Zieleń, błękit i futrzaki, czyli głupi czasem ma szczęście
: 2021-07-04, 19:11
Weekend spędzałem w okolicy Limanowej na wydarzeniu towarzysko - degustacyjnym. Ponieważ jest stamtąd blisko w Tatry, uknułem plan szybkiej wycieczki w niedzielę. W sobotę w ramach regeneracji podegustacyjnej byłem nawet na czymś lokalnym, co oni tam nazywają górami. W zasadzie sprawdzając pogodę nie byłem przekonany do tej niedzieli, ale jakoś szkoda mi było, bo tak blisko, to pomyślałem - najwyżej zmoknę. Decyzja wymagała wielu trudnych wyrzeczeń związanych z ograniczeniem degustacji.
Wyjechałem ok. 4:40. Najtwardsi koledzy jeszcze degustowali - nie ma się co dziwić, roboty było sporo. Około 6-tej zameldowałem się na parkingu Zdiar - Strednica. Widoki potwierdzały prognozy:
Ale jak się powiedziało "A", to... poszło się dalej. A dalej w miarę postępów o dziwo się poprawiało:
Mijam UFO:
I melduję się na Szerokiej Przełęczy.
Tatry Wysokie widoczne średnio, Bielskie za to jak zwykle fotogeniczne. Poszedłem jeszcze na Szalony Przechód rzucić okiem na Jatki z drugiej strony, ale widoczność była taka sobie. Wróciłem pod przełęcz, posiedziałem na ławeczce. Pogoda nie dawała nadziei na poszerzenie perspektyw widokowych, zacząłem więc schodzić. Wtedy z trawy wylazło coś futrzanego i zrobiło widowisko, sprawiając że udany dzień stał się jeszcze lepszy, a noszenie ze sobą aparatu kompaktowego nabrało sensu (głównie ze względu na zoom, bo landszafciki to wychodzą czasem nawet lepiej z komóry). Z góry przepraszam za ilość ujęć, ale scenki były przednie - mam tego więcej, stałem i nie mogłem się napatrzyć:
Kozice też się pokazały, ale takiego show nie było:
A na koniec Bielskie znów wyglądały tak:
Idąc pod górę spotkałem dwie osoby. Z powrotem już tak różowo nie było, fala wakacyjna napierała do góry, kiedy schodziłem (warto było wyjść wcześnie), rodaków w tym bardzo mało (chyba około 6 osób).
Spodziewałem się po tej wycieczce znacznie mniej, wyszło jak wyżej. Oby tak zawsze
Wyjechałem ok. 4:40. Najtwardsi koledzy jeszcze degustowali - nie ma się co dziwić, roboty było sporo. Około 6-tej zameldowałem się na parkingu Zdiar - Strednica. Widoki potwierdzały prognozy:
Ale jak się powiedziało "A", to... poszło się dalej. A dalej w miarę postępów o dziwo się poprawiało:
Mijam UFO:
I melduję się na Szerokiej Przełęczy.
Tatry Wysokie widoczne średnio, Bielskie za to jak zwykle fotogeniczne. Poszedłem jeszcze na Szalony Przechód rzucić okiem na Jatki z drugiej strony, ale widoczność była taka sobie. Wróciłem pod przełęcz, posiedziałem na ławeczce. Pogoda nie dawała nadziei na poszerzenie perspektyw widokowych, zacząłem więc schodzić. Wtedy z trawy wylazło coś futrzanego i zrobiło widowisko, sprawiając że udany dzień stał się jeszcze lepszy, a noszenie ze sobą aparatu kompaktowego nabrało sensu (głównie ze względu na zoom, bo landszafciki to wychodzą czasem nawet lepiej z komóry). Z góry przepraszam za ilość ujęć, ale scenki były przednie - mam tego więcej, stałem i nie mogłem się napatrzyć:
Kozice też się pokazały, ale takiego show nie było:
A na koniec Bielskie znów wyglądały tak:
Idąc pod górę spotkałem dwie osoby. Z powrotem już tak różowo nie było, fala wakacyjna napierała do góry, kiedy schodziłem (warto było wyjść wcześnie), rodaków w tym bardzo mało (chyba około 6 osób).
Spodziewałem się po tej wycieczce znacznie mniej, wyszło jak wyżej. Oby tak zawsze