Spacerownik katowicki
Spacerownik katowicki
Z założenia ma to być początek cyklu traktujący o różnych ciekawych miejscach Katowic...
Na zachód od centrum Katowic znajduje się Załęże (Zalenze). Mimo, że od głównego dworca kolejowego dzieli je dziesięć minut spaceru, to rzadko można tam spotkać mieszkańców innych dzielnic oraz gości spoza miasta.
Załęże ma długą historię, sięgającą XIII wieku, to jedna z najstarszych dzielnic stolicy województwa śląskiego. W XVIII i XIX stuleciu nastąpił w niej gwałtowny rozwój przemysłu (kopalnie, huty i fabryki), który trwał do początku obecnego millenium, kiedy upadły największe zakłady... dzisiaj Załęże służy jako sypialnia oraz skupisko problemów społecznych. Jest tutaj największy procent bezrobotnych w całym mieście, a liczba klientów pomocy społecznej stawia okolicę na drugim miejscu podium. Gdyby połączyć wskaźniki osób bez pracy, zagrożonych biedą, alkoholizmem i przestępczością to dzielnica dzierży palmę pierwszeństwa w Katowicach.
I właśnie dlatego Załęże kusi
Życie toczy się wzdłuż głównej szosy - Gliwickiej. Załęże to typowa ulicówka, a Gliwicka jest niespotykanie jak na miejską ulicę pokręcona - to pozostałość po dawnej wiejskiej zabudowie.
Za czasów niemieckich nosiła ona nazwę Moltkestraße, a w okresie międzywojennym i do 1954 roku Stanisława Wojciechowskiego. Potem dawny prezydent podpadł komunistom i nazwę Gliwickiej, która do tej pory biegła tylko w centrum, przedłużyli też na Załęże.
Na mapie poniżej widać dzielnicę w okresie międzywojennym.
Puste pola zostały zastąpione blokowiskami, poniżej linii kolejowej powstało całe nowe Osiedle Witosa, dziś osobna jednostka administracyjna. Natomiast zdecydowana większość zabudowy wzdłuż głównej ulicy istnieje do dzisiaj - to kamienice i domy robotnicze z przełomu XIX i XX wieku.
Obiekty leżące zaraz za granicą ze Śródmieściem są okazałe - to secesyjne białe elewacje i eleganckie restauracje.
Ale zaraz potem zaczyna się typowa górnośląska proza - wielorodzinne kamienice i domy czynszowe z mniej lub bardziej zaniedbanymi ścianami, pociemniałymi od zanieczyszczeń.
Na przeciwko, po południowej stronie ulicy - ostatnia ostoja cywilizacji wielkomiejskiej: kino wielosalowe. Wybudowano je w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się boisko Baildonu Katowice lub KS Naprzód.
Dalej już próżno wyglądać szukających rozrywki katowiczan
Na rogu z ulicą Żelazną (kiedyś Hüttenstraße - bo prowadziła do huty Baildon) sklep nawiązujący asortymentem do nazwy
Wizawi kościoła św. Józefa (o którym napiszę kiedy indziej) kilka bardziej reprezentacyjnych domów.
Pod numerem 79 w okresie międzywojennym mieściło się kino. Prosto z mszy można było wpaść na film.
Jak zwykle warto przyglądać się detalom, które gęsto występują na bogatszych kamienicach.
Pod numerem 85 znajduje się najstarszy budynek Załęża - dom z 1833 roku. Typowy dom, a właściwie chata wiejska (warto pamiętać, że wówczas i same Katowice były niewielką wsią). Opuszczona, niszczejąca, nie jest wpisana na listę zabytków.
Podobnie jak np. ta boczna kamienica, z której wyciągają jakiś gruz.
Dla tego domu już za późno...
Niezamieszkałych, zabitych deskami obiektów jest w Załężu sporo. Nawet siedzibę PZU potraktowano w ten sposób, widać nie mieli co ubezpieczać.
O ile w centrum Katowic zabudowa ma podobną wielkość, o tyle tutaj mamy gwałtowne skoki poziomów dachów. Widać, że budując nowe obiekty w różnych latach nie przejmowano się sąsiedztwem. Na zdjęciu ciekawa dobudówka.
Niedaleko kościoła w niewielkim żółtym budynku mieści się moja ulubiona spelunka...
...regularne karaoke z najnowszymi przebojami
Miałem tam też okazję oglądać mecz w fusbal Niemcy-Polska. Wszyscy byli zadowoleni niezależnie od wyniku, bo przeca i tak wygrajom nasi .
Generalnie jednak knajpki upadają - do tej zdążyłem jeszcze parę razy zajrzeć, a teraz otworzono w niej salon gier . Pamiętam gdy przechodząc na szybko zamówiłem tam małe "piwo" - pani zza baru była załamana
Moim ulubionym ujęciem jest pewien familok, za którym czai się wysoki wieżowiec.
