Mała Fatra - Rozsutce
: 2022-06-20, 10:10
W rekordowe upały należy udać się w wyższe góry.
Padło na Małą fatrę. Rozpocząłem w Lučivnej, 6:50 byłem na miejscu.
Plan był żeby na początek podejść wzdłuż wyciągu na Magurkę i w prosty sposób osiągnąć 1000 metrów wysokości. Na miejscu na dole byłem z siebie zadowolony jak Artur Szpilka - tak to fajnie wyglądało.
Fajne było tylko pierwsze 5 minut, gdzie na dość płaskim fragmencie była ścięta trawa. Potem trawa po pas, która po dotknięciu uwalniała chmury pyłku i setki owadów latających. Rosa w ilościach gigantycznych, poranny upał, który sprawił, że lało się ze mnie strumieniami. Powietrze stało, brak najmniejszego podmuchu. Owady wlatywały do ust, nosa, oczu, oblepiały całe spocone ciało, niektóre gryzły.
Ale im wyżej tym lepiej, trawa mniejsza, pojawiły się podmuchy i widoki.
Na Magurkę podchodziłem godzinę, a potem pół godziny musiałem odpocząć. Na górze wiał chłodny wietrzyk, było bosko. Potem poszedłem w kierunku Magury i niebieskiego szlaku. Było pięknie.
Do szlaku doszedłem bez problemu i odetchnąłem z ulgą, że obyło się bez chaszczowania.
Po chwili szlak wszedł w las i niespodzianka. Trochę zarośnięty, mało ludzi tędy chodzi.
Im dalej tym gorzej. Szlak na wprost, jest nawet znak na drzewie. Wszystko zarośnięte pokrzywami., a ja nie mam długich spodni, ale jestem twardy.
Zejście z Magury, koniec chaszczowania, zaczynają się łączki. Widok na Osnicę. Znowu pięknie. Szlak na wprost, widać słupki, ale praktycznie nie ma nawet wyraźnej ścieżki w trawie.
Ścieżka pojawia się dopiero po dołączeniu żółtego szlaku.
Widok wstecz, skrajnie po lewej mała Magurka (z masztem), tam wyszedłem wyciągiem. Centralnie dwa wierzchołki Magury.
Jeszcze tylko serpentynki w czosnku niedźwiedzim.
I ostatnie podejście pod Osnicę.
Tobi zadowolony
Końcowe metry przed szczytem. Mijają mnie turyści z psem luzem. Na szczycie byli tylko kolejni z psem luzem. Pomyślałem nawet, że teraz wszyscy chodzą z psami luzem Po chwili zaczęli dość masowo dochodzić inni, normalni, bez psów. Ale w ciągu całego dnia spotkałem sporo psów, nawet początkowo liczyłem i było 6:3 dla tych bez smyczy. A na Rozsutcu były nawet 2 noszone na rękach.
Widoki z Osnicy na wschód.
W stronę Stocha.
Teraz pora na Rozsutec.
Zaraz na początku podejścia poszedłem ścieżką w bok w ustronne miejsce, a tu niespodziewanie taki widok.
Zaczynają się atrakcje. Wyjście jest długie i strome.
Osnica już w dole.
Pięknie jest.
Kwiatki kwitną.
Tobi śmiga aż miło.
Końcówka podejścia, z widokiem na Stocha.
Już prawie szczyt. Trochę się bałem linczu za tą fotkę, ale na miejscu nie było ekspertów z FB.
Na górze tłumy.
Widoki ze szczytu. Bardzo skalisty jest Rozsutec.
Schodzimy na drugą stronę.
Teraz czas na Małego Rozsutca, na którym Tobi jeszcze nie był.
Mały jest zdecydowanie trudniejszy technicznie.
Tobi ledwie dał radę. Sztuczne ułatwienia mu przeszkadzały.
Zdobyty
Lekki dramat na zejściu. Piesek się boi i jest męczony.
Jesteśmy na dole, widok na Wielki Rozsutec.
Wracamy w kierunku Osnicy niebieskim szlakiem nigdy nim nie szedłem. Najpierw nieciekawy w lecie, potem robi się ładniej. Widok na Stocha.
Storczyki.
Pora ponownie wyjść na Osnicę.
Jestem tu całkiem sam. Wszyscy ludzie zniknęli.
Od tej strony podejście na szczyt jest bardzo łagodne.
Widok na Magurki, które rano dały popalić.
Tobi chłodzi się na wietrze. W ciągu dnia upał cały czas narastał.
Schodzimy żółtym szlakiem do Lučivnej.
