Lans na Kasprowym
: 2021-03-04, 20:38
Cześć i czołem !
Dwa dni wolnego po dyżurze, to jakby psa ze smyczy spuścił, tyle że dyżur był ciężki i pies lekko zgłuszony
Poniedziałek siedziałem w domu robiąc obiad i lekkie porządki … Ale na wtorek ekipa była już dogadana!
Skład trzy osobowy, Dawid i ja ruszamy jak zwykle z pod mostu granicznego, droga znana i przejeżdżana niejednokrotnie, ale tym razem okrutnie mglista, a jak dzieje się coś złego, to widomo że to wina Tuska
Jakoś docieramy na moje ulubione miejsce parkingowe w Kuźnicach, czyli Kemping pod Krokwią, dalej lecimy na Spotkanie z Sebą który już czekał przy busikach, tam z wielkim bólem, ale jednak decydujemy się na skorzystanie z usług "busa" i jedziemy wprost pod kolejkę na Kasprowy.
Trafiamy w Tatry świeżo po podwyżkach cen za wstęp do TPN-u, było to zrobione specjalnie, gdyż zostali uprzedzeni o naszym przyjeździe, oczywiście przez Tuska Płacimy myto i lecimy niebieskim w Stronę Hali Gąsienicowej, Seba narzuca mocne tępo o poranku, żeby nie było wstydu próbujemy dorównać, przynajmniej ja
I tak szliśmy przez las, czas mijał jak zwykle na rozmowach i robieniu zdjęć, na Boczaniu Seba orientuje się że zgubił rękawiczkę, pytamy gościa który akurat przechodził, czy czasem nie widział zguby ? Widział Więc na ochotnika lecę w dół z nadzieją odnalezienia zguby, po drodze pytam napotkanych turystów, czy widzieli może rękawiczkę, lecz na próżno moje poszukiwania, bo rękawiczki nie było
Chyba pan zrobił nas w chuja, bo zszedłem do granicy lasu i nie znalazłem rękawiczki!
Na Turbaczu dekielek od obiektywu, teraz rękawiczka, co będzie dalej … To chyba klątwa Tuska
Tak gdzieś pod Karczmiskiem wchodzimy w pierwsze promienie słoneczne, które wspierały nas przez dłuższą część dnia, doprowadzając w pewnym momencie do konkretnego roznegliżowania, a grzało solidnie
W schronisku Kupujemy kawę i szarlotkę, w środku wszystko nowe i błyszczące, widać dawno nie byłem za szybką wszystko wygląda apetycznie, tylko ceny psują smak zasiadamy przy stole, w brew ogólnemu zakazowi, przy naszej było można siedzieć, ciekawe
Przejście graniczne we mgle
Łapanie wschodu po drodze
W lesie światło robi miłą atmosferę
I do przodu z uśmiechem na twarzy !
Kto by nie lubił tego widoku ...
Niektórzy są ponad przeciętnie wysocy
Uwielbiam Kościelec
Trwa nauka zimowego chodzenia ...
Takich trzech co poszli na lans
Każdy zna ten smak
Miło tak było posiedzieć między ludźmi, zobaczyć że życie jednak może wyglądać normalnie. Ruszyliśmy dalej, plan przewidywał wejście na Liliowe i stamtąd przez Beskid przejście na Kasprowy, plan został lekko zmieniony, ale zrealizowany
Mordercze podejście wzdłuż nartostrady, wyciskało z nas pot, zmuszając do krótkich przerw co kawałek.
Były też przyjemności na tym odcinku, wypadki! Idąc pod górę, mówię że nic się nie dzieje żednych wywrotek, ani kolizji ... nuda panie nuda, ale szybko się okazało że narciarze mogą być fajni, szczególnie ci którzy potrafią się wyj.bać
Byliśmy też pod wrażeniem maluszków, które uczyły się zjeżdżając po stromyn stoku, jadąc gęsiego z rękami przed sobą, jeden z nich solidnie wywinął orła (nic mu nie było, bo się sam pozbierał )
Na Beskidzie Kolejny popas w towarzystwie dziwnego Ukraińca, później wizyta na Kasprowym, przeciskając się przez tłumek ludzi w adidaskach, zeszliśmy kawałek dalej na szlak zielony i już zupełnie inny świat … Znowu byliśmy we trójkę w górskim boju
Z tej wycieczki zapamiętałem sporo humoru i trochę wygłupów, były też wyścigi śnieżnych kulek i ogólnie wielki fan
Do Kuźnic schodziliśmy w ostatnich promieniach słońca, gdzie znów z wielkim bólem, ale jednak korzystamy z busa i zjeżdżamy z powrotem do ronda imienia JP II.
Kolejny raz żegnamy się z Sebastianem i ruszamy każdy w swoją stronę.
Hen daleko, chyba jakieś ćwiczenia albo nauka
Niektórym było bardzo ciepło ...
Nasza Golgota Kasprowa
Śniegu naj.bane po szyję ;P
Jakaś "Świnia"
Góra pełna lansu z Królową w tle
Szczytujemy
Jakiś nie do końca opierzony gość ...
Chyba usłyszał co mówiłem, bo krzywo się patrzy
Nas trzech i "Świnia"
Dawid nie chciał iść, leżał i płakał, że nie pójdzie
Ulubiona góra Izy, też ładna !
Królowa jest tylko jedna ...
Kawałek dalej błoga cisza i pustkowie
Ciiiii, bo śpi
Idziemy uchachani
Ostatnia prosta w ostatnich promieniach słońca
I taka to była Wycieczka .
Dwa dni wolnego po dyżurze, to jakby psa ze smyczy spuścił, tyle że dyżur był ciężki i pies lekko zgłuszony
Poniedziałek siedziałem w domu robiąc obiad i lekkie porządki … Ale na wtorek ekipa była już dogadana!
Skład trzy osobowy, Dawid i ja ruszamy jak zwykle z pod mostu granicznego, droga znana i przejeżdżana niejednokrotnie, ale tym razem okrutnie mglista, a jak dzieje się coś złego, to widomo że to wina Tuska
Jakoś docieramy na moje ulubione miejsce parkingowe w Kuźnicach, czyli Kemping pod Krokwią, dalej lecimy na Spotkanie z Sebą który już czekał przy busikach, tam z wielkim bólem, ale jednak decydujemy się na skorzystanie z usług "busa" i jedziemy wprost pod kolejkę na Kasprowy.
Trafiamy w Tatry świeżo po podwyżkach cen za wstęp do TPN-u, było to zrobione specjalnie, gdyż zostali uprzedzeni o naszym przyjeździe, oczywiście przez Tuska Płacimy myto i lecimy niebieskim w Stronę Hali Gąsienicowej, Seba narzuca mocne tępo o poranku, żeby nie było wstydu próbujemy dorównać, przynajmniej ja
I tak szliśmy przez las, czas mijał jak zwykle na rozmowach i robieniu zdjęć, na Boczaniu Seba orientuje się że zgubił rękawiczkę, pytamy gościa który akurat przechodził, czy czasem nie widział zguby ? Widział Więc na ochotnika lecę w dół z nadzieją odnalezienia zguby, po drodze pytam napotkanych turystów, czy widzieli może rękawiczkę, lecz na próżno moje poszukiwania, bo rękawiczki nie było
Chyba pan zrobił nas w chuja, bo zszedłem do granicy lasu i nie znalazłem rękawiczki!
Na Turbaczu dekielek od obiektywu, teraz rękawiczka, co będzie dalej … To chyba klątwa Tuska
Tak gdzieś pod Karczmiskiem wchodzimy w pierwsze promienie słoneczne, które wspierały nas przez dłuższą część dnia, doprowadzając w pewnym momencie do konkretnego roznegliżowania, a grzało solidnie
W schronisku Kupujemy kawę i szarlotkę, w środku wszystko nowe i błyszczące, widać dawno nie byłem za szybką wszystko wygląda apetycznie, tylko ceny psują smak zasiadamy przy stole, w brew ogólnemu zakazowi, przy naszej było można siedzieć, ciekawe
Przejście graniczne we mgle
Łapanie wschodu po drodze
W lesie światło robi miłą atmosferę
I do przodu z uśmiechem na twarzy !
Kto by nie lubił tego widoku ...
Niektórzy są ponad przeciętnie wysocy
Uwielbiam Kościelec
Trwa nauka zimowego chodzenia ...
Takich trzech co poszli na lans
Każdy zna ten smak
Miło tak było posiedzieć między ludźmi, zobaczyć że życie jednak może wyglądać normalnie. Ruszyliśmy dalej, plan przewidywał wejście na Liliowe i stamtąd przez Beskid przejście na Kasprowy, plan został lekko zmieniony, ale zrealizowany
Mordercze podejście wzdłuż nartostrady, wyciskało z nas pot, zmuszając do krótkich przerw co kawałek.
Były też przyjemności na tym odcinku, wypadki! Idąc pod górę, mówię że nic się nie dzieje żednych wywrotek, ani kolizji ... nuda panie nuda, ale szybko się okazało że narciarze mogą być fajni, szczególnie ci którzy potrafią się wyj.bać
Byliśmy też pod wrażeniem maluszków, które uczyły się zjeżdżając po stromyn stoku, jadąc gęsiego z rękami przed sobą, jeden z nich solidnie wywinął orła (nic mu nie było, bo się sam pozbierał )
Na Beskidzie Kolejny popas w towarzystwie dziwnego Ukraińca, później wizyta na Kasprowym, przeciskając się przez tłumek ludzi w adidaskach, zeszliśmy kawałek dalej na szlak zielony i już zupełnie inny świat … Znowu byliśmy we trójkę w górskim boju
Z tej wycieczki zapamiętałem sporo humoru i trochę wygłupów, były też wyścigi śnieżnych kulek i ogólnie wielki fan
Do Kuźnic schodziliśmy w ostatnich promieniach słońca, gdzie znów z wielkim bólem, ale jednak korzystamy z busa i zjeżdżamy z powrotem do ronda imienia JP II.
Kolejny raz żegnamy się z Sebastianem i ruszamy każdy w swoją stronę.
Hen daleko, chyba jakieś ćwiczenia albo nauka
Niektórym było bardzo ciepło ...
Nasza Golgota Kasprowa
Śniegu naj.bane po szyję ;P
Jakaś "Świnia"
Góra pełna lansu z Królową w tle
Szczytujemy
Jakiś nie do końca opierzony gość ...
Chyba usłyszał co mówiłem, bo krzywo się patrzy
Nas trzech i "Świnia"
Dawid nie chciał iść, leżał i płakał, że nie pójdzie
Ulubiona góra Izy, też ładna !
Królowa jest tylko jedna ...
Kawałek dalej błoga cisza i pustkowie
Ciiiii, bo śpi
Idziemy uchachani
Ostatnia prosta w ostatnich promieniach słońca
I taka to była Wycieczka .