Co Wy, kurwa, wiecie o chaszczowaniu ...
: 2021-08-16, 19:11
Dobry wieczór.
Relację tę dedykuję tzw chaszczownikom, którzy zobaczą trzy krzaki oddalone o pół metra od siebie i są zachwyceni gdy je pokonają
25 lipca wyruszyliśmy z Prezesem w Tatry Zachodnie. Na szlak. Nie szlak migrującej zwierzyny tylko szlak turystyczny.
Dolina Jałowiecka to zacne bydlę. Piękny wąwóz z bystrym potokiem na początek, a potem wachlarz trzech dolin, z których dwie ( Głęboka i Parzychwost ) służą do zabicia turysty za pomocą podejścia, a trzecia ( Bobrowiecka Liptowska ) zabija za pomocą roślinności. Zresztą dwie pierwsze też wyglądają jak dżungla. Bez przesady.
Wita nas owad.
W tych dolinach częste i piękne są skały na zboczach.
Początkowy odcinek doliny kończy się wiatą przy mostku. Tym mostku. Swoją drogą chyba jedynym w tej dolinie, który jest w całości.
Po przejściu przeprawy nad potokiem docieramy do odbicia do pierwszej odnogi Jałowieckiej czyli Bobrowieckiej Liptowskiej. Ona była naszym celem. W tamtym roku szedłem nią na Siwy Wierch. Roślin było dużo i były nachalne. Okazało się, że teraz było weselej.
Szlak turystyczny.
Turysta na szlaku.
Jak widać - jest to szlak turystyczny.
To jest most.
Styl "na Pluton".
Po tej sielankowej wędrówce docieramy do terenów bardziej płaskich i mniej dżunglowatych.
Piramida Siwego Wierchu.
Szlak zakręca w lewo i lekko się wznosząc prowadzi tłumy turystów ( bo całe Tatry są zadeptane i komercyjne ) na Palenicę Jałowiecką.
Jesteśmy na Palenicy - jest najniższa przełęcz w w głównej grani Tatr ( 1572 m ).
Jak widać pogoda nie była najciekawsza. Deszcze niespokojne potargały szlak.
W planach mieliśmy iść w prawo i przez Brestowe i Salatyny dotrzeć do szlaku do Doliny Głębokiej. Warunki wymusiły na nas zmianę planów - wróciliśmy Bobrowiecką. Takie chaszcze to dla nas codzienność
Dbają tutaj o otoczenie.
To chyba najpewniejszy most w okolicy.
Drzewa czasami lubią leżeć.
Ten niebieski punkt to człowiek. Jedyny turysta jakiego spotkaliśmy w Bobrowieckiej. Tłumy przerażające.
Dla odmiany potok.
I wodospad.
Znowu woda płynąca.
Wracamy do głównego traktu Jałowieckiej. Prawie jak powrót do cywilizacji.
We wiacie spotykamy dwójkę z Polski. Pytamy ich gdzie idą i czy byli wcześniej w tych terenach. Opisujemy też warunki roślinne. W odpowiedzi słyszymy, że już wcześniej było dziko. No cóż ... Oni mieli takie pojęcie o dziczy roślinnej jak ...
Wracamy do parkowiska w pobliżu Hotelu Mnich.
Spaść z tego zbocza to jak Stuhr w Obławie.
A tak wygląda zbocze nad szlakiem.
Końcówka.
I tak to bywa - plan planem, a pogoda pogodą. Odcinek Palenica - Mała Brestowa poczeka ( to jeden z ostatnich szlaków w Tatrach Słowackich, na którym moja noga jeszcze nie stanęła ).
A Wy, chaszczownicy potrenujcie
Natomiast teoretyczni fachowcy od zadeptanych i komercyjnych gór ( jakichkolwiek ) przestańcie bełkotać za monitorków i odwiedźcie te góry.
Amen.
Relację tę dedykuję tzw chaszczownikom, którzy zobaczą trzy krzaki oddalone o pół metra od siebie i są zachwyceni gdy je pokonają
25 lipca wyruszyliśmy z Prezesem w Tatry Zachodnie. Na szlak. Nie szlak migrującej zwierzyny tylko szlak turystyczny.
Dolina Jałowiecka to zacne bydlę. Piękny wąwóz z bystrym potokiem na początek, a potem wachlarz trzech dolin, z których dwie ( Głęboka i Parzychwost ) służą do zabicia turysty za pomocą podejścia, a trzecia ( Bobrowiecka Liptowska ) zabija za pomocą roślinności. Zresztą dwie pierwsze też wyglądają jak dżungla. Bez przesady.
Wita nas owad.
W tych dolinach częste i piękne są skały na zboczach.
Początkowy odcinek doliny kończy się wiatą przy mostku. Tym mostku. Swoją drogą chyba jedynym w tej dolinie, który jest w całości.
Po przejściu przeprawy nad potokiem docieramy do odbicia do pierwszej odnogi Jałowieckiej czyli Bobrowieckiej Liptowskiej. Ona była naszym celem. W tamtym roku szedłem nią na Siwy Wierch. Roślin było dużo i były nachalne. Okazało się, że teraz było weselej.
Szlak turystyczny.
Turysta na szlaku.
Jak widać - jest to szlak turystyczny.
To jest most.
Styl "na Pluton".
Po tej sielankowej wędrówce docieramy do terenów bardziej płaskich i mniej dżunglowatych.
Piramida Siwego Wierchu.
Szlak zakręca w lewo i lekko się wznosząc prowadzi tłumy turystów ( bo całe Tatry są zadeptane i komercyjne ) na Palenicę Jałowiecką.
Jesteśmy na Palenicy - jest najniższa przełęcz w w głównej grani Tatr ( 1572 m ).
Jak widać pogoda nie była najciekawsza. Deszcze niespokojne potargały szlak.
W planach mieliśmy iść w prawo i przez Brestowe i Salatyny dotrzeć do szlaku do Doliny Głębokiej. Warunki wymusiły na nas zmianę planów - wróciliśmy Bobrowiecką. Takie chaszcze to dla nas codzienność
Dbają tutaj o otoczenie.
To chyba najpewniejszy most w okolicy.
Drzewa czasami lubią leżeć.
Ten niebieski punkt to człowiek. Jedyny turysta jakiego spotkaliśmy w Bobrowieckiej. Tłumy przerażające.
Dla odmiany potok.
I wodospad.
Znowu woda płynąca.
Wracamy do głównego traktu Jałowieckiej. Prawie jak powrót do cywilizacji.
We wiacie spotykamy dwójkę z Polski. Pytamy ich gdzie idą i czy byli wcześniej w tych terenach. Opisujemy też warunki roślinne. W odpowiedzi słyszymy, że już wcześniej było dziko. No cóż ... Oni mieli takie pojęcie o dziczy roślinnej jak ...
Wracamy do parkowiska w pobliżu Hotelu Mnich.
Spaść z tego zbocza to jak Stuhr w Obławie.
A tak wygląda zbocze nad szlakiem.
Końcówka.
I tak to bywa - plan planem, a pogoda pogodą. Odcinek Palenica - Mała Brestowa poczeka ( to jeden z ostatnich szlaków w Tatrach Słowackich, na którym moja noga jeszcze nie stanęła ).
A Wy, chaszczownicy potrenujcie
Natomiast teoretyczni fachowcy od zadeptanych i komercyjnych gór ( jakichkolwiek ) przestańcie bełkotać za monitorków i odwiedźcie te góry.
Amen.