Barrrdzo relaksowo w Pieninach
: 2017-06-29, 12:14
Wakacje przywitać należy godnie. Udajemy się więc z grupą znajomych w Pieniny, a że upał jak diabli, postanawiamy, że ma być lekko, miło i widokowo.
Start w Sromowcach Wyżnich. Punkt pierwszy programu-spływ Dunajcem. Około 2 godziny relaksu i podziwiania widoków.
Jedna z kilku mijanych przez nas przystani flisackich po słowackiej stronie.
Trzy Korony coraz bliżej.
W którymś momencie odwracam się do tyłu...
Zbliżenie na schronisko Trzy Korony.
Płyniemy dalej. Słonko świeci, wieje lekki wiatr, flisak raczy nas zabawnymi opowieściami o górach.No, pięknie jest!
Odsłania się Sokolica.
Przejście graniczne
Spływ dobiega końca. Mijamy schronisko Orlica.
Przechodzimy przez most. Jeszcze tylko fotka Kotuńki i jedziemy dalej.
Punkt drugi programu-wodospad Zaskalnik i obiadek z deserem w Czardzie.
Punkt trzeci programu- powrót do centrum miasta i luz blues czyli co kto chce ( spacer po mieście, kawiarnie, park). Ja chcę góry, choć trochę gór.
Czasu trzy godziny, więc niewiele. Z kilkoma osobami wjeżdżamy wyciągiem na Palenicę. Później spacer, dojście do niebieskiego szlaku i zejście do Drogi Pienińskiej z dłuższym przystankiem przy Orlicy, w której zaszły bardzo pozytywne zmiany ( przynajmniej wizualnie) po zmianie gospodarza.
Jarmuta spod Palenicy prezentuje się zacnie.
Pogoda nieco się zmienia, góry więc coraz bardziej za mgłą.
Jest moja ulubiona kofola, nabywam więc.Nie może być inaczej. Połowę wypijam na miejscu.
Idziemy jeszcze na lody i chwilę siedzimy w parku.A potem jedziemy do miejca, gdzie czeka nas kolejna atrakcja.
Punkt czwarty programu-ognisko, wyżerka, muzyka....
Tu kończy się moja relacja.
Do domu wracam równo o północy w doskonałym humorze.
Godnie rozpoczęłam tegoroczne wakacje. Aż się boję, co będzie dalej.
Start w Sromowcach Wyżnich. Punkt pierwszy programu-spływ Dunajcem. Około 2 godziny relaksu i podziwiania widoków.
Jedna z kilku mijanych przez nas przystani flisackich po słowackiej stronie.
Trzy Korony coraz bliżej.
W którymś momencie odwracam się do tyłu...
Zbliżenie na schronisko Trzy Korony.
Płyniemy dalej. Słonko świeci, wieje lekki wiatr, flisak raczy nas zabawnymi opowieściami o górach.No, pięknie jest!
Odsłania się Sokolica.
Przejście graniczne
Spływ dobiega końca. Mijamy schronisko Orlica.
Przechodzimy przez most. Jeszcze tylko fotka Kotuńki i jedziemy dalej.
Punkt drugi programu-wodospad Zaskalnik i obiadek z deserem w Czardzie.
Punkt trzeci programu- powrót do centrum miasta i luz blues czyli co kto chce ( spacer po mieście, kawiarnie, park). Ja chcę góry, choć trochę gór.
Jarmuta spod Palenicy prezentuje się zacnie.
Pogoda nieco się zmienia, góry więc coraz bardziej za mgłą.
Jest moja ulubiona kofola, nabywam więc.Nie może być inaczej. Połowę wypijam na miejscu.
Idziemy jeszcze na lody i chwilę siedzimy w parku.A potem jedziemy do miejca, gdzie czeka nas kolejna atrakcja.
Punkt czwarty programu-ognisko, wyżerka, muzyka....
Tu kończy się moja relacja.
Godnie rozpoczęłam tegoroczne wakacje. Aż się boję, co będzie dalej.
