Czerwone Wierchy są białe!!!
: 2013-11-26, 11:02
No cóż, zostałem wywołany do tablicy, więc jestem
O wyjeździe do Kir wiedziałem już dawno. Zostało tylko się modlić o pogodę. Ostatnie dni, to obserwowanie jej i co chwila puszczanie k...ew na deszcz, lub miauczenie, że pogoda będzie.
W piątek zgarniamy R. z krk i lecimy zakopianką, ja mam nadzieję, że jeszcze za dnia ruszymy nad staw Smerczyński (ruszając z grodu Kraka po 13tej...). Docieramy o zmroku, wszak to koniec listopada.
Więc nie ma stawu, jest impreza w Kościeliskiej, co ławka zakładamy obozy i tak docieramy do Niżniej Pisanej Polany. Reszta dnia to moczenie d.p w jacuzzi i ich pokazywanie...
W sobotę rano na dworze mróz. -8. No to się ubieramy i ruszamy. Po zejściu z doliny się rozbieramy. Zaczynają się sypać wyznania o utracie formy, zdziadzieniu... Brak formy, albo po prostu za bardzo pod górkę. Mozolnie uciekamy od goniących nas chmur, aż dochodzimy do granicy śniegu. Tu się gubimy, znaczy szlak gubimy i trawersujemy zbocze Chudej Turni.
Na Chudej przełączce podziwiamy białe Zachodnie
i uderzamy na Ciemniaka, wcale nie czerwonego a białego...za nami zostaję morze
a przed nami w końcu szczyt
.
Potem zostaje zejść. Myśli iście o jednym - zamordować kogoś kto wymyślił schodzenie...
Na szczęście czekają nas bąbelki. Choć po drodze nie wiem czy nie zboczyliśmy w krainę fiordów
reszta https://picasaweb.google.com/1006097890 ... caCiemniak
dziękuje
O wyjeździe do Kir wiedziałem już dawno. Zostało tylko się modlić o pogodę. Ostatnie dni, to obserwowanie jej i co chwila puszczanie k...ew na deszcz, lub miauczenie, że pogoda będzie.
W piątek zgarniamy R. z krk i lecimy zakopianką, ja mam nadzieję, że jeszcze za dnia ruszymy nad staw Smerczyński (ruszając z grodu Kraka po 13tej...). Docieramy o zmroku, wszak to koniec listopada.
Więc nie ma stawu, jest impreza w Kościeliskiej, co ławka zakładamy obozy i tak docieramy do Niżniej Pisanej Polany. Reszta dnia to moczenie d.p w jacuzzi i ich pokazywanie...
W sobotę rano na dworze mróz. -8. No to się ubieramy i ruszamy. Po zejściu z doliny się rozbieramy. Zaczynają się sypać wyznania o utracie formy, zdziadzieniu... Brak formy, albo po prostu za bardzo pod górkę. Mozolnie uciekamy od goniących nas chmur, aż dochodzimy do granicy śniegu. Tu się gubimy, znaczy szlak gubimy i trawersujemy zbocze Chudej Turni.
Na Chudej przełączce podziwiamy białe Zachodnie
i uderzamy na Ciemniaka, wcale nie czerwonego a białego...za nami zostaję morze
a przed nami w końcu szczyt
.
Potem zostaje zejść. Myśli iście o jednym - zamordować kogoś kto wymyślił schodzenie...
Na szczęście czekają nas bąbelki. Choć po drodze nie wiem czy nie zboczyliśmy w krainę fiordów
reszta https://picasaweb.google.com/1006097890 ... caCiemniak
dziękuje