Wycieczka miała być niedługa, ale wyszło ponad 13 godzin. Spodziewałem się nieco większego lajciku. Jednak nie ma co marudzić, bo było pięknie
Padło na Małą fatrę. Rozpocząłem w Lučivnej, 6:50 byłem na miejscu.
Plan był żeby na początek podejść wzdłuż wyciągu na Magurkę i w prosty sposób osiągnąć 1000 metrów wysokości. Na miejscu na dole byłem z siebie zadowolony jak Artur Szpilka - tak to fajnie wyglądało.
Fajne było tylko pierwsze 5 minut, gdzie na dość płaskim fragmencie była ścięta trawa. Potem trawa po pas, która po dotknięciu uwalniała chmury pyłku i setki owadów latających. Rosa w ilościach gigantycznych, poranny upał, który sprawił, że lało się ze mnie strumieniami. Powietrze stało, brak najmniejszego podmuchu. Owady wlatywały do ust, nosa, oczu, oblepiały całe spocone ciało, niektóre gryzły.
Ale im wyżej tym lepiej, trawa mniejsza, pojawiły się podmuchy i widoki.
Na Magurkę podchodziłem godzinę, a potem pół godziny musiałem odpocząć. Na górze wiał chłodny wietrzyk, było bosko. Potem poszedłem w kierunku Magury i niebieskiego szlaku. Było pięknie.
Do szlaku doszedłem bez problemu i odetchnąłem z ulgą, że obyło się bez chaszczowania.
Po chwili szlak wszedł w las i niespodzianka. Trochę zarośnięty, mało ludzi tędy chodzi.
Im dalej tym gorzej. Szlak na wprost, jest nawet znak na drzewie. Wszystko zarośnięte pokrzywami., a ja nie mam długich spodni, ale jestem twardy.
Zejście z Magury, koniec chaszczowania, zaczynają się łączki. Widok na Osnicę. Znowu pięknie. Szlak na wprost, widać słupki, ale praktycznie nie ma nawet wyraźnej ścieżki w trawie.
Ścieżka pojawia się dopiero po dołączeniu żółtego szlaku.
Widok wstecz, skrajnie po lewej mała Magurka (z masztem), tam wyszedłem wyciągiem. Centralnie dwa wierzchołki Magury.
Jeszcze tylko serpentynki w czosnku niedźwiedzim.
I ostatnie podejście pod Osnicę.
Tobi zadowolony
Końcowe metry przed szczytem. Mijają mnie turyści z psem luzem. Na szczycie byli tylko kolejni z psem luzem. Pomyślałem nawet, że teraz wszyscy chodzą z psami luzem Po chwili zaczęli dość masowo dochodzić inni, normalni, bez psów. Ale w ciągu całego dnia spotkałem sporo psów, nawet początkowo liczyłem i było 6:3 dla tych bez smyczy. A na Rozsutcu były nawet 2 noszone na rękach.
Widoki z Osnicy na wschód.
W stronę Stocha.
Teraz pora na Rozsutec.
Zaraz na początku podejścia poszedłem ścieżką w bok w ustronne miejsce, a tu niespodziewanie taki widok.
Zaczynają się atrakcje. Wyjście jest długie i strome.
Osnica już w dole.
Pięknie jest.
Kwiatki kwitną.
Tobi śmiga aż miło.
Końcówka podejścia, z widokiem na Stocha.
Już prawie szczyt. Trochę się bałem linczu za tą fotkę, ale na miejscu nie było ekspertów z FB.
Na górze tłumy.
Widoki ze szczytu. Bardzo skalisty jest Rozsutec.
Schodzimy na drugą stronę.
Teraz czas na Małego Rozsutca, na którym Tobi jeszcze nie był.
Mały jest zdecydowanie trudniejszy technicznie.
Tobi ledwie dał radę. Sztuczne ułatwienia mu przeszkadzały.
Zdobyty
Lekki dramat na zejściu. Piesek się boi i jest męczony.
Jesteśmy na dole, widok na Wielki Rozsutec.
Wracamy w kierunku Osnicy niebieskim szlakiem nigdy nim nie szedłem. Najpierw nieciekawy w lecie, potem robi się ładniej. Widok na Stocha.
Storczyki.
Pora ponownie wyjść na Osnicę.
Jestem tu całkiem sam. Wszyscy ludzie zniknęli.
Od tej strony podejście na szczyt jest bardzo łagodne.
Widok na Magurki, które rano dały popalić.
Tobi chłodzi się na wietrze. W ciągu dnia upał cały czas narastał.
Schodzimy żółtym szlakiem do Lučivnej.
Wycieczka miała być niedługa, ale wyszło ponad 13 godzin. Spodziewałem się nieco większego lajciku. Jednak nie ma co marudzić, bo było pięknie