekawy-ulica otwarta dla ruchu, pełno samochodów, wokół kilka sklepów. W rynku wyróżnia się budynek remizy strażackiej, ciekawa jest też figurka św. Floriana pochodząca z XVIII wieku.
Wąską uliczką biegnącą w górę ruszam w kierunku Starego Miasta.
Z daleka widoczne są mury miejskie, do których powoli się zbliżam.
Wchodzę po schodach na basztę, jest to świetny punkt widokowy na Beskid Makowski, Pogórze Wielickie, Jezioro Dobczyckie oraz Dobczyce.
Schodzę na dół i idę dalej.
Mijam kościół i zabytkową dzwonnicę.
Na kościelnym placu rośnie lipa "Marysieńka", która ma ponad 300 lat.
Od kościoła rzut kamieniem do zamku i skansenu.
Zamek w Dobczycach istniał od XIII wieku. W tej chwili są raczej ruiny, w części zrekonstruowanej znajduje się muzeum.Wstęp 7 zł, ale razem w wejściem do Skansenu Drewnianego Budownictwa Ludowego i nowość jak dla mnie- nie trzeba dodatkowo płacić za robienie fotek . Dawniej niestety tak było.
Z punktu widokowego w zamku ładne widoki na Jezioro Dobczyckie oraz zaporę. Korona zapory otwarta dla ruchu turystycznego.
Po schodkach do góry i zaczynam zwiedzać.
Do zwiedzania są trzy sale(historyczna, kominkowa, hutnicza)oraz kaplica.
Jest i studnia, jak na dawny zamek przystało.
Jest nawet mała knajpka, w zasadzie bufet, a z dawnych czasów pamiętam porządną karczmę z klimatem. No cóż czasy się zmieniają. Opuszczam zamek i ruszam w stronę skansenu.
Witają mnie... trumny poukładane pod ścianą i karawan z aniołami. Ku..a ale widok
Dalej jakieś średnio jak dla mnie interesujące rupiecie.
Ostatni z budynków stylizowany na chatę wiejską okazuje się być interesujący. Jego wnętrze zwiedzam z prawdziwą przyjemnością. Jako miłośniczka staroci czuję się jak w domu .
Podobne maszyny mam w domu dwie.
Po zwiedzeniu skansenu schodzę schodkami w dół i opuszczam Stare Miasto.
Fajna wycieczka, pogoda dopisała. Burza z ulewą dopada mnie, ale dopiero przed bramką własnego domu.