Debiut w Sulovskich Skałach
: 2022-05-18, 15:47
Dobry wieczór
Po wyprawie na Grojce, długo nie potrafiłem do siebie dojść, konsekwencje będziemy ponosić jeszcze długo …
Kolejny poniedziałek zapowiada się wolny … Sprawdzam zapisane wycieczki, które już długo czekają na swoją kolej.
Piszę z Sebą, że wybieram się na Jałowiec, bo jeszcze nie byłem, a z braku innych pomysłów, chwytam się rezerw
Na co Sebastian podsyła mi mapkę i pisze żebym olał swoje plany i jechał tam …
Otwieram, patrzę, analizuję … Odległość od domu ta sama (100 km), nigdy tam nie byłem, widoki prezentują się wybornie, dodatkowo widzę że jest jaskinia, jadę !
Nigdzie się nie spieszę, wyruszam po 7.00, nie wziąłem tylko pod uwagę, że korki są wszędzie, nie tylko w Polsce
Przed 9.00 wjeżdżam w Sulov Hradna, parkuję samochód na płatnym parkingu (3 euro) pod sklepem.
Ruszam w drogę, słońce przygrzewa solidnie od samego rana, więc po przejściu niewielkiego odcinka odpinam nogawki i zrzucam koszulę, pełny letni ubiór
Wychodzę z między zabudowań i jest wow, pierwsze zetknięcie z widokami i tym co mnie dzisiaj czekało, długie polany i sterczące z między drzew jasne skały, na końcu długiej polany stoi Koliba pod skałami, pięknie pasuje do krajobrazu.
Dalej już tylko polany pełne min przeciwpiechotnych, tutejsze owce dzielnie utrudniają życie przyjezdnym, co rusz wpadam w kolejną "pułapkę"
Zachwycony widokami źle skręcam i później muszę się przedzierać przez zarośla i głęboki jar, nie było tragedii, byłem jeszcze zaprawiony po Grojcu
Na polanie pod Rohaczem (Luka pod Rohacom) odbijam w prawo i kieruję się w stronę jaskini …
Już na początku jestem pozytywnie zaskoczony, bo pojawiają się drabinki i kramle, a kto by nie lubił takich żelaznych dodatków !? przy takich atrakcjach aparat jednak trochę przeszkadza, o czym przekonałem się jeszcze kilka razy tego dnia
Od samego dołu jest dosyć stromo i ślisko, później dochodzi jeszcze objeżdżające spod nóg piarg, piach, bardzo drobne kamyczki … trudno określić
W każdym razie utrudnia poruszanie się i naprawdę łatwo o jakieś nieszczęście, trochę się bałem, bo byłem sam, jak bym spadł, to raczej o pomoc byłoby trudno
Jaskinia warta obejrzenia, całkiem spora, do tego dojście do niej razem tworzą fajną całość.
Schodzę z powrotem na polanę i robię sobie krótką przerwę.
Trudno robić zdjęcia, bo w lesie ciemno, a z góry świeci bardzo ostre słońce, trzeba kombinować na różne sposoby.
Soczysta zieleń, mieni się nad moją głową, jest świetnie ! Jaszczurki co rusz uciekają przede mną, ja z kolei uciekam przed szerszeniem, równowaga zostaje zachowana
Robi się coraz bardziej stromo, nawet całkiem stromo, tak można powiedzieć o podejściu do Olbrzymiej bramy (Obravska Brana), która prezentuje się dumnie ze stromego podejścia, wielki skalny tunel w środku lasu, jest moc !
Zarówno tutaj, jak i na podejściu do jaskini pięknie pachnie kwiatami, z tego co sprawdziłem to chyba (Ołownik Uszkowaty?) występuje tutaj w dwóch kolorach białym/jasno różowym i ciemnym filecie, intensywny zapach i ciemny las do którego wdziera się słońce, piękna kompozycja, a ja w niej
Wkroczyłem na czerwony szlak, bogaty w wiele wychodni widokowych, chyba można powiedzieć że to specyfika tego miejsca …
Widoki na kimś, kto jest tam pierwszy raz robią piorunujące wrażenie, rozległa panorama na miasteczka w dole i szczyty otaczające je wokół, coś pięknego !
Jest tylko jeden minus tego szczęścia, że słońce wali prosto w obiektyw, trzeba dobrze rozplanować wycieczkę żeby mieć spokojną głowę o warunki słoneczne, to tak na przyszłość 😜
Wychodzę po drodze na wszystkie zaznaczone miejsca widokowe i za każdym razem się cieszę kiedy widzę ten sam widok
Słońce dogrzewało coraz mocniej, a ja coraz bardziej zbliżałem się do deseru tej wycieczki, na deser był Zamek Sulov.
Kolega Witek powiedział, że to trasa the best off ! Nie znam się, ale się zgadzam
Tuż pod ruinami zamku, na drabikach i schodkach mijam się z jakąś małą wycieczką, mam farta, bo dzięki temu na Zamku jestem zupełnie sam przez dłuższą chwilę
Kolejne wow, ruiny w takim miejscu, to jest nie możliwe …
Nie wszystkie zakamarki są dostępne dla wszystkich żeby wejść na najwyższy poziom, trzeba być osoba raczej szczupłą plecak zostawiłem przy drabince i przecisnąłem się na górę, a tam widoków dalsza część, jest moc !
Wychodzę na najwyższy punkt zamku i czuje się jak na szczycie świata, przestrzennie tam
Po jakim czasie zaczynają dochodzić głosy z dołu, to znak że trzeba się zbierać w dalszą drogę.
Następna miała być Gotycka brama, ale wymęczony słońcem trochę pobłądziłem w tych wysokich i przepaścistych skałkach i uznałem że jedną skałkę mogę chyba odpuścić
W palącym słońcu ruszyłem w dół, końcówka szlaku prowadzi wąwozem zalanym jesiennymi liśćmi.
Wychodząc na asfalt poczułem ulgę, czułem się mocno wyeksploatowany po przejściu tej pięknej trasy.
Miał być jeszcze bonus w postaci polan po drugiej stronie, ale kompletnie nie miałem już ochoty … Wróciłem do samochodu, odwiedziłem tamtejszy sklep w któym zakupiłem loda o zacnej nazwie ruska zmarzlina , zajadając się zimnym przysmakiem, wyszukiwałem miejsca gdzie mogłem posiedzieć nad brzegiem rzeczki, pomoczyć zmęczone nogi i zaparzyć sobie świeżej kawy, przed drogą powrotną. Udało się znaleźć miejscówkę i zrealizować plan w 100%
Powrót przebiegł bez żadnych większych niespodzianek i w domu byłem przed 18.00.
I taka to była wycieczka
P.S
Seba, dzięki za Słowackiego kopa
Po wyprawie na Grojce, długo nie potrafiłem do siebie dojść, konsekwencje będziemy ponosić jeszcze długo …
Kolejny poniedziałek zapowiada się wolny … Sprawdzam zapisane wycieczki, które już długo czekają na swoją kolej.
Piszę z Sebą, że wybieram się na Jałowiec, bo jeszcze nie byłem, a z braku innych pomysłów, chwytam się rezerw
Na co Sebastian podsyła mi mapkę i pisze żebym olał swoje plany i jechał tam …
Otwieram, patrzę, analizuję … Odległość od domu ta sama (100 km), nigdy tam nie byłem, widoki prezentują się wybornie, dodatkowo widzę że jest jaskinia, jadę !
Nigdzie się nie spieszę, wyruszam po 7.00, nie wziąłem tylko pod uwagę, że korki są wszędzie, nie tylko w Polsce
Przed 9.00 wjeżdżam w Sulov Hradna, parkuję samochód na płatnym parkingu (3 euro) pod sklepem.
Ruszam w drogę, słońce przygrzewa solidnie od samego rana, więc po przejściu niewielkiego odcinka odpinam nogawki i zrzucam koszulę, pełny letni ubiór
Wychodzę z między zabudowań i jest wow, pierwsze zetknięcie z widokami i tym co mnie dzisiaj czekało, długie polany i sterczące z między drzew jasne skały, na końcu długiej polany stoi Koliba pod skałami, pięknie pasuje do krajobrazu.
Dalej już tylko polany pełne min przeciwpiechotnych, tutejsze owce dzielnie utrudniają życie przyjezdnym, co rusz wpadam w kolejną "pułapkę"
Zachwycony widokami źle skręcam i później muszę się przedzierać przez zarośla i głęboki jar, nie było tragedii, byłem jeszcze zaprawiony po Grojcu
Na polanie pod Rohaczem (Luka pod Rohacom) odbijam w prawo i kieruję się w stronę jaskini …
Już na początku jestem pozytywnie zaskoczony, bo pojawiają się drabinki i kramle, a kto by nie lubił takich żelaznych dodatków !? przy takich atrakcjach aparat jednak trochę przeszkadza, o czym przekonałem się jeszcze kilka razy tego dnia
Od samego dołu jest dosyć stromo i ślisko, później dochodzi jeszcze objeżdżające spod nóg piarg, piach, bardzo drobne kamyczki … trudno określić
W każdym razie utrudnia poruszanie się i naprawdę łatwo o jakieś nieszczęście, trochę się bałem, bo byłem sam, jak bym spadł, to raczej o pomoc byłoby trudno
Jaskinia warta obejrzenia, całkiem spora, do tego dojście do niej razem tworzą fajną całość.
Schodzę z powrotem na polanę i robię sobie krótką przerwę.
Trudno robić zdjęcia, bo w lesie ciemno, a z góry świeci bardzo ostre słońce, trzeba kombinować na różne sposoby.
Soczysta zieleń, mieni się nad moją głową, jest świetnie ! Jaszczurki co rusz uciekają przede mną, ja z kolei uciekam przed szerszeniem, równowaga zostaje zachowana
Robi się coraz bardziej stromo, nawet całkiem stromo, tak można powiedzieć o podejściu do Olbrzymiej bramy (Obravska Brana), która prezentuje się dumnie ze stromego podejścia, wielki skalny tunel w środku lasu, jest moc !
Zarówno tutaj, jak i na podejściu do jaskini pięknie pachnie kwiatami, z tego co sprawdziłem to chyba (Ołownik Uszkowaty?) występuje tutaj w dwóch kolorach białym/jasno różowym i ciemnym filecie, intensywny zapach i ciemny las do którego wdziera się słońce, piękna kompozycja, a ja w niej
Wkroczyłem na czerwony szlak, bogaty w wiele wychodni widokowych, chyba można powiedzieć że to specyfika tego miejsca …
Widoki na kimś, kto jest tam pierwszy raz robią piorunujące wrażenie, rozległa panorama na miasteczka w dole i szczyty otaczające je wokół, coś pięknego !
Jest tylko jeden minus tego szczęścia, że słońce wali prosto w obiektyw, trzeba dobrze rozplanować wycieczkę żeby mieć spokojną głowę o warunki słoneczne, to tak na przyszłość 😜
Wychodzę po drodze na wszystkie zaznaczone miejsca widokowe i za każdym razem się cieszę kiedy widzę ten sam widok
Słońce dogrzewało coraz mocniej, a ja coraz bardziej zbliżałem się do deseru tej wycieczki, na deser był Zamek Sulov.
Kolega Witek powiedział, że to trasa the best off ! Nie znam się, ale się zgadzam
Tuż pod ruinami zamku, na drabikach i schodkach mijam się z jakąś małą wycieczką, mam farta, bo dzięki temu na Zamku jestem zupełnie sam przez dłuższą chwilę
Kolejne wow, ruiny w takim miejscu, to jest nie możliwe …
Nie wszystkie zakamarki są dostępne dla wszystkich żeby wejść na najwyższy poziom, trzeba być osoba raczej szczupłą plecak zostawiłem przy drabince i przecisnąłem się na górę, a tam widoków dalsza część, jest moc !
Wychodzę na najwyższy punkt zamku i czuje się jak na szczycie świata, przestrzennie tam
Po jakim czasie zaczynają dochodzić głosy z dołu, to znak że trzeba się zbierać w dalszą drogę.
Następna miała być Gotycka brama, ale wymęczony słońcem trochę pobłądziłem w tych wysokich i przepaścistych skałkach i uznałem że jedną skałkę mogę chyba odpuścić
W palącym słońcu ruszyłem w dół, końcówka szlaku prowadzi wąwozem zalanym jesiennymi liśćmi.
Wychodząc na asfalt poczułem ulgę, czułem się mocno wyeksploatowany po przejściu tej pięknej trasy.
Miał być jeszcze bonus w postaci polan po drugiej stronie, ale kompletnie nie miałem już ochoty … Wróciłem do samochodu, odwiedziłem tamtejszy sklep w któym zakupiłem loda o zacnej nazwie ruska zmarzlina , zajadając się zimnym przysmakiem, wyszukiwałem miejsca gdzie mogłem posiedzieć nad brzegiem rzeczki, pomoczyć zmęczone nogi i zaparzyć sobie świeżej kawy, przed drogą powrotną. Udało się znaleźć miejscówkę i zrealizować plan w 100%
Powrót przebiegł bez żadnych większych niespodzianek i w domu byłem przed 18.00.
I taka to była wycieczka
P.S
Seba, dzięki za Słowackiego kopa