Trochę słoweńskich klimatów
: 2018-07-06, 13:00
Nie, nie zrezygnowaliśmy całkowicie ze Słowenii w tym roku. Plan był taki, żeby zahaczyć o nią na powrocie. W Chorwacji było cudnie i korciło nas, żeby zostać na cały urlop, ale stwierdziliśmy, że trzeba poznawać nowe kraje i nowe miejsca.
Przemieściliśmy się nad słoweńskie morze. Nocleg znaleźliśmy w miejscowości Portorož tuż obok bardziej znanego miasteczka Piran, które było pierwszym słoweńskim celem.
Prawdę mówiąc trochę zaskoczył nas wygląd Portorož.
Chodzi mi o przeskok cywilizacyjny. Stopień porządności. W Słowenii jest szczebel wyżej niż w Chorwacji. To jest coś co odczuwa się zaraz na początku jak się gdzieś pojedzie i to jest coś bardzo względnego, do czego szybko się człowiek przyzwyczaja. Z Adriatyckich krajów najniżej jest Albania, gdzie jest syf, wszędzie śmieci, smród, rudery obok nowych brzydkich budynków, a w knajpach stoliki jakie u nas wywala się na śmietnik. W Czarnogórze jest tak "normalnie". Trochę śmieci się znajdzie, bo jak ktoś wyrzuci, to nie od razu zostaną posprzątane. Jedne miejsca są bardziej porządne, inne mniej. W Chorwacji jest jeszcze większy porządek. Nigdzie nie znajdziesz psiej kupy, nad morzem nie ma żadnego śmiecia. W Słowenii wszystkie parkingi są zautomatyzowane, wszędzie są ścieżki rowerowe, a na tych ścieżkach np. progi zwalniające w miejscach gdzie przecinają się z ruchem pieszych, wszędzie dają faktury za nocleg. Po prostu Europa Zachodnia.
Wędrujemy sobie do miasta Piran. Miasto jest wyłączone z ruchu kołowego, podobnie jak Wenecja, turyści zostawiają auta na wielkich parkingach dookoła. Oczywiście jacyś wybrańcy mogą wjechać za zezwoleniem. My idziemy na piechotę wybrzeżem.
Wnętrze kościoła Św. Jerzego.
Warto wyjść na przykościelną wieżę i zobaczyć wszystko z góry.
Schody na wieżę, zupełnie inne niż w Trogirze - kto był ten wie o co chodzi
Widok na rynek i port.
W stronę morza.
Klasyczna mozaika dachów - bardzo lubię.
Piran w całej okazałości.
Widok z Fortu na plażową część wybrzeża. Plaża jest wąska i kamienista (tutaj zasłaniają ją częściowo drzewa). Skorzystaliśmy z kąpieli, bo upał.
Najbardziej wysunięty w morze punkt. Kościół Św.Klemensa, z latarnią morską. Mur ma za zadanie chronić przez dużymi falami.
Piran ma też swoją wieczorną atmosferę i nocne życie. Późnym popołudniem, jak upał odpuszcza, wylegają uliczni grajkowie, zaludniają się knajpy.
Jak dla mnie Piran łapie się na podium wśród adriatyckich miast za Dubrownikiem i Kotorem.
C.D.N.
Przemieściliśmy się nad słoweńskie morze. Nocleg znaleźliśmy w miejscowości Portorož tuż obok bardziej znanego miasteczka Piran, które było pierwszym słoweńskim celem.
Prawdę mówiąc trochę zaskoczył nas wygląd Portorož.
Chodzi mi o przeskok cywilizacyjny. Stopień porządności. W Słowenii jest szczebel wyżej niż w Chorwacji. To jest coś co odczuwa się zaraz na początku jak się gdzieś pojedzie i to jest coś bardzo względnego, do czego szybko się człowiek przyzwyczaja. Z Adriatyckich krajów najniżej jest Albania, gdzie jest syf, wszędzie śmieci, smród, rudery obok nowych brzydkich budynków, a w knajpach stoliki jakie u nas wywala się na śmietnik. W Czarnogórze jest tak "normalnie". Trochę śmieci się znajdzie, bo jak ktoś wyrzuci, to nie od razu zostaną posprzątane. Jedne miejsca są bardziej porządne, inne mniej. W Chorwacji jest jeszcze większy porządek. Nigdzie nie znajdziesz psiej kupy, nad morzem nie ma żadnego śmiecia. W Słowenii wszystkie parkingi są zautomatyzowane, wszędzie są ścieżki rowerowe, a na tych ścieżkach np. progi zwalniające w miejscach gdzie przecinają się z ruchem pieszych, wszędzie dają faktury za nocleg. Po prostu Europa Zachodnia.
Wędrujemy sobie do miasta Piran. Miasto jest wyłączone z ruchu kołowego, podobnie jak Wenecja, turyści zostawiają auta na wielkich parkingach dookoła. Oczywiście jacyś wybrańcy mogą wjechać za zezwoleniem. My idziemy na piechotę wybrzeżem.
Wnętrze kościoła Św. Jerzego.
Warto wyjść na przykościelną wieżę i zobaczyć wszystko z góry.
Schody na wieżę, zupełnie inne niż w Trogirze - kto był ten wie o co chodzi
Widok na rynek i port.
W stronę morza.
Klasyczna mozaika dachów - bardzo lubię.
Piran w całej okazałości.
Widok z Fortu na plażową część wybrzeża. Plaża jest wąska i kamienista (tutaj zasłaniają ją częściowo drzewa). Skorzystaliśmy z kąpieli, bo upał.
Najbardziej wysunięty w morze punkt. Kościół Św.Klemensa, z latarnią morską. Mur ma za zadanie chronić przez dużymi falami.
Piran ma też swoją wieczorną atmosferę i nocne życie. Późnym popołudniem, jak upał odpuszcza, wylegają uliczni grajkowie, zaludniają się knajpy.
Jak dla mnie Piran łapie się na podium wśród adriatyckich miast za Dubrownikiem i Kotorem.
C.D.N.