Baraniec ale Mały czyli Klin - znaczy się że, koniec się zbl
: 2021-08-20, 22:11
Dobry wieczór Państwu.
15 sierpień - dzień wieloświąteczny. Tak więc poszliśmy w góry za pomocą wielu nóg.
Co by zmienić trochę otoczenie w porównaniu do piątku trzynastego poszliśmy w Tatry Zachodnie. Wielkie, przepaściste, pełne luda i kosodrzewiny. I zmienne w kolorze znaków. Szliśmy : czerwonym, niebieskim, żółtym, zielonym i wróciliśmy na czerwony. Słowacy czarnego nie stosują.
Przybywamy w niedzielę rano do początku Doliny Wąskiej. Taaa ... Końcowy odcinek "szosy" jest tam specyficzny. Skręcamy autem w lewo, parkujemy obok nieczynnego hotelu Mier. Wybija 7 z hakiem. Odpowiednia godzina co by za pomocą czerwonego szlaku ruszyć do akcji górskiej - pakujemy po piwie do plecaka. Ten czerwony szlak to część Drogi nad Łąkami czyli przedłużenie Magistrali w Tatrach Zachodnich. Ponoć można tymi podnóżami Tatr iść i z trzy dni ...
I zobaczyć ładny pień.
Oraz Tatry Niżne.
Myśmy szli krócej - do pojawienia się odbicia na niebieski szlak.
To typowy szlak "morderca na początek". Od razu idzie w górę jak ceny w Polsce. Jak ktoś przeżyje początek to może podziwiać sporo skał przy szlaku, pod szlakiem i nad szlakiem.
Po drodze doszło do zbrodniczej sytuacji. Jeden z osobników zaproponował przerwę na kamieniach. Reszta się zgodziła. Zjedliśmy, pogadaliśmy i poszliśmy. Za następnym zakrętem, po minucie przebierania nogami wyłonił się stół z ławkami. Zbrodniarz został skrytykowany.
Kolejna ławka była na rozdrożu pod Gołym Wierchem ( 1715 m ). Rozdroże jest z 30 metrów niżej. Tam spotkaliśmy pierwszych tego dnia ludzi oraz psa. Po ponad dwóch godzinach trasy - Tatry są zadeptane.
Przed nami żółty szlak na szczyt Barańca.
Sporą granią kierujemy się na północ. Po lewej mamy Dolinę Żarską, po prawej Dolinę Tarnowiecką. Obie tymczasowo ukryte we mgle.
Co to za zwierz ? Pies czy półwilk ?
Przedstawiciel Młodzieżówki Jarosław zbliża się do celu.
Cel już widoczny.
Poprosiłem Jarosława i Tadeusza co by pokazali swoją radość ze zdobycia trzeciego pod względem wysokości ( 2184 m ) szczytu Tatr Zachodnich.
Ja się bardzo z tego powodu cieszyłem.
Jak pewno zauważyliście widoki były lekko ograniczone Co zmusiło nas co by ruszyć dalej. Na wschodzie musi być cywilizacja.
Ruszamy w prawo na Szczerbawy i dalej.
Cześć Baraniec.
Przed nami, na zielonym szlaku, Szczerbawy. Po lewej piękne urwiska do Doliny Jamnickiej.
Na grani po prawej widać szlak przez Smrek. Szliśmy nim w tamtym roku w październiku.
Na żywo ta ściana wygląda jeszcze bardziej pionowo.
Mgła VIII
2149 m zdobyte.
Baraniec i tak patrzy na to z wysoka.
Jarosława wcięło w środek.
Grań ostra jak brzytwa, a Łukasz nic sobie z tego nie robi.
Całą grań pokonamy !
Sympatyczny głaz.
Przed nami poziomka na gofrze czyli Klin wg polskich topografów lub Maly Baranec wg Słowaków. W tej i w tej wersji ma 2044 m.
Tymczasem po lewej stronie - Grań Otargańców z Jakubiną na końcu, a w tle Bystra. Czyli dwa najwyższe szczyty Tatr Zachodnich. Spójrzcie na ogrom Doliny Jamnickiej i potęgę żlebów na Otargańcach.
Prawie jak scena w kościele w Blues Brothers.
Stamtąd przyszliśmy.
Musiałem na tym stanąć
Jak ileś lat temu zaczynałem swoją przygodę z Tatrami to nie miałem pojęcia , że taki Klin vel Maly Baranec istnieje. A tu się okazało, że na nim się rozpłakałem ze wzruszenia
Nie wiem co dalej Renta ? Fotel przed kominkiem ? Zbliżający się koniec ?
Na razie Koledzy ruszyli, ja za nimi.
Przed nami ... Mały Baraniec. Po słowacku Hruby - 1945 m.
Po prawej Wołowiec i Rohacz Ostry.
Otargańce. Tego dnia była tam czwórka naszych znajomych. Nie dawno razem zdobyliśmy Niemiec szczyt !
Któraś z Magur
Rohacz po lewej, Wołowiec po prawej. Wołowiec jest najdalej na zachód wysuniętym szczytem Tatr Polskich. A w górę wyszedł na 2063 m.
