Na Żar. I parę innych.
: 2022-07-01, 20:40
Dobry wieczór.
Dzień po wąchaniu kwiatków w Beskidzie Żywieckim poczułem żar od Żaru. Był to mocny żar - w końcu w Pieniny jest kilka metrów drogi.
Ruszamy z Prezesem KG Zdobywcy - czyli to taki wyjazd służbowy. Prezes udaje się na spacer rowerowy, ja na spacer nożny.
Nawet nie pamiętam , o której ruszyliśmy. Chyba w okolicach 3 w nocy 29 maja tego roku. Albo troszkę później ...
Nic to. Tatry już stały.
W okolicach 7.10 Prezes wystawia mnie w okolicy zamku w Niedzicy. zamku na dawnym pograniczu polsko - węgierskim. Obecnie muzeum, hotel, piękne miejsce. Obiekt bardziej "węgierski" niż "polski". Obecnie to i tak nie ma zbyt dużego znaczenia - świat jest mądrzejszy ( no może poza paroma na wschodzie ... ).
Wkraczam na czerwony szlak i ruszam na przygodę z Pieninami Spiskimi.
Po prawej, nad Zbiornikiem Czorsztyńskim ( sztuczne bydle, kilka wsi macha łapkami z dna ), prezentuje się zamek w Czorsztynie. Obiekt bardziej "polski" niż "węgierski". Obecnie to i tak nie ma zbyt dużego znaczenia - świat jest mądrzejszy ( no może poza paroma na wschodzie ... ).
Za mną Pieniny.
Po lewej Tatry Bialskie i Wysokie.
Gorce nad zamkiem. Zbiornik pod zamkiem.
Czy to jest skała Bartuśka ?
Do hymnu ! Widać Rysy.
Ha !
Łąkowe Tatry.
Szlak trochę się podnosi, Żar się zbliża.
Na szczycie, 883 m najwyższy szczyt Pienin Spiskich, spotykam podążającego z przeciwka Prezesa.
Rzut oka na wodę.
Idziemy dalej w przeciwne strony.
Przechodzę trochę za szlak i z wąskiego grzbietu podziwiam Tatry.
Wracam i bardzo ostro zakręcam na ekumeniczny szlak szlakowy i staczam się między drzewami w stronę Jurgowskich Stajni.
Pojawiają się zabudowania.
Chmury się strzępią.
Nogi moje wprowadziły mnie do Dursztyna ( nazwa ponoć od niemieckiego określenia twardej skały ) .
Trochę tu dziwnie ...
Idę dalej, koni nie widać.
Pojawia się za to skrót na Świnicę.
Idę przez moje ulubione łąki w stronę Granderusa ( 795 m ) . Wysokość nijak ma się do zalet tegoż osobnika.
Szybki skok w Bialskie.
A po lewej trawki, kwiatki, wzgórki i Pieniny.
Turystka poddrzewna. Jest to jedna z pięciu osób jakie spotkałem tego dnia na szlaku. Szkoda że tak mało. Góry dla turystów !
Tatry, Przełęcz Trybska i Łapsze Wyżne.
I tak to ścięło Wysoką, Rysy i inne.
No to pa, Granderus. Idę w lewo pięknym grzbietem.
Trochę sobie przedłużam ten spacer i do Łapsz nie wchodzę przy kościele tylko trochę dalej na główną ulicę. Nic to.
Prezes czeka. Ruszamy na Litwinkę.
To była jedna z najpiękniejszych krajobrazowo wycieczek w moim życiu. Do tego w miarę krótka ( 15 km ) i czasowo akceptowalna. Nawet rozszerzony program wcześniejszego wieczoru nie przeszkodził w turystycznym dziele.
Pozdrawiam.
Dzień po wąchaniu kwiatków w Beskidzie Żywieckim poczułem żar od Żaru. Był to mocny żar - w końcu w Pieniny jest kilka metrów drogi.
Ruszamy z Prezesem KG Zdobywcy - czyli to taki wyjazd służbowy. Prezes udaje się na spacer rowerowy, ja na spacer nożny.
Nawet nie pamiętam , o której ruszyliśmy. Chyba w okolicach 3 w nocy 29 maja tego roku. Albo troszkę później ...
Nic to. Tatry już stały.
W okolicach 7.10 Prezes wystawia mnie w okolicy zamku w Niedzicy. zamku na dawnym pograniczu polsko - węgierskim. Obecnie muzeum, hotel, piękne miejsce. Obiekt bardziej "węgierski" niż "polski". Obecnie to i tak nie ma zbyt dużego znaczenia - świat jest mądrzejszy ( no może poza paroma na wschodzie ... ).
Wkraczam na czerwony szlak i ruszam na przygodę z Pieninami Spiskimi.
Po prawej, nad Zbiornikiem Czorsztyńskim ( sztuczne bydle, kilka wsi macha łapkami z dna ), prezentuje się zamek w Czorsztynie. Obiekt bardziej "polski" niż "węgierski". Obecnie to i tak nie ma zbyt dużego znaczenia - świat jest mądrzejszy ( no może poza paroma na wschodzie ... ).
Za mną Pieniny.
Po lewej Tatry Bialskie i Wysokie.
Gorce nad zamkiem. Zbiornik pod zamkiem.
Czy to jest skała Bartuśka ?
Do hymnu ! Widać Rysy.
Ha !
Łąkowe Tatry.
Szlak trochę się podnosi, Żar się zbliża.
Na szczycie, 883 m najwyższy szczyt Pienin Spiskich, spotykam podążającego z przeciwka Prezesa.
Rzut oka na wodę.
Idziemy dalej w przeciwne strony.
Przechodzę trochę za szlak i z wąskiego grzbietu podziwiam Tatry.
Wracam i bardzo ostro zakręcam na ekumeniczny szlak szlakowy i staczam się między drzewami w stronę Jurgowskich Stajni.
Pojawiają się zabudowania.
Chmury się strzępią.
Nogi moje wprowadziły mnie do Dursztyna ( nazwa ponoć od niemieckiego określenia twardej skały ) .
Trochę tu dziwnie ...
Idę dalej, koni nie widać.
Pojawia się za to skrót na Świnicę.
Idę przez moje ulubione łąki w stronę Granderusa ( 795 m ) . Wysokość nijak ma się do zalet tegoż osobnika.
Szybki skok w Bialskie.
A po lewej trawki, kwiatki, wzgórki i Pieniny.
Turystka poddrzewna. Jest to jedna z pięciu osób jakie spotkałem tego dnia na szlaku. Szkoda że tak mało. Góry dla turystów !
Tatry, Przełęcz Trybska i Łapsze Wyżne.
I tak to ścięło Wysoką, Rysy i inne.
No to pa, Granderus. Idę w lewo pięknym grzbietem.
Trochę sobie przedłużam ten spacer i do Łapsz nie wchodzę przy kościele tylko trochę dalej na główną ulicę. Nic to.
Prezes czeka. Ruszamy na Litwinkę.
To była jedna z najpiękniejszych krajobrazowo wycieczek w moim życiu. Do tego w miarę krótka ( 15 km ) i czasowo akceptowalna. Nawet rozszerzony program wcześniejszego wieczoru nie przeszkodził w turystycznym dziele.
Pozdrawiam.