Szukając celu, jak to u mnie często bywa, kolega Sebastian rzuca kilka propozycji po słowackiej stronie ...
Słowacja, czemu nie !
Ale proponowane trasy są za daleko 😉
Więc łapie mapę i szukam !
Hmmm, między Beskidem Śląsko- Morawskim, a Małą Fatrą są jakieś szlaki ...
Jak się później okazuje jest tam całe pasmo, nazywa się Jaworniki.
Jaworniki – pasmo górskie na granicy zachodniej Słowacji i wschodnich Moraw.
Jest fajnie wyglądająca pętla !
Tego dnia okazuje się że kilku forumowiczów w krótkim czasie trafiło w to pasmo i to na ten sam szlak, trzeba przyznać że ta trójka ma dobry gust 😁
Ochodnica, mała wioska niedaleko Krásno nad Kysucou.
Wynajduje miejsce do parkowania przy nowo wybudowanych blokach, staje gdzieś na trawie żeby nie rzucać się oczy i staruje w nieznane.
Do sklepu nie zaglądam, bo pod nim przesiaduje kwiat młodzieży wrogo spoglądającej 😉
Odbijam w lewo na zielony szlak i po krótkiej chwili jestem już w innym świecie, pastwiska i pagórki, lubimy takie klimaty.
Ogromne łąki z wysoką trawą, cudownie się idzie w takich okolicznościach przyrody, im wyżej tym lepiej widać miasteczko w dolinie, jedynie ostre słońce przeszkadza w podziwianiu widoków i pstrykaniu widoczków.
Pojawia się sporo różnych kwiatów, storczyki i dzikie poziomki, firletka poszarpana, dzwonek, fiołek, gwiazdnica, dąbrówka, przetacznik i nawet jeden chaber się trafił, podczas całej wycieczki 🙂
Mnóstwo ładnych i ciekawych kwiatków można spotkać podczas tej wycieczki.
Gdyby tylko czas płynął trochę wolniej 😅
Polany się skończyły, zaczął się las, a właściwie to co z niego zostało ...





Trzeba uważać na skręt przy studni która wygląda jak wejście do domu hobbita, trochę powyżej ktoś w ogródku ma wieżę widokową, spoko pomysł.
W miejscu gdzie szlak skręca ostro w lewo pod górkę, trzeba iść dalej prosto na polanę, rozpościera się stamtąd piękny widok.
Krótkie podejście i wchodzimy w miejsce kolejnej rzezi, był sobie las ...







Łagodnie ale cały czas podchodzę na grzbiet, w miarę nabierania wysokości pokazują się kolejne widoki, w dolinach widać kręte szutrówki i nakładające się na siebie kolejne wzniesienia i pasma wzniesień.
Najgorsze dopiero miało być, wychodzę na grzbiet i oprócz tego że są widoki na Beskid Żywiecki i na Morawsko -Śląski, to jest goło, tutaj też trup kładł się równo, wycinka w tej okolicy jest spora.








Teraz to już sielanka, krętą drogą idzie raz w dół, raz w górę, widać jak w oddali wiją się jej kolejne metry, w oddali widać już wieżę do której prowadzi ta pokręcona droga.
Na pastwisku po prawej stronie pasie się stado krów z młodymi cielakami i jest też on byk, tłusty i wielki samiec alfa, patrzył na mnie z byka 😉 stadko nie było zbyt przyjazne, więc poszedłem dalej.
Na horyzoncie wielkie słupy elektryczne, przechodząc pod nimi wszystko strzela i bzyczy ...
Odbijając w lewo dojdziemy do kaplicy, w prawo do pięknej kamiennej wieży przy której jest malutka wiatka i spore miejsce z ławkami i paleniskiem.













Wieża jest fajna, kamienna konstrukcja z drewnianą górą, na którą prowadzą kręte betonowe schody, w okienku jest metalowa figurka anioła, a na górze wieży figurka kilku postaci, jakby rodziny.
Jedyni ludzie jakich spotykam tego dnia, to para starszych Słowaków.
Dłuższą chwilę rozmawiamy i każdy rozchodzi się w swoją stronę.
Ja wyciągam sprzęt do zagotowania wody na kawę i cieszę się samotnością w pięknym miejscu ...
Chodzę sobie z kubkiem kawy podziwiając widoki, strzeliłem nawet jakieś selfi 😉
Pojawia się jakaś młoda parka na rowerach elektrycznych i spokój znika.
Chciałem być miły i pozbierałem majdan żeby zostali sami, ale oni mnie wykiwali i dosłownie po chwili minęli mnie zjeżdżając w dół 😅









Druga część trasy obfituje w kapliczki, całkiem ich sporo jak na taki krótki odcinek, Beskid Mały na Słowacji 😉
Kolejny szczyty to Vrchrieka, leży otoczona wielkimi polanami, nie wiedzieć czemu strasznie tam po błądziłem i poszedłem wszędzie gdzie nie trzeba było iść i dopiero ostatnia wersja okazała się dobra 😆
Na szczycie jest dziwne konstrukcja, która z daleka wygląda jak wielki robot bojowy z Gwiezdnych Wojen.
Tak jak Pudelek napisał, mnie również kojarzą się od razu z Maszynami Kroczacymi z Gwiezdnych Wojen 😁
Jakieś rury podłączone do skały na ich wierzchołku, ciekawa konstrukcja ...
Piękny widok na Małą Fatrę potrafi skutecznie zatrzymać na dłuższą chwilę.






Przy szlaku jest ukryta całkiem spora kapliczka, tuż przed dwoma ładnymi domkami jak ze skansenu 😉
Tej kapliczki Pudelek chyba nie widział?
Cały czas idę krętą szutrówką miedzy polanami, sielanka bez zmian.
Pojawia się Ochodnica, ładnie widać kościół koło którego będę przechodził na sam koniec wycieczki.
Na otwartej przestrzeni słonko nieźle daje, na szczęście mam kapelusz.
Schodzę koło kolejnej kapliczki i krzyża, w dalszym ciągu do okoła mnie łąki z mnóstwem kwiatów.
Wchodzę w przysiółki przez które prowadzi szutrówka, błądzę między starymi chatami ...
Jest też kapliczka ze źródełkiem, super zimna woda, w gorący dzień cudo ! 😃
Mijam kolejne zabudowania i wychodzę na kolejne pastwisko z którego widać w dolinie Ochodnice, jest coraz bliżej 😀
Krówki sobie leniwie leżą, są te kudłate (highland) i zwykłe, nasze!
Tuż za pastwiskiem jest mały staw, przy którym siedzi kilku wędkarzy i moczy kija, mijam ich po cichutku i wychodzę na betonowe płyty, nimi dochodzę do wioski.
Odwiedzam jeszcze sklep, ten który rano odpuściłem, zakupuję dwie duże Kofole i lecę do auta.





resztki śniegu pod Krywaniem











Żeby nikogo nie urazić ilością zdjęć, kwiatki dorzucę w osobnym poście

I taka to była wycieczka.