Węzeł kolejowy Pyskowice (Peiskretscham)
: 2015-04-08, 15:10
Górnośląskie Pyskowice (Peiskretscham) mają zabytkowy rynek i zaniedbany cmentarz żydowski (o czym pisałem w swojej osobnej relacji), natomiast już niewiele osób wie, że był to kiedyś bardzo ważny węzeł kolejowy.
Kolej dotarła do miasta w 1879 z Tost (Toszka) i już rok później przestało być stacją końcową, a stało się węzłową - pociągi pojechały do Laband (Gliwice Łabędy) i Borsigwerk (Zabrze Biskupice). Następnie doszły tzw. koleje piaskowe, dowożące wydobywany w okolicy piasek do kopalń i zakładów.
Historia Pyskowic jako węzła zakończyła się de facto w 2004 roku po rozebraniu ostatniego odcinka torów do Pyskowic Miasta. Przechadzając się po okolicy dworca widać jednak, że w przeszłości dużo się tutaj działo.
Budynek dworca na szczęście stoi jak stał zawsze.
Niedawno okolicę wyremontowano, ale jak to w Polsce - przy okazji musiano coś zniszczyć. W tym przypadku rozebrano zabytkową wiatę z przełomu XIX i XX wieku.
O tym jak ważny był to dworzec świadczy fakt, że przy dworcu powstało całe kolejarskie osiedle.
Przy domach zabudowania gospodarcze, króliczoki, komórki - coraz rzadziej je można oglądać, masowo są wyburzane.
Za torami widać ruiny starych budynków...
Dawny dworzec towarowy (według jednej wersji) lub szkoła i biura (według drugiej):
Budynek lokomotywowni (konkretnie to noclegowni i łaźni).
Na fasadzie coraz lepiej widoczny niemiecki napis - BAHNBETRIEBSWERK.
Kawałek dalej - parowozownia - hala wachlarzowa, a raczej to, co z niej zostało. Powstała pod koniec XIX wieku. Ciekawostką jest fakt, że w okresie PRL-u była jedną z nielicznych w Polsce, którą pozwalano fotografować zagranicznym turystom, przyjeżdżającym tutaj chętnie oglądać parowozy. W 2006 większość hali się zawaliła (śnieg na dachu), przysypując stojące tam lokomotywy. Stały tam jeszcze te biedulki i rok później, ponoć nie szło do końca ustalić ich właściciela. Teraz w środku już ich nie ma, ale obiekt wpisany na listę zabytków wygląda tak samo podle jak wtedy.
Zajrzałem przez dziurę do niezawalonej części parowozowni.
Za halą znajduje się skansen kolejowy, prowadzony rękami pasjonatów, a więc (głównie z braku funduszy) nie jest im łatwo.
Dziś jest tam zamknięte, lecz odwiedziłem skansen w 2007 roku. Na ówczesnym zdjęciu widać wieżę wodną z początku XX wieku oraz parowozownię od tyłu.
Nie wiem jak teraz wyglądają kwestie zwiedzania - czytałem, że obecnie jest z tym problem, kiedyś umówiłem się po prostu przez gg
Za obrotnicą sypiąca się nastawnia.
Wracając na most (tędy prowadzi droga, którą można dojść do skansenu nie przechodząc przez tory) zauważam ciecia w pomarańczowej kamizelce. Intensywnie wpatruje się w dwie panie, łażące kolejnym mostem, gdzie czasem przemknie pociąg towarowy. Gdy panie schodzą, cieć pyta co tam robiły.
- Szukałyśmy zajączka!
Facet się odwraca i dopiero teraz widzi mnie przy "moim" wiadukcie.
- Hola, a gdzie pan idzie? Dokąd?!
- Do schodów, przecież muszę stąd jakoś zejść - odpowiadam, a mina chłopa bezcenna
Według map dostępnych na stronie skansenu nie popełniłem jednak żadnego wykroczenia - chodziłem po trasach oznaczonych jako dozwolone, przy torach dzierżawionych przez towarzystwo prowadzące skansen. W przyszłości ma to być jeden wielki teren skansenu. Ciekawe zatem czym cieciu mógłby mnie postraszyć w rozmowie na osobności? Podejrzewam, że w przypadku złomiarzy czy panów w stroju sportowym nie jest tak stanowczy...
Przy samym dworcu można dostrzec inną pozostałość z przeszłości - niedokończony tunel i peron Kolei Ruchu Regionalnego, przy której rozpoczęto prace w latach 80. XX wieku. Miała to być szybka kolej łącząca miasta aglomeracji katowickiej. Projekt oczywiście nie doczekał się otwarcia nawet pierwszego odcinka, planowanego na 1995 rok.
