Narty. Czerwone Wierchy. 23.01.2020
: 2020-02-19, 22:30
Sokół zachęcał do napisania jakiejś relacji.
W zimie działam intensywnie na nartach w związku z tym będę zamieszczał relacje z ciekawszych przejść
W styczniu po jedynym opadzie, śniegu brakowało. Jednak jakimś cudem południowe stoki Czerwonych Wierchów zgromadziły znaczne ilości.
Celem była wycieczka w ciekawy rejon z ładnymi długimi zjazdami oraz przewyższeniem w granicach 2000mh.
Ogromnym plusem były bardzo stabilne wiosenne śniegi – na przemian rozmrażane i betonowane. Wycieczka bez jakichkolwiek obaw lawinowych.
Wybrałem okolice Rozpadłej Grani.
Kiry – Przysłop Miętusi – Kobylażowy Żleb – Małołączniak – Jaworowy Żleb – Rozpadła Grań – Rozpadła Przehyba – Rozpadła Kopa – Dolina Tomanowa Liptowska – okolice Tomanowej Przełęczy – Dolina Tomanowa – Dolina Kościeliska – Kiry.
Podejście Kobylażowym Żlebem uznałem za najciekawsze. Do tego najszybciej zdobywa się tam wysokość.
Próg w Kobylażowym całkowicie przysypany – bez trudności.
Fenomenalny zjazd pd-wsch żlebem z Małołączniaka do Jaworowego Żlebu.
Podejście z Jaworowego Żlebu, stromym wschodnim żlebikiem na mini siodełko w Rozpadłej Grani.
Z siodełka przez prożki w rozmiękniętym firnie w stronę grani i w kilka chwil na Rozpadłą Przehybę.
Rzut oka na wybitną turniczkę.
Z przehyby po ułatwiającym betonie (cień) na Rozpadłą Kopę.
Z Kopy bardzo przyjemny i długi zjazd aż do dna doliny i szybki przeskok na polską stronę.
Na zdjęciu w tle fenomenalnie wyśnieżone południowe zbocze Krzesanicy. Docelowo mieliśmy z Kopy wyleźć na Krzesanicę i zjechać tym zboczem jednak brakło czasu. Zjazd z Rozpadłej Kopy był stromszy i bardziej wymagający - dał dużo radości i satysfakcji więc..może lepiej(?)
Piękna Rozpadła Kopa w słońcu.
Powrót Doliną Kościeliską bez ściągania nart do Kir.
Niedługo kolejne relacje narciarskie
W zimie działam intensywnie na nartach w związku z tym będę zamieszczał relacje z ciekawszych przejść
W styczniu po jedynym opadzie, śniegu brakowało. Jednak jakimś cudem południowe stoki Czerwonych Wierchów zgromadziły znaczne ilości.
Celem była wycieczka w ciekawy rejon z ładnymi długimi zjazdami oraz przewyższeniem w granicach 2000mh.
Ogromnym plusem były bardzo stabilne wiosenne śniegi – na przemian rozmrażane i betonowane. Wycieczka bez jakichkolwiek obaw lawinowych.
Wybrałem okolice Rozpadłej Grani.
Kiry – Przysłop Miętusi – Kobylażowy Żleb – Małołączniak – Jaworowy Żleb – Rozpadła Grań – Rozpadła Przehyba – Rozpadła Kopa – Dolina Tomanowa Liptowska – okolice Tomanowej Przełęczy – Dolina Tomanowa – Dolina Kościeliska – Kiry.
Podejście Kobylażowym Żlebem uznałem za najciekawsze. Do tego najszybciej zdobywa się tam wysokość.
Próg w Kobylażowym całkowicie przysypany – bez trudności.
Fenomenalny zjazd pd-wsch żlebem z Małołączniaka do Jaworowego Żlebu.
Podejście z Jaworowego Żlebu, stromym wschodnim żlebikiem na mini siodełko w Rozpadłej Grani.
Z siodełka przez prożki w rozmiękniętym firnie w stronę grani i w kilka chwil na Rozpadłą Przehybę.
Rzut oka na wybitną turniczkę.
Z przehyby po ułatwiającym betonie (cień) na Rozpadłą Kopę.
Z Kopy bardzo przyjemny i długi zjazd aż do dna doliny i szybki przeskok na polską stronę.
Na zdjęciu w tle fenomenalnie wyśnieżone południowe zbocze Krzesanicy. Docelowo mieliśmy z Kopy wyleźć na Krzesanicę i zjechać tym zboczem jednak brakło czasu. Zjazd z Rozpadłej Kopy był stromszy i bardziej wymagający - dał dużo radości i satysfakcji więc..może lepiej(?)
Piękna Rozpadła Kopa w słońcu.
Powrót Doliną Kościeliską bez ściągania nart do Kir.
Niedługo kolejne relacje narciarskie