Do Teściowej
: 2015-03-23, 10:43
Pojechaliśmy sobie nad morze. Z przygodami. Za Bełchatowem urwało mi wąż chłodzenia, pewnie klątwa Cepra, trzy godziny grzebania w silniku, a potem wieczne odpowietrzanie układu, co skutkowało jazdą na autostradzie z zawrotną prędkością i ponad dziesięć godzin na dupie.
W porcie nic ciekawego nie było, ale na Babich Dołach jest dużo lepiej. Nawet mi się podobało.
Drugiego dnia (w sumie trzeciego) było sztormowo i wietrznie, więc sobie poszedłem na plażę, było fajnie, ale wytrzymałem pięć minut, tak wiało.
Za to wczoraj było sielankowo.
Podglądałem sobie na koniec z balkonu Hel
I Juratę.
A na koniec, gdy schodziłem zanieść bagaże do auta, spotkałem Janusza.
Janusz nie był mną zainteresowany, wolał kartofle z worka na śmieci od Heńka.
Powrót już bez przygód, sześć godzin z hakiem i Bytom.
Fajnie czasem walnąć sobie taką odmianę, ale mimo wszystko wolę góry.
W porcie nic ciekawego nie było, ale na Babich Dołach jest dużo lepiej. Nawet mi się podobało.
Drugiego dnia (w sumie trzeciego) było sztormowo i wietrznie, więc sobie poszedłem na plażę, było fajnie, ale wytrzymałem pięć minut, tak wiało.
Za to wczoraj było sielankowo.
Podglądałem sobie na koniec z balkonu Hel
I Juratę.
A na koniec, gdy schodziłem zanieść bagaże do auta, spotkałem Janusza.
Janusz nie był mną zainteresowany, wolał kartofle z worka na śmieci od Heńka.
Powrót już bez przygód, sześć godzin z hakiem i Bytom.
Fajnie czasem walnąć sobie taką odmianę, ale mimo wszystko wolę góry.