Dzisiaj kolega przypomniał mi o naszej spiskiej rodzinnej wycieczce. Miło było popatrzeć na tę zieleń, więc Was też trochę zasypię zielonością.
Z Martą, dziewczyną mojego brata już dawno rozmawiałyśmy o wycieczce na Spisz. W międzyczasie wybrałam się tam w wakacje z Pudelkiem, a my dalej nic. W końcu umówiłyśmy się na wrzesień. Stawiałam pewien opór, bo w tym samym czasie była OSPA na Rycerzowej, ale w końcu stanęło na tym, że bez względu na pogodę zrealizujemy spiskie marzenie Marty. Zapytałyśmy jeszcze Szymona, czy chciałby jechać z nami i zarezerwowałam "Noclegi u Zosi", bo pamiętałam taką tablicę z przełęczy nad Łapszanką.
Pogoda na sobotę była kiepska, więc "gorszą" trasę wybrałam na ten dzień. Rozpoczęliśmy wycieczkę z Klinu w Bukowinie Tatrzańskiej. Stamtąd mieliśmy dotrzeć do Jurgowa, a następnie przez Grocholów Potok na przełęcz.
Widoków nie było. Zgodnie z prognozami.
No cóż. Pozostało tylko nie zniechęcać się i dotrzeć do celu. Może następnego dnia będzie lepiej. Szymonowi przytroczyłyśmy siatkę do plecaka i zbieraliśmy razem grzyby ;D
Schodząc do Jurgowa pogadałyśmy z kozami. Ta po prawej była wyjątkowo rozmowna. Odpowiadała "meee" za "meee"
W Jurgowie wciąż były chmury...
Ale kiedy zaczęliśmy wychodzić przez Grocholów Potok, pogoda zaczęła się delikatnie poprawiać.
Cudów nie było, ale Tatry lekko się wyłaniały zza chmur.
Kiedy szłam tędy z Pudelkiem w przeciwną stronę, zgubiliśmy w pewnym momencie szlak. Byłam ciekawa, czy tym razem przejdziemy szlak bez problemów - założyłam, że od tej drugiej strony może się udać!
Nic bardziej mylnego! My również zgubiliśmy szlak!
Postanowiliśmy dojść do rzeki, bo to tuż za nią z Pudlem się ostatnio pogubiliśmy. Przy rzece znaleźliśmy jakieś znaczki, ale przejście i tak było gimnastyczne. Ja ściągnęłam buty, natomiast Marta z Szymonem przeskakiwali na drugą stronę.
Kiedy dotarliśmy do domku z flagą Polski, wiedziałam, że dalej już na pewno się nie zgubimy.
Powoli wychodziliśmy na górę w kierunku asfaltu.
Trochę zatrzymywało nas robienie zdjęć, mimo że Tatry dalej były pod pierzyną.
Ale było piękne słońce, ładne kolory, więc nie było sensu się spieszyć.
W końcu dotarliśmy na górę. Pozostało dotrzeć do domku, w którym zarezerwowałam nocleg...
Zaszliśmy pod kapliczkę... Ja patrzę, a tam: POKOJE U DANUSI! Mówię więc: Cholera, ja zarezerwowałam chyba pokoje u Zosi. Pytałam wyraźnie pana czy rozmawiamy o domku na przełęczy i potwierdził. Wpisuje na resztkach zasięgu Pokoje u Zosi i okazuje się, że są kilka kilometrów dalej, na dole Łapsz Ale kicha! Mieliśmy nocować na przełęczy, a następnego dnia iść na Sarnowską Grapę. Nie będzie nam się chciało wychodzić z powrotem na górę, człapiąc po tym asfalcie. Poszłyśmy więc z Martą do Danusi zapytać, czy przyjmie nas na nocleg - zgodziła się! Zadzwoniłam do Zosi i odwołałam nasze przyjście, tłumacząc tę okrutną pomyłkę. Wszystko załatwione. Zakwaterowaliśmy się z widokiem na Tatry i poszliśmy posiedzieć na ławeczce, mimo że zachód był niespecjalny.
W końcu zrobiło nam się zimno, więc wróciliśmy na kwaterę. Bardzo fajną! Rano nie wstaliśmy na zachód słońca. Albo wstałyśmy, zobaczyłyśmy chmury i położyłyśmy się do spania? Wstaliśmy jednak nieco później i wyjrzeliśmy przez okno! Było super!
To zmotywowało nas do tego, żeby się ogarnąć i wyjść.
Samo przejście koło kapliczki zajęło nam spoooooooro czasu
W końcu jednak ruszyliśmy dalej ;d
Żeby szybciej zejść z asfaltu, odbiliśmy na niebieski szlak w kierunku Pawlikowskiego Wierchu, ale zanim to zrobiliśmy poszlajaliśmy się jeszcze po okolicznych łąkach i zgodnie z Martą stwierdziłyśmy, że Szymon może tu zbudować dom
Tym razem mieliśmy dzień pod znakiem "krowy"
Niebieski szlak! Najtrudniej było wypatrzeć znaczek na start, później już jakoś leciało
Trasa bardzo nam się podobała. Dodatkowo pogoda była zachęcająca!
Po dotarciu do czerwonego szlaku odbiliśmy jeszcze z powrotem na Sarnowską Grapę.
Znalazłyśmy tu domek marzeń!
Pozwoliłyśmy sobie zerknąć do środka (bo z wierzchu nam się w ogóle nie podoba - myślę, że biały kolor ma trochę "chronić" przed słońcem. U góry jest antresola, a na dole mini-kuchnia, mini-łazieneczka i mini-salonik z pufem. To łóżko u góry wymiata! Budzić się z widokiem na Tatry - miazga!
A widoki z Sarnowskiej Grapy są przecież naprawdę zachęcające!
No nic, trzeba było wracać na Pawlikowski - to coś było innego zdania! ;p
Ale się nie ugięliśmy!
Powtórzyliśmy trasę moją i Pudelka, czyli poszliśmy rowerowym przez Kuśnierzów Wierch. Przy bacówce spotkaliśmy owieczki, które nas dwie zauroczyły ;>
Bacówka u góry była jednak zamknięta, więc ruszyliśmy w dół, ku Łapszom.
Taaa... Szymon coś nam pokazuje ;d
Może to? ;d
Dotarliśmy do bacówki na dole i tam zakupiliśmy różne sery - ja klasyki - białe, oni oscypki (fe! ;p)
Iiiii postanowiliśmy jeszcze wyjść na Grandeus.
Polecam żółty szlak w przeciwieństwie do czerwonego! Może ten drugi nie jest jakiś zły, ale żółty to spacerek!!
Spokojny marszyk, zero zmęczenia
I jesteśmy na szczycie!
Tutaj zrobiliśmy popas i pałaszowaliśmy nasze serki, a następnie postanowiliśmy schodzić, ale nie do Łapsz Wyżnych, gdzie niczego nie ma, tylko bliżej Łapsz Niżnych. Pozostało zejść bezszlakowo.
Przez jakiś czas była to droga...
Innym razem pole minowe po krowich bobkach, ale udało się
Doszliśmy do Łapsz Średnich, skąd asfaltem podreptaliśmy do Niżnych do restauracji, a stamtąd pojechaliśmy do domu Wracaliśśśśśmy dłłłłłuuuuuuuuuuuuuuuugo, ponieważ była inwazja ludzi wracających z Zakopanego. Na szczęście ciemną nocą wróciliśmy do domu, a rodzinny Spisz postanowiliśmy powtórzyć w tym roku!
15-16.09. Wspominkowo - rodzinna wycieczka po Spiszu...
15-16.09. Wspominkowo - rodzinna wycieczka po Spiszu...
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
sokół pisze:Ba! Pięknie. I pomyśleć, że tam właśnie spędzę wakacje Ta-dam!
Dobry wybór!:) Ja też na pewno część wakacji spędzę na Spiszu:D
Piotrek pisze:Musze kiedyś zaliczyć tą kapliczkę w Łapiszance, bo już chyba wszyscy ją zaliczyli, a miejsce urokliwe.
Pierwsze zdjęcia sprawiają wrażenie jakby było baaardzo duszno
Polecam Noclegi u Danusi gdybyś chciał tam kimać. 35 zł za nocleg z pościelą, łazienką w pokoju, z dostępem do kuchni i takiej świetlico-jadalni. Jak się jest dłużej niz jedną noc to taniej. A do kapliczki minuta drogi:D Można siąść na ławeczce z piwkiem i patrzeć do woli...
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości