Mała Fatra, Vielki i Mały Rozsutec... Z psem.
: 2014-07-24, 20:03
3 dni z Maurycym spędziliśmy na Małej Fatrze. Będę wrzucał relacje i zdjęcia po kolei.
Dzień pierwszy.
Start o 17:00 z Bielska. Jedziemy w stronę Małej Fatry. Cel – Terchová.
Docieramy przed zmrokiem. Do tego pięknego miasteczka w którym w 1688r. urodził się Janosik. Który zresztą ma w swym miasteczku Muzeum i piękny wielki pomnik na wzgórzu.
Szukamy miejsca na parking, i tak docieramy do wąwozu Tiesňavy. Położonego pomiędzy masywami Bobotów. Kawałek od miasteczka, już w Parku Narodowym Małej Fatry.
Przejeżdżamy wąwóz i naszym oczom ukazuje się Veľký Rozsutec. Zdjęcie i zawracamy na zauważony wcześniej parking.
Wąwozem płynie potok Vrátňanka, w którym schłodziliśmy wszelkie dobra na wieczór.
Czas na rozgrzewkę, szkoda siedzieć bez celu a jest jeszcze chwila przed zmrokiem. Decydujemy się na marsz z wąwozu Tiesňavy, Niebieskim Zbójnickim Szlakiem – na Male Noclahy.
Tutaj Mała Fatra pokazuje że to nie są górki znane z Beskidów Góry są małe ale strome, pokryte Wapiennymi i Dolomitowymi skałami. Tutaj szlaki prowadzą albo stromo w górę albo w stromo dół. Trawers jest rzadkością.
Szlak idzie stromo, z dołu górka wydaje się niewielka. Na oko ma może z 400 metrów w górę. Idziemy mozolnie w górę, szlak prowadzi przez chwilę bardzo stromo, ale już po chwili zaczynają się łańcuchy i skałki. Tutaj już wiem że jutrzejsza trasa to będzie prawdziwe wyzwanie, wyjść tam z psem. Jak na razie w górę psiak daje radę, nawet na praktycznie pionowych skałkach z łańcuchami. Do szczytu mamy kilkanaście minut, ale decydujemy się na odwrót, bo zaczyna robić się ciemno. Tu zaczyna się zejście, i problem. Jak sprowadzić bezpiecznie psa? Szybko obieramy taktykę która sprawdziła się całkiem nieźle.
Docieramy do podnóża skały, zbieramy graty z auta i idziemy na nocleg. Plan jest taki aby rozbić się poza granica parku, to kawałek, z 15 minut drogi. Wbijamy w las, słońce już zaszło, jest ciemno. Przedzierając się przez stromiznę i wielkie krzaki znajdujemy pozostałości jakiegoś szałasu. Rozmowy o dupie maryny przy niewielkim ognisku, pijemy to co się schłodziło, i idziemy spać pod chmurką. Gwiazdy świecą, może nie będzie padać. Ten daszek nas nie ochroni, ale to jedyne równe miejsce w okolicy. Zasypiam, pełen obaw co do jutrzejszych planów. 2 najlepsze punkty programu, chyba nie będą do zdobycia z psem…
Wszystkie zdjęcia z dnia pierwszego:
https://www.flickr.com/photos/114198437 ... 880271821/
Dzień pierwszy.
Start o 17:00 z Bielska. Jedziemy w stronę Małej Fatry. Cel – Terchová.
Docieramy przed zmrokiem. Do tego pięknego miasteczka w którym w 1688r. urodził się Janosik. Który zresztą ma w swym miasteczku Muzeum i piękny wielki pomnik na wzgórzu.
Szukamy miejsca na parking, i tak docieramy do wąwozu Tiesňavy. Położonego pomiędzy masywami Bobotów. Kawałek od miasteczka, już w Parku Narodowym Małej Fatry.
Przejeżdżamy wąwóz i naszym oczom ukazuje się Veľký Rozsutec. Zdjęcie i zawracamy na zauważony wcześniej parking.
Wąwozem płynie potok Vrátňanka, w którym schłodziliśmy wszelkie dobra na wieczór.
Czas na rozgrzewkę, szkoda siedzieć bez celu a jest jeszcze chwila przed zmrokiem. Decydujemy się na marsz z wąwozu Tiesňavy, Niebieskim Zbójnickim Szlakiem – na Male Noclahy.
Tutaj Mała Fatra pokazuje że to nie są górki znane z Beskidów Góry są małe ale strome, pokryte Wapiennymi i Dolomitowymi skałami. Tutaj szlaki prowadzą albo stromo w górę albo w stromo dół. Trawers jest rzadkością.
Szlak idzie stromo, z dołu górka wydaje się niewielka. Na oko ma może z 400 metrów w górę. Idziemy mozolnie w górę, szlak prowadzi przez chwilę bardzo stromo, ale już po chwili zaczynają się łańcuchy i skałki. Tutaj już wiem że jutrzejsza trasa to będzie prawdziwe wyzwanie, wyjść tam z psem. Jak na razie w górę psiak daje radę, nawet na praktycznie pionowych skałkach z łańcuchami. Do szczytu mamy kilkanaście minut, ale decydujemy się na odwrót, bo zaczyna robić się ciemno. Tu zaczyna się zejście, i problem. Jak sprowadzić bezpiecznie psa? Szybko obieramy taktykę która sprawdziła się całkiem nieźle.
Docieramy do podnóża skały, zbieramy graty z auta i idziemy na nocleg. Plan jest taki aby rozbić się poza granica parku, to kawałek, z 15 minut drogi. Wbijamy w las, słońce już zaszło, jest ciemno. Przedzierając się przez stromiznę i wielkie krzaki znajdujemy pozostałości jakiegoś szałasu. Rozmowy o dupie maryny przy niewielkim ognisku, pijemy to co się schłodziło, i idziemy spać pod chmurką. Gwiazdy świecą, może nie będzie padać. Ten daszek nas nie ochroni, ale to jedyne równe miejsce w okolicy. Zasypiam, pełen obaw co do jutrzejszych planów. 2 najlepsze punkty programu, chyba nie będą do zdobycia z psem…
Wszystkie zdjęcia z dnia pierwszego:
https://www.flickr.com/photos/114198437 ... 880271821/