Terchowa 2024
Re: Terchowa 2024
Aż sprawdziłam swoje zdjęcia sprzed lat, z pierwszego pobytu w Sulovskich Skałach i okolicach. Zrobiliśmy niemal identyczną trasę, może bez tylu punktów widokowych. Na Manina jeszcze nie było znakowanego odbicia, a do jaskini z tej bezszlakowej grani nie zeszliśmy z powodu stromizny. Może teraz ten żółty szlak prowadzi bardziej łagodnie. Za to cieśniawa na koniec trafiła nam się w ciemnościach już, więc nie odbijaliśmy na ten punkt widokowy, licząc, że jeszcze się tam kiedyś wróci (do tej pory nie wróciliśmy).
Widoczki wczesnojesienne ładne, choć rzeczywiście miejscami bardzo sucho. Zrobiłbyś indeks tych 6 wycieczek po Górach Strażowskich? Nie pamiętam wszystkiego, a będzie łatwiej zaplanować coś z taką listą.
Widoczki wczesnojesienne ładne, choć rzeczywiście miejscami bardzo sucho. Zrobiłbyś indeks tych 6 wycieczek po Górach Strażowskich? Nie pamiętam wszystkiego, a będzie łatwiej zaplanować coś z taką listą.
Ostatnio zmieniony 2024-10-02, 23:18 przez Wiolcia, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Terchowa 2024
O kurka, ale piękne tereny. Fajnie, że ktoś je pokazuje thenks for ju
Re: Terchowa 2024
sprocket73 pisze:Na Bosmanach byłem i byłem też na Małym Maninie, zarówno na szczycie (nudy podobnie jak Wielki Manin), ale też i na punkcie widokowym z krzyżem nad cieśniawą - to miejsce polecam.
Myślałem o tym krzyżu pod Małym Maninem, ale pewne części mojego ciała zgłosiły protest.
Wiolcia pisze:Zrobiłbyś indeks tych 6 wycieczek po Górach Strażowskich? Nie pamiętam wszystkiego, a będzie łatwiej zaplanować coś z taką listą.
Wszystko jest tu: https://sebastianslota.blogspot.com/sea ... %BCowskie/
_laynn pisze:O kurka, ale piękne tereny. Fajnie, że ktoś je pokazuje thenks for ju
ju łelkam
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Terchowa 2024
Dzięki. Dopiero teraz zaczaiłam, że można u Ciebie wyświetlać posty z danego pasma. Człowiek całe życie się uczy.
Re: Terchowa 2024
cz. 3 - Diery i Podrozsutec
Dziś dzień wypoczynkowy, poza tym pogoda nie sprzyja - pełne zachmurzenie, niskie chmury, grzbiet Małej Fatry niewidoczny, do tego może pokropić.
Nie ma warunków na dłuższą wycieczkę, ale przejść się gdzieś trzeba. Pada na Janosikowe Diery, bo tam słońce nie jest potrzebne, bo i tak tam jest dużo cienia - ba, nawet fotograficznie jest niewskazane, bo padające słońce zwiększa kontrasty. Kilka lat temu robiłem sesję zdjęciową w Dierach właśnie w taką pogodę i wg mnie przy zachmurzeniu one najlepiej prezentują się na zdjęciach.
Tyle że same Diery to dziś dla mnie trochę mało. Patrząc na mapę zauważam, że żółty szlak prowadzący ponad Dolnymi Dierami jest przedłużony aż do przysiółka Podrozsutec. To chyba nowość, bo nie kojarzę tego szlaku, ale mógł mi umknąć. Niemniej pomysł pójścia tam mi się podoba.
Diery jakie są, każdy wie, nie będę was zanudzał zdjęciami, bo sam też ich robię mało.
koniec Dierów
Po przejściu Nowych Dier idę dalej żółtym szlakiem, który wygląda całkiem przyjemnie, a po przejściu krótkiego odcinka lasem wyprowadza na polanę przed przysiółkiem Podrozsutec.
po lewej Okruhlica i Mravecnik
Pupov
naddierove skałki
Znajduje się tu restauracja i pensjonat Zaktov Dvor, niestety dziś muszę jedynie ponarzekać sobie, bo restauracja jest czynna jedynie od piątku do niedzieli, więc nici z gastronomii. Trudno, odbiję sobie to przy Dierach, choć szkoda, bo miejsce wygląda na fajne.
Z Podrozsutca schodzę zielonym szlakiem do wylotu Dier (w międzyczasie dopada mnie deszcz), skąd po wydaniu parunastu euro w celach regeneracyjnych wracamy do Terchovej.
w stronę Rovnej Hory
Mały Rozsutec
Jutro zaświeci słońce, pojawią się piękne białe baranki na błękitnym niebie, będzie cudownie i błogo, czeka mnie długi wycieczkowy dzień, bo znowu trzeba będzie wcześnie wstać.
c.d.n.
Dziś dzień wypoczynkowy, poza tym pogoda nie sprzyja - pełne zachmurzenie, niskie chmury, grzbiet Małej Fatry niewidoczny, do tego może pokropić.
Nie ma warunków na dłuższą wycieczkę, ale przejść się gdzieś trzeba. Pada na Janosikowe Diery, bo tam słońce nie jest potrzebne, bo i tak tam jest dużo cienia - ba, nawet fotograficznie jest niewskazane, bo padające słońce zwiększa kontrasty. Kilka lat temu robiłem sesję zdjęciową w Dierach właśnie w taką pogodę i wg mnie przy zachmurzeniu one najlepiej prezentują się na zdjęciach.
