Bucegi - w sąsiedztwie Drakuli
: 2021-10-31, 13:03
Hej, tym razem krótka relacja z rumuńskich Bucegów, czyli spacer po południowo-zachodnich rubieżach grupy w okolicach przełęczy Batrana i Strunga. Trasa panoramiczna, a przy tym niezbyt trudna. Zaczynam przy wagoniku kolejki górskiej Pestera w samym środku masywu. To najlepszy punkt wypadowy w tej części Bucegów, o ile nie zamierzamy skorzystać z wagonika w Busteni. Rozległa kotlina wcinająca się głęboko w góry, w której znajduje się kilka pensjonatów, klasztor skrywający grotę eremitów i pola kempingowe. Do tego miejsca można dostać się samochodem, pokonując tzw. Transbucegę, jedną z najwyżej położonych dróg w kraju. W tym miejscu spędziłem kilka noclegów, korzystając z gościnności Salvamontu (rumuński TOPR), który pozwolił mi rozłożyć namiot na swoim terenie (dzięki czemu niestraszne były mi nocne wizyty miejscowej fauny).
Ale wróćmy do trasy. Pierwsze minuty to idylliczna wędrówka wśród pagórków, często w otoczeniu stad krów i owiec. Kontynuując na wprost, dojdziemy do pięknych wodospadów Obarsiei i dalej na najwyższy szczyt Bucegów, Varful Omu (2507 m n.p.m.). Nieco wcześniej odbijamy jednak w lewo, kierując się w stronę doliny Batrana.
Widok na pokonaną trasę. Słońce świetnie rozświetla początek trasy.
A to z kolei „wejście” do doliny Batrana. U góry po prawej widać zarys ścieżki, który wyprowadzi nas na przełęcz.
Jeszcze jedno spojrzenie za siebie.
Na szlaku. Dolina się trochę wije, ma również swoje odgałęzienia, ale nawigacja w tym miejscu nie jest trudna. Nie ma też trudności technicznych, chociaż w jednym miejscu mogą się przydać ręce.
Wreszcie stajemy na przełęczy Batrana, a tam czeka na nas biało-czerwona kapsuła. Podobnych schronów znajdziemy w Bucegach jeszcze kilka. Z przełęczy możemy podziwiać oddalony o kilkanaście kilometrów łańcuch Królewskiej Skały (Piatra Craiului), a za nim wyższe masywy – Iezer-Papusa i słynne Fogarasze. Stąd możemy kontynuować drogę we wszystkich kierunkach – na północ – aż dojdziemy do wspomnianego wcześniej Vf. Omu, na zachód w dół doliny, trasą, która jest dużo łatwiejsza, niż można byłoby przypuszczać, patrząc z dołu i na południe, w stronę Saua Strunga, gdzie też się kieruję.
Wędrówka granią jest widokowa i pozbawiona większych przewyższeń. Szlak przez większość czasu wiedzie w pewnym oddaleniu od zachodniej ściany Bucegów, która z miejscowości położonych u jej podnóża m.in. Branu, gdzie znajduje się słynny zamek Draculi (chociaż z historycznego punktu widzenia pierwowzór wampira – Vlad Palownik urzędował kilkadziesiąt kilometrów dalej na zachód – w cytadeli Poenari położonej po południowej stronie Trasy Transfogaraskiej. Ale powieść Brama Stokera zrobiła swoje i obecnie to właśnie Bran stanowi centrum wampirzej aktywności w Transylwanii), wydaje się nie do sforsowania.
Z czasem grań się obniża, sprowadzając na Saua Strunga – kiedy idziemy z zachodu, przełęcz jest bardzo wyraźna i przypomina wrota – wyraźny wyłom w potężnym murze. W dole kolejny schron – ale tym razem nietypowo – elegancko urządzona chata, która standardem nie ustępuje schroniskom.
Nawet jeśli planujemy zejść z Saua Strunga do dzisiejszego punktu wyjścia, to warto kontynuować ścieżkę „granią” jeszcze przez jakieś kilkaset metrów. Dopiero z pewnej odległości będziemy mogli bowiem docenić skaliste zbocza zachodniej ściany Bucegów. Nic nie stoi zresztą na przeszkodzie, aby kontynuować wędrówkę dalej – znakowany szlak prowadzi aż do punktu, w którym grań zaczyna powoli opadać, już za wielkim sztucznym zbiornikiem Bolboci. Trasa przyjemna, na której innych turystów raczej nie uświadczymy, możemy natomiast trafić na pasterzy, stada i, niestety, psy pasterskie, które w tych górach stanowią największe zagrożenie dla ludzi. Największe, ale niejedyne, bo trasy, które pozwalają zejść z grani w okolicach Lacul Bolboci, są często odwiedzane przez niedźwiedzie. Co więcej, nie są najlepiej oznakowane.
