Jeden dzień w Tatrzańskim Parku Narodowym
: 2020-05-23, 09:17
Naszło mnie, żeby się samotnie wybrać w Tatry.
Bo w górach nie byłem od kilku miesięcy.
Bo chciałem spędzić jeden dzień oderwany od niusów, ilości zakażonych, danych o spadku PKB, wyborach, prezydentach i celebrytach.
Bo jadąc w piątek rano miałem nadzieję, że będzie mniej ludzi.
Bo za dawnych dobrych czasów lubiłem takie solowe akcje.
Bo człowiek czasem musi pobyć sam ze sobą, a w czasach pracy zdalnej i zamkniętych szkół jest to trudne.
Bo tak.
Co prawda pierwszy powód budził pewne obawy co do proporcji sił do zamiarów, ale...
Polazłem więc na Wołowiec. Do góry przez Grzesia, w dół przez Wyżnią Chochołowską. Wrażenia:
- Pogoda piękna. Góry też (o wyjątkach dalej).
- Ludzi dużo (poza odcinkami Wyżniej Chochołowskiej w zasadzie nigdy nie byłem sam na szlaku).
- Kondycyjnie zaskoczenie in plus, za co dziękuję przeciwnikom z kortu i trenerowi.
- Pogłoski o spowolnieniu ekonomicznym nie dotyczą Doliny Chochołowskiej, w której życie gospodarcze kwitnie.
- Budowa przecudownego parku linowego na Siwej Polanie postępuje.
- Wielokrotnie mamy szczęście zapoznać się wesoło pyrkającymi traktorami i innymi maszynami.
- Prace leśne idą ostro, nawet w pobliżu szlaku na Grzesia.
- Dolne odcinki Wyżniej Chochołowskiej momentami zaczynają przypominać Lejową.
- Miałem pytać o pokój w Chochołowskiej na następny weekend, ale powodowany skojarzeniem z noclegiem w tartaku zrezygnowałem.
Stan rzeczy jest częściowo widoczny na poniższych zdjęciach (z komóry, nie czepiać się).
Serdeczne pozdrowienia dla Wspólnoty Leśnej Uprawnionych Ośmiu Wsi w Witowie oraz Tatrzańskiego Parku Narodowego, z którego moim zdaniem można już Chochołowską śmiało wyłączyć.
Bo w górach nie byłem od kilku miesięcy.
Bo chciałem spędzić jeden dzień oderwany od niusów, ilości zakażonych, danych o spadku PKB, wyborach, prezydentach i celebrytach.
Bo jadąc w piątek rano miałem nadzieję, że będzie mniej ludzi.
Bo za dawnych dobrych czasów lubiłem takie solowe akcje.
Bo człowiek czasem musi pobyć sam ze sobą, a w czasach pracy zdalnej i zamkniętych szkół jest to trudne.
Bo tak.
Co prawda pierwszy powód budził pewne obawy co do proporcji sił do zamiarów, ale...
Polazłem więc na Wołowiec. Do góry przez Grzesia, w dół przez Wyżnią Chochołowską. Wrażenia:
- Pogoda piękna. Góry też (o wyjątkach dalej).
- Ludzi dużo (poza odcinkami Wyżniej Chochołowskiej w zasadzie nigdy nie byłem sam na szlaku).
- Kondycyjnie zaskoczenie in plus, za co dziękuję przeciwnikom z kortu i trenerowi.
- Pogłoski o spowolnieniu ekonomicznym nie dotyczą Doliny Chochołowskiej, w której życie gospodarcze kwitnie.
- Budowa przecudownego parku linowego na Siwej Polanie postępuje.
- Wielokrotnie mamy szczęście zapoznać się wesoło pyrkającymi traktorami i innymi maszynami.
- Prace leśne idą ostro, nawet w pobliżu szlaku na Grzesia.
- Dolne odcinki Wyżniej Chochołowskiej momentami zaczynają przypominać Lejową.
- Miałem pytać o pokój w Chochołowskiej na następny weekend, ale powodowany skojarzeniem z noclegiem w tartaku zrezygnowałem.
Stan rzeczy jest częściowo widoczny na poniższych zdjęciach (z komóry, nie czepiać się).
Serdeczne pozdrowienia dla Wspólnoty Leśnej Uprawnionych Ośmiu Wsi w Witowie oraz Tatrzańskiego Parku Narodowego, z którego moim zdaniem można już Chochołowską śmiało wyłączyć.