Magura Orawska
: 2022-06-06, 11:47
Sebastian zaproponował mi wycieczkę na Słowację. Skorzystałem
Umówiliśmy się o 6:00 rano pod Lidlem w Twardoszynie. Straszna pora, ale cóż, trzeba się dostosować Obaj przybyliśmy na miejsce kwadrans przed czasem.
Krótkie przejście przez miasto i już jesteśmy na łączkach.
Pierwszy szczyt zdobyty Žiarec (694). Widok na Twardoszyn. Chwalimy zwartą zabudowę Słowacji. Miasto całkiem konkretne, z blokowiskiem, z przemysłem. Wszystko poukładane z głową.
Poranne mgły szybko się zmieniają. Kontynuujemy bezszlakowym grzbietem.
Borowá (780). Wieża widokowa i nowoczesna wiata.
Zachwycamy się mgiełkami.
Sebastian dodatkowo zachwyca się Tobim. Te schodki były naprawdę bardzo strome, jak to na wieżach czasem.
Idziemy dalej bezszlakowym grzbietem. Jest naprawdę ekstra.
Wychodzimy na Uhlisko (860) i schodzimy na drugą stronę. Kolejne widokowe zejście.
Przekraczamy rzekę Oravę tamą przy elektrowni wodnej.
Jak wiadomo Seba jest wielkim przeciwnikiem chaszczowania. Specjalnie dla mnie zrobił wyjątek i kawałek trasy zaplanował po wyśmienitych chaszczach. Specjalnie sprawdził na GPS gdzie należy skręcić, żeby wejść w taki gąszcz i poprowadził z ochotą, nawet psa tam zgubiliśmy. Dzięki Seba!
Następnie czekały nas kolejne łagodne łąkowe widokowe grzbiety. Po prawej Magurka (1107), po lewej Javorový vrch (1076).
Porzucamy ten piękny grzbiet i schodzimy do miejscowości Štefanov.
Następnie wychodzimy na inny widokowy grzbiet. Jest bardziej dziki bezszlakowy.
Są z niego fajne widoki na Magurkę. Na którą Seba nie planował iść, jako że nie jest tam wystarczająco pięknie.
Stroma końcówka podejście pod Javorový.
Zejście z Javorovego - widokowy grzbiet.
Szkoda tylko że przejrzystość w stronę Tatr taka słaba. Zimą przy dobrych warunkach byłoby tu cudnie.
Zaczynają rozkwitać letnie kwiatowe łąki.
Widok wstecz w stronę Javorovego.
Atrakcja w postaci skałki.
Schodzimy między domy, do auta mamy 5 minut. Wycieczka się kończy po 9 godzinach spokojnej wędrówki. Seba bardzo zadowolony. W tym momencie zaskakuję go oznajmiając, że dla mnie to jeszcze nie koniec. Magurka była w moich planach od dawna. Widać ją z różnych miejsc (np. z Babiej), jest rozpoznawalna po charakterystycznej wieży. Dzisiaj będzie moja
Mam w planie powtórzyć praktycznie całą dzisiejszą trasę z rozszerzeniem o Magurkę, a jednocześnie zrobić to tak, żeby nie iść ponownie ani kawałkiem drogi, którą już przeszliśmy.
Zaczynam od wyjścia na Úboč (764).
Z niego grzbietem mam plan wyjść na Javorový.
Jest tu mniej widokowo, ale nie ma co narzekać.
Troszkę obawiałem się leśnego odcinka, ale znalazła się fajna droga.
Narzuciłem wysokie tempo. Szybko opadłem z sił. Tobi niezmordowany jak zawsze, ochota na zabawę non-stop.
Szlak na Magurkę.
Widok na Prosieczne.
Sama Magurka faktycznie jest nieciekawa. Szeroka droga podchodzi pod samą wieżę. Widoki jakieś są, bo zrobili przecinkę.
Zejście początkowo stromo lasem, a potem otwiera się widokowy grzbiet, którego część przeszliśmy przed południem.
Teraz jest trochę lepsze światło.
Wieża na Magurce.
Javorový.
No ślicznie...
Schodzę do Štefanova. Celuję na most. Jest już po 19:00 i wiem, że nie zdążę kupić w Lidlu Tatra Tea 72%, ale czy zdążę na zachód słońca na przeciwległy grzbiet?
Rozpoczynam ostatnie podejście tego długiego dnia.
Tamtędy szliśmy rano.
Słońce już nisko.
Wielki Chocz.
Tatry.
Moment zachodu.
Do Twardoszyna zszedłem bardziej południowym grzbietem niż wychodziliśmy rano. Wycieczka dla mnie trwała równo 15 godzin. Jestem usatysfakcjonowany wszystkim!
A Tatra Tea 72% kiedyś sobie jeszcze kupię!
Umówiliśmy się o 6:00 rano pod Lidlem w Twardoszynie. Straszna pora, ale cóż, trzeba się dostosować Obaj przybyliśmy na miejsce kwadrans przed czasem.
Krótkie przejście przez miasto i już jesteśmy na łączkach.
Pierwszy szczyt zdobyty Žiarec (694). Widok na Twardoszyn. Chwalimy zwartą zabudowę Słowacji. Miasto całkiem konkretne, z blokowiskiem, z przemysłem. Wszystko poukładane z głową.
Poranne mgły szybko się zmieniają. Kontynuujemy bezszlakowym grzbietem.
Borowá (780). Wieża widokowa i nowoczesna wiata.
Zachwycamy się mgiełkami.
Sebastian dodatkowo zachwyca się Tobim. Te schodki były naprawdę bardzo strome, jak to na wieżach czasem.
Idziemy dalej bezszlakowym grzbietem. Jest naprawdę ekstra.
Wychodzimy na Uhlisko (860) i schodzimy na drugą stronę. Kolejne widokowe zejście.
Przekraczamy rzekę Oravę tamą przy elektrowni wodnej.
Jak wiadomo Seba jest wielkim przeciwnikiem chaszczowania. Specjalnie dla mnie zrobił wyjątek i kawałek trasy zaplanował po wyśmienitych chaszczach. Specjalnie sprawdził na GPS gdzie należy skręcić, żeby wejść w taki gąszcz i poprowadził z ochotą, nawet psa tam zgubiliśmy. Dzięki Seba!
Następnie czekały nas kolejne łagodne łąkowe widokowe grzbiety. Po prawej Magurka (1107), po lewej Javorový vrch (1076).
Porzucamy ten piękny grzbiet i schodzimy do miejscowości Štefanov.
Następnie wychodzimy na inny widokowy grzbiet. Jest bardziej dziki bezszlakowy.
Są z niego fajne widoki na Magurkę. Na którą Seba nie planował iść, jako że nie jest tam wystarczająco pięknie.
Stroma końcówka podejście pod Javorový.
Zejście z Javorovego - widokowy grzbiet.
Szkoda tylko że przejrzystość w stronę Tatr taka słaba. Zimą przy dobrych warunkach byłoby tu cudnie.
Zaczynają rozkwitać letnie kwiatowe łąki.
Widok wstecz w stronę Javorovego.
Atrakcja w postaci skałki.
Schodzimy między domy, do auta mamy 5 minut. Wycieczka się kończy po 9 godzinach spokojnej wędrówki. Seba bardzo zadowolony. W tym momencie zaskakuję go oznajmiając, że dla mnie to jeszcze nie koniec. Magurka była w moich planach od dawna. Widać ją z różnych miejsc (np. z Babiej), jest rozpoznawalna po charakterystycznej wieży. Dzisiaj będzie moja
Mam w planie powtórzyć praktycznie całą dzisiejszą trasę z rozszerzeniem o Magurkę, a jednocześnie zrobić to tak, żeby nie iść ponownie ani kawałkiem drogi, którą już przeszliśmy.
Zaczynam od wyjścia na Úboč (764).
Z niego grzbietem mam plan wyjść na Javorový.
Jest tu mniej widokowo, ale nie ma co narzekać.
Troszkę obawiałem się leśnego odcinka, ale znalazła się fajna droga.
Narzuciłem wysokie tempo. Szybko opadłem z sił. Tobi niezmordowany jak zawsze, ochota na zabawę non-stop.
Szlak na Magurkę.
Widok na Prosieczne.
Sama Magurka faktycznie jest nieciekawa. Szeroka droga podchodzi pod samą wieżę. Widoki jakieś są, bo zrobili przecinkę.
Zejście początkowo stromo lasem, a potem otwiera się widokowy grzbiet, którego część przeszliśmy przed południem.
Teraz jest trochę lepsze światło.
Wieża na Magurce.
Javorový.
No ślicznie...
Schodzę do Štefanova. Celuję na most. Jest już po 19:00 i wiem, że nie zdążę kupić w Lidlu Tatra Tea 72%, ale czy zdążę na zachód słońca na przeciwległy grzbiet?
Rozpoczynam ostatnie podejście tego długiego dnia.
Tamtędy szliśmy rano.
Słońce już nisko.
Wielki Chocz.
Tatry.
Moment zachodu.
Do Twardoszyna zszedłem bardziej południowym grzbietem niż wychodziliśmy rano. Wycieczka dla mnie trwała równo 15 godzin. Jestem usatysfakcjonowany wszystkim!
A Tatra Tea 72% kiedyś sobie jeszcze kupię!