Czas na sielankę część II
: 2020-11-12, 18:13
Dobry wieczór.
Jest jesień, idzie zima, rok 2020 się kończy. Rok dziwny, z różnych powodów - ogólnych i szczególnych.
Mimo to turystycznie rok mi się udał. Z naciskiem na wycieczki piesze w Tatry. Teraz przyszedł czas na sielankowe wyprawy turystyczne po Tatrach. Tych po polskiej stronie granicy. 7 listopada udałem się na Wycieczkę Sielankową część I na Rusinową Polanę i Przełęcz nad Łapszanką. 8 listopada udałem się na Wycieczkę Sielankową część II na Grzesia.
Grześ jest bardziej monumentalny więc opowiem najpierw o nim.
Wyruszyliśmy z Żywca w składzie masowym - 13 osób w trzech autach. W przedziale wiekowym od 9 do 48 lat. I z planami od Grzesia do Wołowca. Od razu rzeknę, że wszystkie plany zostały przez wszystkich zrealizowane.
W okolicach godziny 7.30 parkujemy na ostatnim ( czyli najbliższym punktu z biletami ) parkingu. Aut bardzo dużo ale miejsca jeszcze były. Temperatura w okolicy 3 stopni, słońce dopiero rusza do pracy. Do boju !
Cele przed nami !
Po około 40 minutach docieramy na Polanę Huciska. To tam gdzie dojeżdża kolejka Rakoń. Wtedy jak jeździ. Jest to miejsce z historią górniczą - hutniczą i schroniskową. Te fundamenty na zdjęciu to pozostałość po schronisku Bukowskich. Skończyło żywot w styczniu 1945 roku. Z rąk niemieckich.
Szlak przez Chochołowską jest, krótko pisząc, nudny. No ale trzeba go przejść. I raz za czas rzucić okiem na skały. Np takie.
Do tego szlak ten ( zielony, z Siwej Polany do Schroniska Chochołowskiego ) jest z lekka lewacki. Dlaczego ? Ano dlatego, że ma sporo odnóg w lewo. Np na Drogę nad Reglami i do Doliny Starego Robotniczego Bociana. Oto to odbicie.
Dolina ta wygląda jak po przejściu szalonego drwala.
Z okolic tego odbicia już jest bardzo blisko do schroniska. Po lewicy tego odcinka jest np takie coś .
Ostatnimi czasy drzew było tam więcej.
Po paru minutach wkraczamy na Polanę Chochołowską. Znaną z kwiecia, zabytkowych szałasów, plenerów filmowych ( np Ród Gąsieniców ), fajnych widoków i stada mnichów. Mnichów Chochołowskich.
Jak się człek obróci to zobaczy piękny masyw Kominiarskiego Wierchu ( 1829 m ).
Za młodu był zwany Kominami Tylkowymi. Obecnie robi za mieszkanie rodziny ptasiej. I dlatego robi za ścisły rezerwat przyrody. Dlatego praworządni turyści, tacy jak ja , tam nie chodzą. Uczcie się !
W tym budynku doszło do spotkania Wałęsy z Wojtyłą.
Przed schroniskiem następuje podział grupy. Cztery osoby poprzez Wyżnią Chochołowską ruszyły na Wołowiec. Weszli. Pozostała dziewiątka ruszyła do schroniska. A dokładniej na taras po lewej stronie schodów. Posiedzieliśmy tam z godzinę. Bo cztery dziecka chciały się herbaty napić.
Bydlaki - dzieciaki myślały, że tam zakończymy wycieczkę. Jak dowiedziały się, że idziemy dalej to rozdarły szaty, wyrwały włosy, herbatę wylały i zapłakały. To był znak , że można było iść dalej - żółtym szlakiem na Monumentalną Górę Grześ. Początek tego szlaku to kolejny przykład złej działalności przyrody i ludzi.
Na to wszystko patrzył pół księżyc.
Po pewnym czasie wyszliśmy z terenu błotnego na teren kamienisty.
Pojawiają się widoki na zbocza Bobrowca ( Mnichy Chochołowskie leżakują na jego grzbiecie ) i Kominiarski po prawej.
Mnichy.