Wygląda to surrealistycznie - brukowana ulica po kilkunastu metrach kończy się nasypem, a za nią stoją bloki osiedla Janasa, wybudowane na nieużytkach na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku przez hutę Baildon.
Z 1897 roku pochodzi urząd gminy Załęże (do Katowic włączono je dopiero w 1924 roku). Ciekawostką jest fakt, że początkowo jako samodzielna gmina wchodziła w skład powiatu bytomskiego, do katowickiego przyłączono ją w latach 70. XIX wieku, gdy dzisiejsza stolica Śląskiego otrzymała prawa miejskie. Klasyczny neogotycki budynek mieści dziś MOPS.
Na fasadzie umieszczono dawny herb - żołędzie. Od nich pochodzi zapewne dzisiejsza nazwa - pierwotne "żołyndzie/zołynzie" Niemcy wymawiali i pisali jako ''Salensche" a potem "Zalenze".
Kontrapunktem urzędu gminy są dwa lokale, bez których żadna szanująca się miejscowość nie umie dziś funkcjonować - Żabka i apteka
Wewnątrz jednego z podwórek kryje się inna pozostałość po dalekiej przeszłości - dom rodzinny z rozpadającą się laubą. Ten charakterystyczny dla Górnego Śląska element wielu budynków rzadko można już znaleźć poza skansenami...
Na Gliwickiej 127 działa poczta. Musiano ją otworzyć już przed Wielką Wojną, o czym świadczą symbole na fasadzie.
Jedna z wielu częściowo pustych kamieniczek.
Dla kontrastu - ponownie zadbana secesja.
Zajrzyjmy na chwilę w otwarte drzwi sieni lub do przejść prowadzących na podwórza.
Te ostatnie jest z kamienicy mieszczącej elegancką restaurację
Za pierwszym rzędem domów często mieści się zieleń - np. ogródki działkowe.
Gliwicka na chwilę przestaje się kręcić i zmienia charakter architektoniczny północnej strony ulicy - w miejsce ceglanych, rudo-szarych gmachów pojawiają się otynkowane (dawno temu) wille.
Dotarliśmy do tzw. załęskiego pałacu. Był to dworski folwark (jak to na wsi!) wybudowany w latach 80. XIX wieku w otoczeniu rozległego parku. Do 1945 roku służył jako siedziby firmy Giesche.
Współcześnie usadowił się w nim prywatny szpital. Po drugiej stronie ulicy, w drugiej części parku tworzącego kiedyś całość, kamień z tablicą poprawną politycznie - wspomina nie tylko pomordowanych ze Śląska ale i z Zagłębia . To plac Józefa Londzina (Freiheitsplatz).
Co chwilę mija nas tramwaj - na tych liniach dominują niezmordowane Konstale 105Na. Widoczny na zdjęciu wyjechał z fabryki w 1977 roku.
Przed nami ulica Bocheńskiego (Bernhardtstraße, a w latach 1939−1945 Danziger Straße), przecinająca Załęże mniej więcej na pół. Żeby jednak tekst nie był zbyt długi to o tamtej części położonej wzdłuż Gliwickiej napiszę kiedy indziej
Na koniec jeszcze trochę zdjęć podczas zbliżającego się wieczoru... Załęże nabiera wtedy nieco magicznego kolorytu
Wielki, błotnisty plac w okolicach kościoła to zapewne efekt jakiś wyburzeń. To jedna z nielicznych wolnych przestrzeni, bo większość zabudowy Gliwickiej jest zwarta.
Kolorowe światła przed spelunką i pojedyncze zapalone w oknach wieżowca.
Gdy zrobi się zupełnie ciemno to trochę przypominają mi się Sklepy Cynamonowe i piosenka Dżemu.
Centrum aktywności jest całodobowy kebab. Jest to jednak kebab zgodny z polską racją stanu - nie muzułmański, lecz ormiański, więc chrześcijański
Na zachód od centrum Katowic znajduje się Załęże (Zalenze). Mimo, że od głównego dworca kolejowego dzieli je dziesięć minut spaceru, to rzadko można tam spotkać mieszkańców innych dzielnic oraz gości spoza miasta.
Załęże ma długą historię, sięgającą XIII wieku, to jedna z najstarszych dzielnic stolicy województwa śląskiego. W XVIII i XIX stuleciu nastąpił w niej gwałtowny rozwój przemysłu (kopalnie, huty i fabryki), który trwał do początku obecnego millenium, kiedy upadły największe zakłady... dzisiaj Załęże służy jako sypialnia oraz skupisko problemów społecznych. Jest tutaj największy procent bezrobotnych w całym mieście, a liczba klientów pomocy społecznej stawia okolicę na drugim miejscu podium. Gdyby połączyć wskaźniki osób bez pracy, zagrożonych biedą, alkoholizmem i przestępczością to dzielnica dzierży palmę pierwszeństwa w Katowicach.
