O tym jak trzech "forumowych" spotkało się na jedn
: 2022-01-10, 12:53
Powitać !
Środek nocy …
Rozlega się dźwięk dzwonu ! Który to już raz, nie wiem ?
Ale wiem że pobudka o tej porze oznacza jedno, Tatry
Pisze admin do admina, że jest taki szczyt w Tatrach, szczyt na którym jeden z nich jeszcze nie był …
Chętnie by się na niego wdrapał, jeżeli nadarzy się taka okazja.
I tak nasza dwójka wędrowców ustaliła cel wyprawy, cel wybitny i niebezpieczny, tym bardziej że w ostatnich dniach "głos ludu" huczy o niebezpiecznych warunkach, strasząc "Betonowymi Tatrami" …
Wyposażeni w odpowiedni sprzęt do zimowych wypraw ruszyli skoro świt !
Sebastian wyruszył z miasta Smoka Wawelskiego i rodu Kraka, sunąc przez noc znienawidzoną przez wielu Zakopianką.
Zaś Adrian z miasta Trzech Braci, leżącego na granicy dwóch państw ruszył w stronę miasta "wielu piw", żeby później przebić się przez dobrze znaną różnym podróżnikom przełęcz górską zwaną Krowiarkami.
W szarości poranka spotkali się tuż pod granicą lasu reglowego i bez zbędnych ceregieli ruszyli ku nowej przygodzie.
Początek powolny i niespieszny troszkę uśpił wędrowców, nim się zorientowali że coś uśpiło ich czujność sporo czasu uciekło już bezpowrotnie …
Na rozstaju dróg podczas przepakowania i przygotowań przed wejściem w wyższe partie gór, napotkali Łukasza.
Łukasz pochodzący z Żywca, miasta wielu piw leżącego u podnóży okrutnej i niezwykle niebezpiecznej góry Grojec, której wierzchołki pochłonęły już wiele ludzkich istnień, wraz ze swoimi towarzyszami również ruszył ku wyzwaniu góry zwanej Kończysty Wierch ! Nasze drogi rozeszły się przed okrutną ścianą Kopieńca.
W mozole, niczym w Himalajach noga po nodze ruszały w górę zabierając tleń z każdego skrawka organizmu …
Droga przez mękę, kończy się równo z opuszczeniem granicy lasu, w końcu promienie słoneczne mogły ogrzać ich skostniałe ciała, a oczy nareszcie mogły zobaczyć ogrom i piękno dawno niewidzianych Tatr
Jest! Jest szczyt, Trzydniowiański Wierch, który miał być tego dnia tylko przystankiem w drodze na lodowe kolosy, zdaje się chce uwięzić naszych odważnych wędrowców dując w nich z całych sił wiatrem.
Gdzieś nieśmiało pierwsze promienie słoneczne ...
Mordercza ściana
Wołowieć I Rohacz Ostry
Trzydniowiański
Dolina Jarząbcza u stóp Czerwonego Wrch.
Czubik i Starobociański
Odważni zdobywcy
Pod słońcem Kończysty Wrch.
Walka z zimowym sprzętem okupiona krwią
"Forumowi"
Stojąc i patrząc w stronę tego który miał im dać tego dnia chwałę, w stronę Kończystego Wierchu, zobaczyli Łukasza który z przerażeniem w oczach i zmrożoną twarzą wracał pokonany, podszedł mówiąc głośno, próbując przekrzyczeć huragan, żeby nie iść na tamten szczyt, że to pewna droga ku śmierci !
Wędrowcy wiedząc że Łukasz opętany Tatrzańskim szałem, mówi szczerą prawdę …
Zawiedzeni wiadomościami ruszyli mimo to przed siebie, próbując wyrwać bestii tego dnia, chociaż jeszcze kawałek, żeby zbliżyć się do góry i pokazać że niełatwo ich przestraszyć !
Stojąc na Czubiku, smagani wiatrem patrzyli górze prosto w twarz, widzieli jak na jej zboczach ludzkie sylwetki są targane niczym kukiełki w śnieżnej zadymie.
Oszronieni i na wpół zamrożeni zadecydowali o odwrocie, trudno było im przełknąć tą decyzję, lecz rozsądek tym razem wygrał.
Podjęli słuszną decyzję i ruszyli w przepaści Doliny Jarząbczej, która miała ich doprowadzić do Chochołowskiej, gdzie znajdowała się gospoda, a w niej ciepło, gorące jadło i napitki
Zanim doszli do celu, ich oczom ukazał się ogrom klęski jaki zobaczyli w okolicy gospody, wszędzie leżały truchła drzew, jak po bitwie w Śródziemiu.
Będąc ciągle w szoku usiedli w ciszy i dochodzili do siebie przez krótką chwilę, później posili się gorącym jadłem i w ciemnościach kompletnych ruszyli w ostatnią prostą kończącą tą wielogodzinną wyprawę, po drodze musieli się jeszcze ukrywać przed nocnymi patrolami zbójców, lecz w końcu dotarli cali i zdrowi.
Seba Podczas waliki z wiatrem ...
Starobociański i Bystra
W stronę Wysokich
Chmury napływające na Baraniec i inne słowackie szczyty ...
Baraniec
Mróweczki w drodze na szczyt
"kukiełki'' w zadymce
Sebastian na stromych zboczach góry
"Księżycowi" ludzie
Na szlaku było mnóstwo przepraw
Zbójeckie hordy
I taka to była wycieczka
Środek nocy …
Rozlega się dźwięk dzwonu ! Który to już raz, nie wiem ?
Ale wiem że pobudka o tej porze oznacza jedno, Tatry
Pisze admin do admina, że jest taki szczyt w Tatrach, szczyt na którym jeden z nich jeszcze nie był …
Chętnie by się na niego wdrapał, jeżeli nadarzy się taka okazja.
I tak nasza dwójka wędrowców ustaliła cel wyprawy, cel wybitny i niebezpieczny, tym bardziej że w ostatnich dniach "głos ludu" huczy o niebezpiecznych warunkach, strasząc "Betonowymi Tatrami" …
Wyposażeni w odpowiedni sprzęt do zimowych wypraw ruszyli skoro świt !
Sebastian wyruszył z miasta Smoka Wawelskiego i rodu Kraka, sunąc przez noc znienawidzoną przez wielu Zakopianką.
Zaś Adrian z miasta Trzech Braci, leżącego na granicy dwóch państw ruszył w stronę miasta "wielu piw", żeby później przebić się przez dobrze znaną różnym podróżnikom przełęcz górską zwaną Krowiarkami.
W szarości poranka spotkali się tuż pod granicą lasu reglowego i bez zbędnych ceregieli ruszyli ku nowej przygodzie.
Początek powolny i niespieszny troszkę uśpił wędrowców, nim się zorientowali że coś uśpiło ich czujność sporo czasu uciekło już bezpowrotnie …
Na rozstaju dróg podczas przepakowania i przygotowań przed wejściem w wyższe partie gór, napotkali Łukasza.
Łukasz pochodzący z Żywca, miasta wielu piw leżącego u podnóży okrutnej i niezwykle niebezpiecznej góry Grojec, której wierzchołki pochłonęły już wiele ludzkich istnień, wraz ze swoimi towarzyszami również ruszył ku wyzwaniu góry zwanej Kończysty Wierch ! Nasze drogi rozeszły się przed okrutną ścianą Kopieńca.
W mozole, niczym w Himalajach noga po nodze ruszały w górę zabierając tleń z każdego skrawka organizmu …
Droga przez mękę, kończy się równo z opuszczeniem granicy lasu, w końcu promienie słoneczne mogły ogrzać ich skostniałe ciała, a oczy nareszcie mogły zobaczyć ogrom i piękno dawno niewidzianych Tatr
Jest! Jest szczyt, Trzydniowiański Wierch, który miał być tego dnia tylko przystankiem w drodze na lodowe kolosy, zdaje się chce uwięzić naszych odważnych wędrowców dując w nich z całych sił wiatrem.
Gdzieś nieśmiało pierwsze promienie słoneczne ...
Mordercza ściana
Wołowieć I Rohacz Ostry
Trzydniowiański
Dolina Jarząbcza u stóp Czerwonego Wrch.
Czubik i Starobociański
Odważni zdobywcy
Pod słońcem Kończysty Wrch.
Walka z zimowym sprzętem okupiona krwią
"Forumowi"
Stojąc i patrząc w stronę tego który miał im dać tego dnia chwałę, w stronę Kończystego Wierchu, zobaczyli Łukasza który z przerażeniem w oczach i zmrożoną twarzą wracał pokonany, podszedł mówiąc głośno, próbując przekrzyczeć huragan, żeby nie iść na tamten szczyt, że to pewna droga ku śmierci !
Wędrowcy wiedząc że Łukasz opętany Tatrzańskim szałem, mówi szczerą prawdę …
Zawiedzeni wiadomościami ruszyli mimo to przed siebie, próbując wyrwać bestii tego dnia, chociaż jeszcze kawałek, żeby zbliżyć się do góry i pokazać że niełatwo ich przestraszyć !
Stojąc na Czubiku, smagani wiatrem patrzyli górze prosto w twarz, widzieli jak na jej zboczach ludzkie sylwetki są targane niczym kukiełki w śnieżnej zadymie.
Oszronieni i na wpół zamrożeni zadecydowali o odwrocie, trudno było im przełknąć tą decyzję, lecz rozsądek tym razem wygrał.
Podjęli słuszną decyzję i ruszyli w przepaści Doliny Jarząbczej, która miała ich doprowadzić do Chochołowskiej, gdzie znajdowała się gospoda, a w niej ciepło, gorące jadło i napitki
Zanim doszli do celu, ich oczom ukazał się ogrom klęski jaki zobaczyli w okolicy gospody, wszędzie leżały truchła drzew, jak po bitwie w Śródziemiu.
Będąc ciągle w szoku usiedli w ciszy i dochodzili do siebie przez krótką chwilę, później posili się gorącym jadłem i w ciemnościach kompletnych ruszyli w ostatnią prostą kończącą tą wielogodzinną wyprawę, po drodze musieli się jeszcze ukrywać przed nocnymi patrolami zbójców, lecz w końcu dotarli cali i zdrowi.
Seba Podczas waliki z wiatrem ...
Starobociański i Bystra
W stronę Wysokich
Chmury napływające na Baraniec i inne słowackie szczyty ...
Baraniec
Mróweczki w drodze na szczyt
"kukiełki'' w zadymce
Sebastian na stromych zboczach góry
"Księżycowi" ludzie
Na szlaku było mnóstwo przepraw
Zbójeckie hordy
I taka to była wycieczka