W Wyhorlacie byłam bardzo dawno temu, ale dobrze ten wyjazd zapamiętałam, bo to była majówka tuż po tym jak był wybuch w Czarnobylu, a na dodatek właśnie się dowiedziałam, że jestem w ciąży (co mi specjalnie nie przeszkadzało, w chodzeniu po górach).
Byliśmy tam dużą grupą - przewodnicy z SKPG i bliscy koledzy, dobrane towarzystwo.
Mieliśmy różne fajne przygody, między innymi spaliśmy w takiej wiejskiej świetlicy, która cała była jeszcze udekorowana czerwonymi flagami i jakimiś portretami komunistycznych dostojników m.in. Husaka po 1 maja.
Koledzy jak wypili nieco piwa spacerowali z tymi flagami wokół budynku i śpiewali międzynarodówkę. Aż się dziwię, że nikt nas stamtąd nie wyrzucił.
A góry bardzo mi się podobają, są inne od wszystkich polskich gór, bo mają wulkaniczne pochodzenie, stosunkowo najbardziej przypominają mi słowackie Góry Weporskie.
Czas by sobie było odświeżyć i pojechać tam znowu