06.08. Ciężkowice i okolice, czyli spacer Pogórzem Rożnowski
: 2015-08-07, 15:26
Na tę wycieczkę miałam się wybrać tuż przed Woodstockiem, ale poranna pogoda skutecznie mnie zniechęciła, więc obróciłam się tylko na drugi bok i poszłam dalej spać. W związku z tym wczoraj postanowiłam nadrobić straty.
Rano przyjechałam na ciężkowicki rynek, skąd udałam się do Rezerwatu Skamieniałe Miasto.
Do rezerwatu nie weszłam szlakiem, tylko jakąś boczną dróżką (standardowo, jeśli ktoś ma się pogubić, na pewno będę to ja ). W związku z tym ominęłam jedną ze skał, a mijając polanę widokową dotarłam do Grzybka.
Grzybek składa się z dwóch części. Większa w związku z występującymi tu związkami żelaza jest zabarwiona na czerwono. Skała niestety jest pokreślona sprayem przez jakichś durni
Idąc dalej mijałam leżącą Cygankę...
...a następnie dotarłam do Baszty Paderewskiego, dziesięciometrowej skały z wbudowaną tablicą pamiątkową.
Kolejną skałą jest Pustelnia. Według legendy kiedyś stał tu mały domek pustelnika, który zgodnie z sugestią wędrownego starca, opuścił to miejsce, postępując słusznie, gdyż całe zamieniło się w kamienie.
Schodząc niżej z Pustelni mijałam Piramidy. Ich nazwa pochodzi od charakterystycznego kształtu.
Idąc dalej dotarłam do Borsuka, który należy do większej Grupy Borsuka, w której skład wchodzi m.in. Piekiełko
Tutaj też robię sobie pamiątkowe zdjęcie pod naciskiem innego turysty
Borsucza szparka
Stąd dotarłam prosto do Piekiełka i zostaję tak "opętana", że standardowo pogubiłam szlak.
Minęłam jeszcze Pieczarki.
"Zgubiłam" Warownię Dolną i Górną. Wyższa z nich liczy ok. 14 m, ale najwyraźniej będąc mną można czegoś takiego nie zauważyć. Przechodząc kładką nad drogą poszłam jeszcze na Ratusz.
Stąd podeszłam jeszcze ku Czarownicy - jędzy z długim haczykowatym nosem, mocno zaznaczonymi oczodołami i wydatną brodą.
Odnajdując z powrotem niebieski szlak minęłam jeszcze Grunwald. Przed 1910 r. skała nazywała się Piekłem, ale podczas obchodów 500-lecia bitwy, zmieniono jej nazwę i wbudowano tablicę pamiątkową.
Ze Skamieniałego Miasta ruszyłam dalej niebieskim szlakiem ku wieży widokowej w Bruśniku. Po drodze mijałam m.in. Kompleks Dworsko-Parkowy Ignacego Jana Paderewskiego.
W ogromnym parku, w którym znajduje się dworek, jest również staw.
Z tego miejsca ruszyłam dalej ku Bruśnikowi. Już widziałam wieżę, ale...
...odbiłam na zielony szlak, aby zobaczyć Diable Boisko. Według legendy ta formacja skalna pełni funkcję bramy do siedziby diabłów. W jej wnętrzu te piekielne stwory mają oddawać się wątpliwym rozrywkom, a po nich zasłużenie odpoczywać. Dla mnie przejście przez Diable Boisko nie skończyło się wesoło...
Chwilę później wpadłam w poślizg, kończąc z brązową pupą i rozciętą ręką Zaczęłam się zastanawiać, czy nie wrócić w związku z tym do domu, ale była dopiero 12.00... W dodatku one patrzyły na mnie tym swoim strasznym wzrokiem!
Zawiązałam sweter na pupie, żeby nie było widać tych kleksów ...i ruszyłam dalej ku wieży.
Była ona pilnie strzeżona przez 3 ochroniarzy, ale mimo wszystko odważyłam się wyjść na górę.
Widoki nie były powalające, bo cały wczorajszy dzień był nieco mglisty.
...ale popatrzyłam sobie tu i ówdzie, dookoła.
...opaliłam się jak zwykle
...i niespiesznie schodek po schodku zeszłam z wieży, aby udać się dalej do Bukowca przez Bruśnik.
Tutaj spokój, sielanka, cisza, ewentualnie ludzie pracujący na polach.
Po drodze mijałam Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej.
...po czym ruszyłam dalej drogą między łąkami i polami.
Do Bukowca jeszcze godzina, a moja szanowna noga, która jakiś czas temu spadła ze schodów, zaczęła krzyczeć "Dość!"
Tak oto dotarłszy do Rezerwatu Diable Skały nie miałam siły iść daleko, więc podeszłam tylko do tych, które były najbliżej.
Pierwsza z nich to Diabeł. Według legendy skała została przyniesiona aż z Węgier, a że nie mógł tego zrobić zwykły człowiek, trafiła tutaj przez "siły diabelskie".
Kolejna to Bloki Skalne z niewielką jaskinią w środku.
Z tego miejsca udałam się do Jamnej, ale myśląc wyłącznie o... jedzeniu i zastanawiając się, dokąd zejść, żeby jak najmniej kosztowało to moją nogę
Ostatecznie, idąc na "czołówkę" z traktorem, zeszłam do Siekierczyny.
W oddali (nawet bez swoich okularów ) widziałam wieżę w Bruśniku.
Tutaj chwilę jeszcze musiałam iść, aż do dróg odbijających na Falkową i Bruśnik, by złapać dwa stopy, najpierw do Kąśnej, a następnie z Kąśnej do Ciężkowic.
W Ciężkowicach byłam już konkretnie kulawa, więc grzecznie poczekałam pół godziny na autobus, siedząc na przystanku i nie ruszając się przesadnie Podziwiałam więc rynek z daleka
Poza wywrotką, przecięciem, kulawą nogą, było nieźle! Do zobaczenia, Pogórze! ;-)
Zdjęcia: Pogórzem Rożnowskim
Rano przyjechałam na ciężkowicki rynek, skąd udałam się do Rezerwatu Skamieniałe Miasto.
Do rezerwatu nie weszłam szlakiem, tylko jakąś boczną dróżką (standardowo, jeśli ktoś ma się pogubić, na pewno będę to ja ). W związku z tym ominęłam jedną ze skał, a mijając polanę widokową dotarłam do Grzybka.
Grzybek składa się z dwóch części. Większa w związku z występującymi tu związkami żelaza jest zabarwiona na czerwono. Skała niestety jest pokreślona sprayem przez jakichś durni
Idąc dalej mijałam leżącą Cygankę...
...a następnie dotarłam do Baszty Paderewskiego, dziesięciometrowej skały z wbudowaną tablicą pamiątkową.
Kolejną skałą jest Pustelnia. Według legendy kiedyś stał tu mały domek pustelnika, który zgodnie z sugestią wędrownego starca, opuścił to miejsce, postępując słusznie, gdyż całe zamieniło się w kamienie.
Schodząc niżej z Pustelni mijałam Piramidy. Ich nazwa pochodzi od charakterystycznego kształtu.
Idąc dalej dotarłam do Borsuka, który należy do większej Grupy Borsuka, w której skład wchodzi m.in. Piekiełko
Tutaj też robię sobie pamiątkowe zdjęcie pod naciskiem innego turysty
Borsucza szparka
Stąd dotarłam prosto do Piekiełka i zostaję tak "opętana", że standardowo pogubiłam szlak.
Minęłam jeszcze Pieczarki.
"Zgubiłam" Warownię Dolną i Górną. Wyższa z nich liczy ok. 14 m, ale najwyraźniej będąc mną można czegoś takiego nie zauważyć. Przechodząc kładką nad drogą poszłam jeszcze na Ratusz.
Stąd podeszłam jeszcze ku Czarownicy - jędzy z długim haczykowatym nosem, mocno zaznaczonymi oczodołami i wydatną brodą.
Odnajdując z powrotem niebieski szlak minęłam jeszcze Grunwald. Przed 1910 r. skała nazywała się Piekłem, ale podczas obchodów 500-lecia bitwy, zmieniono jej nazwę i wbudowano tablicę pamiątkową.
Ze Skamieniałego Miasta ruszyłam dalej niebieskim szlakiem ku wieży widokowej w Bruśniku. Po drodze mijałam m.in. Kompleks Dworsko-Parkowy Ignacego Jana Paderewskiego.
W ogromnym parku, w którym znajduje się dworek, jest również staw.
Z tego miejsca ruszyłam dalej ku Bruśnikowi. Już widziałam wieżę, ale...
...odbiłam na zielony szlak, aby zobaczyć Diable Boisko. Według legendy ta formacja skalna pełni funkcję bramy do siedziby diabłów. W jej wnętrzu te piekielne stwory mają oddawać się wątpliwym rozrywkom, a po nich zasłużenie odpoczywać. Dla mnie przejście przez Diable Boisko nie skończyło się wesoło...
Chwilę później wpadłam w poślizg, kończąc z brązową pupą i rozciętą ręką Zaczęłam się zastanawiać, czy nie wrócić w związku z tym do domu, ale była dopiero 12.00... W dodatku one patrzyły na mnie tym swoim strasznym wzrokiem!
Zawiązałam sweter na pupie, żeby nie było widać tych kleksów ...i ruszyłam dalej ku wieży.
Była ona pilnie strzeżona przez 3 ochroniarzy, ale mimo wszystko odważyłam się wyjść na górę.
Widoki nie były powalające, bo cały wczorajszy dzień był nieco mglisty.
...ale popatrzyłam sobie tu i ówdzie, dookoła.
...opaliłam się jak zwykle
...i niespiesznie schodek po schodku zeszłam z wieży, aby udać się dalej do Bukowca przez Bruśnik.
Tutaj spokój, sielanka, cisza, ewentualnie ludzie pracujący na polach.
Po drodze mijałam Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej.
...po czym ruszyłam dalej drogą między łąkami i polami.
Do Bukowca jeszcze godzina, a moja szanowna noga, która jakiś czas temu spadła ze schodów, zaczęła krzyczeć "Dość!"
Tak oto dotarłszy do Rezerwatu Diable Skały nie miałam siły iść daleko, więc podeszłam tylko do tych, które były najbliżej.
Pierwsza z nich to Diabeł. Według legendy skała została przyniesiona aż z Węgier, a że nie mógł tego zrobić zwykły człowiek, trafiła tutaj przez "siły diabelskie".
Kolejna to Bloki Skalne z niewielką jaskinią w środku.
Z tego miejsca udałam się do Jamnej, ale myśląc wyłącznie o... jedzeniu i zastanawiając się, dokąd zejść, żeby jak najmniej kosztowało to moją nogę
Ostatecznie, idąc na "czołówkę" z traktorem, zeszłam do Siekierczyny.
W oddali (nawet bez swoich okularów ) widziałam wieżę w Bruśniku.
Tutaj chwilę jeszcze musiałam iść, aż do dróg odbijających na Falkową i Bruśnik, by złapać dwa stopy, najpierw do Kąśnej, a następnie z Kąśnej do Ciężkowic.
W Ciężkowicach byłam już konkretnie kulawa, więc grzecznie poczekałam pół godziny na autobus, siedząc na przystanku i nie ruszając się przesadnie Podziwiałam więc rynek z daleka
Poza wywrotką, przecięciem, kulawą nogą, było nieźle! Do zobaczenia, Pogórze! ;-)
Zdjęcia: Pogórzem Rożnowskim