Tyle że same Diery to dziś dla mnie trochę mało. Patrząc na mapę zauważam, że żółty szlak prowadzący ponad Dolnymi Dierami jest przedłużony aż do przysiółka Podrozsutec. To chyba nowość, bo nie kojarzę tego szlaku, ale mógł mi umknąć. Niemniej pomysł pójścia tam mi się podoba.
Diery jakie są, każdy wie, nie będę was zanudzał zdjęciami, bo sam też ich robię mało.
koniec Dierów
Po przejściu Nowych Dier idę dalej żółtym szlakiem, który wygląda całkiem przyjemnie, a po przejściu krótkiego odcinka lasem wyprowadza na polanę przed przysiółkiem Podrozsutec.
po lewej Okruhlica i Mravecnik
Pupov
naddierove skałki
Znajduje się tu restauracja i pensjonat Zaktov Dvor, niestety dziś muszę jedynie ponarzekać sobie, bo restauracja jest czynna jedynie od piątku do niedzieli, więc nici z gastronomii. Trudno, odbiję sobie to przy Dierach, choć szkoda, bo miejsce wygląda na fajne.
Z Podrozsutca schodzę zielonym szlakiem do wylotu Dier (w międzyczasie dopada mnie deszcz), skąd po wydaniu parunastu euro w celach regeneracyjnych wracamy do Terchovej.
w stronę Rovnej Hory
Mały Rozsutec
Jutro zaświeci słońce, pojawią się piękne białe baranki na błękitnym niebie, będzie cudownie i błogo, czeka mnie długi wycieczkowy dzień, bo znowu trzeba będzie wcześnie wstać.
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5984
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Terchowa 2024
Nie było tam tego szlaku 10 lat temu, ale była ścieżka, którą wybrałem wtedy na bezszlakowe przejście.
Czy tam ktoś wziął psa? Jakie to nieodpowiedzialne...
Czy tam ktoś wziął psa? Jakie to nieodpowiedzialne...
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Terchowa 2024
cz. 4 - wschód słońca na Straniku
Po wypoczynkowym, pochmurnym i lekko deszczowym dniu spędzonym w Dierach i Podrozsutcu następnego dnia wybieram się na debiut w nowym paśmie górskim. Pogoda ma być sztos, prognoza zapowiada poranne mgiełki, więc postanawiam połączyć wycieczkę (dość długą, ale łatwą i niewymagającą) ze wschodem słońca na znajdującym się po drodze wzgórzu Stranik nad Żyliną. Byłem już tam dwa lata temu na zachodzie słońca, miejsce ma potencjał na tego typu wyprawy, a wschód może być ciekawy z uwagi na poranne mgły, które gromadzić się mogą na sztucznym zbiorniku wodnym na Wagu leżącym pod Stranikiem.
Sam Stranik jest też miejscem startowym dla paralotniarzy, odbywają się tam również ich szkolenia, stąd na polanie szczytowej znajduje się „pas startowy" z wyłożonej sztucznej trawy.
Najkrótsza droga na szczyt wiedzie spod kościoła znajdującego się we wsi Zastranie. Droga prowadząca tu ze wsi Tepliczka nad Wagiem jest dostępna tylko dla mieszkańców, ale kto by się tam tym przejmował, zwłaszcza po godzinie czwartej rano.
Gdy jadę samochodem z Terchowej, nade mną jest czyste, rozgwieżdżone niebo, śladu nie ma po porannych mgłach. Pamiętam ze swoich wcześniejszych wypraw, że mgła lubi się podnieść godzinę przed wschodem słońca, więc mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. Za to w lesie przed Zastraniem pojawia się mgła tak gęsta, że muszę jechać bardzo ostrożnie, by nie wpakować się w coś po drodze, w szczególności w jakąś sarenkę, ale już pomiędzy domami Zastrania mgły nie ma. Nic to, będzie dobrze.
Parkuję samochód przy kościele i idę na Stranik. Wiedzie tam zakosami asfaltowo - szutrowa droga, szlak pieszy ścina jej zakosy, można iść tak i tak.
Jestem dość wcześnie, jeszcze jest ciemno, jeszcze świecą pojedyncze gwiazdy oraz światła w położonej poniżej strefie przemysłowej (mieści się tam m.in. fabryka samochodów Kia), które mi się kojarzą ze światłami lotniska.
Wschód jak to wschód - jedyny i niepowtarzalny. Zrazu niewielkie zamglenie bezpośrednio nad Zalewem dość szybko zmienia się w mgłę otaczającą mnie dookoła, a słońce pojawia się jedynie na krótką chwilę za drzewami.
W górze nie widać prześwitów błękitu, myślę sobie, że tak gęsta i wysoka mgła nie opadnie szybko i nie ma sensu na to czekać. Schodzę na dół.
Przede mną nowe, nieznane mi wcześniej pasmo górskie.
c.d.n.
Po wypoczynkowym, pochmurnym i lekko deszczowym dniu spędzonym w Dierach i Podrozsutcu następnego dnia wybieram się na debiut w nowym paśmie górskim. Pogoda ma być sztos, prognoza zapowiada poranne mgiełki, więc postanawiam połączyć wycieczkę (dość długą, ale łatwą i niewymagającą) ze wschodem słońca na znajdującym się po drodze wzgórzu Stranik nad Żyliną. Byłem już tam dwa lata temu na zachodzie słońca, miejsce ma potencjał na tego typu wyprawy, a wschód może być ciekawy z uwagi na poranne mgły, które gromadzić się mogą na sztucznym zbiorniku wodnym na Wagu leżącym pod Stranikiem.
Sam Stranik jest też miejscem startowym dla paralotniarzy, odbywają się tam również ich szkolenia, stąd na polanie szczytowej znajduje się „pas startowy" z wyłożonej sztucznej trawy.
Najkrótsza droga na szczyt wiedzie spod kościoła znajdującego się we wsi Zastranie. Droga prowadząca tu ze wsi Tepliczka nad Wagiem jest dostępna tylko dla mieszkańców, ale kto by się tam tym przejmował, zwłaszcza po godzinie czwartej rano.
Gdy jadę samochodem z Terchowej, nade mną jest czyste, rozgwieżdżone niebo, śladu nie ma po porannych mgłach. Pamiętam ze swoich wcześniejszych wypraw, że mgła lubi się podnieść godzinę przed wschodem słońca, więc mam nadzieję, że i tym razem tak będzie. Za to w lesie przed Zastraniem pojawia się mgła tak gęsta, że muszę jechać bardzo ostrożnie, by nie wpakować się w coś po drodze, w szczególności w jakąś sarenkę, ale już pomiędzy domami Zastrania mgły nie ma. Nic to, będzie dobrze.
Parkuję samochód przy kościele i idę na Stranik. Wiedzie tam zakosami asfaltowo - szutrowa droga, szlak pieszy ścina jej zakosy, można iść tak i tak.
Jestem dość wcześnie, jeszcze jest ciemno, jeszcze świecą pojedyncze gwiazdy oraz światła w położonej poniżej strefie przemysłowej (mieści się tam m.in. fabryka samochodów Kia), które mi się kojarzą ze światłami lotniska.
Wschód jak to wschód - jedyny i niepowtarzalny. Zrazu niewielkie zamglenie bezpośrednio nad Zalewem dość szybko zmienia się w mgłę otaczającą mnie dookoła, a słońce pojawia się jedynie na krótką chwilę za drzewami.
W górze nie widać prześwitów błękitu, myślę sobie, że tak gęsta i wysoka mgła nie opadnie szybko i nie ma sensu na to czekać. Schodzę na dół.
Przede mną nowe, nieznane mi wcześniej pasmo górskie.
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5984
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Terchowa 2024
Wschód słońca zawsze cieszy
Pewnie mógłby być lepszy, ale trzeba próbować, to się trafi.
Pewnie mógłby być lepszy, ale trzeba próbować, to się trafi.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Terchowa 2024
Dla mnie bomba - uwielbiam tą porę - nawet lepszy widok dla mnie niż zwykły wschód!
Re: Terchowa 2024
_laynn pisze:Dla mnie bomba - uwielbiam tą porę - nawet lepszy widok dla mnie niż zwykły wschód!
To prawda, często przed wschodem jest najciekawiej.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Terchowa 2024
cz. 5 - Jaworniki
Zastanawiałem się, czy dawać tę relację na forum, bo podobno to nieciekawe góry. Ale niech będzie...
Jaworniki to pasmo górskie leżące w zachodniej Słowacji i w niewielkiej części w Czechach długie na około 55 kilometrów i szerokie na kilkanaście kilometrów. Najwyższy szczyt pasma to Wielki Jawornik (1071 metrów n.p.m.), więc góry nie zaliczają się do wysokich, zwłaszcza w porównaniu do nieodległej Małej Fatry.
Ale jak wiadomo, nie zawsze uroda gór jest wprost proporcjonalna do ich wysokości, choć na pierwszy rzut oka daleko Jawornikom do atrakcyjności Wielkiej i Małej Fatry. Niemniej warto to sprawdzić.
mapa: https://en.mapy.cz/s/fedegekumo
Na swój debiut w tym paśmie wybieram pętlę na Martacki Wierch (Marťácky Vrch) i okoliczne szczyty prowadzącą z miejscowości Ochodnica. Poranek jest mglisty, po wczorajszych deszczach chmury się powoli podnoszą. Gdy przyjeżdżam do Ochodnicy, na niebie pojawiają się pierwsze przebłyski słońca i błękitnego nieba - zwiastuny dobrej pogody na następne części dnia.
W Ochodnicy jest problem ze znalezieniem sensownego miejsca parkingowego. Parkingi przy sklepach spożywczych są tylko dla klientów, nie chcę ryzykować pozostawienia tam na cały dzień auta z polską rejestracją, parking przy lokalnym urzędzie jest niewielki, a przy kościele go w ogóle nie ma. Adrian podpowiada mi, bym zaparkował przy znajdujących się we wsi blokach mieszkalnych (współrzędne: 49°20'59.7"N 18°47'14.2"E). Słowacka specyfika - bloki wielorodzinne w małych miejscowościach, w tamtejszych miasteczkach można spotkać nawet budowane za poprzedniego ustroju bloki dziesięciopiętrowe, w Polsce spotykane raczej w metropoliach.
Pierwszy etap wycieczki to zielony szlak wiodący na Chotarny Kopec. Po wyjściu nad poziom zabudowań ścieżka prowadzi łąkami, z których pewnie są ładne widoki, ale na razie jest „interesująco" bo mgła się nie zdążyła jeszcze rozwiać.
