
Niech was nie zmyli bezwzględna wysokość Bobotów, wynosząca tylko 1085m n.p.m. To kawał góry, a szlaki podejściowe na nią mogą nieźle dać w kość.
Boboty wraz z sąsiadującym masywem Sokolie o podobnej wysokości tworzą grupę położoną równolegle do głównej grani Krywańskiej Małej Fatry. Przedzielone są wąwozem Tiesnavy którym prowadzadzi droga z Terchovej do leżącej pod pomiędzy fatrzańskimi wierzchołkami Doliną Vratną. Z Bobotów i Sokolia są dość podobne widoki: w krajobrazie dominuje grań Małej Fatry poczynając od Rozsutców po wschodniej stronie aż po boczne odgałęzienie Baraniarek i Kraviarskiego. W dole mamy głęboko wciętą dolinę, różnice poziomów robią duże wrażenie.
Startujemy w Stefanovej. To mała i piękna miejscowość położona u stóp Wielkiego Rozsutca. Przypomina bardziej alpejskie lokalizacje niż wiele innych wsi położonych w tych rejonach. Znajduje się tu wiele kwater i pensjonatów, kilka restauracji i barów, nie ma niestety sklepu spożywczego. Jest niedzielny poranek, duży parking w Stefanovej szybko się zapełnia, niemniej jakoś znajdujemy wolne miejsce. Przez tę miejscowość jeżdżą autobusy kursujące pod dolną stację wyciągu gondolowego na Snilovske Sedlo, ale nie ma tych kursów zbyt wiele, dodatkowo część autobusów nie jeździ w dni wolne - tak się niefortunnie składa, że musielibyśmy dość długo czekać na autobus z Terchovej, a szkoda nam słonecznego dnia. Jedziemy autem, po które później przyjadę rowerem.
Idziemy na Boboty następującą trasą: https://en.mapy.cz/s/goruleguda
Boboty nad dachami Stefanovej
Szlak na Vrchpodzar, po początkowym przejściu przez Stefanovą, znika pośród zarośli. Warto przejść ścieżką prowadzącą przez łąki równolegle do szlaku, widać tam dużo więcej. Nad nami ostre słońce i bezchmurne niebo, trochę brakuje mi chmurek. Jest połowa września, a wokół jest zielono jak na wiosnę.
Poludniove Skaly pod Velkym Rozsutcem
Kraviarskie, Baraniarky, Sokolie, Boboty
Sokolie
na Vrchpodzarze
Z Sedla Vrchpodzar rozpoczynamy wędrówkę na Boboty. Niech was nie zmyli przyjemnie zaczynająca się ścieżka wśród traw, po wejściu w las rozpoczyna się podejście prawdziwą „ścianą śmierci". Jeśli chcecie, by was cholera wzięła i krew zalała, macie ochotę na używanie wulgaryzmów typu „kurczę blade”, „psiakość” czy „a niech to licho”, to koniecznie się tu wybierzcie. Dodatkowym smaczkiem podejścia jest, to że Słowacy mający sporo stromych podejść w swoich górach nie stosują wyznaczania ścieżki zakosami, wiedzie ona zwykle prosto w górę jak strzelił.
Sedlo Vrchpodzar
Stoh i Poludnovy Grun
podejście na Boboty
Ufff, nareszcie koniec podejścia. Teraz dłuższy fragment po w miarę płaskim grzbiecie Bobotów. Jest on zalesiony, ale znajduje się po drodze kilka wychodni skalnych i punktów widokowych, z których można podziwiać Małą Fatrę. Cały dzień na niebie operuje ostre słońce, ale jakoś udaje mi się okiełznać światło przy użyciu filtra połówkowego szarego.
ścieżka prowadząca przez Boboty
Maly i Velky Rozsutec
Stefanova w dole
Velky Krivan, Kraviarske, Baraniarky, Sokolie
zbliżenie na Stefanovą
panorama Małej Fatry
Sokolie i dalsza część Bobotów
Velky Rozsutec
grań Małej Fatry
Na powyższym zdjęciu po lewej stronie widać Poludnovy Grun i zejście z niego kończące się charakterystyczną trójkątną wycinką - są tam trasy narciarskie. Zejście to z daleka wygląda niepozornie, a jest jedną z większych stromizn na Słowacji.
skałki Bobotów i Stoh
Po przejściu grzbietu schodzimy stromą ścieżką prowadzącą do Tiesnav. Zejście też jest „urokliwe": ścieżka z przyjemnym żwirkiem wysuwającym się spod stóp, kilka klamer, fragment z łańcuchem, stromo. Zejście do Tiesnav z położonego po drugiej stronie wąwozu Sokolia zostało kilka lat temu ogarnięte i jest dużo bezpieczniejsze, tu niektóre odcinki są puszczone lekko "na żywioł".
Popołudniową porą docieramy do skrzyżowania szlaków w przy parkingu w Tiesnavach. W głęboko wciętym wąwozie jest już cień. Boboty już za nami. Na odcinku 4,7 km zrobiliśmy 445 metrów podejścia i 518 metrów zejścia.