Około kilometra na północny-zachód od skansenu, w kierunku na Opole, znaleźć można kolejne interesujące obiekty. Część z nich była kiedyś używana, część to niedokończone konstrukcje - władze III Rzeszy pod koniec lat 30. ubiegłego stulecia zaczęły budowę ogromnego węzła kolejowego, podobno drugiego pod względem wielkości w państwie, ciągnącego się od Toszka po Zabrze. Pociągi towarowe z górnośląskich kopalń i zakładów miały się mijać z tymi wiozącymi pasażerów i żołnierzy w kierunku nowych terenów wschodnich. Prace stanęły około roku 1941...
Nad rzeczką Dramą wznoszą się trzy wiadukty obok siebie - jeden jest nadal używany, dwa były, co widać na starych mapach i resztkach podkładów szynowych. To bocznice, dochodzące gdzieś do dzisiejszego skansenu, wówczas wagonowni.
Na zdjęciach tego nie widać, ale mosty są dość wysokie i robiąc zdjęcia na krawędzi miałem lekko trzęsące się nogi
Schodzę w dół (po deszczu byłby ślizg).
Na używanym moście właśnie przemknęło Regio z Opola...
Wygląda na dobre miejsce na biwak
Za wiaduktami najbardziej efektowna konstrukcja - niedoszły wiadukt, dziś cały zalany.
Doskonale go widać z okien pociągu. Stamtąd przywodzi na myśl wielki schron dla pojazdów.
Podobny, ale mniejszy, jest w przeciwnym kierunku od wiaduktu, po którym przyszedłem, przed nadal używanym mostem towarowym do Kotlarni.
Tak prezentuje się z dołu wiadukt, którym tutaj przylazłem.
W pobliżu biegnie droga nr 40 - za trzema wiaduktami (dwa nieczynne i jeden czynny) widać przyczółki kolejnego, którego już nie wybudowano.
On także świetnie widoczny jest z okiem przyjeżdżających tutaj zugów.
W okolicy jest więcej takich obiektów - co najmniej jeszcze ze dwa niedokończone wiadukty podobne do zalanego "schronu", jeden można przejść suchą stopą. Do tego jakieś małe bunkry i trochę innych konstrukcji - część z okresu świetności pyskowickiego węzła, część to niedokończone prace hitlerowskich projektantów.
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... kretscham#
Kolej dotarła do miasta w 1879 z Tost (Toszka) i już rok później przestało być stacją końcową, a stało się węzłową - pociągi pojechały do Laband (Gliwice Łabędy) i Borsigwerk (Zabrze Biskupice). Następnie doszły tzw. koleje piaskowe, dowożące wydobywany w okolicy piasek do kopalń i zakładów.
Historia Pyskowic jako węzła zakończyła się de facto w 2004 roku po rozebraniu ostatniego odcinka torów do Pyskowic Miasta. Przechadzając się po okolicy dworca widać jednak, że w przeszłości dużo się tutaj działo.
Budynek dworca na szczęście stoi jak stał zawsze.
Niedawno okolicę wyremontowano, ale jak to w Polsce - przy okazji musiano coś zniszczyć. W tym przypadku rozebrano zabytkową wiatę z przełomu XIX i XX wieku.
O tym jak ważny był to dworzec świadczy fakt, że przy dworcu powstało całe kolejarskie osiedle.
Przy domach zabudowania gospodarcze, króliczoki, komórki - coraz rzadziej je można oglądać, masowo są wyburzane.
Za torami widać ruiny starych budynków...
Dawny dworzec towarowy (według jednej wersji) lub szkoła i biura (według drugiej):
Budynek lokomotywowni (konkretnie to noclegowni i łaźni).
Na fasadzie coraz lepiej widoczny niemiecki napis - BAHNBETRIEBSWERK.
Kawałek dalej - parowozownia - hala wachlarzowa, a raczej to, co z niej zostało. Powstała pod koniec XIX wieku. Ciekawostką jest fakt, że w okresie PRL-u była jedną z nielicznych w Polsce, którą pozwalano fotografować zagranicznym turystom, przyjeżdżającym tutaj chętnie oglądać parowozy. W 2006 większość hali się zawaliła (śnieg na dachu), przysypując stojące tam lokomotywy. Stały tam jeszcze te biedulki i rok później, ponoć nie szło do końca ustalić ich właściciela. Teraz w środku już ich nie ma, ale obiekt wpisany na listę zabytków wygląda tak samo podle jak wtedy.
