Kółko z Kasprowego, czyli dyskretny urok teleportacji
: 2024-06-09, 10:22
Jest taki jeden kawałek szlaku, który zawsze chciałem przejść, a jakoś nie było okazji.
Nadarzyła się w sobotę wraz z okienkiem pogodowym.
Postanowiłem sobie ułatwić życie korzystając z kolejki na Kasprowy. Ceny są, jakie są, ale nóg też szkoda. Wjechałem. Było tłoczno. Trzeba przecierpieć tych parę minut.
Na górze było ładnie, podążyłem więc rączo na Liliowe. Dalej było ładnie.
Później nie pamiętam, film mi się urwał i po teleportacji odzyskałem świadomość na Zaworach. Było tam 6 osób, co jak na Zawory jest znaczącą frekwencją.
Trzeba było się jakoś dostać z powrotem do Kuźnic. Najbliższą drogą jest zejście do Cichej i powrót przez Kasprowy. No to w dół.
Pomimo, że nie mamy jeszcze pełni lata, to Dolina Wierchcicha zaczyna już powoli przypominać cudny tatrzański ogród, taką ją zapamiętałem po pierwszej wizycie i za to ją bardzo lubię i dlatego wrócę tam w lipcu lub sierpniu. Zejście tym odcinkiem to sama przyjemność, w przeciwieństwie do asfaltu w głównej części doliny, który potrafi się koszmarnie dłużyć. Ale ta atrakcja tym razem mnie omija.
Odbijam żółtym szlakiem w górę na Kasprowy – nigdy tam nie szedłem, a warto. Ludzi bardzo niewiele, widoki dość oryginalne, a ścieżka przyjemna (może poza ostatnim wrednym odcinkiem zakosów). Polecam.
Na Kasprowym znów tłum. Ale znów mi szkoda nóg, więc zjeżdżam.
Parę zdjęć. Bardzo przyjemny dzień.
Nadarzyła się w sobotę wraz z okienkiem pogodowym.
Postanowiłem sobie ułatwić życie korzystając z kolejki na Kasprowy. Ceny są, jakie są, ale nóg też szkoda. Wjechałem. Było tłoczno. Trzeba przecierpieć tych parę minut.
Na górze było ładnie, podążyłem więc rączo na Liliowe. Dalej było ładnie.
Później nie pamiętam, film mi się urwał i po teleportacji odzyskałem świadomość na Zaworach. Było tam 6 osób, co jak na Zawory jest znaczącą frekwencją.
Trzeba było się jakoś dostać z powrotem do Kuźnic. Najbliższą drogą jest zejście do Cichej i powrót przez Kasprowy. No to w dół.
Pomimo, że nie mamy jeszcze pełni lata, to Dolina Wierchcicha zaczyna już powoli przypominać cudny tatrzański ogród, taką ją zapamiętałem po pierwszej wizycie i za to ją bardzo lubię i dlatego wrócę tam w lipcu lub sierpniu. Zejście tym odcinkiem to sama przyjemność, w przeciwieństwie do asfaltu w głównej części doliny, który potrafi się koszmarnie dłużyć. Ale ta atrakcja tym razem mnie omija.
Odbijam żółtym szlakiem w górę na Kasprowy – nigdy tam nie szedłem, a warto. Ludzi bardzo niewiele, widoki dość oryginalne, a ścieżka przyjemna (może poza ostatnim wrednym odcinkiem zakosów). Polecam.
Na Kasprowym znów tłum. Ale znów mi szkoda nóg, więc zjeżdżam.
Parę zdjęć. Bardzo przyjemny dzień.