Wczasy w Kacwinie
: 2019-10-28, 20:50
W tym roku październik zaserwował 16 dni pod rząd z piękną słoneczną pogodą. Na sam koniec tego okresu udało nam się wyjechać na Spisz, żeby trochę poleniuchować w spokojnej, nieznanej nam okolicy.
Na bazę wypadową wybrałem Kacwin. Małą miejscowość leżącą przy granicy, na uboczu. Polska zabita dechami wieś oferuje całkiem duży wybór kwater. Tym razem padło na domek, luksusowy, z kominkiem. Patrząc na zdjęcia w necie myślałem, że to jakaś pomyłka z ceną. Na miejscu okazało się, że jednak nie. Taki domek można mieć za tyle samo, co kawałek ziemi na rozbicie namiotu we Włoszech
Część mieszkańców Kacwina wciąż zajmuje się uprawą roli oraz hodowlą owiec i krów. Z nowymi domami i pensjonatami sąsiadują stare drewniane zabudowania.
A to nieco szerszy widok dający wyobrażenie o miejscowości.
Na pierwszą wycieczkę ruszamy w Pieniny Spiskie. Najpierw czerwonym szlakiem idącym w zasadzie bezścieżkowo dnem doliny potoku Bałyże.
Potok malutki, ale miejscami bobry pobudowały spore tamy. Mamy wrażenie, że jesteśmy gdzieś bardzo daleko od wszelakiej cywilizacji.
Następnie nabieramy wysokości, skąd roztaczają się ciekawe widoki na Pieniny.
Ostatki jesieni.
Atakujemy Żar (883) - najwyższy szczyt.
Jest tu platforma widokowa, a z niej taki widok na północ, na Jezioro Czorsztyńskie i Gorce.
Najpiękniejsze miejsce dnia. Na bezszlakowym zejściu z Żaru w kierunku Łapsz Niżnych.
Siedzimy długo i jedyne czego żałujemy to bardzo słaba przejrzystość powietrza. Tatry są tak blisko, a widać je ledwie. Na zdjęciach z szerokim planem w ogóle nie wychodzą.
Ale one tam są. Blisko jak na wyciągnięcie ręki.
Wracamy do Kacwina. W lokalu jemy dobrą pizzę po góralsku, z oscypkiem i żurawiną, pijemy słowackie piwo.
Na zdjęciu kościół w Kacwinie.
A w domku rozpalam w kominku.
Ależ to fajne i romantyczne urządzenie.
Poprawiamy jeszcze włoskim winem.
Takie wczasy to ja rozumiem!
Na bazę wypadową wybrałem Kacwin. Małą miejscowość leżącą przy granicy, na uboczu. Polska zabita dechami wieś oferuje całkiem duży wybór kwater. Tym razem padło na domek, luksusowy, z kominkiem. Patrząc na zdjęcia w necie myślałem, że to jakaś pomyłka z ceną. Na miejscu okazało się, że jednak nie. Taki domek można mieć za tyle samo, co kawałek ziemi na rozbicie namiotu we Włoszech
Część mieszkańców Kacwina wciąż zajmuje się uprawą roli oraz hodowlą owiec i krów. Z nowymi domami i pensjonatami sąsiadują stare drewniane zabudowania.
A to nieco szerszy widok dający wyobrażenie o miejscowości.
Na pierwszą wycieczkę ruszamy w Pieniny Spiskie. Najpierw czerwonym szlakiem idącym w zasadzie bezścieżkowo dnem doliny potoku Bałyże.
Potok malutki, ale miejscami bobry pobudowały spore tamy. Mamy wrażenie, że jesteśmy gdzieś bardzo daleko od wszelakiej cywilizacji.
Następnie nabieramy wysokości, skąd roztaczają się ciekawe widoki na Pieniny.
Ostatki jesieni.
Atakujemy Żar (883) - najwyższy szczyt.
Jest tu platforma widokowa, a z niej taki widok na północ, na Jezioro Czorsztyńskie i Gorce.
Najpiękniejsze miejsce dnia. Na bezszlakowym zejściu z Żaru w kierunku Łapsz Niżnych.
Siedzimy długo i jedyne czego żałujemy to bardzo słaba przejrzystość powietrza. Tatry są tak blisko, a widać je ledwie. Na zdjęciach z szerokim planem w ogóle nie wychodzą.
Ale one tam są. Blisko jak na wyciągnięcie ręki.
Wracamy do Kacwina. W lokalu jemy dobrą pizzę po góralsku, z oscypkiem i żurawiną, pijemy słowackie piwo.
Na zdjęciu kościół w Kacwinie.
A w domku rozpalam w kominku.
Ależ to fajne i romantyczne urządzenie.
Poprawiamy jeszcze włoskim winem.
Takie wczasy to ja rozumiem!