Debiut na Wielkiej Fatrze
: 2021-09-12, 14:36
Dobry.
Wczoraj odbyła się wycieczka, jednocześnie odbył się mój debiut w paśmie Wielkiej Fatry.
Szczyt na który się wybraliśmy razem z Sebastianem to Łysiec (1381m)
Trasa: https://en.mapy.cz/s/lusapetuvu
Zacznijmy od początku …
Pogoda jak dzwon ma się utrzymać do końca tygodnia, od przyszłego tygodnia zaczynam dyżur, więc to ostatni pewny termin na wycieczkę !
Sebastian Urlopuje w Terchovej i kusi różnymi wyjściami w fajne miejsca, znane mniej lub bardziej Mnie po głowie chodzą Tatry w które miałem iść z bratem, ale nie udało się …
W między czasie Sebastian wysyła propozycję Wielkiej Fatry i wszystko układa się jedną całość, choć w pracy za wszelką cenę chcieli mi pokrzyżować plany !
Umawiamy się na malutkim parkingu po środku niczego, jestem trochę przed czasem więc wchodzę na wieżę która stoi tuż obok (w okolicy są jeszcze dwie inne wieże) i podziwiam okolice w jeszcze nocnej odsłonie, bo słońce dopiero zaczynało się wychylać zza gór, słyszę że coś buszuje w pobliskiej kukurydzy, ale nic sobie z tego nie robię i schodzę na dół do samochodu, chwilę później słyszę nadjeżdżające auto, to pewnie Seba i w tym momencie widzę jak wprost pod jego koła wyskakuje niedźwiedź ! Seba po hamulcach, a ja nieudacznie robię tylko to
Ruszamy w drogę, idziemy w stronę gdzie pobiegł misiu, ale chyba na nas nie czeka
Początek poza szlakowo przez polany z widokiem na obie Małe Fatry i wszystko co leży u ich stóp, w międzyczasie śmiertelnie straszy nas Labrador, który wyskakuje za naszymi plecami, a to tylko pani ze swoimi trzema pupilami robi nam psikusa
Kolejne polany odsłaniają się jedna po drugiej z kolejnymi widokami prezentując to co nas czeka, a czekało nas najpierw zejście do skrzyżowania przy nieczynnej Chacie gdzie jest sporo miejsca na odpoczynek, a następnie solidne podejście na Łysiec, takie w stylu Fatrzańskim
Po trudach podejścia, wychodzimy na szczyt i zaraz zapominamy o tym co przed chwilą miało miejsce i napawamy się tym co dzieje się dookoła !
Robimy sporo zdjęć, a później siedzimy sobie, jemy i gadamy …
Ludzi wokół jak na lekarstwo, nie to co w Tatrach, kolejka na Rysy jak na Everest, a może jak na Giewont
Nie wiem ile dokładnie spędziliśmy czasu na szczycie, ale sporo jednak trzeba było ruszać dalej, długie zejście obfitujące w rozległe widoki, polany i mnóstwo krokusów !
Oczywiście to nie krokusy, tylko Ziemowit Jesienny, ale prezentował się równie godnie co słynny Krokus !
Przechodzimy przez kolejne polany, których było tego dnia sporo, ale przed nami jedna z ostatnich, a dalej już tylko wyciąg i jego przybytki, w których postanawiamy coś zjeść i wypić.
W menu frytki, langosz i kofola, fajny zdrowy zestaw, Seba jadł pierwszy raz langosza, więc tego dnia nie tylko ja miałem debiut
Pełni wrażeń i posiłku ruszamy w ostatnią prostą, mała poprawka w przedostatnią prostą, bo źle poszliśmy i musieliśmy się wrócić, na mały parking pod małą wieżą.
Żegnamy się z Sebastianem i ruszamy, ja do domu, a Seba … no właśnie czy od razu pojechał do domu ? Ale tego dowiecie się z jego relacji
Seba w jesiennej odsłonie
Zdobywcy!
Prawdziwy fotograf zrobi wszystko ...
Wilkołaki czaiły się w lesie !
Niektóre polany było ogromne ...
I taka to była wycieczka.
Wczoraj odbyła się wycieczka, jednocześnie odbył się mój debiut w paśmie Wielkiej Fatry.
Szczyt na który się wybraliśmy razem z Sebastianem to Łysiec (1381m)
Trasa: https://en.mapy.cz/s/lusapetuvu
Zacznijmy od początku …
Pogoda jak dzwon ma się utrzymać do końca tygodnia, od przyszłego tygodnia zaczynam dyżur, więc to ostatni pewny termin na wycieczkę !
Sebastian Urlopuje w Terchovej i kusi różnymi wyjściami w fajne miejsca, znane mniej lub bardziej Mnie po głowie chodzą Tatry w które miałem iść z bratem, ale nie udało się …
W między czasie Sebastian wysyła propozycję Wielkiej Fatry i wszystko układa się jedną całość, choć w pracy za wszelką cenę chcieli mi pokrzyżować plany !
Umawiamy się na malutkim parkingu po środku niczego, jestem trochę przed czasem więc wchodzę na wieżę która stoi tuż obok (w okolicy są jeszcze dwie inne wieże) i podziwiam okolice w jeszcze nocnej odsłonie, bo słońce dopiero zaczynało się wychylać zza gór, słyszę że coś buszuje w pobliskiej kukurydzy, ale nic sobie z tego nie robię i schodzę na dół do samochodu, chwilę później słyszę nadjeżdżające auto, to pewnie Seba i w tym momencie widzę jak wprost pod jego koła wyskakuje niedźwiedź ! Seba po hamulcach, a ja nieudacznie robię tylko to
Ruszamy w drogę, idziemy w stronę gdzie pobiegł misiu, ale chyba na nas nie czeka
Początek poza szlakowo przez polany z widokiem na obie Małe Fatry i wszystko co leży u ich stóp, w międzyczasie śmiertelnie straszy nas Labrador, który wyskakuje za naszymi plecami, a to tylko pani ze swoimi trzema pupilami robi nam psikusa
Kolejne polany odsłaniają się jedna po drugiej z kolejnymi widokami prezentując to co nas czeka, a czekało nas najpierw zejście do skrzyżowania przy nieczynnej Chacie gdzie jest sporo miejsca na odpoczynek, a następnie solidne podejście na Łysiec, takie w stylu Fatrzańskim
Po trudach podejścia, wychodzimy na szczyt i zaraz zapominamy o tym co przed chwilą miało miejsce i napawamy się tym co dzieje się dookoła !
Robimy sporo zdjęć, a później siedzimy sobie, jemy i gadamy …
Ludzi wokół jak na lekarstwo, nie to co w Tatrach, kolejka na Rysy jak na Everest, a może jak na Giewont
Nie wiem ile dokładnie spędziliśmy czasu na szczycie, ale sporo jednak trzeba było ruszać dalej, długie zejście obfitujące w rozległe widoki, polany i mnóstwo krokusów !
Oczywiście to nie krokusy, tylko Ziemowit Jesienny, ale prezentował się równie godnie co słynny Krokus !
Przechodzimy przez kolejne polany, których było tego dnia sporo, ale przed nami jedna z ostatnich, a dalej już tylko wyciąg i jego przybytki, w których postanawiamy coś zjeść i wypić.
W menu frytki, langosz i kofola, fajny zdrowy zestaw, Seba jadł pierwszy raz langosza, więc tego dnia nie tylko ja miałem debiut
Pełni wrażeń i posiłku ruszamy w ostatnią prostą, mała poprawka w przedostatnią prostą, bo źle poszliśmy i musieliśmy się wrócić, na mały parking pod małą wieżą.
Żegnamy się z Sebastianem i ruszamy, ja do domu, a Seba … no właśnie czy od razu pojechał do domu ? Ale tego dowiecie się z jego relacji
Seba w jesiennej odsłonie
Zdobywcy!
Prawdziwy fotograf zrobi wszystko ...
Wilkołaki czaiły się w lesie !
Niektóre polany było ogromne ...
I taka to była wycieczka.