Za tymi łąkami wkraczam w bardziej zalesiony odcinek i tu zaczynam się trochę martwić, bo wygląda on bardzo nieciekawie. Droga jest rozjeżdżona ciężkim leśnym sprzętem, dużo pościnanych pni drzew i zalegających po obu stronach ścieżki ścinek gałęzi. Przygnębiający krajobraz leśnej wycinki. Na szczęście ów odcinek nie jest długi, bo przy przysiółku Belajky wraca zdrowy krajobraz. Lubię takie górsko-leśne przysiółki, chyba zawsze będą mi się kojarzyć z domami pod Bereśnikem nad Szczawnicą.
widoki z Belajek
Systematycznie się wypogadza, pojawia się coraz więcej błękitu na niebie. Za przysiółkiem szlak skręca ostro w lewo i na szczęście już nie ma śladu po leśnej wycince. Pojawia się krajobraz górsko-łąkowy z morzem żółtych traw i wyłaniającymi się zza porannych chmur górami. Niech was nie zwiedzie mapa turystyczna - górna część zielonego szlaku na Chotarny Kopec oraz początek zejścia z tego szczytu prowadzi po mocno odkrytej przestrzeni.
Wielka Racza
widok na następne odcinki szlaku
Mincol obok Velkej Luki
panorama z podejścia - Krywańska Mała Fatra jeszcze w chmurach
Zaplanowałem sobie pętlę po Jawornikach w tym kierunku, bo dzięki temu na Chotarnym Kopcu mam największe podejście za sobą, a teraz czeka mnie przyjemny spacer aż na Vrchiekę. To po krótkim postoju na szczycie Kopca, gdzie znajduje się ławeczka. Zejście z Chotarnego Vrchu okazuje się bardzo fotogeniczne. Dobrze, że nie muszę tamtędy wychodzić pod górę, bo schodząc mogę skupić się na krajobrazie, a jest na czym.
Przeważająca większość czerwonego szlaku aż po Vrchriekę prowadzi odkrytym, widokowym terenem. Poranne chmury się już praktycznie podniosły, jest bardzo dobra przejrzystość, a śliczne chmurki na niebie zapewniają miękkie światło i „podbijają" górski krajobraz, momentami wręcz stanowią wartość samą w sobie.
Po prawej ręce mam Beskid Śląsko-Morawski. To pasmo, w którym jeszcze nie byłem, jest zbyt oddalone od Krakowa na jednodniówkę, a na kilkudniowy wyjazd się tam jeszcze nie zebrałem. Są tacy, którzy sobie chwalą te góry.
Beskid Śląsko-Morawski: Łysa Góra, Mały Połom
Luczańska Mała Fatra
Krywańska Mała Fatra wyłania się zza chmur
Smrk, Łysa Góra
Co ciekawe - jest tutaj w połowie września dużo świeżej zieleni. Jest to o tyle ważne spostrzeżenie, że kilka dni temu byłem na Pogórzu Orawskim w okolicy Bacov Stolca i tam po upalnym lecie 2024 było mnóstwo brzydko wysuszonej roślinności. Tu są wysokości podobne, a jednak otoczenie i trawy są dużo zieleńsze i świeższe. Zarówno tam, jak i tu jest dużo otwartej przestrzeni, na której operuje słońce, może gleba ma znaczenie? Nie wiem, ale ważne jest, że mi się tu bardzo podoba.
Cały odcinek z Chotarnego Kopca pod wieżę widokową na Martackim Wierchu to bez wątpienia najpiękniejszy fragment tej wycieczki - trochę w górę, trochę w dół w przyjemnym, beskidzkim krajobrazie.
Vrchrieka, Martacki Wierch
Jestem na razie jedynym pieszym na trasie, natomiast spotykam rowerzystów górskich, przez cały dzień będzie ich napotkanych około 20. Tereny Jaworników i znajdującego się po wschodniej stronie pasma Kysuce faktycznie dobrze się nadają na wycieczki rowerowe i jest tam wytyczonych sporo szlaków właśnie dla rowerów. Zagaduje mnie dwóch dziadków (tak na oko 60 lat) na elektrykach, bo mówię im po polsku ,,dzień dobry".
Dziadki są miejscowe i są zaskoczone widokiem Polaka w takim miejscu. Opowiadam im, że jestem w Terchowej na wakacjach, tu przyjechałem na jeden dzień, a w ogóle to słowackie góry znam dość dobrze, bo często tu jeżdżę na wakacje i na jednodniówki z Krakowa. Rozmowa będzie miała jeszcze dalszy ciąg na Martackim Wierchu.
Chotarny Kopec, dziadki dojeżdżają do mnie
chmurki "robią" zdjęcie
Martacki Wierch
Martacki Wierch (Marťácky Vrch) liczący 854 metrów n.p.m. to kulminacyjny punkt dzisiejszej wycieczki. Na szczycie znajduje się solidna kamienna wieża widokowa. Z jednej strony Słowacy budują wiele wież widokowych w górach, ale z drugiej strony wiele z nich jest potocznie mówiąc „z dupy": są za niskie, źle usytuowane, widoki są przesłonięte przez drzewa itp., ale z tej akurat widoki są naprawdę pierwsza klasa. Pod względem atrakcyjności dorównują widokom z wież na Mogielicy czy Gorcu. Pod wieżą jest wiata oraz przygotowane miejsce na ognisko. Ja w pierwszej kolejności idę na górę obejrzeć otoczenie górskie.