Zejście z przełęczy Saua Strunga jest z kolei łatwe w nawigacji i przez większość czasu wiedzie otwartą przestrzeni. Także i tu możemy jednak spotkać się z nietypowymi podróżnikami.
I to by było tyle na dziś. Pozdrawiam wszystkich.
Ale wróćmy do trasy. Pierwsze minuty to idylliczna wędrówka wśród pagórków, często w otoczeniu stad krów i owiec. Kontynuując na wprost, dojdziemy do pięknych wodospadów Obarsiei i dalej na najwyższy szczyt Bucegów, Varful Omu (2507 m n.p.m.). Nieco wcześniej odbijamy jednak w lewo, kierując się w stronę doliny Batrana.
Widok na pokonaną trasę. Słońce świetnie rozświetla początek trasy.
A to z kolei „wejście” do doliny Batrana. U góry po prawej widać zarys ścieżki, który wyprowadzi nas na przełęcz.
Jeszcze jedno spojrzenie za siebie.
Na szlaku. Dolina się trochę wije, ma również swoje odgałęzienia, ale nawigacja w tym miejscu nie jest trudna. Nie ma też trudności technicznych, chociaż w jednym miejscu mogą się przydać ręce.
Wreszcie stajemy na przełęczy Batrana, a tam czeka na nas biało-czerwona kapsuła. Podobnych schronów znajdziemy w Bucegach jeszcze kilka. Z przełęczy możemy podziwiać oddalony o kilkanaście kilometrów łańcuch Królewskiej Skały (Piatra Craiului), a za nim wyższe masywy – Iezer-Papusa i słynne Fogarasze. Stąd możemy kontynuować drogę we wszystkich kierunkach – na północ – aż dojdziemy do wspomnianego wcześniej Vf. Omu, na zachód w dół doliny, trasą, która jest dużo łatwiejsza, niż można byłoby przypuszczać, patrząc z dołu i na południe, w stronę Saua Strunga, gdzie też się kieruję.
Wędrówka granią jest widokowa i pozbawiona większych przewyższeń. Szlak przez większość czasu wiedzie w pewnym oddaleniu od zachodniej ściany Bucegów, która z miejscowości położonych u jej podnóża m.in. Branu, gdzie znajduje się słynny zamek Draculi (chociaż z historycznego punktu widzenia pierwowzór wampira – Vlad Palownik urzędował kilkadziesiąt kilometrów dalej na zachód – w cytadeli Poenari położonej po południowej stronie Trasy Transfogaraskiej. Ale powieść Brama Stokera zrobiła swoje i obecnie to właśnie Bran stanowi centrum wampirzej aktywności w Transylwanii), wydaje się nie do sforsowania.
Z czasem grań się obniża, sprowadzając na Saua Strunga – kiedy idziemy z zachodu, przełęcz jest bardzo wyraźna i przypomina wrota – wyraźny wyłom w potężnym murze. W dole kolejny schron – ale tym razem nietypowo – elegancko urządzona chata, która standardem nie ustępuje schroniskom.
Nawet jeśli planujemy zejść z Saua Strunga do dzisiejszego punktu wyjścia, to warto kontynuować ścieżkę „granią” jeszcze przez jakieś kilkaset metrów. Dopiero z pewnej odległości będziemy mogli bowiem docenić skaliste zbocza zachodniej ściany Bucegów. Nic nie stoi zresztą na przeszkodzie, aby kontynuować wędrówkę dalej – znakowany szlak prowadzi aż do punktu, w którym grań zaczyna powoli opadać, już za wielkim sztucznym zbiornikiem Bolboci. Trasa przyjemna, na której innych turystów raczej nie uświadczymy, możemy natomiast trafić na pasterzy, stada i, niestety, psy pasterskie, które w tych górach stanowią największe zagrożenie dla ludzi. Największe, ale niejedyne, bo trasy, które pozwalają zejść z grani w okolicach Lacul Bolboci, są często odwiedzane przez niedźwiedzie. Co więcej, nie są najlepiej oznakowane.
Zejście z przełęczy Saua Strunga jest z kolei łatwe w nawigacji i przez większość czasu wiedzie otwartą przestrzeni. Także i tu możemy jednak spotkać się z nietypowymi podróżnikami.
I to by było tyle na dziś. Pozdrawiam wszystkich.