P i S
: 2020-05-12, 21:47
Dobry wieczór Państwu.
Świat się , oby na chwilę , zmienił. Natura dała ostrzeżenie, ludzie żyją trochę inaczej. Na wierzch powychodziły różnego rodzaju dziwne postacie, które wiedzą jak ludzi uszczęśliwić. Okazało się, że dla zdrowia, szczęścia i radości oraz wygranych wyborów należy zamknać lasy i górskie szlaki. Co oczywiście zostało przyjęte radośnie. I radosną “piracką” turystyką. Nie będę umywał rąk – i mi się zdarzyło wyskoczyć trzykrotnie na krócióteńkie przebieranie nogami i ręcami górnymi po okolicy. A że mieszkam w Żywcu to odwiedziłem Beskidy : Mały, Śląski i Makowski. Żywieckiego nie lubię.
Przyszedł dzień, że dobrodzieje otwarli szlaki. Ich dobroć jest wielka.
Bo Szef ma w sobie trochę z górala.
Otwarcie otwarciem ale np w Tatrach otwarli tylko jakby sień. Tak więc trzeba było rozejrzeć się za czymś fajnym, miłym, nowym i z widokiem na Tatry. Do tego trzeba mierzyć siły na zamiary. Z powodu pewnych powodów taka np Wasza ‘50” jest mi obecnie dość odległa. Szybciej chyba dobiję do 50 urodzin albo dojrzeję do wypicia 50 gram wódki. Bo ja abstynent jestem. Tatry się już krystalizują, liczę że już w najbliższym czasie napiszę wiersz o Tatrach będąc w Tatrach.
Wcześniej przyszedł czas na P i S.
Skład osobowy : dwie osoby.
Wyjazd : potwornie wcześnie.
Miejsce startu : Jaworki.
Koniec trasy : Jaworki.
Szlaki : czerwony, niebieski, czerwony, niebieski, żółty, sklep z piwem.
Docieramy do Jaworek, parkujemy na parkingu z kapliczką, pamiątką po mieszkających tu Łemkach. Ten kto odnowił dach tejże powinien …
Drogą docieramy do punktu startu w góry straszliwe, skaliste, pełne upiorów, wampirów , owiec i krokodyli – idziemy w lewo na szlak czerwony, który wyprowadzi nas z Pienin ( Małych ) w Sądecki ( Beskid ). P i S jest wszędzie. Jakbyśmy poszli prosto to byśmy weszli w Wąwóz Międzyskały w Dolinie Białej Wody. Poczulibyśmy się jak w Tatrach … Aaaaa !!!!!!!!!!!!!!!
Na początek szlaku czerwonego ciekawostka skalna – bazaltowa wychodnia. Fachowcy uważają, że ma ona za sobą około 110 milionów lat życia. Czyli jest starsza od Sprocketa.
Po prawej wyłania się Smolegowa Skała.
Szlak idzie szerokim zboczem i doprowadza nas do ławki przy szopie. Skorzystaliśmy. Stamtąd nasze sępie oczy wypatrzyły Tatry. Były białe z pyska więc odcinały się od zielonych Pienin.
Jak tak szliśmy, gadaliśmy, oglądaliśmy Tatry to weszliśmy w Sądecki. I ruszyliśmy z kopyta na Radziejową. Przez Rogacze.
Przed atakiem szturmowym zasiedliśmy na Przełęczy Żłóbki i dopiero tam spotkaliśmy pierwszych żywych turystów. Potem było ich więcej.
Ja sporo lat temu byłem na Radziejowej, jeszcze za życia starej wieży. W lekko ponurej pogodzie … Teraz i wieża nowa i pogoda lepsza. To dobrze.
Wieża była tak nowa, że był zakaz wstępu na nią. I słusznie.
Wracaliśmy częściowo tak samo – czerwonym i niebieskim, a potem z Przełęczy Obidze niebieskim do Rozdziela. W ramach chęci zamoczenia ryjów poszliśmy do Bacówki na Obidzy ale była złośliwie zamknięta.
Po drodze mieliśmy m.in. Tatry czające się za drzewami i Wysoką wśród łysiejących drzew.
Przed nami zejście do Wąwozu Międzyskały. Czekał na nas od rana.
Piękne miejsce. Teren po wysiedlonej wsi, trochę drzew owocowych, krzyże przydrożne, ze dwa fundamenty – tyle pozostało po Łemkach. A nad tym wszystkim piękne skały. Tak przy okazji – byłem w Homole, byłem w Szopczańskim, byłem w Międzyskały. Najmniej podoba mi się Homole.
I tak to o godzinie 15.20 wkraczamy na parking. 22 km i 550 metrów. Do 50 km trochę daleko. No ale i tak było cudnie.
W Szczawnicy kupuję kilka piw z serii … tatrzańskiej. Do tej pory ich nie wypiłem.
Na koniec były One :
Dziękuję za uwagę.
Świat się , oby na chwilę , zmienił. Natura dała ostrzeżenie, ludzie żyją trochę inaczej. Na wierzch powychodziły różnego rodzaju dziwne postacie, które wiedzą jak ludzi uszczęśliwić. Okazało się, że dla zdrowia, szczęścia i radości oraz wygranych wyborów należy zamknać lasy i górskie szlaki. Co oczywiście zostało przyjęte radośnie. I radosną “piracką” turystyką. Nie będę umywał rąk – i mi się zdarzyło wyskoczyć trzykrotnie na krócióteńkie przebieranie nogami i ręcami górnymi po okolicy. A że mieszkam w Żywcu to odwiedziłem Beskidy : Mały, Śląski i Makowski. Żywieckiego nie lubię.
Przyszedł dzień, że dobrodzieje otwarli szlaki. Ich dobroć jest wielka.
Bo Szef ma w sobie trochę z górala.
Otwarcie otwarciem ale np w Tatrach otwarli tylko jakby sień. Tak więc trzeba było rozejrzeć się za czymś fajnym, miłym, nowym i z widokiem na Tatry. Do tego trzeba mierzyć siły na zamiary. Z powodu pewnych powodów taka np Wasza ‘50” jest mi obecnie dość odległa. Szybciej chyba dobiję do 50 urodzin albo dojrzeję do wypicia 50 gram wódki. Bo ja abstynent jestem. Tatry się już krystalizują, liczę że już w najbliższym czasie napiszę wiersz o Tatrach będąc w Tatrach.
Wcześniej przyszedł czas na P i S.
Skład osobowy : dwie osoby.
Wyjazd : potwornie wcześnie.
Miejsce startu : Jaworki.
Koniec trasy : Jaworki.
Szlaki : czerwony, niebieski, czerwony, niebieski, żółty, sklep z piwem.
Docieramy do Jaworek, parkujemy na parkingu z kapliczką, pamiątką po mieszkających tu Łemkach. Ten kto odnowił dach tejże powinien …
Drogą docieramy do punktu startu w góry straszliwe, skaliste, pełne upiorów, wampirów , owiec i krokodyli – idziemy w lewo na szlak czerwony, który wyprowadzi nas z Pienin ( Małych ) w Sądecki ( Beskid ). P i S jest wszędzie. Jakbyśmy poszli prosto to byśmy weszli w Wąwóz Międzyskały w Dolinie Białej Wody. Poczulibyśmy się jak w Tatrach … Aaaaa !!!!!!!!!!!!!!!
Na początek szlaku czerwonego ciekawostka skalna – bazaltowa wychodnia. Fachowcy uważają, że ma ona za sobą około 110 milionów lat życia. Czyli jest starsza od Sprocketa.
Po prawej wyłania się Smolegowa Skała.
Szlak idzie szerokim zboczem i doprowadza nas do ławki przy szopie. Skorzystaliśmy. Stamtąd nasze sępie oczy wypatrzyły Tatry. Były białe z pyska więc odcinały się od zielonych Pienin.
Jak tak szliśmy, gadaliśmy, oglądaliśmy Tatry to weszliśmy w Sądecki. I ruszyliśmy z kopyta na Radziejową. Przez Rogacze.
Przed atakiem szturmowym zasiedliśmy na Przełęczy Żłóbki i dopiero tam spotkaliśmy pierwszych żywych turystów. Potem było ich więcej.
Ja sporo lat temu byłem na Radziejowej, jeszcze za życia starej wieży. W lekko ponurej pogodzie … Teraz i wieża nowa i pogoda lepsza. To dobrze.
Wieża była tak nowa, że był zakaz wstępu na nią. I słusznie.
Wracaliśmy częściowo tak samo – czerwonym i niebieskim, a potem z Przełęczy Obidze niebieskim do Rozdziela. W ramach chęci zamoczenia ryjów poszliśmy do Bacówki na Obidzy ale była złośliwie zamknięta.
Po drodze mieliśmy m.in. Tatry czające się za drzewami i Wysoką wśród łysiejących drzew.
Przed nami zejście do Wąwozu Międzyskały. Czekał na nas od rana.
Piękne miejsce. Teren po wysiedlonej wsi, trochę drzew owocowych, krzyże przydrożne, ze dwa fundamenty – tyle pozostało po Łemkach. A nad tym wszystkim piękne skały. Tak przy okazji – byłem w Homole, byłem w Szopczańskim, byłem w Międzyskały. Najmniej podoba mi się Homole.
I tak to o godzinie 15.20 wkraczamy na parking. 22 km i 550 metrów. Do 50 km trochę daleko. No ale i tak było cudnie.
W Szczawnicy kupuję kilka piw z serii … tatrzańskiej. Do tej pory ich nie wypiłem.
Na koniec były One :
Dziękuję za uwagę.