I znowu Tatry ...
: 2021-10-04, 20:05
Dzień dobry ...
Tym razem zostałem na to namówiony. Kilka tygodni temu. Jako , że mam słabą wolę to się zgodziłem. I to od razu ...
Sąsiad Dariusz zapytał czy fajnie się idzie na Rysy od słowackiej strony. I tak od słowa do słowa - 1 października o godzinie 16.30 ruszyliśmy w stronę Tatrzańskiej Strby. Ilościowo - pięć osób. Narodowościowo - jeden Anglik i czterech Polaków. Imprezowo - nikt nie odmawiał.
Dojechaliśmy tam po około trzech godzinach. Jak to w październiku - było już ciemno więc dopiero w niedzielę rano zobaczyliśmy to co miejscowi widzą na co dzień. Kwatera elegancka. Po rozpakowaniu się poszliśmy zwiedzać miejscowość. Szybko znaleźliśmy to co szukaliśmy i na pewien czas tam zasiadliśmy. Jakby ktoś szukał - obok Domu Seniorów. Tam wylądujemy w przyszłości.
Reszta wieczoru wyglądała odpowiednio.
Sobotę rozpoczynamy wcześnie. Już o 5.50 wkraczamy na czerwony szlak z Szczyrbskiego Jeziora do Popradzkiego Jeziora. Jest to przepiękny widokowo odcinek Tatr. Oczywiście tego dnia nic nie widzieliśmy. Ani Złomisk, Wysokiej też nie, Osterwa też się nie pokazała. Może jeszcze spali.
I tak oto docieramy do odbicia na niebieski szlak. Nie idziemy do schronisk tylko od razu ruszamy w stronę gór wysokich. Coś nas napędzało ...
Widoki na tym etapie raczej nie
Popradzka Kopa też nas nie napędzała.
Już wiem ! Młodość ! Średnia wieku naszej piątki - 45 i pół roku życia.
Idziemy a tu woda ! Już na czerwonym szlaku, niebieski wcześniej odbił w lewo do Hińczowej Doliny i dalej w stronę Koprowej Przełęczy Wyżniej.
Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki - 1921 m.
Nad nim Wołowiec Mięguszowiecki.
Nagle widzimy coś wysoko. Tam jest śnieg.
A tutaj nie. To nas cieszy - idziemy tam. Potem będziemy myśleć nad przyszłością.
Zakręcamy kilka razy i wchodzimy na jedyny dzisiaj odcinek ubezpieczony metalstwem.
Przeszliśmy go bez strat.
Docenili to !
Schroniska nie schowali. Chata pod Rysami , 2250 m.
Jak widać do tej pory pogoda nie rozpieszczała nas. Trochę szkoda bo koledzy byli tutaj pierwszy raz.
Udaliśmy się na odpoczynek i przemyślenie sytuacji. Po sekundzie przestaliśmy myśleć.
Po 20 minutach czerwony szlak poprowadził nas na Przełęcz Waga. Pisząc w skrócie - było ślisko.
I nagle stał się cud !
Ciężki Szczyt wyłonił się z chmur. Nie do końca ale jednak zrobiło się lepiej.
Dotarliśmy na Wagę - 2337 m. Jest październik, czas Wagi.
Walka jesieni z zimą.
Wysoka wychodzi ponad Ciężką.
A my poszliśmy w lewo - raz za czas warto wyjść na Rysy.
Dariusz szarżuje.
Chmury ... Ponoć nie warto na nie wychodzić.
Gerlach w tle.
W oczy rzuca się Galeria Gankowa.
A tam śniegu brak. Najwyższa Staroleśna, 2476 m.
Podoba mi się Wysoka, 2560 m.
Przekraczamy małe obniżenie szlaku i ... Teraz Polska.
Macki chmur przelewają się przez Mięguszowieckie.
Grzbiet Miedzianego wygrywa z chmurami.
A tutaj tak niebiesko, że aż strach. Widać dwa z trzech wierzchołków Rys.
Fajnie było.
Cudem wyszły.
Pojawił się też Wołowy Grzbiet.
A za nami Wysoka i niższy Ciężki.
Od pewnego czasu było go słychać. Teraz się pojawił. Policyjny Sokół w trakcie chwilowej pracy w Tatrach.
Simon atakuje ostatni odcinek.
Ha ! Cel wzięty.
To był pomysł Simona, Anglika pracującego w Polsce. Od pewnego czasu krąży po Beskidach i trochę po Tatrach. I przyszedł czas na coś z wyższych partii. Brawo Dalsze pomysły mogą być ciekawe
Widok na północną stronę Tatr. W tym znane stawy - dwa większe i jeden mniejszy.
Z podium na podium - trzeci szczyt po naszej stronie - Niżne Rysy, 2430 m. Drugi stoi po lewej od Rysów - Mięguszowicki Wielki.
Zdobywcy ! Weszliśmy tam o 10.35.
Tam też ładnie i zielono. Śnieg też jest pewno zielony.
Góry są dla wszystkich więc po chwili opuściliśmy niższy wierzchołek i po prawdziwej zimowej wspinaczce wdrapaliśmy się na wyższy - 2503 m.
I popatrzyliśmy na niższy , ponoć obecnie 2500 m.
Pojawił się kolejny typ - Kończysta na końcu Grani.
Chmury ... Czy mogą być ?
Same miłe typy - zbocze Lodowej Kopy, Mały Durny, Igła w Durnym, Durny i Łomnica.
Mamy też Bielskie po lewej.
Lodowe są potężne ! Prawie jak Beskid Śląski albo Żywiecki. Bo Mały jest potężniejszy.
Jak wyspy z wodospadem.
Pojawia się końcówka Jaworowej Grani. I milusie chmurki.
Lodowa Kopa - 2600 z hakiem. To ta po lewej.
Samotna wyspa. Czy to nie jest uduchowione ? Krywań to czy nie Krywań ?
Po pobycie na drugim wierzchołku chwilę odpoczywaliśmy na zboczu. Potem wróciliśmy na wagę. A pod Wagą mieszka Dolina Ciężka.
Gerlach , 2654 m też jest wart uwagi.
Jesteśmy na przełęczy. Tam u góry byliśmy
Co dalej ? Odcinek do schroniska nie był już śliski. Za to pełen luda idącego na szczyt. I dobrze - niech i oni się cieszą takimi pięknymi widokami. W każdych górach.
Odpoczynek przy budynku i powrót pod chmurami. Znowu nie było widać Baszt
Dzielna Czwórka.
Straszne góry.
Piękny staw.
Zbocza Wołowego Grzbietu nad stawem.
Czyż te turnie nie są postrzępione ?
Zbocza Popradzkiej Kopy. I Kolor Jesienny.
Kolejne Kolory.
Wołowiec Mięguszowiecki nad mostem.
Tym razem poszliśmy do schroniska. Zbocza Osterwy.
Kolejnym etapem naszej wycieczki było przejście brzegiem Popradzkiego na Symboliczny Cmentarz.
Po drodze były ciekawe drzewa.
Igła w Osterwie. I chyba taternicy w okolicy.
Wodne lustro. I Schronisko nad Popradzkim Stawem , 1494 m.
Po przejściu Cmentarza weszliśmy na asfalt, trochę się cofnęliśmy i weszliśmy na zielony szlak. W 1974 roku przez ten szlak zeszła lawina zabijając 12 ludzi.
Było ładnie.
Na połączeniu z czerwonym zobaczyliśmy list gończy.
Dumni Zdobywcy pośród Jesiennych Kolorów.
I tak minęło nam ponad 10 godzin na szlaku. Bardzo się cieszę , że nam się udało to wyjście. mimo tego, że to było w Tatrach ...
Dobranoc.
Tym razem zostałem na to namówiony. Kilka tygodni temu. Jako , że mam słabą wolę to się zgodziłem. I to od razu ...
Sąsiad Dariusz zapytał czy fajnie się idzie na Rysy od słowackiej strony. I tak od słowa do słowa - 1 października o godzinie 16.30 ruszyliśmy w stronę Tatrzańskiej Strby. Ilościowo - pięć osób. Narodowościowo - jeden Anglik i czterech Polaków. Imprezowo - nikt nie odmawiał.
Dojechaliśmy tam po około trzech godzinach. Jak to w październiku - było już ciemno więc dopiero w niedzielę rano zobaczyliśmy to co miejscowi widzą na co dzień. Kwatera elegancka. Po rozpakowaniu się poszliśmy zwiedzać miejscowość. Szybko znaleźliśmy to co szukaliśmy i na pewien czas tam zasiadliśmy. Jakby ktoś szukał - obok Domu Seniorów. Tam wylądujemy w przyszłości.
Reszta wieczoru wyglądała odpowiednio.
Sobotę rozpoczynamy wcześnie. Już o 5.50 wkraczamy na czerwony szlak z Szczyrbskiego Jeziora do Popradzkiego Jeziora. Jest to przepiękny widokowo odcinek Tatr. Oczywiście tego dnia nic nie widzieliśmy. Ani Złomisk, Wysokiej też nie, Osterwa też się nie pokazała. Może jeszcze spali.
I tak oto docieramy do odbicia na niebieski szlak. Nie idziemy do schronisk tylko od razu ruszamy w stronę gór wysokich. Coś nas napędzało ...
Widoki na tym etapie raczej nie
Popradzka Kopa też nas nie napędzała.
Już wiem ! Młodość ! Średnia wieku naszej piątki - 45 i pół roku życia.
Idziemy a tu woda ! Już na czerwonym szlaku, niebieski wcześniej odbił w lewo do Hińczowej Doliny i dalej w stronę Koprowej Przełęczy Wyżniej.
Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki - 1921 m.
Nad nim Wołowiec Mięguszowiecki.
Nagle widzimy coś wysoko. Tam jest śnieg.
A tutaj nie. To nas cieszy - idziemy tam. Potem będziemy myśleć nad przyszłością.
Zakręcamy kilka razy i wchodzimy na jedyny dzisiaj odcinek ubezpieczony metalstwem.
Przeszliśmy go bez strat.
Docenili to !
Schroniska nie schowali. Chata pod Rysami , 2250 m.
Jak widać do tej pory pogoda nie rozpieszczała nas. Trochę szkoda bo koledzy byli tutaj pierwszy raz.
Udaliśmy się na odpoczynek i przemyślenie sytuacji. Po sekundzie przestaliśmy myśleć.
Po 20 minutach czerwony szlak poprowadził nas na Przełęcz Waga. Pisząc w skrócie - było ślisko.
I nagle stał się cud !
Ciężki Szczyt wyłonił się z chmur. Nie do końca ale jednak zrobiło się lepiej.
Dotarliśmy na Wagę - 2337 m. Jest październik, czas Wagi.
Walka jesieni z zimą.
Wysoka wychodzi ponad Ciężką.
A my poszliśmy w lewo - raz za czas warto wyjść na Rysy.
Dariusz szarżuje.
Chmury ... Ponoć nie warto na nie wychodzić.
Gerlach w tle.
W oczy rzuca się Galeria Gankowa.
A tam śniegu brak. Najwyższa Staroleśna, 2476 m.
Podoba mi się Wysoka, 2560 m.
Przekraczamy małe obniżenie szlaku i ... Teraz Polska.
Macki chmur przelewają się przez Mięguszowieckie.
Grzbiet Miedzianego wygrywa z chmurami.
A tutaj tak niebiesko, że aż strach. Widać dwa z trzech wierzchołków Rys.
Fajnie było.
Cudem wyszły.
Pojawił się też Wołowy Grzbiet.
A za nami Wysoka i niższy Ciężki.
Od pewnego czasu było go słychać. Teraz się pojawił. Policyjny Sokół w trakcie chwilowej pracy w Tatrach.
Simon atakuje ostatni odcinek.
Ha ! Cel wzięty.
To był pomysł Simona, Anglika pracującego w Polsce. Od pewnego czasu krąży po Beskidach i trochę po Tatrach. I przyszedł czas na coś z wyższych partii. Brawo Dalsze pomysły mogą być ciekawe
Widok na północną stronę Tatr. W tym znane stawy - dwa większe i jeden mniejszy.
Z podium na podium - trzeci szczyt po naszej stronie - Niżne Rysy, 2430 m. Drugi stoi po lewej od Rysów - Mięguszowicki Wielki.
Zdobywcy ! Weszliśmy tam o 10.35.
Tam też ładnie i zielono. Śnieg też jest pewno zielony.
Góry są dla wszystkich więc po chwili opuściliśmy niższy wierzchołek i po prawdziwej zimowej wspinaczce wdrapaliśmy się na wyższy - 2503 m.
I popatrzyliśmy na niższy , ponoć obecnie 2500 m.
Pojawił się kolejny typ - Kończysta na końcu Grani.
Chmury ... Czy mogą być ?
Same miłe typy - zbocze Lodowej Kopy, Mały Durny, Igła w Durnym, Durny i Łomnica.
Mamy też Bielskie po lewej.
Lodowe są potężne ! Prawie jak Beskid Śląski albo Żywiecki. Bo Mały jest potężniejszy.
Jak wyspy z wodospadem.
Pojawia się końcówka Jaworowej Grani. I milusie chmurki.
Lodowa Kopa - 2600 z hakiem. To ta po lewej.
Samotna wyspa. Czy to nie jest uduchowione ? Krywań to czy nie Krywań ?
Po pobycie na drugim wierzchołku chwilę odpoczywaliśmy na zboczu. Potem wróciliśmy na wagę. A pod Wagą mieszka Dolina Ciężka.
Gerlach , 2654 m też jest wart uwagi.
Jesteśmy na przełęczy. Tam u góry byliśmy
Co dalej ? Odcinek do schroniska nie był już śliski. Za to pełen luda idącego na szczyt. I dobrze - niech i oni się cieszą takimi pięknymi widokami. W każdych górach.
Odpoczynek przy budynku i powrót pod chmurami. Znowu nie było widać Baszt
Dzielna Czwórka.
Straszne góry.
Piękny staw.
Zbocza Wołowego Grzbietu nad stawem.
Czyż te turnie nie są postrzępione ?
Zbocza Popradzkiej Kopy. I Kolor Jesienny.
Kolejne Kolory.
Wołowiec Mięguszowiecki nad mostem.
Tym razem poszliśmy do schroniska. Zbocza Osterwy.
Kolejnym etapem naszej wycieczki było przejście brzegiem Popradzkiego na Symboliczny Cmentarz.
Po drodze były ciekawe drzewa.
Igła w Osterwie. I chyba taternicy w okolicy.
Wodne lustro. I Schronisko nad Popradzkim Stawem , 1494 m.
Po przejściu Cmentarza weszliśmy na asfalt, trochę się cofnęliśmy i weszliśmy na zielony szlak. W 1974 roku przez ten szlak zeszła lawina zabijając 12 ludzi.
Było ładnie.
Na połączeniu z czerwonym zobaczyliśmy list gończy.
Dumni Zdobywcy pośród Jesiennych Kolorów.
I tak minęło nam ponad 10 godzin na szlaku. Bardzo się cieszę , że nam się udało to wyjście. mimo tego, że to było w Tatrach ...
Dobranoc.