Góry Choczańskie - parę pagórków do Korony
: 2022-08-11, 22:34
Widząc korzystną prognozę zapragnąłem pojechać w góry. W pracy urwanie głowy przez "wakacje kredytowe" i Szef skomentował, że "to jest słabe", ale urlop dał. Trochę byłem zdziwiony, ale Ukochana stwierdziła, że przecież jakbym nie dostał to rzuciłbym pracę. Hmm... czyżby?
W każdym razie o 7:00 rano melduję się w miejscowości Studničná. To miejsce jest jak z bajki. Mała wioska z solidną skałą pośrodku, a pod skałą plac zabaw z wiatą.
Wiata wypasiona, z lodówką, szafeczkami, zlewozmywakiem i bieżącą wodą. Wszystko dostępne, żadnych śmieci, żadnych zniszczeń. Niepojęte.
Zaczęliśmy od zdobycia skałki.
Widok z góry na to cudne miejsce. Widoczne pagórki zamierzam zwiedzić.
Na koniec jeszcze zakręciłem Tobim - typowa wirówka dla kosmonautów
Pora ruszać w góry. Cel 1 do korony - Kečky (1139).
Tak wygląda szlak - mało uczęszczany.
Sam szczyt zarośnięty, ale kawałek dalej coś widać w kierunku Wielkiej Fatry.
Idę na cel 2 do korony - Radičiná (1129).
Na każdej polance ambonka, sami miłośnicy zwierząt w okolicy.
Tak wygląda szczyt. Widoków brak, ale jest krzyż.
Następnie jest plan, żeby się przespacerować bezszlakowym grzbietem w kierunku północnym.
Liczę na jakieś widoki, ale początkowo jest zbyt gęsto.
Kontynuuję pełen nadziei i widoki w końcu są
Napieramy dalej, bo o takie góry chodziło
Tobi zadowolony!
Widok w stronę Chocza.
Łączki w dole - zajebiście!
Dalszy plan przewidywał zejść na te łączki. Troszkę się tego obawiałem, nawet wysokie buty wziąłem, ale było spoko.
Tobi znalazł wodę i prawie go błotko wciągnęło. Minęła już ponad doba, a wciąż nie do końca się wykruszyło z brzuszka.
Jesteśmy na łąkach.
Przed nami cel 3 do korony - Čebrať (1054).
Po drodze delektuję się widokami na Chocz.
Na grzbiet ze skałami, na których byliśmy.
Oraz na budowaną autostradę, która na szczęście pod pagórkami po których chodzę będzie szła dołem w tunelu.
Jest jeszcze kapliczka myśliwska ukazująca uśmiechającego się jelenia na widok myśliwego i jego pieska.
Jeszcze fotka przyrodnicza.
I ruszamy ostro w górę (szlakiem).
Szlak prowadzi tylko na Predný Čebrať (954), z którego roztacza się widok na Niżne Tatry, Wielką Fatrę i miasto Ružomberok (węg. Rózsahegy, niem. Rosenberg) tuż u jego podnóża.
Nawet większe miejscowości na Słowacji cechuje zwarta zabudowa i ostre granice.
Idziemy dalej wyraźną ścieżką na szczyt właściwy, który jak poprzednie jest zarośnięty i nieciekawy.
Zejście również się obawiałem, ale okazało się, że jest oznakowana ścieżka, bardzo stroma, ale bezproblemowa. Dodatkowo zahacza o punkty widokowe.
Znowu jesteśmy na łąkach, tylko w innym miejscu.
Trochę podkręciłem tempo, żeby zdążyć na zachód do Studničnej i się udało.
Wycieczkę zakończyłem po 12 godzinach. Idealna pogoda, piękne okoliczności przyrody, bez dramatyzmu. Sielanka. Nie polecam tych stron, bo nudno.
W każdym razie o 7:00 rano melduję się w miejscowości Studničná. To miejsce jest jak z bajki. Mała wioska z solidną skałą pośrodku, a pod skałą plac zabaw z wiatą.
Wiata wypasiona, z lodówką, szafeczkami, zlewozmywakiem i bieżącą wodą. Wszystko dostępne, żadnych śmieci, żadnych zniszczeń. Niepojęte.
Zaczęliśmy od zdobycia skałki.
Widok z góry na to cudne miejsce. Widoczne pagórki zamierzam zwiedzić.
Na koniec jeszcze zakręciłem Tobim - typowa wirówka dla kosmonautów
Pora ruszać w góry. Cel 1 do korony - Kečky (1139).
Tak wygląda szlak - mało uczęszczany.
Sam szczyt zarośnięty, ale kawałek dalej coś widać w kierunku Wielkiej Fatry.
Idę na cel 2 do korony - Radičiná (1129).
Na każdej polance ambonka, sami miłośnicy zwierząt w okolicy.
Tak wygląda szczyt. Widoków brak, ale jest krzyż.
Następnie jest plan, żeby się przespacerować bezszlakowym grzbietem w kierunku północnym.
Liczę na jakieś widoki, ale początkowo jest zbyt gęsto.
Kontynuuję pełen nadziei i widoki w końcu są
Napieramy dalej, bo o takie góry chodziło
Tobi zadowolony!
Widok w stronę Chocza.
Łączki w dole - zajebiście!
Dalszy plan przewidywał zejść na te łączki. Troszkę się tego obawiałem, nawet wysokie buty wziąłem, ale było spoko.
Tobi znalazł wodę i prawie go błotko wciągnęło. Minęła już ponad doba, a wciąż nie do końca się wykruszyło z brzuszka.
Jesteśmy na łąkach.
Przed nami cel 3 do korony - Čebrať (1054).
Po drodze delektuję się widokami na Chocz.
Na grzbiet ze skałami, na których byliśmy.
Oraz na budowaną autostradę, która na szczęście pod pagórkami po których chodzę będzie szła dołem w tunelu.
Jest jeszcze kapliczka myśliwska ukazująca uśmiechającego się jelenia na widok myśliwego i jego pieska.
Jeszcze fotka przyrodnicza.
I ruszamy ostro w górę (szlakiem).
Szlak prowadzi tylko na Predný Čebrať (954), z którego roztacza się widok na Niżne Tatry, Wielką Fatrę i miasto Ružomberok (węg. Rózsahegy, niem. Rosenberg) tuż u jego podnóża.
Nawet większe miejscowości na Słowacji cechuje zwarta zabudowa i ostre granice.
Idziemy dalej wyraźną ścieżką na szczyt właściwy, który jak poprzednie jest zarośnięty i nieciekawy.
Zejście również się obawiałem, ale okazało się, że jest oznakowana ścieżka, bardzo stroma, ale bezproblemowa. Dodatkowo zahacza o punkty widokowe.
Znowu jesteśmy na łąkach, tylko w innym miejscu.
Trochę podkręciłem tempo, żeby zdążyć na zachód do Studničnej i się udało.
Wycieczkę zakończyłem po 12 godzinach. Idealna pogoda, piękne okoliczności przyrody, bez dramatyzmu. Sielanka. Nie polecam tych stron, bo nudno.