I właśnie dlatego Załęże kusi
Życie toczy się wzdłuż głównej szosy - Gliwickiej. Załęże to typowa ulicówka, a Gliwicka jest niespotykanie jak na miejską ulicę pokręcona - to pozostałość po dawnej wiejskiej zabudowie.
Za czasów niemieckich nosiła ona nazwę Moltkestraße, a w okresie międzywojennym i do 1954 roku Stanisława Wojciechowskiego. Potem dawny prezydent podpadł komunistom i nazwę Gliwickiej, która do tej pory biegła tylko w centrum, przedłużyli też na Załęże.
Na mapie poniżej widać dzielnicę w okresie międzywojennym.
Puste pola zostały zastąpione blokowiskami, poniżej linii kolejowej powstało całe nowe Osiedle Witosa, dziś osobna jednostka administracyjna. Natomiast zdecydowana większość zabudowy wzdłuż głównej ulicy istnieje do dzisiaj - to kamienice i domy robotnicze z przełomu XIX i XX wieku.
Obiekty leżące zaraz za granicą ze Śródmieściem są okazałe - to secesyjne białe elewacje i eleganckie restauracje.
Ale zaraz potem zaczyna się typowa górnośląska proza - wielorodzinne kamienice i domy czynszowe z mniej lub bardziej zaniedbanymi ścianami, pociemniałymi od zanieczyszczeń.
Na przeciwko, po południowej stronie ulicy - ostatnia ostoja cywilizacji wielkomiejskiej: kino wielosalowe. Wybudowano je w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się boisko Baildonu Katowice lub KS Naprzód.
Dalej już próżno wyglądać szukających rozrywki katowiczan
Na rogu z ulicą Żelazną (kiedyś Hüttenstraße - bo prowadziła do huty Baildon) sklep nawiązujący asortymentem do nazwy
Wizawi kościoła św. Józefa (o którym napiszę kiedy indziej) kilka bardziej reprezentacyjnych domów.
Pod numerem 79 w okresie międzywojennym mieściło się kino. Prosto z mszy można było wpaść na film.
Jak zwykle warto przyglądać się detalom, które gęsto występują na bogatszych kamienicach.
Pod numerem 85 znajduje się najstarszy budynek Załęża - dom z 1833 roku. Typowy dom, a właściwie chata wiejska (warto pamiętać, że wówczas i same Katowice były niewielką wsią). Opuszczona, niszczejąca, nie jest wpisana na listę zabytków.
Podobnie jak np. ta boczna kamienica, z której wyciągają jakiś gruz.
Dla tego domu już za późno...
Niezamieszkałych, zabitych deskami obiektów jest w Załężu sporo. Nawet siedzibę PZU potraktowano w ten sposób, widać nie mieli co ubezpieczać.
O ile w centrum Katowic zabudowa ma podobną wielkość, o tyle tutaj mamy gwałtowne skoki poziomów dachów. Widać, że budując nowe obiekty w różnych latach nie przejmowano się sąsiedztwem. Na zdjęciu ciekawa dobudówka.
Niedaleko kościoła w niewielkim żółtym budynku mieści się moja ulubiona spelunka...
...regularne karaoke z najnowszymi przebojami
Miałem tam też okazję oglądać mecz w fusbal Niemcy-Polska. Wszyscy byli zadowoleni niezależnie od wyniku, bo przeca i tak wygrajom nasi .
Generalnie jednak knajpki upadają - do tej zdążyłem jeszcze parę razy zajrzeć, a teraz otworzono w niej salon gier . Pamiętam gdy przechodząc na szybko zamówiłem tam małe "piwo" - pani zza baru była załamana
Moim ulubionym ujęciem jest pewien familok, za którym czai się wysoki wieżowiec.
Wygląda to surrealistycznie - brukowana ulica po kilkunastu metrach kończy się nasypem, a za nią stoją bloki osiedla Janasa, wybudowane na nieużytkach na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku przez hutę Baildon.
Z 1897 roku pochodzi urząd gminy Załęże (do Katowic włączono je dopiero w 1924 roku). Ciekawostką jest fakt, że początkowo jako samodzielna gmina wchodziła w skład powiatu bytomskiego, do katowickiego przyłączono ją w latach 70. XIX wieku, gdy dzisiejsza stolica Śląskiego otrzymała prawa miejskie. Klasyczny neogotycki budynek mieści dziś MOPS.
Na fasadzie umieszczono dawny herb - żołędzie. Od nich pochodzi zapewne dzisiejsza nazwa - pierwotne "żołyndzie/zołynzie" Niemcy wymawiali i pisali jako ''Salensche" a potem "Zalenze".
Kontrapunktem urzędu gminy są dwa lokale, bez których żadna szanująca się miejscowość nie umie dziś funkcjonować - Żabka i apteka
Wewnątrz jednego z podwórek kryje się inna pozostałość po dalekiej przeszłości - dom rodzinny z rozpadającą się laubą. Ten charakterystyczny dla Górnego Śląska element wielu budynków rzadko można już znaleźć poza skansenami...
Na Gliwickiej 127 działa poczta. Musiano ją otworzyć już przed Wielką Wojną, o czym świadczą symbole na fasadzie.
Jedna z wielu częściowo pustych kamieniczek.
Dla kontrastu - ponownie zadbana secesja.
Zajrzyjmy na chwilę w otwarte drzwi sieni lub do przejść prowadzących na podwórza.
Te ostatnie jest z kamienicy mieszczącej elegancką restaurację
Za pierwszym rzędem domów często mieści się zieleń - np. ogródki działkowe.
Gliwicka na chwilę przestaje się kręcić i zmienia charakter architektoniczny północnej strony ulicy - w miejsce ceglanych, rudo-szarych gmachów pojawiają się otynkowane (dawno temu) wille.
Dotarliśmy do tzw. załęskiego pałacu. Był to dworski folwark (jak to na wsi!) wybudowany w latach 80. XIX wieku w otoczeniu rozległego parku. Do 1945 roku służył jako siedziby firmy Giesche.
Współcześnie usadowił się w nim prywatny szpital. Po drugiej stronie ulicy, w drugiej części parku tworzącego kiedyś całość, kamień z tablicą poprawną politycznie - wspomina nie tylko pomordowanych ze Śląska ale i z Zagłębia . To plac Józefa Londzina (Freiheitsplatz).
Co chwilę mija nas tramwaj - na tych liniach dominują niezmordowane Konstale 105Na. Widoczny na zdjęciu wyjechał z fabryki w 1977 roku.
Przed nami ulica Bocheńskiego (Bernhardtstraße, a w latach 1939−1945 Danziger Straße), przecinająca Załęże mniej więcej na pół. Żeby jednak tekst nie był zbyt długi to o tamtej części położonej wzdłuż Gliwickiej napiszę kiedy indziej
Na koniec jeszcze trochę zdjęć podczas zbliżającego się wieczoru... Załęże nabiera wtedy nieco magicznego kolorytu
Wielki, błotnisty plac w okolicach kościoła to zapewne efekt jakiś wyburzeń. To jedna z nielicznych wolnych przestrzeni, bo większość zabudowy Gliwickiej jest zwarta.
Kolorowe światła przed spelunką i pojedyncze zapalone w oknach wieżowca.
Gdy zrobi się zupełnie ciemno to trochę przypominają mi się Sklepy Cynamonowe i piosenka Dżemu.
Centrum aktywności jest całodobowy kebab. Jest to jednak kebab zgodny z polską racją stanu - nie muzułmański, lecz ormiański, więc chrześcijański
Ostatnio zmieniony 2016-02-02, 12:46 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
fajna spelunka! zdjec ze srodka nie masz? po ile piwo?
i jeszcze pan z wozkiem ladnie zapozowal!
taka granica dwoch swiatow!
lauba to ten ganek?
A jak wyglada ten kebab? bo te tureckie to sa zwykle takie kawaly miesa co wisza nadziane na kij ktore obstruguja i podaja w postaci wiorek (w Polsce takie robia bo w Turcji nie bylam). A ormianskie kebaby to sa takie grube parowy z mielonego miesa.
Wogole przefajne klimaty! mam nadzieje ze to pierwszy odcinek a bedzie cala seria o roznych dzielnicach Gornego Slaska!
Moim ulubionym ujęciem jest pewien familok, za którym czai się wysoki wieżowiec.
i jeszcze pan z wozkiem ladnie zapozowal!
Wygląda to surrealistycznie - brukowana ulica po kilkunastu metrach kończy się nasypem, a za nią stoją bloki osiedla Janasa, wybudowane na nieużytkach na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku przez hutę Baildon.
taka granica dwoch swiatow!
Wewnątrz jednego z podwórek kryje się inna pozostałość po dalekiej przeszłości - dom rodzinny z rozpadającą się laubą. Ten charakterystyczny kiedyś dla Górnego Śląska element wielu budynków rzadko można już znaleźć poza skansenami...
lauba to ten ganek?
Jest to jednak kebab zgodny z polską racją stanu - nie muzułmański, lecz ormiański, więc chrześcijański
A jak wyglada ten kebab? bo te tureckie to sa zwykle takie kawaly miesa co wisza nadziane na kij ktore obstruguja i podaja w postaci wiorek (w Polsce takie robia bo w Turcji nie bylam). A ormianskie kebaby to sa takie grube parowy z mielonego miesa.
Wogole przefajne klimaty! mam nadzieje ze to pierwszy odcinek a bedzie cala seria o roznych dzielnicach Gornego Slaska!
Ostatnio zmieniony 2016-02-02, 12:36 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:fajna spelunka! zdjec ze srodka nie masz? po ile piwo?
nie mam Chodząc tam wieczorami jednak aparatu nie zabieram ze sobą. Co prawda nie zdarzyło mi się nic nieprzyjemnego do tej pory na Załęzu, ale wolę nie kusić losu Zwłaszcza, ze np. czasem ludzie lubią tam sobie dać po mordzie i może latać jakaś ciecz Tyskie jest po 4 czy 4,5 zł, więc nie tak tanio jak na spelunkę, biorąc pod uwagę, że w centrum można czasem znaleźć taniej.
Mam zdjęcie z ogródka
buba pisze:i jeszcze pan z wozkiem ladnie zapozowal!
akurat z pustym
tak. Właśnie się zastanawiałem jak to jest po polskububa pisze:lauba to ten ganek?
buba pisze:A jak wyglada ten kebab? bo te tureckie to sa zwykle takie kawaly miesa co wisza nadziane na kij ktore obstruguja i podaja w postaci wiorek (w Polsce takie robia bo w Turcji nie bylam). A ormianskie kebaby to sa takie grube parowy z mielonego miesa.
aż tak dokładnie się nie przyglądałem, ale podejrzewam, że to standardowy polski kebab, a nazwa ma być tylko reklamą Jak sądzę, spora część kupujących nie ma pojęcia co to jest ten Aratat
buba pisze:mam nadzieje ze to pierwszy odcinek a bedzie cala seria o roznych dzielnicach Gornego Slaska!
na pewno będą dalsze odcinki, o samym Załężu mam już kilka do dodania
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Super temat
A jeśli chodzi o Gliwicką - to bardzo również mi bliski.
Gliwicką zawsze jeździłam z rodzicami do Katowic na pociąg, wtedy tramwajem nr 14 lub 15, obecnie spod mojego domu kursuje tam "20".
No i liczyliśmy wstecz te numery od 300-ileś aż do 2 i 1 które były obok Placu Wolności.
Potem długie lata dojeżdżałam tamtędy do pracy, zwykle tramwajem 102N, który wtedy kursował na tej linii (jaka wtedy to była linia, to już nie pamiętam, przez jakiś czas jeździło tam również "40").
W tramwaju zimą zajmowałam miejsce nad grzejnikiem i przez 40 minut mogłam czytać gazetę.
Ale skąd na Twoim zdjęciu na Gliwickiej "9", przecież "9" jeździ całkiem gdzie indziej !!!
A jeśli chodzi o Gliwicką - to bardzo również mi bliski.
Gliwicką zawsze jeździłam z rodzicami do Katowic na pociąg, wtedy tramwajem nr 14 lub 15, obecnie spod mojego domu kursuje tam "20".
No i liczyliśmy wstecz te numery od 300-ileś aż do 2 i 1 które były obok Placu Wolności.
Potem długie lata dojeżdżałam tamtędy do pracy, zwykle tramwajem 102N, który wtedy kursował na tej linii (jaka wtedy to była linia, to już nie pamiętam, przez jakiś czas jeździło tam również "40").
W tramwaju zimą zajmowałam miejsce nad grzejnikiem i przez 40 minut mogłam czytać gazetę.
Ale skąd na Twoim zdjęciu na Gliwickiej "9", przecież "9" jeździ całkiem gdzie indziej !!!
Pudelek pisze:Basia Z. pisze:Ale skąd na Twoim zdjęciu na Gliwickiej "9", przecież "9" jeździ całkiem gdzie indziej !!!
to zapewne efekt ciągłych remontów - co jakiś czas wyłączana jest część torowiska i puszczają tramwaje na inne ulice niż dotychczas.
Z tym to akurat jestem cały czas bardzo na bieżąco, gdyż tramwaje linii 20, 9 i 17 jeżdżą mi pod oknem
9 nie powinno się tam znaleźć, gdyż kursuje na linii Chorzów-Rynek - Chorzów - przedłużona ul. Wolności - Świętochłowice - Ruda Śl. Wirek - Ruda Śląska Nowy Bytom - Ruda Południowa - Bytom plac Sikorskiego (kiedyś specjalnie przejechałam całą trasę !). A zajezdnię ma w Bytomiu-Stroszku. Więc nawet dojeżdżając na swoją stałą trasę jedzie z zajezdni tak jak "19" do placu Sikorskiego w Bytomiu i tam zmienia trasę na stałą.
Owszem ostatnio w centrum Chorzowa było kilka remontów (część nadal się toczy), ale wtedy zamiast tramwajów jeździły zastępcze autobusy (czasem trochę inna trasą niż tory, kiedy np. przez kilka miesięcy całkowicie rozkopane były skrzyżowanie ul. Wolności, Hajduckiej i Strzelców Bytomskich w Chorzowie). Natomiast tramwaje 9 i 17 do Bytomia (różnymi trasami) jeździły wtedy od zajezdni w Ch. Batorym.
Jeszcze a'propos trasy linii "9". Kiedyś byłam gdzieś w jakimś mieście (no, nie pamiętam jakim) i przewodnik z emfazą opowiadał że tramwaj, który tam jeździ ma na swojej trasie mijanki, co jest ewenementem na skalę światową.
