W krainie Krowy Alpejskiej
W krainie Krowy Alpejskiej
Dobry wieczór.
Miesiąc sierpień jest miesiącem trzeźwości. I zazwyczaj miesiącem urlopowym. W wyniku połączenia powyższych może wyjść coś ciekawego. W pewnym żywieckim gronie wychodzi nam od kilku lat wyjazd na południe. Była Słowenia, były Zillertarskie, były Taury. Wysokie.
W tamtym roku w wyniku pewnych wydarzeń ( np. ataku korzenia słowackiego na kolegę ) wyjazdu nie było.
W sierpniu 2020 roku odwiedziliśmy miejscowość Tauplitz ( w Styrii ) . Z okolicami. Po ichniejszemu nazwa ta znaczy : ciepłe miejsce. No cóż … poza ciepłem w powietrzu był też ciepły deszcz Ja wcześniej tę miejscowość kojarzyłem tylko z telewizornii sportowej. To tam , na Kulm ( leży ona na pograniczu z Bad Mitterndorf ), Słoweniec Prevc poleciał sobie na 244 metry ustanawiając rekord mamuta. Obecnie Peter płacze ze smutkiem w oczach …
Wyjechaliśmy z Żywca o 3 rano , 13 sierpnia w pięć osób. Młodzieżówka Turystyczna. Na Zwardoń, przez Słowację, obok Bratysławy i czas na wjazd do Austrii.
Co było widać.
Marzy mi się horror "Zemsta wiatraka".
Pogoda z rana piękna, widoki też.
Pojawia się domek na skale, który odwiedzimy w ostatni dzień wycieczki.
Tego osobnika ( masyw Grimming ) będziemy widzieć codziennie.
Na dzień dobry nie jedziemy do hotelu tylko od razu ruszamy do boju górskiego. Nabywamy trzydniowy bilet na Tauplitzalm Alpenstraße. Fajnie się jeździło i na okolicę z auta patrzyło.
Docieramy na parking ( około 1600 m ), przebieramy się i czas na trasę.
Od razu rzuca nam się w oczy Dom na Wzgórzu. Prawie jak w Miasteczku Salem … Odwiedzimy go …
W oddali bielały lodowce.
Przed nami zieleniły się trawy.
Przyszedł czas na podjęcie decyzji.
Powstały dwie grupy. Jedna w składzie dwuosobowym poszła wieszać się po linach.
Spokojniejsza trójka udała się na to coś. Zresztą dwójka linowa też tam poszła tylko inną drogą.
To coś zwie się Traweng. Jego niewidoczny na tym zdjęciu wierzchołek mieszka na wysokości 1984 metry. Dobra wysokość. Jeden z naszej grupy urodził się w 1984 roku. Wykorzystaliśmy to wieczorem.
Tamtędy szlak na szczęście nie idzie.
Trasa idzie w prawo, potem w lewo i przechodzi obok malutkiej groty.
Taki to widok jest z przed niej.
A taki z niej.
Czas iść dalej. Przy okazji warto oglądać okolicę. Ten staw zwie się Wielkim. Odwiedzimy go trzeciego dnia.
Takim to szlakiem dotarliśmy do grzbietu.
Na owym grzbiecie przyszedł czas na odpoczynek. Ubarwiony manewrami wojskowych samolotów odrzutowych. Wyło tak pięknie jak na koncercie Slayer.
Kilkadziesiąt metrów od miejsca odpoczynku szlak skręcał i w prawo i w lewo. Jako osoby myślące skręciliśmy w lewo. Dało nam to dodatkowe pół godziny trasy - okrężna droga na szczyt. Jakbyśmy poszli w prawo to nudnym żlebem bez widoków weszlibyśmy na Traweng w 10 minut. Tą drogą zeszliśmy.
Ruszamy !
Na środku widać Cel Dnia.
Idziemy dalej.
Do tej pory świat widzę na siwo i zielono.
Szczyt !
Jest fajnie - kolejny zdobyty szczyt w naszej górskiej przygodzie. Poza nami jest tam z 6 innych osób. Niemieckojęzyczna młodzież.
Zauważcie grozę tych ścian.
Poszliśmy z Jakubem wypatrywać linowców.
Ten staw też odwiedzimy. A domek nad nim dwa razy. Domek zwie się Traweng Hutte.
Po prawej stronie zaczyna się chmurzyć i burzyć.
Tak było po lewej.
Od wchodzących osób dowiedzieliśmy się, że nasi koledzy idą za sporą rodziną. Bez szans na wyprzedzenie. Z tego to powodu i ewentualnego nadejścia deszczu z prawej postanowiliśmy schodzić. Jak miejscowe sępy dowiedziały się o tym to masowo pojawiły się nad wylotem drogi żelaznej.
Uprzedziliśmy kolegów, wskazaliśmy Im szybszą drogę zejścia i poszliśmy.
Tym nudnym żlebem.
Tędy wchodziliśmy.
Na tym krótkim odcinku zgrabnie uskoczyliśmy przed trzema kamienia zrzuconymi przez niemieckojęzyczną młodzież. Gromkie : Achtung odbijało się echem.
A tam już mocno padało.
Takich dróg tam sporo.
Jedno z licznych oczek wodnych.
Ciemny Typ.
Większe oczko.
Dobranoc.
I tak minął pierwszy dzień turystyczny. Zjechaliśmy do Tauplitz, weszliśmy do hotelu i czas na wieczór powitalny.
Tak w ogóle to byliśmy w Północnych Alpach Wapiennych.
Ciąg dalszy nastąpi.
Miesiąc sierpień jest miesiącem trzeźwości. I zazwyczaj miesiącem urlopowym. W wyniku połączenia powyższych może wyjść coś ciekawego. W pewnym żywieckim gronie wychodzi nam od kilku lat wyjazd na południe. Była Słowenia, były Zillertarskie, były Taury. Wysokie.
W tamtym roku w wyniku pewnych wydarzeń ( np. ataku korzenia słowackiego na kolegę ) wyjazdu nie było.
W sierpniu 2020 roku odwiedziliśmy miejscowość Tauplitz ( w Styrii ) . Z okolicami. Po ichniejszemu nazwa ta znaczy : ciepłe miejsce. No cóż … poza ciepłem w powietrzu był też ciepły deszcz Ja wcześniej tę miejscowość kojarzyłem tylko z telewizornii sportowej. To tam , na Kulm ( leży ona na pograniczu z Bad Mitterndorf ), Słoweniec Prevc poleciał sobie na 244 metry ustanawiając rekord mamuta. Obecnie Peter płacze ze smutkiem w oczach …
Wyjechaliśmy z Żywca o 3 rano , 13 sierpnia w pięć osób. Młodzieżówka Turystyczna. Na Zwardoń, przez Słowację, obok Bratysławy i czas na wjazd do Austrii.
Co było widać.
Marzy mi się horror "Zemsta wiatraka".
Pogoda z rana piękna, widoki też.
Pojawia się domek na skale, który odwiedzimy w ostatni dzień wycieczki.
Tego osobnika ( masyw Grimming ) będziemy widzieć codziennie.
Na dzień dobry nie jedziemy do hotelu tylko od razu ruszamy do boju górskiego. Nabywamy trzydniowy bilet na Tauplitzalm Alpenstraße. Fajnie się jeździło i na okolicę z auta patrzyło.
Docieramy na parking ( około 1600 m ), przebieramy się i czas na trasę.
Od razu rzuca nam się w oczy Dom na Wzgórzu. Prawie jak w Miasteczku Salem … Odwiedzimy go …
W oddali bielały lodowce.
Przed nami zieleniły się trawy.
Przyszedł czas na podjęcie decyzji.
Powstały dwie grupy. Jedna w składzie dwuosobowym poszła wieszać się po linach.
Spokojniejsza trójka udała się na to coś. Zresztą dwójka linowa też tam poszła tylko inną drogą.
To coś zwie się Traweng. Jego niewidoczny na tym zdjęciu wierzchołek mieszka na wysokości 1984 metry. Dobra wysokość. Jeden z naszej grupy urodził się w 1984 roku. Wykorzystaliśmy to wieczorem.
Tamtędy szlak na szczęście nie idzie.
Trasa idzie w prawo, potem w lewo i przechodzi obok malutkiej groty.
Taki to widok jest z przed niej.
A taki z niej.
Czas iść dalej. Przy okazji warto oglądać okolicę. Ten staw zwie się Wielkim. Odwiedzimy go trzeciego dnia.
Takim to szlakiem dotarliśmy do grzbietu.
Na owym grzbiecie przyszedł czas na odpoczynek. Ubarwiony manewrami wojskowych samolotów odrzutowych. Wyło tak pięknie jak na koncercie Slayer.
Kilkadziesiąt metrów od miejsca odpoczynku szlak skręcał i w prawo i w lewo. Jako osoby myślące skręciliśmy w lewo. Dało nam to dodatkowe pół godziny trasy - okrężna droga na szczyt. Jakbyśmy poszli w prawo to nudnym żlebem bez widoków weszlibyśmy na Traweng w 10 minut. Tą drogą zeszliśmy.
Ruszamy !
Na środku widać Cel Dnia.
Idziemy dalej.
Do tej pory świat widzę na siwo i zielono.
Szczyt !
Jest fajnie - kolejny zdobyty szczyt w naszej górskiej przygodzie. Poza nami jest tam z 6 innych osób. Niemieckojęzyczna młodzież.
Zauważcie grozę tych ścian.
Poszliśmy z Jakubem wypatrywać linowców.
Ten staw też odwiedzimy. A domek nad nim dwa razy. Domek zwie się Traweng Hutte.
Po prawej stronie zaczyna się chmurzyć i burzyć.
Tak było po lewej.
Od wchodzących osób dowiedzieliśmy się, że nasi koledzy idą za sporą rodziną. Bez szans na wyprzedzenie. Z tego to powodu i ewentualnego nadejścia deszczu z prawej postanowiliśmy schodzić. Jak miejscowe sępy dowiedziały się o tym to masowo pojawiły się nad wylotem drogi żelaznej.
Uprzedziliśmy kolegów, wskazaliśmy Im szybszą drogę zejścia i poszliśmy.
Tym nudnym żlebem.
Tędy wchodziliśmy.
Na tym krótkim odcinku zgrabnie uskoczyliśmy przed trzema kamienia zrzuconymi przez niemieckojęzyczną młodzież. Gromkie : Achtung odbijało się echem.
A tam już mocno padało.
Takich dróg tam sporo.
Jedno z licznych oczek wodnych.
Ciemny Typ.
Większe oczko.
Dobranoc.
I tak minął pierwszy dzień turystyczny. Zjechaliśmy do Tauplitz, weszliśmy do hotelu i czas na wieczór powitalny.
Tak w ogóle to byliśmy w Północnych Alpach Wapiennych.
Ciąg dalszy nastąpi.
Ostatnio zmieniony 2020-08-19, 20:45 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
O Austrii myślę od jakiegoś czasu. Za każdym razem jak tam przejeżdżam wydaje mi się to dobry pomysł, dość bliska lokalizacja, dużo fajnych gór.
Muszę się tam kiedyś wybrać na parę dni.
Muszę się tam kiedyś wybrać na parę dni.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Adrian pisze:Nudny żleb przypomina mi zejście z Rozsutca.
Dobre skojarzenie.
Czekam na ciąg dalszy, bo sępy krążyły ...
laynn pisze:Kolejnych relacji nie będzie.
Tu masz sępa ! I to z małą wiarą !
sprocket73 pisze:Za każdym razem jak tam przejeżdżam wydaje mi się to dobry pomysł, dość bliska lokalizacja, dużo fajnych gór.
Pisząc w skrócie - masz rację. Teorię przekuj w praktykę.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dobry wieczór.
Poranek przyjęliśmy z radością - przed nami drugi dzień turystyki ! Nikt nie miał zbyt dużego kryzysu akceptacji celu.
Znaną nam już trasą dojeżdżamy na parking.
Rozstaj dróg.
Dzień lekko chmurny. To po prawej to Traweng.
Tego dnia atakowaliśmy szczyt o strasznej nazwie Lawinenstein. Wysokość tego monstrum to 1965 m.
Chmury w akcji.
Strażnik.
Długa droga, daleka przed nami.
Grimming wśród chmur.
Kukają za grzbietu.
Szczyt !
Posiedzieliśmy tam z pół godziny.
Zeszliśmy. Bez lawiny.
Duch nie gasł. Ruszyliśmy na Schneiderkogel. O powalającej wysokości 1765 m.
Piękny kontrast trawek i urwisk.
Widok ze szczytu !
Panorama w warunkach idealnych.
https://tauplitz.panomax.com/schneiderkogel
Jeszcze widoki ze szczytu.
Tranweg nad Wielkim Stawem.
Sielankowe zejście.
Krowa Alpejska rządzi na drogach.
Co dalej ? Ano do hutte, potem parking, zjazd, obiad i elegancki wieczór. Poszliśmy zwiedzać Tauplitz.
Było lekko deszczowo.
Dobranoc.
Poranek przyjęliśmy z radością - przed nami drugi dzień turystyki ! Nikt nie miał zbyt dużego kryzysu akceptacji celu.
Znaną nam już trasą dojeżdżamy na parking.
Rozstaj dróg.
Dzień lekko chmurny. To po prawej to Traweng.
Tego dnia atakowaliśmy szczyt o strasznej nazwie Lawinenstein. Wysokość tego monstrum to 1965 m.
Chmury w akcji.
Strażnik.
Długa droga, daleka przed nami.
Grimming wśród chmur.
Kukają za grzbietu.
Szczyt !
Posiedzieliśmy tam z pół godziny.
Zeszliśmy. Bez lawiny.
Duch nie gasł. Ruszyliśmy na Schneiderkogel. O powalającej wysokości 1765 m.
Piękny kontrast trawek i urwisk.
Widok ze szczytu !
Panorama w warunkach idealnych.
https://tauplitz.panomax.com/schneiderkogel
Jeszcze widoki ze szczytu.
Tranweg nad Wielkim Stawem.
Sielankowe zejście.
Krowa Alpejska rządzi na drogach.
Co dalej ? Ano do hutte, potem parking, zjazd, obiad i elegancki wieczór. Poszliśmy zwiedzać Tauplitz.
Było lekko deszczowo.
Dobranoc.
Ostatnio zmieniony 2020-08-20, 09:42 przez Dobromił, łącznie zmieniany 4 razy.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Adrian pisze:Widać że lubisz zdjecia z krzyżem
Mam sporą kolekcję
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Dobromił jest religijny
Najfajniejszy kontrast trawek i urwisk. Przypomniały mi się klimaty w Karawankach na Słowenii. Z jednej strony cała góra jest umiarkowanie łagodnym masywem porośniętym roślinnością, a z drugiej osypuje się w pionową przepaść - straszna kruszyzna. Osypuje się od samego patrzenia.
Najfajniejszy kontrast trawek i urwisk. Przypomniały mi się klimaty w Karawankach na Słowenii. Z jednej strony cała góra jest umiarkowanie łagodnym masywem porośniętym roślinnością, a z drugiej osypuje się w pionową przepaść - straszna kruszyzna. Osypuje się od samego patrzenia.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Dobre porównanie do Karawanek.
Wpływ wzroku turystów na rzeźbę górską.
sprocket73 pisze:Osypuje się od samego patrzenia.
Wpływ wzroku turystów na rzeźbę górską.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Dzień trzeci.
Za oknem lato w pełni. Zero chmur. Lekki wiaterek. Temperatura odpowiednia. Nastroje bojowe.
Obudziłem się.
Najgorszy pogodowo dzień wyjazdu. Od rana mżawka, chmury, lekko zimno, nastroje mieszane.
W deszczu docieramy do aut i jazda znaną drogą na znany parking.
Ten osobnik był odporny na deszcz.
Docieramy do rozdroża znanego nam z pierwszego dnia. Tym razem całą piątką ruszamy w prawo - w stronę jezior.
Oto i jedno z nich.
Śpiewając deszczowe pieśni docieramy do cywilizacji. Trawneg hutte. Widzieliśmy ją z góry pierwszego dnia.
Obsługa bardzo sympatyczna ale groźna dla cwaniaków.
Ci nie chcieli zapłacić.
Panują tutaj mroczne kulty Oreła z Muppet Show i Mrocznego Odojaka z Wikliny.
Grozę podnoszą Mgły znad Jeziora.
Zapłaciliśmy.
W całości i w komplecie ruszyliśmy do boju. Akurat nie padało.
Przy najbliższym rozstaju dróg doszło do rozłamu w szeregach. Dwie osoby skręciły w lewo. Tym razem był to błąd. Zrozumieli go po 50 minutach błądzenia w siwej mgle. Wrócili żywi.
Pozostała trójka ( Powaga i Spokój ) ruszyła wysokim brzegiem jeziora w stronę widocznej z Traweng Hutte przełęczy.
Te częste tam zapory to w ramach walki z Krową Alpejską.
Po drugiej stronie przełęczy pojawiło się Czarne Jezioro.
Mieli tam ławeczkę więc podziwialiśmy to jezioro przez ponad godzinę.
Podniesieni na duchu pokonaliśmy przeszkodę i ruszyliśmy w dół.
A tam było, o dziwo , kolejne jezioro.
To maleństwo było przy końcu podejścia do Traweng Hutte.
lokal odwiedziliśmy ponownie. Tam poczekaliśmy na niedoszłych zdobywców szczytu, pogadaliśmy, posiedzieliśmy i poszliśmy dalej zwiedzać jeziora.
Po drodze rzuciliśmy oczyma na szczyt z pierwszego dnia.
Ostatni Staw Hrabiego.
My się męczyliśmy a te typki …
Zamyśleni wsiedliśmy do auta …
Powszechnie wiadomo, że zła pogoda w górach kończy się wtedy gdy je opuszczamy.