Piękne skały wychodzą z kosodrzewiny. A w oddali widać charakterystyczną grań od Błyszcza ( 2159 m ) do Bystrej ( 2248 m ). Widać też piramidę Zadniej Kopy ( 2162 m ).
Dolina Jamnicka jest potężna ... Jakie szczyty nad nią widać to każdy wie Ważniejszy z elementów widocznych jest milusi szlaczek podejściowy na Jarząbczy. Cześć pamięci Tych co nie dali rady.
Otargańce ! Wy wiecie co !
Okoliczne granie są znane z ... sporej kosodrzewiny. Te akurat są mało wyrośnięte.
Drzewa nam się kłaniały.
Spory odcinek szlaku to na przemian wąska droga przez kosodrzewiny i przełażenie wśród powalonych drzew. Ci co przejdą to widzą takie coś.
Dla zobrazowania - Łukasz ma 183 cm i 4 mm.
Mistrzostwo Słowacji w ergonomii. Prawie jak biwaki w Słowenii. W środku piec, piętrowe łóżka, rozkładany stół, niezbędne wyposażenie, półki na sprzęt. Do tego można nabyć pamiątki, np Baraniec na lodówkę po dwa euro. Kupiliśmy trzy. Kto szuka ten sejf znajdzie.
Kilka minut od chaty las zanika i pojawia się przestrzeń. I pojedyncze drzewa.
Trawy szumiały.
Potoki szemrały.
W cztery minuty od przejścia widocznej na zdjęciu wody meldujemy się przy aucie.
7 godzin i 15 minut turystyki pieszej. Cztery wyraźne szczyty. Zmienna pogoda. Eleganckie Towarzystwo. Dla mnie dwa nowe szlaki i trzy nowe szczyty. I jeszcze jedna sprawa dla mnie ważna. Okazało się, że ten ileś lat temu nieznany mi Klin będzie ostatnim szlakowym punktem w Tatrach powyżej 2000 m na jaki wejdę. Podobno jest takich 58 - od Kończystego Wierchu ( 2002 m ) do Rys vel Rysów ( ponoć ostatnio przekroczyły 2500 m ) . W niedzielę przeszedłem Szczerbawy i Klin - koniec Teraz czeka mnie emerytura
Dziękuję Kolegom za ten dzień. Dziękuję też pozostałym osobom towarzyszącym mi na wcześniejszych "dwutysięcznikach". Zemszczę się
Odczekaliśmy kilkanaście minut na ochłodzenie się wnętrza auta i ruszyliśmy w stronę domostw.
Ładne widoki mieliśmy.
Powrót był krótki.
15 sierpień - dzień wieloświąteczny. Tak więc poszliśmy w góry za pomocą wielu nóg.
Co by zmienić trochę otoczenie w porównaniu do piątku trzynastego poszliśmy w Tatry Zachodnie. Wielkie, przepaściste, pełne luda i kosodrzewiny. I zmienne w kolorze znaków. Szliśmy : czerwonym, niebieskim, żółtym, zielonym i wróciliśmy na czerwony. Słowacy czarnego nie stosują.
Przybywamy w niedzielę rano do początku Doliny Wąskiej. Taaa ... Końcowy odcinek "szosy" jest tam specyficzny. Skręcamy autem w lewo, parkujemy obok nieczynnego hotelu Mier. Wybija 7 z hakiem. Odpowiednia godzina co by za pomocą czerwonego szlaku ruszyć do akcji górskiej - pakujemy po piwie do plecaka. Ten czerwony szlak to część Drogi nad Łąkami czyli przedłużenie Magistrali w Tatrach Zachodnich. Ponoć można tymi podnóżami Tatr iść i z trzy dni ...
I zobaczyć ładny pień.
Oraz Tatry Niżne.
Myśmy szli krócej - do pojawienia się odbicia na niebieski szlak.
To typowy szlak "morderca na początek". Od razu idzie w górę jak ceny w Polsce. Jak ktoś przeżyje początek to może podziwiać sporo skał przy szlaku, pod szlakiem i nad szlakiem.
Po drodze doszło do zbrodniczej sytuacji. Jeden z osobników zaproponował przerwę na kamieniach. Reszta się zgodziła. Zjedliśmy, pogadaliśmy i poszliśmy. Za następnym zakrętem, po minucie przebierania nogami wyłonił się stół z ławkami. Zbrodniarz został skrytykowany.
Kolejna ławka była na rozdrożu pod Gołym Wierchem ( 1715 m ). Rozdroże jest z 30 metrów niżej. Tam spotkaliśmy pierwszych tego dnia ludzi oraz psa. Po ponad dwóch godzinach trasy - Tatry są zadeptane.
Przed nami żółty szlak na szczyt Barańca.
Sporą granią kierujemy się na północ. Po lewej mamy Dolinę Żarską, po prawej Dolinę Tarnowiecką. Obie tymczasowo ukryte we mgle.
Co to za zwierz ? Pies czy półwilk ?
Przedstawiciel Młodzieżówki Jarosław zbliża się do celu.
Cel już widoczny.