Zajrzałem przez dziurę do niezawalonej części parowozowni.
Za halą znajduje się skansen kolejowy, prowadzony rękami pasjonatów, a więc (głównie z braku funduszy) nie jest im łatwo.
Dziś jest tam zamknięte, lecz odwiedziłem skansen w 2007 roku. Na ówczesnym zdjęciu widać wieżę wodną z początku XX wieku oraz parowozownię od tyłu.
Nie wiem jak teraz wyglądają kwestie zwiedzania - czytałem, że obecnie jest z tym problem, kiedyś umówiłem się po prostu przez gg
Za obrotnicą sypiąca się nastawnia.
Wracając na most (tędy prowadzi droga, którą można dojść do skansenu nie przechodząc przez tory) zauważam ciecia w pomarańczowej kamizelce. Intensywnie wpatruje się w dwie panie, łażące kolejnym mostem, gdzie czasem przemknie pociąg towarowy. Gdy panie schodzą, cieć pyta co tam robiły.
- Szukałyśmy zajączka!
Facet się odwraca i dopiero teraz widzi mnie przy "moim" wiadukcie.
- Hola, a gdzie pan idzie? Dokąd?!
- Do schodów, przecież muszę stąd jakoś zejść - odpowiadam, a mina chłopa bezcenna
Według map dostępnych na stronie skansenu nie popełniłem jednak żadnego wykroczenia - chodziłem po trasach oznaczonych jako dozwolone, przy torach dzierżawionych przez towarzystwo prowadzące skansen. W przyszłości ma to być jeden wielki teren skansenu. Ciekawe zatem czym cieciu mógłby mnie postraszyć w rozmowie na osobności? Podejrzewam, że w przypadku złomiarzy czy panów w stroju sportowym nie jest tak stanowczy...
Przy samym dworcu można dostrzec inną pozostałość z przeszłości - niedokończony tunel i peron Kolei Ruchu Regionalnego, przy której rozpoczęto prace w latach 80. XX wieku. Miała to być szybka kolej łącząca miasta aglomeracji katowickiej. Projekt oczywiście nie doczekał się otwarcia nawet pierwszego odcinka, planowanego na 1995 rok.
Około kilometra na północny-zachód od skansenu, w kierunku na Opole, znaleźć można kolejne interesujące obiekty. Część z nich była kiedyś używana, część to niedokończone konstrukcje - władze III Rzeszy pod koniec lat 30. ubiegłego stulecia zaczęły budowę ogromnego węzła kolejowego, podobno drugiego pod względem wielkości w państwie, ciągnącego się od Toszka po Zabrze. Pociągi towarowe z górnośląskich kopalń i zakładów miały się mijać z tymi wiozącymi pasażerów i żołnierzy w kierunku nowych terenów wschodnich. Prace stanęły około roku 1941...
Nad rzeczką Dramą wznoszą się trzy wiadukty obok siebie - jeden jest nadal używany, dwa były, co widać na starych mapach i resztkach podkładów szynowych. To bocznice, dochodzące gdzieś do dzisiejszego skansenu, wówczas wagonowni.
Na zdjęciach tego nie widać, ale mosty są dość wysokie i robiąc zdjęcia na krawędzi miałem lekko trzęsące się nogi
Schodzę w dół (po deszczu byłby ślizg).
Na używanym moście właśnie przemknęło Regio z Opola...
Wygląda na dobre miejsce na biwak
Za wiaduktami najbardziej efektowna konstrukcja - niedoszły wiadukt, dziś cały zalany.
Doskonale go widać z okien pociągu. Stamtąd przywodzi na myśl wielki schron dla pojazdów.
Podobny, ale mniejszy, jest w przeciwnym kierunku od wiaduktu, po którym przyszedłem, przed nadal używanym mostem towarowym do Kotlarni.
Tak prezentuje się z dołu wiadukt, którym tutaj przylazłem.
W pobliżu biegnie droga nr 40 - za trzema wiaduktami (dwa nieczynne i jeden czynny) widać przyczółki kolejnego, którego już nie wybudowano.
On także świetnie widoczny jest z okiem przyjeżdżających tutaj zugów.
W okolicy jest więcej takich obiektów - co najmniej jeszcze ze dwa niedokończone wiadukty podobne do zalanego "schronu", jeden można przejść suchą stopą. Do tego jakieś małe bunkry i trochę innych konstrukcji - część z okresu świetności pyskowickiego węzła, część to niedokończone prace hitlerowskich projektantów.
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... kretscham#