Zostawiłem sobie tę Twoją opowieść na dłuższy wolny wieczór, nie chciałem na szybko przelatywać wzrokiem przez zdjęcia i tekst, i się nie zawiodłem;)
Baśka domyślam się, że masz jeszcze sporo opowieści z poprzednich lat, którymi warto byłoby się podzielić?;)
Maramuresz
Vlado pisze:Zostawiłem sobie tę Twoją opowieść na dłuższy wolny wieczór, nie chciałem na szybko przelatywać wzrokiem przez zdjęcia i tekst, i się nie zawiodłem;)
Baśka domyślam się, że masz jeszcze sporo opowieści z poprzednich lat, którymi warto byłoby się podzielić?;)
Oczywiście, że mam , tylko musiałabym mieć trochę czasu aby to opracować a nie mam.
Basiu, dopiero teraz, w okresie świątecznym, mogłem już na spokojnie wczytać się w Twoje wspomnienia. I okazało się, że bardzo wiele z nich - myślę o krajobrazach, trudach wejść, celach wycieczek, atmosferze wycieczek i wnętrzach szałasów pasterskich - jest także moimi wspomnieniami. Przypomniałaś mi nie tylko moje wycieczki w rumuńską część Gór Marmaroskich (chociaż wiele z Twoich tamtejszych ścieżek jest jeszcze - taką mam nadzieję - przede mną), ale też na Czywczyna, dreszcz na plecach podczas zwiedzania Muzeum w Sygiecie Marmaroskim, tamtejszy skansen i wiele innych. Twoja relacja uzmysłowiła mi też, jak ogromne "dziury" mam w Górach Apuseni (Górach Zachodniorumuńskich). Tylko czy życia starczy, aby te dziury załatać? Staram się, ale w Rumunii jest chyba trochę za dużo tych Karpat
I może dobrze, że jest tam tych gór tak dużo. Bo chyba niemożliwe będzie ich pełne skomercjalizowanie. Chociaż Rumuni niestety "starają się". Wąskotorówka marmaroska w dolinie Vaseru jest przykładem takiej komercjalizacji. Byłem tam pod koniec lipca minionego roku. Na stacyjce w Viseu de Sus tłumy - na parkingu stało z dwadzieścia autokarów. To mrowie ludzi wyjeżdżające ze stacji co pół godziny (w niektóre dni częściej) pociągi wywożą wgłąb gór. Ale już nie do końca 42-kilometrowego odcinka, tylko urządzono w połowie trasy, tj. na 21. kilometrze, stację końcową dla turystów - z fastfoodami, kapelami, tancerzami itp. Na wagonikach ściągniętych z Niemiec i Szwajcarii nie zdjęto nawet tabliczek z nazwami alpejskich stacji kolejowych! Bilety sprawdzają przyuczone studentki, przedstawiające po rumuńsku i angielsku historię marmaroskiej "Mocanicy". Co z tego, że dziewuszki ładne, ale wąskotorówka marmaroska dzisiaj jest już zupełnie oddarta z autentyczności.
Mam tylko nadzieję, że będę miał kiedyś okazję poza sezonem, może w końcu jakiegoś października, spróbować jeszcze raz trafić do doliny Vaseru. Może przynajmniej wtedy będzie tam kursowała znowuż "prawdziwa" kolejka leśna?
Pozytywem jest to, że na bocznicach stacji w Viseu de Sus cały czas można zobaczyć nieprawdopodobne pojazdy szynowe - takiej inwencji twórczej, tylu najrozmaitszych samoróbek, ile można napotkać na wąskotorowych stacjach w Rumunii, nie ma chyba nigdzie na świecie. Bo w Europie - to na pewno.
Jeszcze raz dziękuję Ci za wspaniałą relację! A co zaś do Twoich "preferencji" i celów turystycznych i górskich, to podpisuję się pod nimi obiema rękami!
I może dobrze, że jest tam tych gór tak dużo. Bo chyba niemożliwe będzie ich pełne skomercjalizowanie. Chociaż Rumuni niestety "starają się". Wąskotorówka marmaroska w dolinie Vaseru jest przykładem takiej komercjalizacji. Byłem tam pod koniec lipca minionego roku. Na stacyjce w Viseu de Sus tłumy - na parkingu stało z dwadzieścia autokarów. To mrowie ludzi wyjeżdżające ze stacji co pół godziny (w niektóre dni częściej) pociągi wywożą wgłąb gór. Ale już nie do końca 42-kilometrowego odcinka, tylko urządzono w połowie trasy, tj. na 21. kilometrze, stację końcową dla turystów - z fastfoodami, kapelami, tancerzami itp. Na wagonikach ściągniętych z Niemiec i Szwajcarii nie zdjęto nawet tabliczek z nazwami alpejskich stacji kolejowych! Bilety sprawdzają przyuczone studentki, przedstawiające po rumuńsku i angielsku historię marmaroskiej "Mocanicy". Co z tego, że dziewuszki ładne, ale wąskotorówka marmaroska dzisiaj jest już zupełnie oddarta z autentyczności.
Mam tylko nadzieję, że będę miał kiedyś okazję poza sezonem, może w końcu jakiegoś października, spróbować jeszcze raz trafić do doliny Vaseru. Może przynajmniej wtedy będzie tam kursowała znowuż "prawdziwa" kolejka leśna?
Pozytywem jest to, że na bocznicach stacji w Viseu de Sus cały czas można zobaczyć nieprawdopodobne pojazdy szynowe - takiej inwencji twórczej, tylu najrozmaitszych samoróbek, ile można napotkać na wąskotorowych stacjach w Rumunii, nie ma chyba nigdzie na świecie. Bo w Europie - to na pewno.
Jeszcze raz dziękuję Ci za wspaniałą relację! A co zaś do Twoich "preferencji" i celów turystycznych i górskich, to podpisuję się pod nimi obiema rękami!
Ostatnio zmieniony 2016-01-03, 23:34 przez Cisy2, łącznie zmieniany 4 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości