Mała Fatra... na dziko
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Mała Fatra... na dziko
Chcąc wykorzystać przepiękną letnią pogodę wziąłem poniedziałkowy urlop. Stworzyło to problem wyboru trasy na ten dzień. Chciałem odwiedzić Słowację, zrobić coś ciekawego, ale takiego, żeby Ukochanej nie było smutno, że mi nie może towarzyszyć. Nie mając zupełnie pomysłu przeglądałem mapę Słowacji i ujrzałem ciekawą pętelkę z miejscowości Belá. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaki byłem z siebie zadowolony!
Na dojazd zeszło mi długo. Remonty z ruchem wahadłowym w pełni, zarówno u nas, jak i na słowackich wioskach, a tam zmiany świateł jeszcze dłuższe niż nasze - masakra. Tak mnie ten dojazd zmęczył, że w aucie wypiłem całą wodę, którą miałem zabraną dla psa. W końcu dojechałem, zaparkowałem i zacząłem delektować się taką tablicą informacyjną.
Bardzo porządna tablica, ze zdjęciem bardzo dobrej jakości. Belské skaly to takie punkty widokowe, wychodzi się szlakiem, bardzo stromym zboczem. W potrzebnych miejscach są sztuczne ułatwienia. Zgodnie z informacją na tablicy całość zwiedzania z odpoczynkami i podziwianiem widoków powinna zająć nie więcej niż 3 godziny.
No to idziemy. Jest tak jak obiecywali.
Skały są białe, jak sama nazwa wskazuje, okazałe, widać dużo dróg wspinaczkowych. Fajne miejsce.
Kolejne vyhliadki. Widać coraz więcej doliny.
Jestem tu całkiem sam... mam całe miejsce tylko dla siebie.
Stopień trudności narasta. Przyznam, że musiałem tu Tobiego podsadzić, ale zejść umiał sam.
Widok najwyższego punktu na północną stronę. Centralny szczyt na ostatnim planie to Ľadonhora (999) w Kisuckich Beskidach. W dole miejscowość Belá.
Podsumowijąc - Belské skaly, fajne miejsce na małą wycieczkę, żeby się nie zmęczyć, a nacieszyć oczy. Na taki spacer z rodziną - wyzwanie dla dzieci.
Dla mnie był to tylko początek. Nabranie pierwszych 200 metrów wysokości. Dalszy plan zakładał iść dalej w górę na bezszlakowy grzbiet, którym miałem zamiar dojść do głównej grani Małej Fatry. Prawdę mówiąc liczyłem na jakąś marną ścieżkę, którą podobni do mnie wariaci parliby w górę czując zew. Niestety nic takiego nie było. Był bardzo stromy stok, gęsty las i trochę gałęzi.
Wyszedłem na pierwszy grzbietowy szczyt - Kykula (953). Krzyż mnie trochę zaskoczył. Myślę sobie, cywilizacja tutaj? Wg mapy od tego szczytu powinna rozpocząć się grzbietowa ścieżka, którą mógłbym kontynuować. Myślę sobie - bułka z masłem, łatwo poszło.
Grzbietowa ścieżka wygląda tak:
Oczywiście wiatrołomów należało się spodziewać. Pełno ich wszędzie, dlaczego tutaj miałoby być inaczej. Wiatrołomy to tylko problem psychiczny. Czekało mnie ok 5 km. wędrówki aż wyjdę z lasu, ale przecież wiadomo, że nie będzie tak cały czas. Może być lepiej... lub gorzej. Zadaniem psychiki jest przekonać resztę człowieka (w tym mózg), że do pokonania są tylko te przeszkody, które widać w danym momencie. A to tylko parę pieńków do przekroczenia.
Poszedłem więc - nie było tak źle. W zasadzie było całkiem spoko. Prawdę mówiąc było super! Przejście tych 5 km, zajęło mi trochę czasu. Przechodze przez kolejne szczyty: Vysoký vrch (1050), Kuriková (1102). Teoretycznie grzbiet utrzymuje prawie stałą wysokość, na mapie również wygląda to jak równia lekko pochyła, w praktyce teren jest bardziej pofałdowany. Po drodze musiałem zrobić dłuższy wypoczynek na jedzenie, bo brakło mi sił. Poniżej dowód, że było pięknie.
Otwarta przestrzeń pojawiła się tak nagle, że byłem bardziej zaskoczony niż wiatrołomami. Wyglądało, że łąkami można dojść na samą górę, omijając kosodrzewinę, której trochę się obawiałem.
Z nieba leje się skwar jest mocno stromo. W dole po prawej widać zalesiony grzbiet, którym szedłem. Tobi znalazł źródlisko i zażywa kąpieli.
Kwitną storczyki.
Widok na Mały Krywań (1671).
Jest nawet ścieżka w jagodzinach.
Na ostatnim odcinku zaatakowała mnie jednak kosówka. Trzeba się było czołgać miejscami.
Udaje się dojść do bocznego grzbietu z zielonym szlakiem. Widok w stronę Rozsutca.
Jestem już na głównym grzbiecie. Przede mną Pekelník (1609). Ciekawe czy nazwa wzięła się od dość męczącego podejścia.
W końcu jest Wielki Krywań (Veľký Kriváň 1709). Tobiemu brakuje go do korony... cokolwiek to znaczy.
Zdobyty. Widok na południe w stronę Niżnych Tatr. Słaba przejrzystość, jak to w lecie.
Mój ulubiony odcień niebieskiego - Goryczka Wiosenna.
Robię w tył zwrot i idę na Mały Krywań, który wcale nie wydaje się taki mały.
Podobają mi się doliny po południowej stronie.
A po północnej grzbiet, którym wychodziłem.
Krajobraz robi się bardziej pagórkowaty.
Mały Krywań coraz bliżej.
Na szczycie ludzie, cała wycieczka. Wcześniej przez cały dzień prawie nikogo nie spotykałem. Jest też śnieg... a ja bez raków. Czy mam zawrócić? Idąc bez raków narażam się na krytykę. Ale zaraz, to przecież nie Facebook... można iść
Widoczek z Małego w stronę Wielkiego.
Widok na północ na Belską dolinę. Szedłem tym grzbietem z prawej. Wypadałoby wrócić tym z lewej.
Schodzę na Sedlo Priechyb (1462). Przede mną widok na ostatni odcinek grani grzbietowej - Suchý (1468). Tam już oczywiście nie idę.
Odbijam na niebieski szlak schodzący bocznym grzbietem. Jest mało popularny, tylko wąziutka ścieżka. Takie lubię.
Szlakiem schodzę na nienazwaną przełączkę przed szczytem Prislopok (1141). Dalej szlak schodzi w dolinę po zachodniej stronie grzbietu, więc muszę go porzucić. Ponieważ dochodzi 19:00, a grzbiet przede mną wyglądał z góry na trudniejszy niż ten, którym szedłem rano, muszę odpuścić.
Spodziewam się atrakcji na zejściu. Schodzę byle w dół po zboczu tak stromym, że miejscami po prostu jadę. Poniższe zdjęcie przedstawia koryto wyschniętego strumienia. Walczyłem, żeby tam nie wpaść.
Tak to wygląda z dołu. Zdjęcia kompletnie nie oddają stromizny.
Udało się zejść bez większych przygód.
Dochodząc do auta dnem doliny miałem widok na Belské skaly, od których zacząłem ten ciekawy dzień.
Dziękuję za uwagę
p.s.
Myślę, że nie muszę tego pisać, bo przecież są tu sami świadomi turyści, ale jeżeli ktoś chciałby pójść w moje ślady to najpierw niech poćwiczy chaszczing w naszych Beskidach, bo w takiej Fatrze dość łatwo można władować się w kłopoty.
Na dojazd zeszło mi długo. Remonty z ruchem wahadłowym w pełni, zarówno u nas, jak i na słowackich wioskach, a tam zmiany świateł jeszcze dłuższe niż nasze - masakra. Tak mnie ten dojazd zmęczył, że w aucie wypiłem całą wodę, którą miałem zabraną dla psa. W końcu dojechałem, zaparkowałem i zacząłem delektować się taką tablicą informacyjną.