Ładnie też było w Bad Mittendorf.
Zwiedzanie trwało 25 minut.
Przyszedł czas na ostatni akord dnia …
Loty narciarskie nie będą już takie same.
Przybywamy pod Kulm.
Nadludzkim wysiłkiem, za pomocą nóg własnych, wchodzimy na szczyt mamuta.
Mamut ten jest też pięknym punktem widokowym.
Koniec sielanki. Wyszliśmy tam w jednym celu. Słowa nie są potrzebne.
Zmierzyli mi 245 metrów ale wiem, że poleciałem 248. Zresztą Towarzysze mieli równie dobre loty. Stworzyliśmy Najlepszą Drużynę w Historii Świata.
W Glorii Zwycięstwa wróciliśmy na kwaterę.
Na dobranoc widok z balkonu.
Dobranoc.
Za oknem lato w pełni. Zero chmur. Lekki wiaterek. Temperatura odpowiednia. Nastroje bojowe.
Obudziłem się.
Najgorszy pogodowo dzień wyjazdu. Od rana mżawka, chmury, lekko zimno, nastroje mieszane.
W deszczu docieramy do aut i jazda znaną drogą na znany parking.
Ten osobnik był odporny na deszcz.
Docieramy do rozdroża znanego nam z pierwszego dnia. Tym razem całą piątką ruszamy w prawo - w stronę jezior.
Oto i jedno z nich.
Śpiewając deszczowe pieśni docieramy do cywilizacji. Trawneg hutte. Widzieliśmy ją z góry pierwszego dnia.
Obsługa bardzo sympatyczna ale groźna dla cwaniaków.
Ci nie chcieli zapłacić.
Panują tutaj mroczne kulty Oreła z Muppet Show i Mrocznego Odojaka z Wikliny.
Grozę podnoszą Mgły znad Jeziora.
Zapłaciliśmy.
W całości i w komplecie ruszyliśmy do boju. Akurat nie padało.
Przy najbliższym rozstaju dróg doszło do rozłamu w szeregach. Dwie osoby skręciły w lewo. Tym razem był to błąd. Zrozumieli go po 50 minutach błądzenia w siwej mgle. Wrócili żywi.
Pozostała trójka ( Powaga i Spokój ) ruszyła wysokim brzegiem jeziora w stronę widocznej z Traweng Hutte przełęczy.
Te częste tam zapory to w ramach walki z Krową Alpejską.
Po drugiej stronie przełęczy pojawiło się Czarne Jezioro.
Mieli tam ławeczkę więc podziwialiśmy to jezioro przez ponad godzinę.
Podniesieni na duchu pokonaliśmy przeszkodę i ruszyliśmy w dół.
A tam było, o dziwo , kolejne jezioro.
To maleństwo było przy końcu podejścia do Traweng Hutte.
lokal odwiedziliśmy ponownie. Tam poczekaliśmy na niedoszłych zdobywców szczytu, pogadaliśmy, posiedzieliśmy i poszliśmy dalej zwiedzać jeziora.
Po drodze rzuciliśmy oczyma na szczyt z pierwszego dnia.
Ostatni Staw Hrabiego.
My się męczyliśmy a te typki …
Zamyśleni wsiedliśmy do auta …
Powszechnie wiadomo, że zła pogoda w górach kończy się wtedy gdy je opuszczamy.
Ładnie też było w Bad Mittendorf.
Zwiedzanie trwało 25 minut.
Przyszedł czas na ostatni akord dnia …
Loty narciarskie nie będą już takie same.
Przybywamy pod Kulm.
Nadludzkim wysiłkiem, za pomocą nóg własnych, wchodzimy na szczyt mamuta.
Mamut ten jest też pięknym punktem widokowym.
Koniec sielanki. Wyszliśmy tam w jednym celu. Słowa nie są potrzebne.
Zmierzyli mi 245 metrów ale wiem, że poleciałem 248. Zresztą Towarzysze mieli równie dobre loty. Stworzyliśmy Najlepszą Drużynę w Historii Świata.
W Glorii Zwycięstwa wróciliśmy na kwaterę.
Na dobranoc widok z balkonu.
Dobranoc.
Ostatnio zmieniony 2020-08-20, 14:24 przez Dobromił, łącznie zmieniany 2 razy.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
włodarz pisze:Ale nie, nie dam się skusić
Na góry czy na zew sportowy ?
Ja na zew to zacznij od tego
https://www.youtube.com/watch?v=PE6lGdjDxWo
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 40 gości