No to "9", które jeździ mi pod oknem ma na prawie całej swojej trasie mijanki i obsługuje się je metoda "tradycyjną" zapalania i gaszenia lampki przez motorniczego, a gdyby tak dalej poszukać to znalazłoby się na pewno więcej tras z mijankami, choćby w Bytomiu.
Basia Z. pisze:Z tym to akurat jestem cały czas bardzo na bieżąco, gdyż tramwaje linii 20, 9 i 17 jeżdżą mi pod oknem
9 nie powinno się tam znaleźć, gdyż kursuje na linii Chorzów-Rynek - Chorzów - przedłużona ul. Wolności - Świętochłowice - Ruda Śl. Wirek - Ruda Śląska Nowy Bytom - Ruda Południowa - Bytom plac Sikorskiego (kiedyś specjalnie przejechałam całą trasę !). A zajezdnię ma w Bytomiu-Stroszku. Więc nawet dojeżdżając na swoją stałą trasę jedzie z zajezdni tak jak "19" do placu Sikorskiego w Bytomiu i tam zmienia trasę na stałą.
zdjęcie jest z września, więc zajrzałem na stronę KZK GOP i na archiwalne komunikaty. W tamtym okresie 9-tka jeździła też do Katowic - w różnych kombinacjach, m.in. na plac Wolności. Zresztą nie tylko na jednym zdjęciu mam tramwaj z tej linii.
Ostatnio zmieniony 2016-02-02, 15:34 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Basia Z. pisze:9 nie powinno się tam znaleźć, gdyż kursuje na linii Chorzów-Rynek - Chorzów - przedłużona ul. Wolności - Świętochłowice - Ruda Śl. Wirek - Ruda Śląska Nowy Bytom - Ruda Południowa - Bytom plac Sikorskiego (kiedyś specjalnie przejechałam całą trasę !).
9 nie jeździ przez Rudę Południową tylko przez Chebzie i Godulę w kierunku Bytomia.
gar pisze:Basia Z. pisze:9 nie powinno się tam znaleźć, gdyż kursuje na linii Chorzów-Rynek - Chorzów - przedłużona ul. Wolności - Świętochłowice - Ruda Śl. Wirek - Ruda Śląska Nowy Bytom - Ruda Południowa - Bytom plac Sikorskiego (kiedyś specjalnie przejechałam całą trasę !).
9 nie jeździ przez Rudę Południową tylko przez Chebzie i Godulę w kierunku Bytomia.
Racja !
W tym odcinku przespacerujemy ulicą Gliwicką po zachodnim Załężu. To podział subiektywny, mój własny, jednak za każdym razem czułem, że ta część dzielnicy położonej za skrzyżowaniem z ulicą Bocheńskiego jest trochę inna...
Znajduje się dalej od centrum i rzadko występują tutaj reprezentacyjne kamienice - przy głównej szosie dominują budynki robotnicze, w tym familoki, a pod koniec również zwykłe bloki.
Zabudowa nie jest też tak zwarta jak wcześniej, zwłaszcza na północnej stronie.
Jednym z pierwszych budynków jest ten mieszczący Dom Aniołów Stróżów, kilka lat temu pokryty rysunkami. Znaczenia większości z nich można się tylko domyślać.
Naprzeciwko niego kilka budynków pasujących bardziej do wsi, niż miasta - zarówno gabarytami, jak i wyglądem.
Kawałek dalej ukryte za drzewami dwa standardowe familoki wybudowane w 1901 roku.
Zdecydowanie bardziej okazała jest strona południowa - tak właściwie będzie przez cały czas. Niektóre kamienice częściowo odremontowano.
W bliskim sąsiedztwie stoją dwa budynki szkolne - na prawo (północ) mniejszy, na lewo (południe) znacznie większy. Obydwa nie pełnią już swej funkcji, choć na mniejszym nadal wisi godło państwowe.
Na tym odcinku każdy dom jest inny i prezentuje odmienny styl. W niskim działała kiedyś knajpa, ostatnio wydawała się zamknięta. Jakaś zaraza?
Również i w tej część Załęża Gliwicka kręci w różne strony... Człowiek nigdy nie wie, co zobaczy za winklem
Nie pierwszy i nie ostatni przykład "karłowatej" dobudówki do większego domu.
Pod numerem 205 znajduje się jeden z najciekawszych, według mnie, obiektów przy ulicy - długa, narożna kamienica z wykuszami. Kompozycje psuje tylko reklama dyskontu
Wybudowana miała zostać w 1921 roku, a więc w ostatnim okresie kiedy Załęże nazywało się jeszcze Zalenze.
Wykusze występują także w innych budynkach, często z bliska sprawiają wrażenie małej baszty.
Panorama z blokami w tle.
Najbardziej niespodziewany widok to chałupa... oblepiona oczojebną tapetą!
Do niedawna był ona obrośnięta bluszczem i odpadał z niej tynk. Nowe wdzianko powstało podczas Street Art Festival i niewątpliwie przyciąga wzrok, choć patrząc z punktu widzenia szacunku dla zabytków to prawie zbrodnia Dom był jednak przeznaczony do wyburzenia i pewno taki los go czeka, gdy tapeta w końcu zejdzie, gdyż odkleja się ona coraz bardziej.
Słup ogłoszeniowy z pewnością też ma swoje lata.
Widzę drugą kamienicę, bliźniaczą do tej wcześniejszej narożnej z wykuszami - została jednak pomalowana, a najwyższe piętro ma odmienny kształt, więc nie zawsze można rozpoznać, że to ten sam projekt.
Tu i ówdzie zaglądam do podwórek - na jednym z nich zdjęcie kowboja siedzącego w siodle! Winnetou i Apanaczi?
Inne kryje przejście do dalszych osiedli...
Na tym jest możliwość zaobserwowania stroju narodowego gospodyń domowych, a mianowicie fartuchu kuchennego. Doskonały zarówno do garów jak i na wypad w miasto.
Ostatni ceglany budynek po północnej stronie mieścił w przeszłości piekarnię i kotłownię, współcześnie działa tam Mini Restorant Ararat. Ormiańska święta góra musi być bardzo popularna w tych stronach
Spojrzenie w tył - na prawo familoki kopalni Kleofas, o których jeszcze napiszę, bo osiedle ciągnie się w bok.
W tym miejscu aż do okresu międzywojennego kończyło się Załęże. Być może z tego powodu postawiono krzyż.
Dalej jedyną stuletnią konstrukcją jest okazała siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wzniesiono ją w 1907 roku jako schronisko dla pracowników wspomnianej kopalni Kleofas. Ciekawe co wówczas kryło się pod pojęciem "schroniska"?
To właśnie bliskość zakładów przemysłowych, a konkretnie kopalń - po jednej stronie Kleofas (Cleophas), po drugiej położona nieco dalej Eminencja (Eminenz, za PRL-u Gottwald) sprawiła, że tak dużo w tej okolicy budynków nie dla mieszczan, ale dla pracowników.
Krajobraz się zmienia... na prawo ogródki działkowe oraz lasek. Na lewo - osiedle z wielkiej płyty, następnie Park Załęski - dawny ogród jordanowski, powstały w 1938 roku. A w nim mały kompleks sportowy, dwa baseny oraz modernistyczne przedszkole (kiedyś harcówka) i Młodzieżowy Dom Kultury. Te dwa budynki z lat 30. mają reprezentować elementy "stylu okrętowego". Mimo bliskości wielkich bloków - w ciągu dnia pusto tu i cicho.
Tuż przy granicy z Chorzowem jest jeszcze jedno osiedle, ale ponieważ większość domów nie posiada adresu z ulicą Gliwicką, to wspomnę o nim przy innej okazji
Znajduje się dalej od centrum i rzadko występują tutaj reprezentacyjne kamienice - przy głównej szosie dominują budynki robotnicze, w tym familoki, a pod koniec również zwykłe bloki.
Zabudowa nie jest też tak zwarta jak wcześniej, zwłaszcza na północnej stronie.
Jednym z pierwszych budynków jest ten mieszczący Dom Aniołów Stróżów, kilka lat temu pokryty rysunkami. Znaczenia większości z nich można się tylko domyślać.
Naprzeciwko niego kilka budynków pasujących bardziej do wsi, niż miasta - zarówno gabarytami, jak i wyglądem.
Kawałek dalej ukryte za drzewami dwa standardowe familoki wybudowane w 1901 roku.
Zdecydowanie bardziej okazała jest strona południowa - tak właściwie będzie przez cały czas. Niektóre kamienice częściowo odremontowano.
W bliskim sąsiedztwie stoją dwa budynki szkolne - na prawo (północ) mniejszy, na lewo (południe) znacznie większy. Obydwa nie pełnią już swej funkcji, choć na mniejszym nadal wisi godło państwowe.
Na tym odcinku każdy dom jest inny i prezentuje odmienny styl. W niskim działała kiedyś knajpa, ostatnio wydawała się zamknięta. Jakaś zaraza?
Również i w tej część Załęża Gliwicka kręci w różne strony... Człowiek nigdy nie wie, co zobaczy za winklem
Nie pierwszy i nie ostatni przykład "karłowatej" dobudówki do większego domu.
Pod numerem 205 znajduje się jeden z najciekawszych, według mnie, obiektów przy ulicy - długa, narożna kamienica z wykuszami. Kompozycje psuje tylko reklama dyskontu
Wybudowana miała zostać w 1921 roku, a więc w ostatnim okresie kiedy Załęże nazywało się jeszcze Zalenze.
Wykusze występują także w innych budynkach, często z bliska sprawiają wrażenie małej baszty.
Panorama z blokami w tle.
Najbardziej niespodziewany widok to chałupa... oblepiona oczojebną tapetą!
