Przez Beskid Niski, Roztocze i Lubelszczyzne
: 2015-06-19, 22:44
Glownym celem tej naszej wycieczki jest dojechanie w polnocno-zachodnie krance Ukrainy, zwane Szackimi Jeziorami i wloczenie sie gdzies dalej po Polesiu, wioskami nad rzeka Prypec.
Ale ze droga najprostsza i najkrotsza nie zawsze jest najciekawsza to jedziemy ciut naokolo tzn przez Beskid Niski, Roztocze i rozne lubelskie zakamarki.
Sobotnia trasa idzie nam nadpodziw szybko- wychodzi ze autostrada wypluwa nas gdzies w rejonie Tarnowa a nie jak myslelismy ze konczy sie kolo Krakowa. Po skrecie w strone Zakliczyna pojawiaja sie na niebie czarne chmury a na drogach sporo pojazdow zaprzegowych, tzn przez caly dzien naliczylam ich kolo osmiu sztuk. Na ta chwile wydaje mi sie to calkiem duza liczba- acz na Polesiu tyle widzi sie w ciagu 5 minut
Dzis nasza droga prowadzi w Beskid Niski, gdzie ma sie odbywac zlot z forum goryszlaki zwany “oldskul”. Spotkanie to polega na tym, ze wszyscy jak ida w gory to ubieraja sie normalnie- kazdy co tam ma w szafie:dzinsy, sztruksy, koszule czy sweter. Oprocz tego ludziska zabieraja rozne fajne stare sprzety, z ktorych wiele spelnia nadal swietnie swoje funkcje, a inne pelnia role jedynie ozdobna np. cieknacy termos. Hitem tegorocznej imprezy byl uczestnik ubrany w harcerski mundurek. Meta noclegowa spotkania jest PTSM w Dukli.
Wjezdzamy w Beskid Niski i na poczatek mamy smutna niespodzianke bo zamkneli nasza ulubiona knajpe kolo Pielgrzymki. Chmurzyska laza po niebie i co chwile leje. Probowalismy zjesc zurek pod tym przybytkiem ale zlewa natychmiast przepedza nas do srodka.
Jako ze jest dopiero kolo 16 to nie jedziemy od razu do Dukli- pewnie jeszcze nikogo tam nie ma bo cala ekipa na wycieczce. Pospiesznie skombinowany plan na najblizsze dwie godziny zaklada znalezienie jak najwiekszej ilosci kladek do pobujania sie i brodow na potokach gdzie mozna wypluskac skodusie. Sprzed kilku lat pamietam ze byly dwa takowe brody przy drodze z Kątow do Myscowej. Dzis troche sie pozmienialo- powstal jeden most a drugi brod jest dzis nieuzywany nawet przez miejscowych z racji na wezbrane wody Wisloki. Faktycznie woda zapiernicza calkiem raznie i jako ze nawet miejscowe ciezkie i wysoko zawieszone busy parkuja po jednej stronie i dalej ludzie ida pieszo przez kladke- to i my odpuszczamy owej przeprawy. Jest spora szansa ze prad wody zmyje auto ze sliskich plyt.
Za to kladki calkiem dopisaly, hustanie zaliczone
Przy brodzie mamy ciekawe spotkanie. Z kladki podbiega do nas zniecierpliwiona i wsciekla kobieta. Pyta czy nie widzielismy w okolicy 10 letniego chlopca i czy przypadkiem nie wieziemy go na stopa. Po czym nie czekajac na odpowiedz wsadza glowe do skodusi dokladnie lustrujac jej wnetrze. Az dziw ze do bagaznika nie zajrzala ani pod pryzme klamotow zalegajacych tylne siedzenia Widocznie wygladamy na porywaczy okolicznych dzieci. Nie znajdujac u nas nic ciekawego poklusowala dalej i za jakies 100 metrow wsiadla w jakies auto. Sytuacja wygladala jakby kobiecina znalazla w domu swiezy list: “Czesc mamo! Jade na wakacje. Niech zyje wolnosc! Do zobaczenia we wrzesniu!”
Przy drodze z Kątow do Krempnej spotykamy dziwna wiate- przypomina przystanek autobusowy ale jest dosc daleko od szosy. Nie ma tu tez zadnej pieszej sciezki. Wyglada jakby jej glownym celem byla mozliwosc patrzenia na panorame wsi
Droga z Polan do Chyrowej jest oficjalnie zamknieta acz calkiem nie wiadomo dlaczego. Moze ze wzgledu na ochrone mamutow, ktorych poglowie ostatnimi laty bardzo w Polsce spadlo?
Miejscowi swobodnie jezdza w te i wewte. Droga wyglada normalnie. Znowu zaczyna lac, wiec ze spaceru raczej nici, chowamy sie pod dach..
Nad Dukla wjezdzamy sobie jeszcze na drogi prowadzace do przysiolkow rozrzuconych na zboczach pagora Franków (Patryja) celem nacieszenia oczu widokiem Cergowej. Ta stanela na wysokosci zadania, przystroiwszy sie dodatkowo w tecze. Tecza jest z rodzaju tych ze dokladnie widac gdzie nalezy szukac garnka ze zlotem- w ogrodzie domu z czerwonym dachem.. Ech.. pewnie wlasciciele juz go znalezli
W Dukli w PTSMie pustki, wszyscy siedza w rynkowej knajpie. Ekipa juz wczoraj wyjadla tam cale zarcie i wypila lane piwo. Zostala pizza i piwa lokalnego browaru o ladnych etykietach i ciekawych nazwach. “Piekna nieznajoma”, “Nieproszony gosc”, “Ostatni sprawiedliwy”, “Bawidamek”.
Jak na piwa regionalne sa one oglednie mowiac… nieszczegolne.. Jedno o smaku dzikiego bzu (ktory w postaci nalewki czy soku do herbaty uwielbiam!) ale w piwie smakuje troche dziwnie. Jest ciemne piwo o smaku czegos co dawno spadlo z drzewa i zaczelo gnic. Jedno, pszeniczne, mozna spozyc bez negatywnych uczuc ale dupy nie urywa. Sporo ludzi za stolem zaczyna snuc marzenia o Zywcu i Tyskim.
Wesola ekipa raczy nas opowiesciami z dzisiejszej trasy oraz wspomnieniami z wypraw minionych i snuciem planow na kolejne. Osobiscie nie znalismy tu nikogo a czujemy sie jak w gronie starych znajomych. Bardzo mile spotkanie! Potem impreza przenosi sie do PTSMu- starej kamienicy w rynku. Miejsce sympatyczne, o wygladzie schroniska, co warto podkreslic bo obecnie wsrod schronisk wcale nie jest to standardem.
Jedno czego mi tu bardzo brakuje to miejsca na ognisko, acz jestem w stanie zrozumiec z nie ma zwyczaju aby palic takowe na srodku rynku.
Klasycznie robie fotke ratusza. Jestem tu juz chyba 5 raz i zawsze ratusz prezentuje sie na tle czarnych chmur.
Dla przykladu fotka z roku 2007.
W schronisku wystawka sprzetu ktory byl dzis na tematycznej wycieczce w gorach. Marusia z ekipa calkiem sie tu odnalezli!
Byly tez tematyczne kefirki
Rano w mocno okrojonym skladzie suniemy na polnoc. Kolo Jasionki ostatni rzut oka na Cergowa.
W okolicach miejscowosci Nozdrzec kolejna do kompletu kladka bujana. Podobna troche do tej z Ulucza, ktora pare lat temu zniszczyli..
Kolo wioski Helusz mijamy ufirletkowane łaki. Wogole wszedzie dzis jest fioletowo i wszedzie szumia lany mojego ulubionego kwiatka, ktorego obecnosc sugeruje ze lato sie dopiero rozpoczyna!
cdn
Ale ze droga najprostsza i najkrotsza nie zawsze jest najciekawsza to jedziemy ciut naokolo tzn przez Beskid Niski, Roztocze i rozne lubelskie zakamarki.
Sobotnia trasa idzie nam nadpodziw szybko- wychodzi ze autostrada wypluwa nas gdzies w rejonie Tarnowa a nie jak myslelismy ze konczy sie kolo Krakowa. Po skrecie w strone Zakliczyna pojawiaja sie na niebie czarne chmury a na drogach sporo pojazdow zaprzegowych, tzn przez caly dzien naliczylam ich kolo osmiu sztuk. Na ta chwile wydaje mi sie to calkiem duza liczba- acz na Polesiu tyle widzi sie w ciagu 5 minut
Dzis nasza droga prowadzi w Beskid Niski, gdzie ma sie odbywac zlot z forum goryszlaki zwany “oldskul”. Spotkanie to polega na tym, ze wszyscy jak ida w gory to ubieraja sie normalnie- kazdy co tam ma w szafie:dzinsy, sztruksy, koszule czy sweter. Oprocz tego ludziska zabieraja rozne fajne stare sprzety, z ktorych wiele spelnia nadal swietnie swoje funkcje, a inne pelnia role jedynie ozdobna np. cieknacy termos. Hitem tegorocznej imprezy byl uczestnik ubrany w harcerski mundurek. Meta noclegowa spotkania jest PTSM w Dukli.
Wjezdzamy w Beskid Niski i na poczatek mamy smutna niespodzianke bo zamkneli nasza ulubiona knajpe kolo Pielgrzymki. Chmurzyska laza po niebie i co chwile leje. Probowalismy zjesc zurek pod tym przybytkiem ale zlewa natychmiast przepedza nas do srodka.
Jako ze jest dopiero kolo 16 to nie jedziemy od razu do Dukli- pewnie jeszcze nikogo tam nie ma bo cala ekipa na wycieczce. Pospiesznie skombinowany plan na najblizsze dwie godziny zaklada znalezienie jak najwiekszej ilosci kladek do pobujania sie i brodow na potokach gdzie mozna wypluskac skodusie. Sprzed kilku lat pamietam ze byly dwa takowe brody przy drodze z Kątow do Myscowej. Dzis troche sie pozmienialo- powstal jeden most a drugi brod jest dzis nieuzywany nawet przez miejscowych z racji na wezbrane wody Wisloki. Faktycznie woda zapiernicza calkiem raznie i jako ze nawet miejscowe ciezkie i wysoko zawieszone busy parkuja po jednej stronie i dalej ludzie ida pieszo przez kladke- to i my odpuszczamy owej przeprawy. Jest spora szansa ze prad wody zmyje auto ze sliskich plyt.