Bardzo porządna tablica, ze zdjęciem bardzo dobrej jakości. Belské skaly to takie punkty widokowe, wychodzi się szlakiem, bardzo stromym zboczem. W potrzebnych miejscach są sztuczne ułatwienia. Zgodnie z informacją na tablicy całość zwiedzania z odpoczynkami i podziwianiem widoków powinna zająć nie więcej niż 3 godziny.
No to idziemy. Jest tak jak obiecywali.
Skały są białe, jak sama nazwa wskazuje, okazałe, widać dużo dróg wspinaczkowych. Fajne miejsce.
Kolejne vyhliadki. Widać coraz więcej doliny.
Jestem tu całkiem sam... mam całe miejsce tylko dla siebie.
Stopień trudności narasta. Przyznam, że musiałem tu Tobiego podsadzić, ale zejść umiał sam.
Widok najwyższego punktu na północną stronę. Centralny szczyt na ostatnim planie to Ľadonhora (999) w Kisuckich Beskidach. W dole miejscowość Belá.
Podsumowijąc - Belské skaly, fajne miejsce na małą wycieczkę, żeby się nie zmęczyć, a nacieszyć oczy. Na taki spacer z rodziną - wyzwanie dla dzieci.
Dla mnie był to tylko początek. Nabranie pierwszych 200 metrów wysokości. Dalszy plan zakładał iść dalej w górę na bezszlakowy grzbiet, którym miałem zamiar dojść do głównej grani Małej Fatry. Prawdę mówiąc liczyłem na jakąś marną ścieżkę, którą podobni do mnie wariaci parliby w górę czując zew. Niestety nic takiego nie było. Był bardzo stromy stok, gęsty las i trochę gałęzi.
Wyszedłem na pierwszy grzbietowy szczyt - Kykula (953). Krzyż mnie trochę zaskoczył. Myślę sobie, cywilizacja tutaj? Wg mapy od tego szczytu powinna rozpocząć się grzbietowa ścieżka, którą mógłbym kontynuować. Myślę sobie - bułka z masłem, łatwo poszło.
Grzbietowa ścieżka wygląda tak:
Oczywiście wiatrołomów należało się spodziewać. Pełno ich wszędzie, dlaczego tutaj miałoby być inaczej. Wiatrołomy to tylko problem psychiczny. Czekało mnie ok 5 km. wędrówki aż wyjdę z lasu, ale przecież wiadomo, że nie będzie tak cały czas. Może być lepiej... lub gorzej. Zadaniem psychiki jest przekonać resztę człowieka (w tym mózg), że do pokonania są tylko te przeszkody, które widać w danym momencie. A to tylko parę pieńków do przekroczenia.
Poszedłem więc - nie było tak źle. W zasadzie było całkiem spoko. Prawdę mówiąc było super! Przejście tych 5 km, zajęło mi trochę czasu. Przechodze przez kolejne szczyty: Vysoký vrch (1050), Kuriková (1102). Teoretycznie grzbiet utrzymuje prawie stałą wysokość, na mapie również wygląda to jak równia lekko pochyła, w praktyce teren jest bardziej pofałdowany. Po drodze musiałem zrobić dłuższy wypoczynek na jedzenie, bo brakło mi sił. Poniżej dowód, że było pięknie.
Otwarta przestrzeń pojawiła się tak nagle, że byłem bardziej zaskoczony niż wiatrołomami. Wyglądało, że łąkami można dojść na samą górę, omijając kosodrzewinę, której trochę się obawiałem.
Z nieba leje się skwar jest mocno stromo. W dole po prawej widać zalesiony grzbiet, którym szedłem. Tobi znalazł źródlisko i zażywa kąpieli.
Kwitną storczyki.
Widok na Mały Krywań (1671).
Jest nawet ścieżka w jagodzinach.
Na ostatnim odcinku zaatakowała mnie jednak kosówka. Trzeba się było czołgać miejscami.
Udaje się dojść do bocznego grzbietu z zielonym szlakiem. Widok w stronę Rozsutca.
Jestem już na głównym grzbiecie. Przede mną Pekelník (1609). Ciekawe czy nazwa wzięła się od dość męczącego podejścia.
W końcu jest Wielki Krywań (Veľký Kriváň 1709). Tobiemu brakuje go do korony... cokolwiek to znaczy.
Zdobyty. Widok na południe w stronę Niżnych Tatr. Słaba przejrzystość, jak to w lecie.
Mój ulubiony odcień niebieskiego - Goryczka Wiosenna.
Robię w tył zwrot i idę na Mały Krywań, który wcale nie wydaje się taki mały.
Podobają mi się doliny po południowej stronie.
A po północnej grzbiet, którym wychodziłem.
Krajobraz robi się bardziej pagórkowaty.
Mały Krywań coraz bliżej.
Na szczycie ludzie, cała wycieczka. Wcześniej przez cały dzień prawie nikogo nie spotykałem. Jest też śnieg... a ja bez raków. Czy mam zawrócić? Idąc bez raków narażam się na krytykę. Ale zaraz, to przecież nie Facebook... można iść
Widoczek z Małego w stronę Wielkiego.
Widok na północ na Belską dolinę. Szedłem tym grzbietem z prawej. Wypadałoby wrócić tym z lewej.
Schodzę na Sedlo Priechyb (1462). Przede mną widok na ostatni odcinek grani grzbietowej - Suchý (1468). Tam już oczywiście nie idę.
Odbijam na niebieski szlak schodzący bocznym grzbietem. Jest mało popularny, tylko wąziutka ścieżka. Takie lubię.
Szlakiem schodzę na nienazwaną przełączkę przed szczytem Prislopok (1141). Dalej szlak schodzi w dolinę po zachodniej stronie grzbietu, więc muszę go porzucić. Ponieważ dochodzi 19:00, a grzbiet przede mną wyglądał z góry na trudniejszy niż ten, którym szedłem rano, muszę odpuścić.
Spodziewam się atrakcji na zejściu. Schodzę byle w dół po zboczu tak stromym, że miejscami po prostu jadę. Poniższe zdjęcie przedstawia koryto wyschniętego strumienia. Walczyłem, żeby tam nie wpaść.
Tak to wygląda z dołu. Zdjęcia kompletnie nie oddają stromizny.
Udało się zejść bez większych przygód.
Dochodząc do auta dnem doliny miałem widok na Belské skaly, od których zacząłem ten ciekawy dzień.
Dziękuję za uwagę
p.s.
Myślę, że nie muszę tego pisać, bo przecież są tu sami świadomi turyści, ale jeżeli ktoś chciałby pójść w moje ślady to najpierw niech poćwiczy chaszczing w naszych Beskidach, bo w takiej Fatrze dość łatwo można władować się w kłopoty.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
vidraru pisze:tylko nie wybieraj się na Boboty
Zapraszam 14 września. Zdziczały prowadzi wycieczkę.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
sprocket73 pisze:Tobiemu brakuje go do korony... cokolwiek to znaczy.
Widzę w Tobie chęć prowokacji.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
W zasadzie tylko jedne łańcuchy - proste. Przepaścistych miejsc nie ma w ogóle, chyba że wyjdziesz poza barierkiWiolcia pisze:Jak tam jest z tymi ułatwieniami? Są miejsca eksponowane i przepaściste?
Właziły, bo dzień wcześniej (w niedzielę) byliśmy w Gorcach. A wczoraj dla odmiany w Tatrach. Życie jest bardzo ciężkie.sokół pisze:jak już nogi włażą do dupy
Moim mottem jest złota myśl wygłoszona kiedyś przez Ukochaną - Bóg czuwa nad idiotami.Piotrek pisze:masz spore zadatki na kolumbowe chaszczingi
Po prostu mam silną psychikę... zajebiście silną.laynn pisze:ja bym swój umysł tak nie oszukał
Czemu? Byłem kiedyś i dobrze wspominam. Można się tam sporo powspinać i poeksplorować skałki przy szlaku.vidraru pisze:nie wybieraj się na Boboty
Ależ to tylko Twoja zawodowa podejrzliwość - mam czyste i szczere intencjeDobromił pisze:Widzę w Tobie chęć prowokacji.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Posty: 1941
To tytuł prowokacyjnego filmu amerykańskiego. Zostałeś rozpracowany.
To tytuł prowokacyjnego filmu amerykańskiego. Zostałeś rozpracowany.
Ostatnio zmieniony 2019-06-13, 08:13 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości