Dobry wieczór.
Początek roku wyostrzył się pogodowo w okolicy 7 dnia. Na szczęście stycznia, a nie np marca.
Prognozy były takie, że nawet Admini postanowili iść w góry. Co by dać przykład i wskazać cele dla innych. Ustalili Tatry Zachodnie.
Zadrżałem.
Poczułem się w obowiązku czuwania w okolicy co by się Admini nie zgubili na trasie. Bo straszliwie się odgrażali.
Razem ze mną do pracy zgłosili się też : Barbara, Jarosław i Tadeusz.
Zbieramy skład rozrzucony po Żywcu i o 5.55 ruszamy na Korbielów i dalej. Jest pięknie.
Wg biletu na szlak w okolicy Siwej Polany weszliśmy o 7.43.
Wchodząc na szlak wiedzieliśmy tylko, że mamy czuwać nad Adminami i dlatego nie mieliśmy sprecyzowanego celu. Admini mogli np wpaść w szał straszliwy. I tak sobie idziemy i planujemy na głos. Dzięki temu do rozmowy włączyła się dwójka młodzieży turystycznej z Tarnowa. Pozdrawiamy !
Idziemy jak młode elfy ( one są młode do setki - łapiemy się ).
Docieramy do Polany Huciska. teren o przeszłości górniczej, hutniczej i turystycznej. Po schronisku Bukowskich zostały fundamenty ( II światowa ). Po górnikach są np sztolnie w pobliskiej Klinowej Czubie. Obecnie tutaj kończy się kurs kolejki Rakoń. Często używamy.
Po lewej stało schronisko. Krzyż ma 90 lat.
Skuło go.
Górnicza Klinowa Czuba.
Góry górami ale byliśmy tam służbowo.
Na rozstaju zielony - czerwony szlak spotkaliśmy Adminów. Spożywali czwarte śniadanie. Z Ich słów wynikało, że idą na Kończysty albo i dalej. Tak to czasami bywa gdy młodzieńcza ambicja wybija się ponad stateczną rozwagę.
Przyszedł czas na rozmowy uspokajające.
W międzyczasie pożegnaliśmy się z młodzieżówką z Tarnowa ( choć później cześć naszej grupy się z Nimi spotka ). Admini przystąpili do piątego śniadania. Ja byłem na diecie.
Admini mądrzejsi o moje głupie wypowiedzi zostali jeszcze na dole a myśmy ruszyli w stronę Krowiego Żlebu.
Gdy człek już trochę się podwyższył to spojrzał w tył.
Część Bobrowca. Piękny masyw graniczny o wysokości 1665 metrów. Za odpowiednią zapłatę podniesiemy go do właściwej wysokości.
Po pewnym czasie wyszedłem z lasu.
Po prawicy Klinowa Czuba.
Kominiarski Wierch vel Kominy Tylkowe, 1829 m. Olbrzymi masyw pomiędzy Kościeliską a Chochołowską. Jaskinie, oreły, rezerwat, brak szlaków - a były w przeszłości co najmniej dwa.
Giewonty i turyści na zboczu.
Panie i Panowie - przed nami Trzydniowiański Wierch ! A dokładnie pisząc jego niższy, 1758 m , wierzchołek.
Jaki ten Giewont malutki ...
W zachodniej części Tatr Zachodnich panuje Bobrowiec i Osobita. Bez szlaków turystycznych. Można za to odwiedzić, z dwóch stron, Bobrowiecką Przełęcz.
Dalej daleko ...
Dwa Rohacze.
Dwa Rohacze z Łopatą i Wołowcem.
Znacie osobnika ?
Trochę bliżej.
Babia Góra Bobrowiecka.
Aaaaa !!!
Od lewej Ornak, Kamienista, Błyszcz, Bystra i Klin. Nie licząc innych.
Nie tak szybko wychodzi się na Trzydniowiański.
"Co tak wolno ? ! Ile mamy czekać ? !"
Szedłem wolno ponieważ wypatrywałem Adminów.
A teraz sobie popatrzę ze szczytu "turystycznego".
A może by na Rysy ?
Na Krywań szłoby się dłużej.
Ten wydłużony osobnik właśnie wkroczył na 1762 metry Trzydniowiańskiego.
Admini szli dalej. Postanowiłem być w okolicy i dalej czuwać. Zwolniłem moich znajomych z pracy i poszli na Kończysty. I dalej.
Widać Ich pod Czubikiem.
Skróty są ważne.
Świnie w Tatrach !
Ostry typ.
Chmurzy się.
Ostatnie kroki przed Ornakiem. Tym najwyższym.
Górnicze żleby na stokach Ornaku.
Jak zima to i Lodowe muszą być.
Po lewej Świnicka Przełęcz.
Żleby Ornaku schodzą do Doliny Starorobociańskiej.
Wyróżnia się Wołowiec. Najbardziej na zachód wystawiony szczyt Tatr Polskich.
I często odwiedzany. Też miałem przyjemność być na nim zimą. Wiosną, latem i jesienią też.
Świnie kontra Lodowe.
Ładnie widać graniczną grań z Kasprowego do Świnicy.
Baraniec w oddali.
Wiecie gdzie jestem ?
Trzydniowiański Wyższy.
Widzicie maszerujących ?
A tymczasem na Trzydniowiańskim pojawili się dzielni, niedzielni turyści.
Dotarli ! Przywitałem Ich dobrym słowem.
Św. Łukasz i Admini.
Pogadaliśmy. Rozsądnie.
W wyniku tych rozmów Admini poszli na najsłynniejszy szczyt Tatr Zachodnich.
Ja skontaktowałem się z moimi Towarzyszami i ustaliliśmy dalszy przebieg dnia.
Udałem się czerwonym szlakiem przez Dolinę Jarząbczą do Chochołowskiej. Na drugim zakręcie zatrzymałem się żeby założyć raki. Do tej pory dało się iść butem nieuzbrojonym.
W międzyczasie Admini wpadli w szał.
A ta dwójka to ode mnie. Byli na Kończystym !
Za Rohaczem się kłębi.
To jest dowód na to, że Admini zasługują na tytuł Czubków. Jak i ja.
Rohacz był świadkiem tych wydarzeń.
Przed nami zejście. Dociera do mnie dwójka i idziemy dalej razem.
Witają nas kamienie zakute w lód.
Wspólnota poszerza nasze spojrzenie na Tatry.
Idziemy do schroniska. W cieple przy stole lepiej mi się będzie czuwać nad Adminami. Po kilku chwilach wypatrywania zdobywamy miejsca i zasiadamy. Przy okazji pozdrawiam turystów z Inowrocławia. Jak i też turystę spotkanego na Czubiku.
Dostajemy info, że harcownik Tadek zszedł już z Klina i zbliża się do doliny. Powstaliśmy.
Nadciągał zmrok.
Koniec ! Wszyscy zadowoleni. Admini też.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku i w barze.
P.s. Relacja jest napisana lekko żartobliwie ale to co ostatnio dzieje się w okolicach Chochołowskiej śmieszne nie jest. Jeden człowiek nie żyje, drugi jest poszukiwany, kilka bardzo długich upadków. Uważajmy na siebie i innych.