MRU- w bunkrach pod Międzyrzeczem
: 2014-12-10, 16:53
MRU pociągało mnie od dawna...kiedyś wybrałam się na komercyjną trasę - acz to była porażka - piszczące panienki w różowych kozaczkach, tablice edukacyjne na ścianach i nawet nie doszliśmy do głównego korytarza...Już ciekawsza okazała się tzw. trasa specjalna, gdzie idzie się z wynajętym przewodnikiem tam gdzie się chce pójść - ale to jest dosyć droga sprawa. Najlepiej chyba iść samemu, spędzić noc w podziemiach, gdzie do snu gra muzyka spadających kropli, śpiwór przesiąka charakterystycznym i z niczym nie porównywalnym zapachem wilgotnego betonu, kiedy rytm dnia i nocy przestaje mieć znaczenie - bo i tak ciągle jest ciemno...
MRU - to także ludzie, których można tam spotkać, którzy znają tam każdy zakamarek i kupę czasu spędzili w mrocznych czeluściach...MRU to też wiersze i złote myśli pisane przez lata na ścianach, malunki będące wspomnieniem minionych imprez lub całe wręcz "obrazy"...Napisy ścienne będące pamiątką i mieszaniną czasów niemieckich, śladów po wędrujących korytarzami radzieckich żołnierzy, czy w końcu długich lat powojennej "bunkrowej" historii...Bunkry to też trochę sposób na życie, tam podobnie jak w górach można choć przez chwilę poczuć taką wolność...To albo się czuje i wie, albo nie ma co tłumaczyć bo i tak się nie wyjaśni .
Acz "dzikie" wejścia to jest już dużo trudniejsze bo większość wejść jest pozamykana ale "chęć" jest w stanie otworzyć różne drzwi
Od kilku lat zagladam tam kilka razy w roku.
Szkoda, że minęły już czasy gdy całe MRU było otwarte, ogólnodostępne, a przebywanie w każdym jego miejscu legalne - szkoda, że nie załapałam się na tamte czasy...czasy „wolnych bunkrów”.
Troche fotek z mrocznych czelusci wilgotnych korytarzy...
MRU - to także ludzie, których można tam spotkać, którzy znają tam każdy zakamarek i kupę czasu spędzili w mrocznych czeluściach...MRU to też wiersze i złote myśli pisane przez lata na ścianach, malunki będące wspomnieniem minionych imprez lub całe wręcz "obrazy"...Napisy ścienne będące pamiątką i mieszaniną czasów niemieckich, śladów po wędrujących korytarzami radzieckich żołnierzy, czy w końcu długich lat powojennej "bunkrowej" historii...Bunkry to też trochę sposób na życie, tam podobnie jak w górach można choć przez chwilę poczuć taką wolność...To albo się czuje i wie, albo nie ma co tłumaczyć bo i tak się nie wyjaśni .
Acz "dzikie" wejścia to jest już dużo trudniejsze bo większość wejść jest pozamykana ale "chęć" jest w stanie otworzyć różne drzwi
Od kilku lat zagladam tam kilka razy w roku.
Szkoda, że minęły już czasy gdy całe MRU było otwarte, ogólnodostępne, a przebywanie w każdym jego miejscu legalne - szkoda, że nie załapałam się na tamte czasy...czasy „wolnych bunkrów”.
Troche fotek z mrocznych czelusci wilgotnych korytarzy...