Wokół Białej Góry
: 2016-07-19, 13:31
Z założenia miało być łatwo, miło, przyjemnie i widokowo tak więc miłośników ekstremy, biwaków pod Rysami, nawisów, uprzęży, lin i nagłych załamań pogody na grani z góry bardzo przepraszam.
Dojazd
Wyjazd z samego rana z Białegostoku. Potem Warszawa, Kraków, Katowice i przez Cieszyn do Czech.
Jest już noc i przydałoby się choć na chwilę kimnąć ale Czesi pomyśleli o wszystkim.
Zaczyna sobie człowiek drzemać a tu nagle JEB! JEB! JEB! JEB! Te ich pieprzone autostrady z łączonych płyt!
Potem bezpłciowe Niemcy i jesteśmy w Bazylei. Zza szyby miasto prezentuje się jako jedna, wielka fabryka.
Pierwsze poważniejsze widoki pojawiają się w okolicach Fryburga.
Lac de la Gruyere:
No i w końcu Jezioro Genewskie. Nie było czasu na postój i zdjęcia ale widoki zwalają z nóg. REWELACJA!
Dojeżdżamy do Martigny i zaczynamy piąć się w górę Route de la Forclaz.
Znów genialne widoki na okoliczne góry i płaską jak stół dolinę Rodanu.
Po chwili mijamy granicę szwajcarsko-francuską i przed oczami mamy już skalne iglice i lodowce masywu Mont Blanc.
Dojeżdżamy do hotelu w okolicy Plateau d'Assy i rozpoczynamy serię aktywności, która jak się okaże będzie powtarzała się już każdego kolejnego dnia: prysznic, kolacja, wino, więcej wina, piwo, lulu.
Wieczorem wiatr przegania chmury nad masywem i udaje nam się złapać widok na Białą Górę:
Czas spać!
Dzień 1 - Grand Col Ferret (2537 m n.p.m.)
Raniuśko jedziemy na włoską stronę do...
Tu łapiemy jakiegoś lokalnego busa by dostać się do Val Ferret.
Bus jest nabity na maksa ale zyskujemy dzięki niemu na wysokości i na odległości.
Otoczenie Val Ferret:
Rozpoczynamy podejście. Szlak pnie się w górę dość łagodnie więc można cieszyć oczy widokami.
Po kilkudziesięciu minutach dochodzimy do Rifugio Elena (2062 m n.p.m.):
Na prawo od środka Mont Dolent (3820 m n.p.m.), w środku Glacier de Pre de Bar:
Otoczenie schroniska:
Glacier de Pre de Bar:
Val Ferret:
Po chwili przerwy ruszamy dalej.
Zakosy wśród trawników wyprowadzają nas na przełęcz.
Widoki miodzio:
Po zasłużonym odpoczynku schodzimy na stronę szwajcarską.
Tu zdecydowanie więcej śniegu:
Na widoki jednak nadal nie narzekamy:
Po kilkudziesięciu minutach dochodzimy do szwajcarskiego schroniska La Peule:
Obowiązkowe piwo. Tyle, że straciłem czujność i okazało mi się, że nalali mi jakieś pszeniczny syf.
Chciał, nie chciał trzeba było łyknąć tą zniewagę...
Potem już łagodnie w dół do szwajcarskiej... Val Ferret:
Wokół malownicza okolica z zadbanymi domami:
Na dobicie asfalt do La Fouly:
Dzień 2 - Tete aux Vents (2132 m n.p.m.)
Jedziemy do Tre Le Champ (1417 m n.p.m.) i stamtąd startujemy na szlak.
Od początku wrażenie robi masa ludzi widoczna na ścieżce. No ale nie ma co się dziwić - pogoda piękna.
Szlak od razu pnie się w górę a po wyjściu nad las pokazują się pierwsze konkretniejsze widoki:
W końcu pojawia się też Biała Góra!
Igły Chamonix, Mont Blanc du Tacul, Aiguille du Midi, Mont Maudit, Mont Blanc i Dome du Gouter:
Dochodzimy do skalnej turniczki na której szczycie wisi taśma do highline'u.
Wspina się jakiś zespół...
Zaczyna się seria drabinek więc trzeba trochę podziałać rękoma.
Widoki wokół wciąż przyjemne:
W końcu docieram do Tete aux Vents. Tu robię przerwę i odpuszczam podejście do Refugio Lec Blanc.
W oddali Le Brevent:
Mont Blanc du Tacul, Aiguille du Midi, Mont Maudit, Mont Blanc i Dome du Gouter:
Igły Chamonix:
No i cała reszta:
Teraz już tylko w dół w kierunku La Flegere. Ale z taki widokami nawet na zejście asfaltem bym pewnie nie narzekał.
Chamonix i jego otoczenie:
cdn
Dojazd
Wyjazd z samego rana z Białegostoku. Potem Warszawa, Kraków, Katowice i przez Cieszyn do Czech.
Jest już noc i przydałoby się choć na chwilę kimnąć ale Czesi pomyśleli o wszystkim.
Zaczyna sobie człowiek drzemać a tu nagle JEB! JEB! JEB! JEB! Te ich pieprzone autostrady z łączonych płyt!
Potem bezpłciowe Niemcy i jesteśmy w Bazylei. Zza szyby miasto prezentuje się jako jedna, wielka fabryka.
Pierwsze poważniejsze widoki pojawiają się w okolicach Fryburga.
Lac de la Gruyere:
No i w końcu Jezioro Genewskie. Nie było czasu na postój i zdjęcia ale widoki zwalają z nóg. REWELACJA!
Dojeżdżamy do Martigny i zaczynamy piąć się w górę Route de la Forclaz.
Znów genialne widoki na okoliczne góry i płaską jak stół dolinę Rodanu.
Po chwili mijamy granicę szwajcarsko-francuską i przed oczami mamy już skalne iglice i lodowce masywu Mont Blanc.
Dojeżdżamy do hotelu w okolicy Plateau d'Assy i rozpoczynamy serię aktywności, która jak się okaże będzie powtarzała się już każdego kolejnego dnia: prysznic, kolacja, wino, więcej wina, piwo, lulu.
Wieczorem wiatr przegania chmury nad masywem i udaje nam się złapać widok na Białą Górę:
Czas spać!
Dzień 1 - Grand Col Ferret (2537 m n.p.m.)
Raniuśko jedziemy na włoską stronę do...
Tu łapiemy jakiegoś lokalnego busa by dostać się do Val Ferret.
Bus jest nabity na maksa ale zyskujemy dzięki niemu na wysokości i na odległości.
Otoczenie Val Ferret:
Rozpoczynamy podejście. Szlak pnie się w górę dość łagodnie więc można cieszyć oczy widokami.
Po kilkudziesięciu minutach dochodzimy do Rifugio Elena (2062 m n.p.m.):
Na prawo od środka Mont Dolent (3820 m n.p.m.), w środku Glacier de Pre de Bar:
Otoczenie schroniska:
Glacier de Pre de Bar:
Val Ferret:
Po chwili przerwy ruszamy dalej.
Zakosy wśród trawników wyprowadzają nas na przełęcz.
Widoki miodzio:
Po zasłużonym odpoczynku schodzimy na stronę szwajcarską.
Tu zdecydowanie więcej śniegu:
Na widoki jednak nadal nie narzekamy:
Po kilkudziesięciu minutach dochodzimy do szwajcarskiego schroniska La Peule:
Obowiązkowe piwo. Tyle, że straciłem czujność i okazało mi się, że nalali mi jakieś pszeniczny syf.
Chciał, nie chciał trzeba było łyknąć tą zniewagę...
Potem już łagodnie w dół do szwajcarskiej... Val Ferret:
Wokół malownicza okolica z zadbanymi domami:
Na dobicie asfalt do La Fouly:
Dzień 2 - Tete aux Vents (2132 m n.p.m.)
Jedziemy do Tre Le Champ (1417 m n.p.m.) i stamtąd startujemy na szlak.
Od początku wrażenie robi masa ludzi widoczna na ścieżce. No ale nie ma co się dziwić - pogoda piękna.
Szlak od razu pnie się w górę a po wyjściu nad las pokazują się pierwsze konkretniejsze widoki:
W końcu pojawia się też Biała Góra!
Igły Chamonix, Mont Blanc du Tacul, Aiguille du Midi, Mont Maudit, Mont Blanc i Dome du Gouter:
Dochodzimy do skalnej turniczki na której szczycie wisi taśma do highline'u.
Wspina się jakiś zespół...
Zaczyna się seria drabinek więc trzeba trochę podziałać rękoma.
Widoki wokół wciąż przyjemne:
W końcu docieram do Tete aux Vents. Tu robię przerwę i odpuszczam podejście do Refugio Lec Blanc.
W oddali Le Brevent:
Mont Blanc du Tacul, Aiguille du Midi, Mont Maudit, Mont Blanc i Dome du Gouter:
Igły Chamonix:
No i cała reszta:
Teraz już tylko w dół w kierunku La Flegere. Ale z taki widokami nawet na zejście asfaltem bym pewnie nie narzekał.
Chamonix i jego otoczenie:
cdn