Wczoraj wybrałem się pociągiem do Tarnowskich Gór. Plan był prosty - jak najszybciej wydostać się z miasta na tereny leśne
I to się dobrze udało
Niedaleko dworca kolejowego (a raczej za dworcem autobusowym) stoją eksponaty:
Po kilkudziesięciu minutach zaczyna się ładny, zielony las:
Wybieram szlak żółty:
Ludzi tu nie spotykam, ale przede mną idą kaczki
W końcu nie wytrzymały presji i odleciały...
Ludzi widzę dopiero przy zalewie Nakło-Chechło - chciałem go obejść od strony południowej, ale napotkałem na barierki. Mimo w miarę wczesnej godziny - ok. 10-ej - ludzi nie brakuje.
Dzień nie jest słoneczny i zalew nie prezentuje się najlepiej:
Rower (a może koło) i "Leśno Rajza" - wolałbym ludzika i "Leśny Spacer"
Jestem w powiecie taMogórskim, jakby ktoś nie wiedział
Opuszczam tereny przy zalewie, przechodzę przez szosę i widzę stację kolejki wąskotorowej:
Robi się odludnie, widzę tylko zająca
Fragment największego torowiska w Polsce:
A to nie żaden dworzec, lecz stacyjka z zamkniętą budą:
Stacyjka Miasteczko Śląskie
i znów las
Postanawiam trzymać się linii kolejowej, leśne ścieżki są beszlakowe, pogoda się nieco psuje, zaczyna padać, ale nie na tyle, by sięgać po płaszczyk
Wlokłem się tego dnia jak żółw, poza terenem zalewu nie spotkałem człowieka, dotarłem w końcu do Kalet, gdzie zakończył się dopiero drugi (!) spacer tymi lasami. Pierwszy był nieporównanie bardziej spektakularny - na trasie Kalety - Siewierz - Zawiercie
Lasy są niezłe, ogromne, ale mało tu możliwości zrobienia jakiejś sensownej długiej trasy.
Ciekawym doświadczeniem jest podróż pociągiem na trasie Katowice-Kalety - do, powiedzmy, Radzionkowa, krajobraz jest mocno ponury, od TG zaczyna się zielona kraina, kontrast jest potężny
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.