Skały na grzbiecie Bobrowca,
Czas na widok na zacne szczyty Tatr Zachodnich. Ten mały po prawej to Błyszcz ( 2159 m ) przechodzący łagodną granią w Bystrą ( 2248 m ). Jak widać na tym zdjęciu - Bystra to najwyższy szczyt Tatr Zachodnich. Prowadzą tam 3 ( ? ) szlaki turystyczne. Wszystkie potwornie długie. Za to ( częściowo ) piękne widokowo. Ponoć widok z Bystrej też jest piękny. Nie wiem, byłem tam trzy razy, mało co widziałem - podziękowania dla chmur i mgieł.
Bobrowiec będzie nam towarzyszył do końca wycieczki.
A tu mamy Kominiarski "przechodzący" w Ciemniaka ( 2096 m ). Ten zacny widokowo szczyt ( polecam zachody słońca na nim ) należy do tzw Czerwonych Wierchów - czterech szczytów leżących na granicy polsko - słowackiej. Przebiega tam czerwony szlak. W latach dyktatury komunistycznej zwany był on Pikiem Gomułki. Teraz może być zwany np Pikiem ... ( wybór olbrzymi ). A to maleństwo wystające nad Ciemniakiem to , chyba, Krzesanica. Kolejny z Czerwonych.
Idziemy dalej, dziecka pędzą przodem.
Ta wybitna przełęcz to Iwaniacka Przełęcz ( 1461 m ), turystyczne połączenie ( żółty szlak ) pomiędzy dolinami Chochołowską i Kościeliską. Położona jest ona pomiędzy masywami Kominiarskiego po lewej i Ornaków po prawej.
A teraz rzut oka na Babią Górę. Najwyższy szczyt ( 1725 m ) bardzo nudnych gór zwanych Beskidem Żywieckim. Nie polecam.
Iwaniacka po raz kolejny.
Dostojnym krokiem weszliśmy na grzbiet pomiędzy dwoma szczytami Grzesia. Rzucając okiem wstecz takie coś widać. To Bobrowiec ( 1665 m ) w pełni całego swego piękna. Szczyt na granicy państw. Od kilku lat szlak na niego jest zamknięty. Zrozumiano ? !
To krzywe w tle to Krywań ( 2494 m ). Wspaniały szczyt w Tatrach Wysokich po słowackiej stronie. Dla Słowaków to świętość. Jak i też widok na ich drobnych monetach.
Na środku Wołowiec ( 2063 m ). Szczyt graniczny. Prowadzą na niego szlaki z wielu miejsc. Np z Jarząbczego, Jamnickiej Przełęczy, z Rakonia i innych miejsc. Jakby się człek rozpędził to i z Ornaków by na Wołowiec wyszedł.
Coraz więcej Wysokich się pojawia. To na prawo od Ciemniaka to dwuwierzchołkowa Świnica ( 2291 m i 2301 m ). Na dole zdjęcia widać drugi wierzchołek Grzesia.
A na prawo od Świnicy "mieszka" Lodowy Szczyt ( 2627 m ). Trzeci pod względem wysokości szczyt Tatr. Licząc główne wierzchołki. Wspaniały szczyt. Polecam - weźcie przewodnika i idźcie. Dla dokładności - na prawo od Lodowego Szczytu widać Lodową Kopę ( 2603 m ) - też warto wyjść. Ma dość ciekawą ... grań szczytową.
Ciąg dalszy Tatr Wysokich. Po środku Mięguszowicki Szczyt Wielki ( 2439 m ) - drugi szczyt Polski. To on tak cudownie wystaje nad Morskim Okiem. Na prawo od niego na zdjęciu występują Rysy - teraz to nie wiadomo ile mają wysokości Najwyższy szczyt Polski. Znad Morskiego Oka wygląda bardzo nijako.
Dla odmiany szczytowy ( 1653 m ) widok z Grzesia na Tatry Zachodnie. Z Trzema Kopami na czele.
Tak swoją drogą to na Grzesia weszliśmy w 85 minut.
Oto te Kopy w przybliżeniu.
Rzut oka na Dolinę Jarząbczą u stóp grani od Kończystego Wierchu ( 2002 m ) do Jarząbczego ( jakoś 2137 m ). Główny wierzchołek Jarząbczego leży po słowackiej stronie.
Czas na Osobitą ( 1687 m ) , szczyt na skraju Tatr - stąd nazwa znacząca "oddzielna", "osobna". Rezerwat ! Bydlaki pozaszlakowe WON !
Lodowa Świnia.
Ponownie Iwaniacka.
Od lewej : Wołowiec, Rohacz Ostry ( 2086 m ), Rakoń ( 1879 m ), Rohacz Płaczliwy ( 2126 m ). Można je pokonać szlakiem turystycznym , który na Wołowcu przekracza granicę państwa.
Uwaga ! Zdjęcie makabryczne. Powszechnie wiadomo, że dla gór można stracić głowę.
Przeżyła ...
Tłumy na Wołowcu.
Od lewej : Błyszcz, Bystra, Starorobociański Wierch ( 2176 m ) i Kończysty Wierch. Pomiędzy Kończystym a Starorobociańskim występują rowy grzbietowe. A ta zielona grań u dołu to szlak idący przez np Trzydniowiański Wierch. Tak przy okazji - Starorobociański zwie się u Słowaków Klin.
Ostatnimi czasy widać atak psów na góry.
Widok masowy.
Przyszedł czas na powrót. Na początek poszedłem na drugi szczyt Grzesia. Co by popatrzeć na główny szczyt Grzesia.
W drodze powrotnej weszliśmy na Bobrowiecką Przełęcz. To jakieś trzy minuty ( niebieskim szlakiem ) od głównego szlaku.
Jak już wcześniej pisałem - szlak jest lekko zniszczony ...
Okoliczne zbocza też.
I tak to wróciliśmy na Polanę Chochołowską. Kominiarski w pełni.
Poszliśmy pod tzw kaplicę Janosika. Ładnie z tych okolic widać polanę i szczyty nad nią.
Jak wygląda kaplica z przodu wszyscy wiedzą. A tak wygląda z boku.
Rzut oka na Wołowca. Idzie mrok ...
Tu też coraz mroczniej ...
Szlakiem czarnym z kaplicy schodzimy na dno polany.
Co było dalej ? Wróciliśmy na parking
Wszystkim się podobało. Co prawda niektórym na drugi dzień się zmieniło ...
Dziękuję za uwagę.
Jest jesień, idzie zima, rok 2020 się kończy. Rok dziwny, z różnych powodów - ogólnych i szczególnych.
Mimo to turystycznie rok mi się udał. Z naciskiem na wycieczki piesze w Tatry. Teraz przyszedł czas na sielankowe wyprawy turystyczne po Tatrach. Tych po polskiej stronie granicy. 7 listopada udałem się na Wycieczkę Sielankową część I na Rusinową Polanę i Przełęcz nad Łapszanką. 8 listopada udałem się na Wycieczkę Sielankową część II na Grzesia.
Grześ jest bardziej monumentalny więc opowiem najpierw o nim.
Wyruszyliśmy z Żywca w składzie masowym - 13 osób w trzech autach. W przedziale wiekowym od 9 do 48 lat. I z planami od Grzesia do Wołowca. Od razu rzeknę, że wszystkie plany zostały przez wszystkich zrealizowane.
W okolicach godziny 7.30 parkujemy na ostatnim ( czyli najbliższym punktu z biletami ) parkingu. Aut bardzo dużo ale miejsca jeszcze były. Temperatura w okolicy 3 stopni, słońce dopiero rusza do pracy. Do boju !
Cele przed nami !
Po około 40 minutach docieramy na Polanę Huciska. To tam gdzie dojeżdża kolejka Rakoń. Wtedy jak jeździ. Jest to miejsce z historią górniczą - hutniczą i schroniskową. Te fundamenty na zdjęciu to pozostałość po schronisku Bukowskich. Skończyło żywot w styczniu 1945 roku. Z rąk niemieckich.
Szlak przez Chochołowską jest, krótko pisząc, nudny. No ale trzeba go przejść. I raz za czas rzucić okiem na skały. Np takie.
Do tego szlak ten ( zielony, z Siwej Polany do Schroniska Chochołowskiego ) jest z lekka lewacki. Dlaczego ? Ano dlatego, że ma sporo odnóg w lewo. Np na Drogę nad Reglami i do Doliny Starego Robotniczego Bociana. Oto to odbicie.
Dolina ta wygląda jak po przejściu szalonego drwala.
Z okolic tego odbicia już jest bardzo blisko do schroniska. Po lewicy tego odcinka jest np takie coś .
Ostatnimi czasy drzew było tam więcej.
Po paru minutach wkraczamy na Polanę Chochołowską. Znaną z kwiecia, zabytkowych szałasów, plenerów filmowych ( np Ród Gąsieniców ), fajnych widoków i stada mnichów. Mnichów Chochołowskich.
Jak się człek obróci to zobaczy piękny masyw Kominiarskiego Wierchu ( 1829 m ).
Za młodu był zwany Kominami Tylkowymi. Obecnie robi za mieszkanie rodziny ptasiej. I dlatego robi za ścisły rezerwat przyrody. Dlatego praworządni turyści, tacy jak ja , tam nie chodzą. Uczcie się !
W tym budynku doszło do spotkania Wałęsy z Wojtyłą.
Przed schroniskiem następuje podział grupy. Cztery osoby poprzez Wyżnią Chochołowską ruszyły na Wołowiec. Weszli. Pozostała dziewiątka ruszyła do schroniska. A dokładniej na taras po lewej stronie schodów. Posiedzieliśmy tam z godzinę. Bo cztery dziecka chciały się herbaty napić.
Bydlaki - dzieciaki myślały, że tam zakończymy wycieczkę. Jak dowiedziały się, że idziemy dalej to rozdarły szaty, wyrwały włosy, herbatę wylały i zapłakały. To był znak , że można było iść dalej - żółtym szlakiem na Monumentalną Górę Grześ. Początek tego szlaku to kolejny przykład złej działalności przyrody i ludzi.
Na to wszystko patrzył pół księżyc.
Po pewnym czasie wyszliśmy z terenu błotnego na teren kamienisty.
Pojawiają się widoki na zbocza Bobrowca ( Mnichy Chochołowskie leżakują na jego grzbiecie ) i Kominiarski po prawej.
Mnichy.
Skały na grzbiecie Bobrowca,
Czas na widok na zacne szczyty Tatr Zachodnich. Ten mały po prawej to Błyszcz ( 2159 m ) przechodzący łagodną granią w Bystrą ( 2248 m ). Jak widać na tym zdjęciu - Bystra to najwyższy szczyt Tatr Zachodnich. Prowadzą tam 3 ( ? ) szlaki turystyczne. Wszystkie potwornie długie. Za to ( częściowo ) piękne widokowo. Ponoć widok z Bystrej też jest piękny. Nie wiem, byłem tam trzy razy, mało co widziałem - podziękowania dla chmur i mgieł.
Bobrowiec będzie nam towarzyszył do końca wycieczki.
A tu mamy Kominiarski "przechodzący" w Ciemniaka ( 2096 m ). Ten zacny widokowo szczyt ( polecam zachody słońca na nim ) należy do tzw Czerwonych Wierchów - czterech szczytów leżących na granicy polsko - słowackiej. Przebiega tam czerwony szlak. W latach dyktatury komunistycznej zwany był on Pikiem Gomułki. Teraz może być zwany np Pikiem ... ( wybór olbrzymi ). A to maleństwo wystające nad Ciemniakiem to , chyba, Krzesanica. Kolejny z Czerwonych.
Idziemy dalej, dziecka pędzą przodem.
Ta wybitna przełęcz to Iwaniacka Przełęcz ( 1461 m ), turystyczne połączenie ( żółty szlak ) pomiędzy dolinami Chochołowską i Kościeliską. Położona jest ona pomiędzy masywami Kominiarskiego po lewej i Ornaków po prawej.
A teraz rzut oka na Babią Górę. Najwyższy szczyt ( 1725 m ) bardzo nudnych gór zwanych Beskidem Żywieckim. Nie polecam.
Iwaniacka po raz kolejny.
Dostojnym krokiem weszliśmy na grzbiet pomiędzy dwoma szczytami Grzesia. Rzucając okiem wstecz takie coś widać. To Bobrowiec ( 1665 m ) w pełni całego swego piękna. Szczyt na granicy państw. Od kilku lat szlak na niego jest zamknięty. Zrozumiano ? !
To krzywe w tle to Krywań ( 2494 m ). Wspaniały szczyt w Tatrach Wysokich po słowackiej stronie. Dla Słowaków to świętość. Jak i też widok na ich drobnych monetach.
Na środku Wołowiec ( 2063 m ). Szczyt graniczny. Prowadzą na niego szlaki z wielu miejsc. Np z Jarząbczego, Jamnickiej Przełęczy, z Rakonia i innych miejsc. Jakby się człek rozpędził to i z Ornaków by na Wołowiec wyszedł.
Coraz więcej Wysokich się pojawia. To na prawo od Ciemniaka to dwuwierzchołkowa Świnica ( 2291 m i 2301 m ). Na dole zdjęcia widać drugi wierzchołek Grzesia.
A na prawo od Świnicy "mieszka" Lodowy Szczyt ( 2627 m ). Trzeci pod względem wysokości szczyt Tatr. Licząc główne wierzchołki. Wspaniały szczyt. Polecam - weźcie przewodnika i idźcie. Dla dokładności - na prawo od Lodowego Szczytu widać Lodową Kopę ( 2603 m ) - też warto wyjść. Ma dość ciekawą ... grań szczytową.
Ciąg dalszy Tatr Wysokich. Po środku Mięguszowicki Szczyt Wielki ( 2439 m ) - drugi szczyt Polski. To on tak cudownie wystaje nad Morskim Okiem. Na prawo od niego na zdjęciu występują Rysy - teraz to nie wiadomo ile mają wysokości Najwyższy szczyt Polski. Znad Morskiego Oka wygląda bardzo nijako.
Dla odmiany szczytowy ( 1653 m ) widok z Grzesia na Tatry Zachodnie. Z Trzema Kopami na czele.
Tak swoją drogą to na Grzesia weszliśmy w 85 minut.
Oto te Kopy w przybliżeniu.
Rzut oka na Dolinę Jarząbczą u stóp grani od Kończystego Wierchu ( 2002 m ) do Jarząbczego ( jakoś 2137 m ). Główny wierzchołek Jarząbczego leży po słowackiej stronie.
Czas na Osobitą ( 1687 m ) , szczyt na skraju Tatr - stąd nazwa znacząca "oddzielna", "osobna". Rezerwat ! Bydlaki pozaszlakowe WON !
Lodowa Świnia.
Ponownie Iwaniacka.
Od lewej : Wołowiec, Rohacz Ostry ( 2086 m ), Rakoń ( 1879 m ), Rohacz Płaczliwy ( 2126 m ). Można je pokonać szlakiem turystycznym , który na Wołowcu przekracza granicę państwa.
Uwaga ! Zdjęcie makabryczne. Powszechnie wiadomo, że dla gór można stracić głowę.
Przeżyła ...
Tłumy na Wołowcu.
Od lewej : Błyszcz, Bystra, Starorobociański Wierch ( 2176 m ) i Kończysty Wierch. Pomiędzy Kończystym a Starorobociańskim występują rowy grzbietowe. A ta zielona grań u dołu to szlak idący przez np Trzydniowiański Wierch. Tak przy okazji - Starorobociański zwie się u Słowaków Klin.
Ostatnimi czasy widać atak psów na góry.
Widok masowy.
Przyszedł czas na powrót. Na początek poszedłem na drugi szczyt Grzesia. Co by popatrzeć na główny szczyt Grzesia.
W drodze powrotnej weszliśmy na Bobrowiecką Przełęcz. To jakieś trzy minuty ( niebieskim szlakiem ) od głównego szlaku.
Jak już wcześniej pisałem - szlak jest lekko zniszczony ...
Okoliczne zbocza też.
I tak to wróciliśmy na Polanę Chochołowską. Kominiarski w pełni.
Poszliśmy pod tzw kaplicę Janosika. Ładnie z tych okolic widać polanę i szczyty nad nią.
Jak wygląda kaplica z przodu wszyscy wiedzą. A tak wygląda z boku.
Rzut oka na Wołowca. Idzie mrok ...
Tu też coraz mroczniej ...
Szlakiem czarnym z kaplicy schodzimy na dno polany.
Co było dalej ? Wróciliśmy na parking
Wszystkim się podobało. Co prawda niektórym na drugi dzień się zmieniło ...
Dziękuję za uwagę.