Poprosiłem Jarosława i Tadeusza co by pokazali swoją radość ze zdobycia trzeciego pod względem wysokości ( 2184 m ) szczytu Tatr Zachodnich.
Ja się bardzo z tego powodu cieszyłem.
Jak pewno zauważyliście widoki były lekko ograniczone Co zmusiło nas co by ruszyć dalej. Na wschodzie musi być cywilizacja.
Ruszamy w prawo na Szczerbawy i dalej.
Cześć Baraniec.
Przed nami, na zielonym szlaku, Szczerbawy. Po lewej piękne urwiska do Doliny Jamnickiej.
Na grani po prawej widać szlak przez Smrek. Szliśmy nim w tamtym roku w październiku.
Na żywo ta ściana wygląda jeszcze bardziej pionowo.
Mgła VIII
2149 m zdobyte.
Baraniec i tak patrzy na to z wysoka.
Jarosława wcięło w środek.
Grań ostra jak brzytwa, a Łukasz nic sobie z tego nie robi.
Całą grań pokonamy !
Sympatyczny głaz.
Przed nami poziomka na gofrze czyli Klin wg polskich topografów lub Maly Baranec wg Słowaków. W tej i w tej wersji ma 2044 m.
Tymczasem po lewej stronie - Grań Otargańców z Jakubiną na końcu, a w tle Bystra. Czyli dwa najwyższe szczyty Tatr Zachodnich. Spójrzcie na ogrom Doliny Jamnickiej i potęgę żlebów na Otargańcach.
Prawie jak scena w kościele w Blues Brothers.
Stamtąd przyszliśmy.
Musiałem na tym stanąć
Jak ileś lat temu zaczynałem swoją przygodę z Tatrami to nie miałem pojęcia , że taki Klin vel Maly Baranec istnieje. A tu się okazało, że na nim się rozpłakałem ze wzruszenia
Nie wiem co dalej Renta ? Fotel przed kominkiem ? Zbliżający się koniec ?
Na razie Koledzy ruszyli, ja za nimi.
Przed nami ... Mały Baraniec. Po słowacku Hruby - 1945 m.
Po prawej Wołowiec i Rohacz Ostry.
Otargańce. Tego dnia była tam czwórka naszych znajomych. Nie dawno razem zdobyliśmy Niemiec szczyt !
Któraś z Magur
Rohacz po lewej, Wołowiec po prawej. Wołowiec jest najdalej na zachód wysuniętym szczytem Tatr Polskich. A w górę wyszedł na 2063 m.
Piękne skały wychodzą z kosodrzewiny. A w oddali widać charakterystyczną grań od Błyszcza ( 2159 m ) do Bystrej ( 2248 m ). Widać też piramidę Zadniej Kopy ( 2162 m ).
Dolina Jamnicka jest potężna ... Jakie szczyty nad nią widać to każdy wie Ważniejszy z elementów widocznych jest milusi szlaczek podejściowy na Jarząbczy. Cześć pamięci Tych co nie dali rady.
Otargańce ! Wy wiecie co !
Okoliczne granie są znane z ... sporej kosodrzewiny. Te akurat są mało wyrośnięte.
Drzewa nam się kłaniały.
Spory odcinek szlaku to na przemian wąska droga przez kosodrzewiny i przełażenie wśród powalonych drzew. Ci co przejdą to widzą takie coś.
Dla zobrazowania - Łukasz ma 183 cm i 4 mm.
Mistrzostwo Słowacji w ergonomii. Prawie jak biwaki w Słowenii. W środku piec, piętrowe łóżka, rozkładany stół, niezbędne wyposażenie, półki na sprzęt. Do tego można nabyć pamiątki, np Baraniec na lodówkę po dwa euro. Kupiliśmy trzy. Kto szuka ten sejf znajdzie.
Kilka minut od chaty las zanika i pojawia się przestrzeń. I pojedyncze drzewa.
Trawy szumiały.
Potoki szemrały.
W cztery minuty od przejścia widocznej na zdjęciu wody meldujemy się przy aucie.
7 godzin i 15 minut turystyki pieszej. Cztery wyraźne szczyty. Zmienna pogoda. Eleganckie Towarzystwo. Dla mnie dwa nowe szlaki i trzy nowe szczyty. I jeszcze jedna sprawa dla mnie ważna. Okazało się, że ten ileś lat temu nieznany mi Klin będzie ostatnim szlakowym punktem w Tatrach powyżej 2000 m na jaki wejdę. Podobno jest takich 58 - od Kończystego Wierchu ( 2002 m ) do Rys vel Rysów ( ponoć ostatnio przekroczyły 2500 m ) . W niedzielę przeszedłem Szczerbawy i Klin - koniec Teraz czeka mnie emerytura
Dziękuję Kolegom za ten dzień. Dziękuję też pozostałym osobom towarzyszącym mi na wcześniejszych "dwutysięcznikach". Zemszczę się
Odczekaliśmy kilkanaście minut na ochłodzenie się wnętrza auta i ruszyliśmy w stronę domostw.
Ładne widoki mieliśmy.
Powrót był krótki.