Krywańska Mała Fatra
Beskid Śląsko-Morawski: Smrk i Łysa Góra
Beskid Śląsko-Morawski: Mały i Wielki Połom
w centrum kadru Chotarny Kopec
panorama Małej Fatry
Chotarny Kopec
Na wieży spotykam tych dwóch słowackich dziadków, pytają mnie czy potrafię wskazać im z tego miejsca Wielkiego Rozsutca. Czuję, że mnie wypuszczają, więc od razu wskazuję palcem i rzucam jak z karabinu maszynowego obracając się w prawo: Kubińska Hola, Mały i Wielki Rozsutec, Chleb, Wielki i Mały Krywań, Velka Luka, Klak, Wielki Manin, Strażow, Łysa Góra, Wielki Połom. Widzę, że są pod wrażeniem znajomości terenu.
Mincol i Velka Luka
Klak
Strażow - najwyższy na horyzoncie
Łysa Góra - najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego
Jak wspomniałem, dookólne widoki z wieży są pierwsza klasa. Jak udowodniłem Słowakom, wiem co i gdzie piszczy w trawie. Południową porą Mała Fatra jest jeszcze pod słońce, w miarę upływu dnia, gdy słońce będzie przesuwać się na zachód, szczyty tego pasma będą coraz wyraźniej widoczne. Po letnich upałach przyszło wreszcie ochłodzenie, na czym zyskuje przejrzystość powietrza.
W międczyczasie pod wieżę zajechało trzech rowerzystów. Rozłożyli się przy wiacie, rozpalili ognisko i zabrali się do pieczenia kiełbasek, natomiast ja schodzę z wieży, mam ochotę zaleć na trawie przy ścieżce. Nagle ogarnia mnie senność - wstałem dziś bardzo wcześnie, by obejrzeć wschód słońca na Straniku. Czasu mam dziś sporo, niewielka drzemka nie zaszkodzi. Ustawiam sobie alarm w komórce za pół godziny, by jednak nie spać za dużo - jeszcze trochę mam dziś do przejścia.
Gdy wstaję, chłopaki od pieczenia kiełbasek już odjechały, a ognisko dalej się pali żywym ogniem. Co za nieodpowiedzialność. Rozgarniam palenisko, próbuję w miarę możliwości zminimalizować ogień, głupio by było, gdyby się gdzieś zaprószył i wzniecił pożar.
"drzemkowy" pejzaż spod wieży
w drodze na Vrchriekę
Następny szczyt na mojej trasie to również pokryta polanami Vrchrieka z charakterystyczną rzeźbą znajdującą przy skrzyżowaniu szlaków, kojarzącą się bardzo mocno z imperialnymi machinami kroczącymi z filmu „Imperium Kontratakuje".
Martacki Wierch, Chotarny Kopec
pojedyncze drzewo na polanie zawsze się dobrze prezentuje
Luczańska Mała Fatra
Krywańska Mała Fatra
Niebieski odcinek szlaku prowadzący spod Vrcrhrieki na przełęcz Klimokvci prowadzi w sporem części lasem, ale pojawiają się tu i ówdzie polany, miejsca widokowe, niewielkie przysiółki z kilkoma domami i dzikimi drzewami owocowymi, jest nadal interesująco.
przy przysiółku U Bielych
Góry Strażowskie
w dole Ochodnica
Mały i Wielki Rozsutec, Stoh
Na przełęczy mam dylemat, czy iść na wieżę widokową na pobliskiej górze Tabor, czy już wracać w dół do Ochodnicy. Słońce jest już coraz niżej, wyobraźnia podsuwa mi łąki i góry nad wsią oświetlone ciepłą barwą niskiego słońca, ale z drugiej strony przede mną jeszcze jedna widokowa góra. Po chwili namysłu wybieram Tabor, to nie jest daleko, ani bardzo wysoko, a idzie mi się dziś dobrze.
Tabor
wieża widokowa na Taborze
Wieża widokowa na górze Tabor jest drewniana i jak na mój gust trochę za niska, ale nie jest źle. Warto było przyjść, bo o tej porze dnia Mała Fatra oświetlona od zachodu wygląda bardzo korzystnie. W dole mam Kysucke Nove Mesto, a na horyzoncie ciekawe wieloplany. Pod wieżą jest przygotowane duże miejsce na ognisko (zmieści się kilkanaście osób), oprócz tego jest przygotowana spora ilość drewna na owo ognisko. Można korzystać, ale oczywiście trzeba się stosować do zamieszczonego na słupie zasad.
Popołudniowe słońce ładnie oświetla góry, zwłaszcza Małą Fatrę.
Krywańska Mała Fatra
od Velkej Luki po Strażow, w dole Kysucke Nove Mesto
górskie wieloplany, na horyzoncie Vrsatske Bradla w Białych Karpatach
Wielki i Mały Krywań
Stratenec, Białe Skały i Suchy - niedługo się tam wybiorę
Gdy schodzę z powrotem na przełęcz Klimkovci, słońce schodzi coraz niżej i tuż przed dotarciem na przełęcz chowa się za góry.
Do Ochodnicy schodzę w cieniu, ale jak się okazuje, nie ma co żałować - w górnej części zielony szlak prowadzi drogą pomiędzy wysoko położonymi domami, za wiele łączkowych widoków nie ma. Nachodzi mnie konstatacja, że pójście jeszcze na Tabor było właściwym wyborem.
Do samochodu docieram, gdy już zmierzcha, ale jeszcze nie muszę używać latarki czołowej. Biorąc pod uwagę, że wstałem dziś o trzeciej rano i zaliczyłem wschód słońca na Straniku, mogę uznać ten za wypełniony na maksa.
Sama wycieczka w Jaworniki mi się bardzo podobała, był to bardzo przyjemnie spędzony dzień na łączkach i niewysokich górach.
Pasmo to ma w okolicy bardzo silną konkurencję (Mała i Wielka Fatra, Góry Strażowskie), więc rzeczywiście może kiepsko funkcjonować w świadomości turystycznej, choć rowerzyści górscy mogą mieć o nim lepsze zdanie. Piszę o tej konkurencji z mojej perspektywy, czyli krakowsko-terchowskiej, ale zdaję sobie sprawę, że np. mieszkańcy województwa śląskiego mogą mieć inną i dużo lepszą – mają tam dużo bliżej niż ja z Krakowa.
c.d.n.
Zastanawiałem się, czy dawać tę relację na forum, bo podobno to nieciekawe góry. Ale niech będzie...
Jaworniki to pasmo górskie leżące w zachodniej Słowacji i w niewielkiej części w Czechach długie na około 55 kilometrów i szerokie na kilkanaście kilometrów. Najwyższy szczyt pasma to Wielki Jawornik (1071 metrów n.p.m.), więc góry nie zaliczają się do wysokich, zwłaszcza w porównaniu do nieodległej Małej Fatry.
Ale jak wiadomo, nie zawsze uroda gór jest wprost proporcjonalna do ich wysokości, choć na pierwszy rzut oka daleko Jawornikom do atrakcyjności Wielkiej i Małej Fatry. Niemniej warto to sprawdzić.
mapa: https://en.mapy.cz/s/fedegekumo
Na swój debiut w tym paśmie wybieram pętlę na Martacki Wierch (Marťácky Vrch) i okoliczne szczyty prowadzącą z miejscowości Ochodnica. Poranek jest mglisty, po wczorajszych deszczach chmury się powoli podnoszą. Gdy przyjeżdżam do Ochodnicy, na niebie pojawiają się pierwsze przebłyski słońca i błękitnego nieba - zwiastuny dobrej pogody na następne części dnia.
W Ochodnicy jest problem ze znalezieniem sensownego miejsca parkingowego. Parkingi przy sklepach spożywczych są tylko dla klientów, nie chcę ryzykować pozostawienia tam na cały dzień auta z polską rejestracją, parking przy lokalnym urzędzie jest niewielki, a przy kościele go w ogóle nie ma. Adrian podpowiada mi, bym zaparkował przy znajdujących się we wsi blokach mieszkalnych (współrzędne: 49°20'59.7"N 18°47'14.2"E). Słowacka specyfika - bloki wielorodzinne w małych miejscowościach, w tamtejszych miasteczkach można spotkać nawet budowane za poprzedniego ustroju bloki dziesięciopiętrowe, w Polsce spotykane raczej w metropoliach.
Pierwszy etap wycieczki to zielony szlak wiodący na Chotarny Kopec. Po wyjściu nad poziom zabudowań ścieżka prowadzi łąkami, z których pewnie są ładne widoki, ale na razie jest „interesująco" bo mgła się nie zdążyła jeszcze rozwiać.
Za tymi łąkami wkraczam w bardziej zalesiony odcinek i tu zaczynam się trochę martwić, bo wygląda on bardzo nieciekawie. Droga jest rozjeżdżona ciężkim leśnym sprzętem, dużo pościnanych pni drzew i zalegających po obu stronach ścieżki ścinek gałęzi. Przygnębiający krajobraz leśnej wycinki. Na szczęście ów odcinek nie jest długi, bo przy przysiółku Belajky wraca zdrowy krajobraz. Lubię takie górsko-leśne przysiółki, chyba zawsze będą mi się kojarzyć z domami pod Bereśnikem nad Szczawnicą.
widoki z Belajek
Systematycznie się wypogadza, pojawia się coraz więcej błękitu na niebie. Za przysiółkiem szlak skręca ostro w lewo i na szczęście już nie ma śladu po leśnej wycince. Pojawia się krajobraz górsko-łąkowy z morzem żółtych traw i wyłaniającymi się zza porannych chmur górami. Niech was nie zwiedzie mapa turystyczna - górna część zielonego szlaku na Chotarny Kopec oraz początek zejścia z tego szczytu prowadzi po mocno odkrytej przestrzeni.
Wielka Racza
widok na następne odcinki szlaku
Mincol obok Velkej Luki
panorama z podejścia - Krywańska Mała Fatra jeszcze w chmurach
Zaplanowałem sobie pętlę po Jawornikach w tym kierunku, bo dzięki temu na Chotarnym Kopcu mam największe podejście za sobą, a teraz czeka mnie przyjemny spacer aż na Vrchiekę. To po krótkim postoju na szczycie Kopca, gdzie znajduje się ławeczka. Zejście z Chotarnego Vrchu okazuje się bardzo fotogeniczne. Dobrze, że nie muszę tamtędy wychodzić pod górę, bo schodząc mogę skupić się na krajobrazie, a jest na czym.
Przeważająca większość czerwonego szlaku aż po Vrchriekę prowadzi odkrytym, widokowym terenem. Poranne chmury się już praktycznie podniosły, jest bardzo dobra przejrzystość, a śliczne chmurki na niebie zapewniają miękkie światło i „podbijają" górski krajobraz, momentami wręcz stanowią wartość samą w sobie.
Po prawej ręce mam Beskid Śląsko-Morawski. To pasmo, w którym jeszcze nie byłem, jest zbyt oddalone od Krakowa na jednodniówkę, a na kilkudniowy wyjazd się tam jeszcze nie zebrałem. Są tacy, którzy sobie chwalą te góry.
