Pewien czas temu nastał rok 2024. Fachowcy turystyczni zaplanowali całe stado atrakcji dla Zdobywców. Tak się z tego cieszyli, że już kilka razy w tym roku ruszyli w teren.
Tylko co to za chodzenie po górach bez oficjalnego rozpoczęcia ?
To też rozpoczęcie się odbyło.
Było nas 25 sztuk. Miało być więcej ale : przestraszyli się pogody, zachorowali, poszli do pracy w sobotę. Życie jest straszne. Wyjazd o 6.05, cel - coś pomiędzy Chochołowem i Witowem. Tam nas kierowca wyrzucił i rzucił na głęboką wodę - mieliśmy strasznie ciężkie plecaki, wypakowane kulinarnymi dobrami. Przed nami ognisko z widokiem na Tatary.
Idziemy na Krowiarki. Oczywiście nie te pod Najnudniejszą Górą.
Jest buro i ponuro.
Pojawiają się przedstawiciele Regli. Tak ! Te po prawej to Kopki Kościeliskie. Po lewej np Hruby Regiel i Czerwony Gronik.
Trawa się zieleni.
Oto On - gwiazda dnia.
Początek trasy to była dla mnie nowość. Następnie wkroczyliśmy na znane mi tereny - szliśmy tędy w wersji śnieżnej. Tym razem śnieg był tylko w oddali.
I rzut oka w prawo. Osobita.
Sęp.
Regle, Giewonty i Czerwone Wierchy.
Dymi się z Tylkowych Kominów.
Ha ! Czarno to widzę.
Można się było potaplać.
Mamy w Zdobywcach Młode Artystki.
Giewont jest wszędzie.
Czy widzicie Karczmisko z Koszystą w tle ?
Demoniczne zbocza. Z krzyżem.
Chmur Ci było pod dostatkiem.
Strach było wchodzić w te progi.
Po przejściu polanki z domkami weszliśmy w las. I tam pojawił się drugi tego dnia nowy dla mnie odcinek. Zimą poszliśmy na wprost przez las ( częściowo pozaszlakowo !!!!!!!!!! ), a tym razem skręciliśmy w prawo i poszliśmy żółtym szlakiem.
Widok na prawo.
Szalał tutaj orkan. Nie Władysław Orkan.
Zdobywcy buszujący po trawie.
Osobita z bliższa.
Kłody pod nogi. Tego dnia było takich sporo.
Tatry Zachodnie się wydłużają.
I oto przed nami cel dnia - Magura Witowska. Czwarty raz nogi me mnie tam zaniosły. Tym razem nową drogą.
Pierwszy widok szczytowy.
Widać Kopki. Od razu zrobiło się poważniej.
Czy ta czerń to zapowiedź przyszłości klubu ?
Prezes i ja dotarliśmy na szczyt jako jedni z ostatnich. Zdobywcy mile nas zaskoczyli - ognisko już trzaskało, kiełbaski się nacinały, pieczywo czekało.
Było miło.
Molkówka się ładnie prezentuje. Ona tego dnia też będzie ważna.
Zdobywcy w trakcie rozmów górskich.
Tak dla zmiany - Tatry Bielskie.
Pośrednia i Zadnia. Kto nie był, a wypowiada się o Tatrach jest jak ...

Siodłowa Turnia nad Czerwonym Gronikiem.
Oni nie boją się chmur.
Czy widzicie ściany Świńskiej Turni ?
Ognisko pożerało kolejne gałęzie, Zdobywcy pożerali kiełbaski, dwa psy pożerały wszystko. Rozmowy było i mądre i inne. I tak to część grupy postanowiła opuścić szczyt i udać się w stronę Molkówki. I ja byłem w tej grupie.
Na początek było strasznie.
Widać cel.
W pewnym miejscu skręciliśmy w prawo. Mocno w dół przez stado powalonych drzew. Pokonaliśmy je i weszliśmy na trasę rowerową.
Z niej też było widać cel.
Reglowe Potwory i domki leśne.
I tak sobie szliśmy i przyszedł czas na przedarcie się do Molkówki. Dla większej radości zrobiliśmy to od góry. W tym miejscu skręciliśmy w lewo. A ja zgubiłem telefon.
Stamtąd przyszliśmy. Magura Witowska góruje nad światem.
Molkówka czeka na nas.
Taaa ... Musiała trochę jeszcze poczekać. W tych okolicach zorientowałem się , że czegoś mi brakuje. Telefonu. Na szczęście akcja poszukiwawcza się udała. Bardzo dziękuję za pomoc.
No to poszliśmy. Czy widzicie Giewont ?
Jakby ktoś nie dostrzegł go na poprzednim zdjęciu to tutaj go na pewno dostrzeże.
Domeczki na polanie.
Skoro przez cały dzień Tatry mieliśmy na wyciągnięcie dłoni to na koniec warto było w nie wejść.
Lekko nie było ...
Wkroczyliśmy do Doliny Chochołowskiej. I tam spotkaliśmy pierwszych tego dnia turystów.
Na koniec gwiazda dnia.
Bus przyjeżdża po nas i ruszamy w dom. W busie rozgorzała dysputa wyborcza. Została ona potem przeniesiona do znanego lokalu kulturalnego. Były ofiary.
I tak to kolejne rozpoczęcie sezonu przeszło do historii. Kolejna wycieczka Zdobywców zaplanowana jest na 11 maja. A potem Zielone Świątki

Pozdrawiam.