Za to kladki calkiem dopisaly, hustanie zaliczone
Przy brodzie mamy ciekawe spotkanie. Z kladki podbiega do nas zniecierpliwiona i wsciekla kobieta. Pyta czy nie widzielismy w okolicy 10 letniego chlopca i czy przypadkiem nie wieziemy go na stopa. Po czym nie czekajac na odpowiedz wsadza glowe do skodusi dokladnie lustrujac jej wnetrze. Az dziw ze do bagaznika nie zajrzala ani pod pryzme klamotow zalegajacych tylne siedzenia Widocznie wygladamy na porywaczy okolicznych dzieci. Nie znajdujac u nas nic ciekawego poklusowala dalej i za jakies 100 metrow wsiadla w jakies auto. Sytuacja wygladala jakby kobiecina znalazla w domu swiezy list: “Czesc mamo! Jade na wakacje. Niech zyje wolnosc! Do zobaczenia we wrzesniu!”
Przy drodze z Kątow do Krempnej spotykamy dziwna wiate- przypomina przystanek autobusowy ale jest dosc daleko od szosy. Nie ma tu tez zadnej pieszej sciezki. Wyglada jakby jej glownym celem byla mozliwosc patrzenia na panorame wsi
Droga z Polan do Chyrowej jest oficjalnie zamknieta acz calkiem nie wiadomo dlaczego. Moze ze wzgledu na ochrone mamutow, ktorych poglowie ostatnimi laty bardzo w Polsce spadlo?
Miejscowi swobodnie jezdza w te i wewte. Droga wyglada normalnie. Znowu zaczyna lac, wiec ze spaceru raczej nici, chowamy sie pod dach..
Nad Dukla wjezdzamy sobie jeszcze na drogi prowadzace do przysiolkow rozrzuconych na zboczach pagora Franków (Patryja) celem nacieszenia oczu widokiem Cergowej. Ta stanela na wysokosci zadania, przystroiwszy sie dodatkowo w tecze. Tecza jest z rodzaju tych ze dokladnie widac gdzie nalezy szukac garnka ze zlotem- w ogrodzie domu z czerwonym dachem.. Ech.. pewnie wlasciciele juz go znalezli
W Dukli w PTSMie pustki, wszyscy siedza w rynkowej knajpie. Ekipa juz wczoraj wyjadla tam cale zarcie i wypila lane piwo. Zostala pizza i piwa lokalnego browaru o ladnych etykietach i ciekawych nazwach. “Piekna nieznajoma”, “Nieproszony gosc”, “Ostatni sprawiedliwy”, “Bawidamek”.
Jak na piwa regionalne sa one oglednie mowiac… nieszczegolne.. Jedno o smaku dzikiego bzu (ktory w postaci nalewki czy soku do herbaty uwielbiam!) ale w piwie smakuje troche dziwnie. Jest ciemne piwo o smaku czegos co dawno spadlo z drzewa i zaczelo gnic. Jedno, pszeniczne, mozna spozyc bez negatywnych uczuc ale dupy nie urywa. Sporo ludzi za stolem zaczyna snuc marzenia o Zywcu i Tyskim.
Wesola ekipa raczy nas opowiesciami z dzisiejszej trasy oraz wspomnieniami z wypraw minionych i snuciem planow na kolejne. Osobiscie nie znalismy tu nikogo a czujemy sie jak w gronie starych znajomych. Bardzo mile spotkanie! Potem impreza przenosi sie do PTSMu- starej kamienicy w rynku. Miejsce sympatyczne, o wygladzie schroniska, co warto podkreslic bo obecnie wsrod schronisk wcale nie jest to standardem.
Jedno czego mi tu bardzo brakuje to miejsca na ognisko, acz jestem w stanie zrozumiec z nie ma zwyczaju aby palic takowe na srodku rynku.
Klasycznie robie fotke ratusza. Jestem tu juz chyba 5 raz i zawsze ratusz prezentuje sie na tle czarnych chmur.
Dla przykladu fotka z roku 2007.
W schronisku wystawka sprzetu ktory byl dzis na tematycznej wycieczce w gorach. Marusia z ekipa calkiem sie tu odnalezli!
Byly tez tematyczne kefirki
Rano w mocno okrojonym skladzie suniemy na polnoc. Kolo Jasionki ostatni rzut oka na Cergowa.
W okolicach miejscowosci Nozdrzec kolejna do kompletu kladka bujana. Podobna troche do tej z Ulucza, ktora pare lat temu zniszczyli..
Kolo wioski Helusz mijamy ufirletkowane łaki. Wogole wszedzie dzis jest fioletowo i wszedzie szumia lany mojego ulubionego kwiatka, ktorego obecnosc sugeruje ze lato sie dopiero rozpoczyna!
cdn