Beskid Śląsko-Morawski: Łysa Góra, Mały Połom
Luczańska Mała Fatra
Krywańska Mała Fatra wyłania się zza chmur
Smrk, Łysa Góra
Co ciekawe - jest tutaj w połowie września dużo świeżej zieleni. Jest to o tyle ważne spostrzeżenie, że kilka dni temu byłem na Pogórzu Orawskim w okolicy Bacov Stolca i tam po upalnym lecie 2024 było mnóstwo brzydko wysuszonej roślinności. Tu są wysokości podobne, a jednak otoczenie i trawy są dużo zieleńsze i świeższe. Zarówno tam, jak i tu jest dużo otwartej przestrzeni, na której operuje słońce, może gleba ma znaczenie? Nie wiem, ale ważne jest, że mi się tu bardzo podoba.
Cały odcinek z Chotarnego Kopca pod wieżę widokową na Martackim Wierchu to bez wątpienia najpiękniejszy fragment tej wycieczki - trochę w górę, trochę w dół w przyjemnym, beskidzkim krajobrazie.
Vrchrieka, Martacki Wierch
Jestem na razie jedynym pieszym na trasie, natomiast spotykam rowerzystów górskich, przez cały dzień będzie ich napotkanych około 20. Tereny Jaworników i znajdującego się po wschodniej stronie pasma Kysuce faktycznie dobrze się nadają na wycieczki rowerowe i jest tam wytyczonych sporo szlaków właśnie dla rowerów. Zagaduje mnie dwóch dziadków (tak na oko 60 lat) na elektrykach, bo mówię im po polsku ,,dzień dobry".
Dziadki są miejscowe i są zaskoczone widokiem Polaka w takim miejscu. Opowiadam im, że jestem w Terchowej na wakacjach, tu przyjechałem na jeden dzień, a w ogóle to słowackie góry znam dość dobrze, bo często tu jeżdżę na wakacje i na jednodniówki z Krakowa. Rozmowa będzie miała jeszcze dalszy ciąg na Martackim Wierchu.
Chotarny Kopec, dziadki dojeżdżają do mnie
chmurki "robią" zdjęcie
Martacki Wierch
Martacki Wierch (Marťácky Vrch) liczący 854 metrów n.p.m. to kulminacyjny punkt dzisiejszej wycieczki. Na szczycie znajduje się solidna kamienna wieża widokowa. Z jednej strony Słowacy budują wiele wież widokowych w górach, ale z drugiej strony wiele z nich jest potocznie mówiąc „z dupy": są za niskie, źle usytuowane, widoki są przesłonięte przez drzewa itp., ale z tej akurat widoki są naprawdę pierwsza klasa. Pod względem atrakcyjności dorównują widokom z wież na Mogielicy czy Gorcu. Pod wieżą jest wiata oraz przygotowane miejsce na ognisko. Ja w pierwszej kolejności idę na górę obejrzeć otoczenie górskie.
Krywańska Mała Fatra
Beskid Śląsko-Morawski: Smrk i Łysa Góra
Beskid Śląsko-Morawski: Mały i Wielki Połom
w centrum kadru Chotarny Kopec
panorama Małej Fatry
Chotarny Kopec
Na wieży spotykam tych dwóch słowackich dziadków, pytają mnie czy potrafię wskazać im z tego miejsca Wielkiego Rozsutca. Czuję, że mnie wypuszczają, więc od razu wskazuję palcem i rzucam jak z karabinu maszynowego obracając się w prawo: Kubińska Hola, Mały i Wielki Rozsutec, Chleb, Wielki i Mały Krywań, Velka Luka, Klak, Wielki Manin, Strażow, Łysa Góra, Wielki Połom. Widzę, że są pod wrażeniem znajomości terenu.
Mincol i Velka Luka
Klak
Strażow - najwyższy na horyzoncie
Łysa Góra - najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego
Jak wspomniałem, dookólne widoki z wieży są pierwsza klasa. Jak udowodniłem Słowakom, wiem co i gdzie piszczy w trawie. Południową porą Mała Fatra jest jeszcze pod słońce, w miarę upływu dnia, gdy słońce będzie przesuwać się na zachód, szczyty tego pasma będą coraz wyraźniej widoczne. Po letnich upałach przyszło wreszcie ochłodzenie, na czym zyskuje przejrzystość powietrza.
W międczyczasie pod wieżę zajechało trzech rowerzystów. Rozłożyli się przy wiacie, rozpalili ognisko i zabrali się do pieczenia kiełbasek, natomiast ja schodzę z wieży, mam ochotę zaleć na trawie przy ścieżce. Nagle ogarnia mnie senność - wstałem dziś bardzo wcześnie, by obejrzeć wschód słońca na Straniku. Czasu mam dziś sporo, niewielka drzemka nie zaszkodzi. Ustawiam sobie alarm w komórce za pół godziny, by jednak nie spać za dużo - jeszcze trochę mam dziś do przejścia.
Gdy wstaję, chłopaki od pieczenia kiełbasek już odjechały, a ognisko dalej się pali żywym ogniem. Co za nieodpowiedzialność. Rozgarniam palenisko, próbuję w miarę możliwości zminimalizować ogień, głupio by było, gdyby się gdzieś zaprószył i wzniecił pożar.
"drzemkowy" pejzaż spod wieży
w drodze na Vrchriekę
Następny szczyt na mojej trasie to również pokryta polanami Vrchrieka z charakterystyczną rzeźbą znajdującą przy skrzyżowaniu szlaków, kojarzącą się bardzo mocno z imperialnymi machinami kroczącymi z filmu „Imperium Kontratakuje".
Martacki Wierch, Chotarny Kopec
pojedyncze drzewo na polanie zawsze się dobrze prezentuje
Luczańska Mała Fatra
Krywańska Mała Fatra
Niebieski odcinek szlaku prowadzący spod Vrcrhrieki na przełęcz Klimokvci prowadzi w sporem części lasem, ale pojawiają się tu i ówdzie polany, miejsca widokowe, niewielkie przysiółki z kilkoma domami i dzikimi drzewami owocowymi, jest nadal interesująco.
przy przysiółku U Bielych
Góry Strażowskie
w dole Ochodnica
Mały i Wielki Rozsutec, Stoh
Na przełęczy mam dylemat, czy iść na wieżę widokową na pobliskiej górze Tabor, czy już wracać w dół do Ochodnicy. Słońce jest już coraz niżej, wyobraźnia podsuwa mi łąki i góry nad wsią oświetlone ciepłą barwą niskiego słońca, ale z drugiej strony przede mną jeszcze jedna widokowa góra. Po chwili namysłu wybieram Tabor, to nie jest daleko, ani bardzo wysoko, a idzie mi się dziś dobrze.
Tabor
wieża widokowa na Taborze
Wieża widokowa na górze Tabor jest drewniana i jak na mój gust trochę za niska, ale nie jest źle. Warto było przyjść, bo o tej porze dnia Mała Fatra oświetlona od zachodu wygląda bardzo korzystnie. W dole mam Kysucke Nove Mesto, a na horyzoncie ciekawe wieloplany. Pod wieżą jest przygotowane duże miejsce na ognisko (zmieści się kilkanaście osób), oprócz tego jest przygotowana spora ilość drewna na owo ognisko. Można korzystać, ale oczywiście trzeba się stosować do zamieszczonego na słupie zasad.
Popołudniowe słońce ładnie oświetla góry, zwłaszcza Małą Fatrę.
Krywańska Mała Fatra
od Velkej Luki po Strażow, w dole Kysucke Nove Mesto
górskie wieloplany, na horyzoncie Vrsatske Bradla w Białych Karpatach
Wielki i Mały Krywań
Stratenec, Białe Skały i Suchy - niedługo się tam wybiorę
Gdy schodzę z powrotem na przełęcz Klimkovci, słońce schodzi coraz niżej i tuż przed dotarciem na przełęcz chowa się za góry.
Do Ochodnicy schodzę w cieniu, ale jak się okazuje, nie ma co żałować - w górnej części zielony szlak prowadzi drogą pomiędzy wysoko położonymi domami, za wiele łączkowych widoków nie ma. Nachodzi mnie konstatacja, że pójście jeszcze na Tabor było właściwym wyborem.
Do samochodu docieram, gdy już zmierzcha, ale jeszcze nie muszę używać latarki czołowej. Biorąc pod uwagę, że wstałem dziś o trzeciej rano i zaliczyłem wschód słońca na Straniku, mogę uznać ten za wypełniony na maksa.
Sama wycieczka w Jaworniki mi się bardzo podobała, był to bardzo przyjemnie spędzony dzień na łączkach i niewysokich górach.
Pasmo to ma w okolicy bardzo silną konkurencję (Mała i Wielka Fatra, Góry Strażowskie), więc rzeczywiście może kiepsko funkcjonować w świadomości turystycznej, choć rowerzyści górscy mogą mieć o nim lepsze zdanie. Piszę o tej konkurencji z mojej perspektywy, czyli krakowsko-terchowskiej, ale zdaję sobie sprawę, że np. mieszkańcy województwa śląskiego mogą mieć inną i dużo lepszą – mają tam dużo bliżej niż ja z Krakowa.
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Terchowa 2024
Bardzo fajnie wyszła Ci ta wycieczka.
Kiedy się trafią w jakieś nowe miejsce przy takich warunkach, to na pewno się zapamięta taki debiut na długo
Zastanawiam się czy nie zrobić tej trasy właśnie teraz, w apogeum jesieni, może tam być pięknie!
Kiedy się trafią w jakieś nowe miejsce przy takich warunkach, to na pewno się zapamięta taki debiut na długo
Zastanawiam się czy nie zrobić tej trasy właśnie teraz, w apogeum jesieni, może tam być pięknie!
Re: Terchowa 2024
Adrian pisze:Zastanawiam się czy nie zrobić tej trasy właśnie teraz, w apogeum jesieni, może tam być pięknie!
Jest do dobry pomysł, tylko zastanawiam się, czy by nie zrobić startu w Zakopciu, dla odmiany. Niebieski szlak z Zakopcia wygląda interesująco.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Re: Terchowa 2024
Sebastian pisze:Adrian pisze:Zastanawiam się czy nie zrobić tej trasy właśnie teraz, w apogeum jesieni, może tam być pięknie!
Jest do dobry pomysł, tylko zastanawiam się, czy by nie zrobić startu w Zakopciu, dla odmiany. Niebieski szlak z Zakopcia wygląda interesująco.
Zerknąłem na mapę i w sumie można by spróbować
- sprocket73
- Posty: 5984
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Terchowa 2024
Byłem raz i też bardzo miło wspominam. Fajne widoki, dużo otwartych przestrzeni. Górki dla koneserów
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości