Trzeciego dnia w planach był niejaki Trzygław ... Taa ... Za niedługo będę go zwał Ośmiogławem
Może jeszcze nie za rok ale kto wie co będzie do końca dekady
Ruszamy całą ósemką o 7.20. Napis na skale głosi : Triglav, 2,30 h. Ha
Dwójka szturmowa była w 105 minut, ostatni ( będą kiedyś pierwszymi
) w 165 m. Początek trasy to delikatne zakosy szeroką ścieżką, używaną w latach I WŚ przez muły z zaopatrzeniem. W ogóle w tych górach jest bardzo dużo pamiątek z obu wojen światowych. Pogoda z rana idealna - słońce dopiero wstaje za grani, trochę wieje, widoki wspaniałe. Mi.in. na Kocę na Dolicu i na Kanjavec. I pojawiający się raz za razem Triglav. Przed nami atak na Triglavsko Skrbino, malutką przełęcz, z której idzie w lewo droga na Triglav, a w dół trasa do Planikov Dom. Na Skrbino wchodziłem w 2011 roku, po przejściu Bambergov Pot - najtrudniejszej trasy turystycznej na Triglav. Tylko, że wtedy , z racji późnej pory i pogody zeszliśmy do Planikov. Pętla Aljazev - Planikov zajeła nam wtedy 11 i pół godziny. Na Triglav ( przez Mały Triglav ) weszliśmy na drugi dzień. Tym razem plan dnia się udał. Przed wejściem w żleb pod Skrbino zakładamy kaski i rękawiczki. Do zejścia do Triglavskiego Domu na Kredaricy ( 2515 m, ich najwyżej położone schronisko ) warto mieć to na sobie. Wchodzimy wolno, jest to rzeczywiście trudny szlak. I do tego dwustronny a kilka osób już wracało. Krok za krokiem, z paroma miejscami dla fotografa docieramy do pośredniego celu. I wita nas piękny widok, nie ograniczony ścianami żlebu. Pod nami Planikov Dom ( 2401 m, nazwa znaczy szarotka ) a po lewej wyłania się ściana Małego Triglava ( 2725 m ) z szeregim maszerujących granią. Triglav patrzy na nas z góry. Do ataku. Tym odcinkiem szlaku na Triglav jeszcze nie szedłem więc byłem ciekawy jak on wygląda. I fajnie wyglądał
Ale daliśmy sobie radę zwłaszcza Gosia, która w dzielny sposób zdobyła szczyt !!! Docieramy na szczyt po 165 minutach i mordeczki nam się cieszą
Dla 6 z naszej grupy było to pobicie rekordu wysokości z dnia poprzedniego, Tadek był drugi raz na Triglavie, a ja 5
Wszystkimi trasami turystycznymi. No cóż - pas w dłoń i niech tradycji stanie się za dość - spranie pasem po tyłku nowych zdobywców Triglava ( 2864 m ). Uczyniłem to
Widokowo jest pięknie - widać nawet Grossglockner w Austrii. Pod nami Dolina Vrata z Aljazev Dom, trochę w prawo piękny zestaw szczytów - od Cmira do Rjaviny, i z Kredaricą ze schroniskiem. A pośrodku tych szczytów stoi Dom Valentina Stanica ( 2332 m ) . Spałem wcześniej w obu, byłem też na 5 szczytach w okolicy. Polecam Rjavinę ( 2530 m ) - trudne i sympatyczne bydle. Ale wracamy na Triglav. Wchodzimy do Aljazev Stoup ( ich zabytek narodowy ) i oglądamy w nim dookólną panoramę. A że widoczność doskonała to można poznać nazwy tych szczytów
Po obowiązkowym zdjęciu na szczycie ( w składzie 6 osobowym ) ruszamy dalej - na Mały Triglav. Trudną granią, z wieloma ubezpieczonymi miejscami - albo na odwrót - z niewieloma miejscami bez ubezpieczeń. Warto tam się trzymać liny - i wąsko i nie równo, i często ostro w dół. Tak docieramy ma Mały, czytając po drodze kilka tablic pamiątkowych. Np dla ofiar piorunów. Na prawo idzie szlak do Planikov, a w lewo na Kredaricę. Poszliśmy na lewo ( prosiłbym o nie wyciąganie debilnych wniosków
). W dalszym ciągu sporo kominków, żlebów, trawersów z ubezpieczeniami. I co raz więcej kołków wbitych w ścianę - zawsze mnie stresowały. No i mogliśmy dostać po łbie kamieniami - ale akurat przed wejściem na ten odcinek zatrzymaliśmy się ... Kolejne trawersy, ostatni kominek i jesteśmy u podnóża ściany Małego Triglava
Czas na kolejne gratulacje
A potem mielismy odpoczynek w Triglavskim Domu na Kredaricy, wpisaliśmy się do księgi ( były moje wcześniejsze wpisy
) i poszliśmy obejrzeć Kaplicę Matki Boskiej Śnieżnej. Z ławami z podpórkami z rogów koziorożców. Kolejnym punktem programu było zdobycie Kredaricy ( 2540 m ). Wysokość zacna ale w rzeczywistości jest to ... płaskowyż
Z fajnym widokiem na schronisko i ścianę Triglava. I z kamieniem widokowym pod szczytem. Zrobilo sie trochę pochmurnie więc nie zwlekając poszlismy dalej - szlakiem pod Małym Triglavem do Planikov Dom. Dla nas Wszystkich był to kolejny nowy szlak. Prawie w całości był to trawers, z trzema miejscami ubezpieczonymi linami. I po 45 minutach meldujemy się w Planikov. A razem z nami przybyły chmury. Zasiadamy przed schroniskiem, witamy się z piesami alpejskimi ( Sprocket !!! ruszaj w Alpy !!! ) i trochę lenimy się. Nabuzowani lenistwem ruszamy na ostatni odcinek tego dnia - do Kocy na Dolicu. Szlak podobny do tego do Planikov choć sporo dłuższy. i Bardziej urozmajcony widokowo i góra - dół - góra - dół. Pojawił się Vodnikov Dom ( 1817 m ), który nawiedzimy ostatniego dnia. I po ładnych paru godzinach wracamy do miejsca wyjścia. Triglavska pętla wyszła w całości
Dobranoc.