Do niedawna był ona obrośnięta bluszczem i odpadał z niej tynk. Nowe wdzianko powstało podczas Street Art Festival i niewątpliwie przyciąga wzrok, choć patrząc z punktu widzenia szacunku dla zabytków to prawie zbrodnia Dom był jednak przeznaczony do wyburzenia i pewno taki los go czeka, gdy tapeta w końcu zejdzie, gdyż odkleja się ona coraz bardziej.
Słup ogłoszeniowy z pewnością też ma swoje lata.
Widzę drugą kamienicę, bliźniaczą do tej wcześniejszej narożnej z wykuszami - została jednak pomalowana, a najwyższe piętro ma odmienny kształt, więc nie zawsze można rozpoznać, że to ten sam projekt.
Tu i ówdzie zaglądam do podwórek - na jednym z nich zdjęcie kowboja siedzącego w siodle! Winnetou i Apanaczi?
Inne kryje przejście do dalszych osiedli...
Na tym jest możliwość zaobserwowania stroju narodowego gospodyń domowych, a mianowicie fartuchu kuchennego. Doskonały zarówno do garów jak i na wypad w miasto.
Ostatni ceglany budynek po północnej stronie mieścił w przeszłości piekarnię i kotłownię, współcześnie działa tam Mini Restorant Ararat. Ormiańska święta góra musi być bardzo popularna w tych stronach
Spojrzenie w tył - na prawo familoki kopalni Kleofas, o których jeszcze napiszę, bo osiedle ciągnie się w bok.
W tym miejscu aż do okresu międzywojennego kończyło się Załęże. Być może z tego powodu postawiono krzyż.
Dalej jedyną stuletnią konstrukcją jest okazała siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wzniesiono ją w 1907 roku jako schronisko dla pracowników wspomnianej kopalni Kleofas. Ciekawe co wówczas kryło się pod pojęciem "schroniska"?
To właśnie bliskość zakładów przemysłowych, a konkretnie kopalń - po jednej stronie Kleofas (Cleophas), po drugiej położona nieco dalej Eminencja (Eminenz, za PRL-u Gottwald) sprawiła, że tak dużo w tej okolicy budynków nie dla mieszczan, ale dla pracowników.
Krajobraz się zmienia... na prawo ogródki działkowe oraz lasek. Na lewo - osiedle z wielkiej płyty, następnie Park Załęski - dawny ogród jordanowski, powstały w 1938 roku. A w nim mały kompleks sportowy, dwa baseny oraz modernistyczne przedszkole (kiedyś harcówka) i Młodzieżowy Dom Kultury. Te dwa budynki z lat 30. mają reprezentować elementy "stylu okrętowego". Mimo bliskości wielkich bloków - w ciągu dnia pusto tu i cicho.
Tuż przy granicy z Chorzowem jest jeszcze jedno osiedle, ale ponieważ większość domów nie posiada adresu z ulicą Gliwicką, to wspomnę o nim przy innej okazji
Ostatnio zmieniony 2016-02-04, 15:31 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
I znow mily spacer! Najbardziej podobaja mi sie anioly stroze, kowboj, dom oblebiony tapeta i pani w fartuszku!
a anioly stroze nie wiem czemu bardzo mi sie skojarzyly z malunkami przy kopalni Saturn w Czeladzi
a anioly stroze nie wiem czemu bardzo mi sie skojarzyly z malunkami przy kopalni Saturn w Czeladzi
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Jeszcze można nadmienić, że tą meandrującą ulicą Gliwicką kiedyś i to wcale nie tak dawno na całej jej długości jeździł tramwaj na trasie Chorzów-Katowice.
Linię tramwajową wyprostowano i przełożono "na tyły" budynków po stronie północnej przy okazji budowy "średnicówki", która od ul. Bocheńskiego / Brackiej przebiega równolegle do Gliwickiej w dość bliskiej odległości od niej.
Bardzo ciekawym budynkiem jest kościół zielonoświątkowców położony mniej więcej na przeciw szkoły.
Wykopane w google:
Linię tramwajową wyprostowano i przełożono "na tyły" budynków po stronie północnej przy okazji budowy "średnicówki", która od ul. Bocheńskiego / Brackiej przebiega równolegle do Gliwickiej w dość bliskiej odległości od niej.
Bardzo ciekawym budynkiem jest kościół zielonoświątkowców położony mniej więcej na przeciw szkoły.
Wykopane w google:
Ostatnio zmieniony 2016-02-04, 19:39 przez Basia Z., łącznie zmieniany 3 razy.
o kościele wspomnę przy innej okazji, natomiast z tramwajami to fakt - na pewnym odcinku linia znika z drogi za domami, a potem biegnie obok niej, zamiast środkiem... mieszkańcom Gliwickiej pewno to się podoba, bo te tramwaje mocno hałasują na zakrętach, a jak jeszcze puszczą jakiegoś grata to już w ogóle
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 42 gości